Potężnie zadłużony chiński deweloper Evergrande znalazł się na skraju bankructwa, co odbiło się na nastrojach inwestorów. W kolejnym odcinku podcastu walutowego Cinkciarz.pl „Kurs na weekend” przytaczamy garść liczb i statystyk, które pomagają zrozumieć skalę problemu i jego konsekwencje. Zastanawiamy się też, jak trwały będzie rynkowy szok i panika, które wywindowały kurs euro w kierunku 4,65 zł. Recenzujemy także wrześniowe posiedzenie Rezerwy Federalnej, na którym padły bardzo ważne deklaracje.
Nie możesz teraz posłuchać podcastu? Przeczytaj
O tym, jak istotny jest solidny trwały parasol, dowiadujemy się nie wtedy, kiedy świeci słońce, ale wtedy kiedy rozpoczynają się jesienne słoty. Z punktu widzenia walut w takim tradycyjnym parasolem ochronnym jest polityka banku centralnego. W tej chwili złoty jest pozbawiony wsparcia z tego kierunku. W końcu Rada Polityki Pieniężnej nie kwapi się z podwyżkami stóp procentowych, i to pomimo faktu, że dynamika inflacji konsumenckiej niechybnie zmierza w kierunku 6 proc. rok do roku. A tak się składa, że na rynek napłynęły właśnie czarne burzowe chmury z dalekiego wschodu. Znowu zaczynamy się bowiem obawiać się o stabilność systemu finansowego Chin, w tej chwili ze względu na gigantyczne tarapaty finansowe, w które popadł Evergrande, największy czy też jeden z największych chińskich deweloperów. W rezultacie złoty dostał porządnego łupnia, przez 10 dni notowania euro codziennie ustanowiły nowe lokalne szczyty. Kurs Euro PLN został wywindowany nie tylko ponad 4,60, ale wręcz do poziomów najwyższych od wiosny. Z tego względu kolejnym odcinku podcastu walutowego Cinkciarz.pl „Kurs na weekend” pod lupę bierzemy sytuację Evergrande i staramy się spojrzeć na nią w nieco szerszym świetle. Nie może zabraknąć również recenzji wrześniowego, bardzo istotnego posiedzenia Rezerwy Federalnej. Zapraszam do odsłuchu! Bardzo Sawicki, analityk Cinkciarz.pl.
Evergrande, drugi wśród największych chińskich deweloperów, niechybnie zmierza ku bankructwu – obok takich nagłówków trudno przejść obojętnie, i to nie tylko inwestorom. Z tego względu postanowiliśmy przytoczyć garść danych i statystyk, które lepiej pomogą zobrazować, jak poważnym zagrożeniem są tarapaty Evergrande w kontekście nastrojów na globalnych rynkach finansowych i położenia złotego.
Zaczynamy od sformułowania, że jest to drugi chiński deweloper. Oznacza to jednak, że nie ma on nawet 5-procentowego udziału w całym chińskim rynku nieruchomości. A sektor ten odpowiada mniej więcej jednej czwartej PKB państwa środka. Drugą w ostatnich dniach powracającą jak bumerang liczbą jest 300 miliardów dolarów. I mowa oczywiście o łącznym – wynikającym zarówno z obligacji, jak i innych zobowiązaniach – zadłużeniu Evergrande. Jest to zadłużenie w większości krajowe i denominowane w juanach. Jedynie część z tego długu to dług zagraniczny, co jest to o tyle ważne, że w drugiej części tego tygodnia udało się uniknąć formalnego ogłoszenia bankructwa, mimo że Evergrande nie było w stanie obsłużyć płatności związanych z emisją obligacji na krajowym rynku. Po drugie, znaczenie problemu należy zestawić z wielkością gospodarki. Okazuje się, że te 300 miliardów dolarów to ok. 2 proc. PKB Chin. To oczywiście wartość z naszego punktu widzenia astronomiczna, ale warto wrócić także do roku 2007-2008 i kryzysu na amerykańskim rynku nieruchomości. Złe aktywa związane z tą sferą gospodarki, które wtedy wywołały potężne turbulencje i doprowadziły m.in. do upadku banku inwestycyjnego Lehman Brothers, miały wartość odpowiadającą ok. 8-9 proc. PKB USA. Widać więc, że skala tego problemu jest nieco mniejsza.
Nie można również nie wspomnieć cyfry 3, a w tym przypadku wiąże się ona z tzw. regułą trzech czerwonych linii, czyli zbiorem regulacji wdrożonych w ostatnich kilkunastu miesiącach w Chinach właśnie po to, żeby firmy z sektora nieruchomości nie finansowały się przesadnie długiem i żeby ich potencjalne tarapaty nie miały zgubnych konsekwencji dla stabilności sektora finansowego. Zmiany te dotyczą między innymi dostępności finansowania, ale również możliwości kupowania nowych działek pod inwestycje budowlane. W tym miejscu dochodzimy do bardzo ważnego punktu, bowiem to nie jest tak, że pękła jakaś bańka na rynku nieruchomości w Chinach i stąd też gigantyczne problemy Evergrande, na marginesie – grupy, która zdaniem obserwatorów od wielu lat określana jest mianem wręcz piramidy finansowej. Mamy tutaj do czynienia z działaniem władz, które celowo wprowadziły regulacje, żeby zminimalizować ryzyko wystąpienia podobnych turbulencji w przyszłości, ale schładzający się rynek mieszkaniowy w Chinach sprawił, że już teraz na jaw i na pierwszy plan wyszły problemy Evergrande z płynnością finansową. Oczywiście, jak to w życiu bywa, takie wydarzenia zazwyczaj mają miejsce w najmniej odpowiednim momencie. I tak jest również teraz, bowiem w Chinach koniunktura w ostatnim czasie zaczęła dosyć mocno gasnąć. I władze Państwa Środka na pewno nie są zadowolone z tego, że właśnie w takim kluczowym momencie muszą zmierzyć się z tak dużym problemem i zainteresowaniem inwestorów z całego świata.
W ostatnich latach, od pęknięcia bańki na chińskich giełdach akcji, czynione są różne zabiegi mające na celu zmniejszyć spekulacje czy też uzależnienie gospodarki od długu i znaczenie dźwigni finansowej w funkcjonowaniu przedsiębiorstw, w rozwoju Chin. Niektóre z tych pomysłów wydają się kontrowersyjne. Tutaj warto przytoczyć działania w nieco innym obszarze – edukacji. Część firm, które opierały swój model biznesowy na przykład na udzielaniu korepetycji w internecie, właściwie straciły możliwość funkcjonowania. Takie przykłady można mnożyć, przede wszystkim niepokoje dotyczą oczywiście branży fintek i wszystkich firm kojarzonych z szeroko rozumianym nowymi technologiami. Nie da się ukryć, że z punktu widzenia globalnego kapitału wyraźnie rośnie ryzyko regulacyjne i polityczne związane z inwestycjami w chińskiej gospodarce. W pewnym stopniu tarapaty Evergrande są także dowodem na taką tendencję.
Była cyfra 3, pora też na cyfrę 2. O 2 dni bowiem został przedłużony weekend w Chinach ze względu na święto. Sprawiło to, że rynki finansowe świata zachodniego żyły w zawieszeniu. Porównałbym je do sytuacji, w której niesforny uczeń czeka nerwowo na powrót ojca z wywiadówki, a on nie wraca i nie wraca, aż zaczynają kłębić się w głowie różne myśli. Dziecko zaczyna rozpatrywać różne najgorsze scenariusze. Podobnie było w tym wypadku. Okazało się jednak, że Ludowy Bank Chin tuż po powrocie z długiego weekendu wstrzyknął niebagatelną kwotę 90 miliardów dolarów w chiński system finansowy, a jednocześnie nie spełniły się najczarniejsze prognozy dotyczące tego, jak mocne będą spadki po powrocie chińskich inwestorów na rynek giełdowy w Shenzhen czy też w Szanghaju. Nie widać również jednoznacznych efektów wylewania się tarapatów Evergrande na inne sektory gospodarki. Bo faktycznie firmy z sektora nieruchomości widzą pewną presję na swoje obligacje i nie da się temu zaprzeczyć. Nie można z tym żaden sposób polemizować. Warto jednak przy tym podkreślić, że całościowo nie widać większych napięć w chińskim sektorze finansowym. A gdyby te się pojawiały (i pewnie będą się pojawiać, bo to jeszcze nie koniec sagi związanej z tarapatami drugiego chińskiego dewelopera), do akcji wkraczać będzie Ludowy Bank Chin. I naszym zdaniem będzie on prowadzić taką politykę, żeby była ona jak najłagodniejsza, także ze względu na słabą koniunkturę. Spodziewamy się m.in. obniżki stopy rezerw obowiązkowych. Na marginesie dodajmy, że bardzo łagodna polityka Ludowego Banku Chin będzie stawać na drodze do umocnienia juana. Spodziewamy się, że kurs tej waluty względem dolara pozostawać będzie w najbliższych kwartałach w okolicy 6,5.
Jakie będą dalsze losy Evergrande? Wszystko wskazuje na to, że firma ta może mieć problemy z uniknięcie bankructwa mimo wsparcia ze strony władz, które wysłały już zespół doradców i przygotowały program restrukturyzacji tej grupy kapitałowej. Nie jest to bowiem prosta firma deweloperska, ale bardzo skomplikowana grupa, w skład której wchodzą na przykład: bank czy firma farmaceutyczna.
The Wall Street Journal donosi, że Pekin wystosował lokalnych memorandum, w którym nakazuje przygotować się na potencjalne, negatywne skutki bankructwa Evergrande. Wydaje się jednak, że nie jest taki przysłowiowy rynkowy czarny łabędź, czyli nieoczekiwane wydarzenie, które powoduje strach i krach na rynkach finansowych. Uważamy, że jest to czynnik, który bardzo mocno wpłynął na wycenę złotego, jak mówiliśmy we wstępie, pozbawionego wsparcia ze strony czynników krajowych. Ale przecena ta ma być krótkotrwała i złoty powinien dosyć szybko odrabiać straty po tej gwałtownej wyprzedaży z końcówki III kwartału.
Takiej ocenie zdaje się sprzyjać również wydźwięk wrześniowego, bardzo istotnego posiedzenia Rezerwy Federalnej. Oczywiście, amerykański bank nie zmienił stóp procentowych. Jednak PKB Stanów Zjednoczonych jeszcze w tym roku przekroczy poziom, który byłby notowany, gdyby nie pandemia gdybym, gdyby gospodarka rosła zgodnie z trendem notowanym w poprzednich latach. Sprawia to, że nie ma już potrzeby tak silnego wspierania odbudowy rynku pracy, który ma jednak pewien progres do wykonania. Wciąż zostało do odtworzenia około 5 z ponad 22 milionów etatów utraconych w koronawirusowym 2020 roku. Takim fundamentem kryzysowego instrumentarium Fed był skup aktywów, prowadzony bardzo agresywnie, bo w tempie minimum 120 mld dolarów na miesiąc. I lada moment zacznie on odchodzić do lamusa. Rezerwa Federalna, a dokładnie Jerome Powell, czyli jej szef, wskazała, że ogłoszenia takiej decyzji należy spodziewać się na kolejnym posiedzeniu, które będzie mieć miejsce w pierwszych dniach listopada, a sam proces rozpocząłby się w grudniu, a trwałby przez minimum pół roku.
Koniec maja jest pierwszym możliwym terminem całkowitego wygaszenia pandemicznego ilościowego luzowania w USA. Kiedy można spodziewać się pierwszej podwyżki stóp procentowych? Okazuje się, że w komitecie do spraw operacji otwartego rynku trwa pewna zmiana nastawienia, prawdopodobnie związana z postrzeganiem trwałości presji cenowej, która widoczna jest także w amerykańskiej gospodarce. I tak połowa decydentów, czyli dokładnie 9 z nich, uważa, że warto byłoby myśleć o podwyższeniu stóp procentowych w roku 2022, co z punktu widzenia amerykańskiej waluty wydaje się pozytywną informacją. Brak pozytywnej reakcji, brak ruszenia inwestorów do zakupów dolara w obliczu takich doniesień jest jednak bardzo cennym sygnałem, bo pokazuje, że najpewniej amerykańska waluta na zbliżającej się normalizacji polityki w dużej mierze już skorzystała i czynnik ten nie jest w stanie dalej pozytywnie oddziaływać na wycenę dolara. Zakładamy, że ma szczyty swojej siły w stosunku do euro i innych głównych walut już za sobą. I będzie nieznacznie, ale jednak zauważalnie, osłabiać się w kolejnych miesiącach.
Złoty powinien mieć zdecydowanie więcej pola do odrabiania strat, wszak ostatnio kurs EUR/PLN został bardzo mocno wywindowany, bardzo ostro drożał również dolar. Polska waluta powinna odrabiać straty, co będzie odpowiadać pewnie większości spadków kursu USD/PLN. Ale w tym miejscu na dziś stawiamy kropkę, a ja zapraszam na kolejny odcinek, w którym nie tylko podsumujemy kwartał, ale odpowiemy na pytanie, jak euro, dolar, frank i funt będą sobie radzić w kolejnych miesiącach. Poszukamy walut, które będą silniejsze i słabsze od złotego w końcówce 2020 roku. Już teraz zapraszam do odsłuchu i subskrypcji naszego podcastu na najważniejszych platformach. Bartosz Sawicki.
Powyższy komentarz audio nie jest rekomendacją w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 roku. Został on sporządzony w celach informacyjnych i nie powinien stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Cinkciarz.pl Sp. z o.o. nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszym komentarzu. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez pisemnej zgody Cinkciarz.pl Sp. z o.o. jest zabronione.
Zobacz również:
17 wrz 2021 8:03
Kurs na weekend: Inflacja - wróg publiczny numer jeden (podcast z 17.09.2021)
Potężnie zadłużony chiński deweloper Evergrande znalazł się na skraju bankructwa, co odbiło się na nastrojach inwestorów. W kolejnym odcinku podcastu walutowego Cinkciarz.pl „Kurs na weekend” przytaczamy garść liczb i statystyk, które pomagają zrozumieć skalę problemu i jego konsekwencje. Zastanawiamy się też, jak trwały będzie rynkowy szok i panika, które wywindowały kurs euro w kierunku 4,65 zł. Recenzujemy także wrześniowe posiedzenie Rezerwy Federalnej, na którym padły bardzo ważne deklaracje.
Nie możesz teraz posłuchać podcastu? Przeczytaj
O tym, jak istotny jest solidny trwały parasol, dowiadujemy się nie wtedy, kiedy świeci słońce, ale wtedy kiedy rozpoczynają się jesienne słoty. Z punktu widzenia walut w takim tradycyjnym parasolem ochronnym jest polityka banku centralnego. W tej chwili złoty jest pozbawiony wsparcia z tego kierunku. W końcu Rada Polityki Pieniężnej nie kwapi się z podwyżkami stóp procentowych, i to pomimo faktu, że dynamika inflacji konsumenckiej niechybnie zmierza w kierunku 6 proc. rok do roku. A tak się składa, że na rynek napłynęły właśnie czarne burzowe chmury z dalekiego wschodu. Znowu zaczynamy się bowiem obawiać się o stabilność systemu finansowego Chin, w tej chwili ze względu na gigantyczne tarapaty finansowe, w które popadł Evergrande, największy czy też jeden z największych chińskich deweloperów. W rezultacie złoty dostał porządnego łupnia, przez 10 dni notowania euro codziennie ustanowiły nowe lokalne szczyty. Kurs Euro PLN został wywindowany nie tylko ponad 4,60, ale wręcz do poziomów najwyższych od wiosny. Z tego względu kolejnym odcinku podcastu walutowego Cinkciarz.pl „Kurs na weekend” pod lupę bierzemy sytuację Evergrande i staramy się spojrzeć na nią w nieco szerszym świetle. Nie może zabraknąć również recenzji wrześniowego, bardzo istotnego posiedzenia Rezerwy Federalnej. Zapraszam do odsłuchu! Bardzo Sawicki, analityk Cinkciarz.pl.
Evergrande, drugi wśród największych chińskich deweloperów, niechybnie zmierza ku bankructwu – obok takich nagłówków trudno przejść obojętnie, i to nie tylko inwestorom. Z tego względu postanowiliśmy przytoczyć garść danych i statystyk, które lepiej pomogą zobrazować, jak poważnym zagrożeniem są tarapaty Evergrande w kontekście nastrojów na globalnych rynkach finansowych i położenia złotego.
Zaczynamy od sformułowania, że jest to drugi chiński deweloper. Oznacza to jednak, że nie ma on nawet 5-procentowego udziału w całym chińskim rynku nieruchomości. A sektor ten odpowiada mniej więcej jednej czwartej PKB państwa środka. Drugą w ostatnich dniach powracającą jak bumerang liczbą jest 300 miliardów dolarów. I mowa oczywiście o łącznym – wynikającym zarówno z obligacji, jak i innych zobowiązaniach – zadłużeniu Evergrande. Jest to zadłużenie w większości krajowe i denominowane w juanach. Jedynie część z tego długu to dług zagraniczny, co jest to o tyle ważne, że w drugiej części tego tygodnia udało się uniknąć formalnego ogłoszenia bankructwa, mimo że Evergrande nie było w stanie obsłużyć płatności związanych z emisją obligacji na krajowym rynku. Po drugie, znaczenie problemu należy zestawić z wielkością gospodarki. Okazuje się, że te 300 miliardów dolarów to ok. 2 proc. PKB Chin. To oczywiście wartość z naszego punktu widzenia astronomiczna, ale warto wrócić także do roku 2007-2008 i kryzysu na amerykańskim rynku nieruchomości. Złe aktywa związane z tą sferą gospodarki, które wtedy wywołały potężne turbulencje i doprowadziły m.in. do upadku banku inwestycyjnego Lehman Brothers, miały wartość odpowiadającą ok. 8-9 proc. PKB USA. Widać więc, że skala tego problemu jest nieco mniejsza.
Nie można również nie wspomnieć cyfry 3, a w tym przypadku wiąże się ona z tzw. regułą trzech czerwonych linii, czyli zbiorem regulacji wdrożonych w ostatnich kilkunastu miesiącach w Chinach właśnie po to, żeby firmy z sektora nieruchomości nie finansowały się przesadnie długiem i żeby ich potencjalne tarapaty nie miały zgubnych konsekwencji dla stabilności sektora finansowego. Zmiany te dotyczą między innymi dostępności finansowania, ale również możliwości kupowania nowych działek pod inwestycje budowlane. W tym miejscu dochodzimy do bardzo ważnego punktu, bowiem to nie jest tak, że pękła jakaś bańka na rynku nieruchomości w Chinach i stąd też gigantyczne problemy Evergrande, na marginesie – grupy, która zdaniem obserwatorów od wielu lat określana jest mianem wręcz piramidy finansowej. Mamy tutaj do czynienia z działaniem władz, które celowo wprowadziły regulacje, żeby zminimalizować ryzyko wystąpienia podobnych turbulencji w przyszłości, ale schładzający się rynek mieszkaniowy w Chinach sprawił, że już teraz na jaw i na pierwszy plan wyszły problemy Evergrande z płynnością finansową. Oczywiście, jak to w życiu bywa, takie wydarzenia zazwyczaj mają miejsce w najmniej odpowiednim momencie. I tak jest również teraz, bowiem w Chinach koniunktura w ostatnim czasie zaczęła dosyć mocno gasnąć. I władze Państwa Środka na pewno nie są zadowolone z tego, że właśnie w takim kluczowym momencie muszą zmierzyć się z tak dużym problemem i zainteresowaniem inwestorów z całego świata.
W ostatnich latach, od pęknięcia bańki na chińskich giełdach akcji, czynione są różne zabiegi mające na celu zmniejszyć spekulacje czy też uzależnienie gospodarki od długu i znaczenie dźwigni finansowej w funkcjonowaniu przedsiębiorstw, w rozwoju Chin. Niektóre z tych pomysłów wydają się kontrowersyjne. Tutaj warto przytoczyć działania w nieco innym obszarze – edukacji. Część firm, które opierały swój model biznesowy na przykład na udzielaniu korepetycji w internecie, właściwie straciły możliwość funkcjonowania. Takie przykłady można mnożyć, przede wszystkim niepokoje dotyczą oczywiście branży fintek i wszystkich firm kojarzonych z szeroko rozumianym nowymi technologiami. Nie da się ukryć, że z punktu widzenia globalnego kapitału wyraźnie rośnie ryzyko regulacyjne i polityczne związane z inwestycjami w chińskiej gospodarce. W pewnym stopniu tarapaty Evergrande są także dowodem na taką tendencję.
Była cyfra 3, pora też na cyfrę 2. O 2 dni bowiem został przedłużony weekend w Chinach ze względu na święto. Sprawiło to, że rynki finansowe świata zachodniego żyły w zawieszeniu. Porównałbym je do sytuacji, w której niesforny uczeń czeka nerwowo na powrót ojca z wywiadówki, a on nie wraca i nie wraca, aż zaczynają kłębić się w głowie różne myśli. Dziecko zaczyna rozpatrywać różne najgorsze scenariusze. Podobnie było w tym wypadku. Okazało się jednak, że Ludowy Bank Chin tuż po powrocie z długiego weekendu wstrzyknął niebagatelną kwotę 90 miliardów dolarów w chiński system finansowy, a jednocześnie nie spełniły się najczarniejsze prognozy dotyczące tego, jak mocne będą spadki po powrocie chińskich inwestorów na rynek giełdowy w Shenzhen czy też w Szanghaju. Nie widać również jednoznacznych efektów wylewania się tarapatów Evergrande na inne sektory gospodarki. Bo faktycznie firmy z sektora nieruchomości widzą pewną presję na swoje obligacje i nie da się temu zaprzeczyć. Nie można z tym żaden sposób polemizować. Warto jednak przy tym podkreślić, że całościowo nie widać większych napięć w chińskim sektorze finansowym. A gdyby te się pojawiały (i pewnie będą się pojawiać, bo to jeszcze nie koniec sagi związanej z tarapatami drugiego chińskiego dewelopera), do akcji wkraczać będzie Ludowy Bank Chin. I naszym zdaniem będzie on prowadzić taką politykę, żeby była ona jak najłagodniejsza, także ze względu na słabą koniunkturę. Spodziewamy się m.in. obniżki stopy rezerw obowiązkowych. Na marginesie dodajmy, że bardzo łagodna polityka Ludowego Banku Chin będzie stawać na drodze do umocnienia juana. Spodziewamy się, że kurs tej waluty względem dolara pozostawać będzie w najbliższych kwartałach w okolicy 6,5.
Jakie będą dalsze losy Evergrande? Wszystko wskazuje na to, że firma ta może mieć problemy z uniknięcie bankructwa mimo wsparcia ze strony władz, które wysłały już zespół doradców i przygotowały program restrukturyzacji tej grupy kapitałowej. Nie jest to bowiem prosta firma deweloperska, ale bardzo skomplikowana grupa, w skład której wchodzą na przykład: bank czy firma farmaceutyczna.
The Wall Street Journal donosi, że Pekin wystosował lokalnych memorandum, w którym nakazuje przygotować się na potencjalne, negatywne skutki bankructwa Evergrande. Wydaje się jednak, że nie jest taki przysłowiowy rynkowy czarny łabędź, czyli nieoczekiwane wydarzenie, które powoduje strach i krach na rynkach finansowych. Uważamy, że jest to czynnik, który bardzo mocno wpłynął na wycenę złotego, jak mówiliśmy we wstępie, pozbawionego wsparcia ze strony czynników krajowych. Ale przecena ta ma być krótkotrwała i złoty powinien dosyć szybko odrabiać straty po tej gwałtownej wyprzedaży z końcówki III kwartału.
Takiej ocenie zdaje się sprzyjać również wydźwięk wrześniowego, bardzo istotnego posiedzenia Rezerwy Federalnej. Oczywiście, amerykański bank nie zmienił stóp procentowych. Jednak PKB Stanów Zjednoczonych jeszcze w tym roku przekroczy poziom, który byłby notowany, gdyby nie pandemia gdybym, gdyby gospodarka rosła zgodnie z trendem notowanym w poprzednich latach. Sprawia to, że nie ma już potrzeby tak silnego wspierania odbudowy rynku pracy, który ma jednak pewien progres do wykonania. Wciąż zostało do odtworzenia około 5 z ponad 22 milionów etatów utraconych w koronawirusowym 2020 roku. Takim fundamentem kryzysowego instrumentarium Fed był skup aktywów, prowadzony bardzo agresywnie, bo w tempie minimum 120 mld dolarów na miesiąc. I lada moment zacznie on odchodzić do lamusa. Rezerwa Federalna, a dokładnie Jerome Powell, czyli jej szef, wskazała, że ogłoszenia takiej decyzji należy spodziewać się na kolejnym posiedzeniu, które będzie mieć miejsce w pierwszych dniach listopada, a sam proces rozpocząłby się w grudniu, a trwałby przez minimum pół roku.
Koniec maja jest pierwszym możliwym terminem całkowitego wygaszenia pandemicznego ilościowego luzowania w USA. Kiedy można spodziewać się pierwszej podwyżki stóp procentowych? Okazuje się, że w komitecie do spraw operacji otwartego rynku trwa pewna zmiana nastawienia, prawdopodobnie związana z postrzeganiem trwałości presji cenowej, która widoczna jest także w amerykańskiej gospodarce. I tak połowa decydentów, czyli dokładnie 9 z nich, uważa, że warto byłoby myśleć o podwyższeniu stóp procentowych w roku 2022, co z punktu widzenia amerykańskiej waluty wydaje się pozytywną informacją. Brak pozytywnej reakcji, brak ruszenia inwestorów do zakupów dolara w obliczu takich doniesień jest jednak bardzo cennym sygnałem, bo pokazuje, że najpewniej amerykańska waluta na zbliżającej się normalizacji polityki w dużej mierze już skorzystała i czynnik ten nie jest w stanie dalej pozytywnie oddziaływać na wycenę dolara. Zakładamy, że ma szczyty swojej siły w stosunku do euro i innych głównych walut już za sobą. I będzie nieznacznie, ale jednak zauważalnie, osłabiać się w kolejnych miesiącach.
Złoty powinien mieć zdecydowanie więcej pola do odrabiania strat, wszak ostatnio kurs EUR/PLN został bardzo mocno wywindowany, bardzo ostro drożał również dolar. Polska waluta powinna odrabiać straty, co będzie odpowiadać pewnie większości spadków kursu USD/PLN. Ale w tym miejscu na dziś stawiamy kropkę, a ja zapraszam na kolejny odcinek, w którym nie tylko podsumujemy kwartał, ale odpowiemy na pytanie, jak euro, dolar, frank i funt będą sobie radzić w kolejnych miesiącach. Poszukamy walut, które będą silniejsze i słabsze od złotego w końcówce 2020 roku. Już teraz zapraszam do odsłuchu i subskrypcji naszego podcastu na najważniejszych platformach. Bartosz Sawicki.
Zobacz również:
Kurs na weekend: Inflacja - wróg publiczny numer jeden (podcast z 17.09.2021)
Kurs na weekend: Twin Peaks – złoty w roli głównej (podcast z 10.09.2021)
Kurs na weekend: Lato, o którym złoty chciałby zapomnieć (podcast walutowy z 20.08.2021)
Kurs na weekend: Dokąd tak pędzisz, inflacjo? (podcast walutowy z 30.07.2021)
Atrakcyjne kursy 27 walut
Kurs na żywo.
Aktualizacja: 30s