Oszuści zadają sobie trud tworzenia stron pozorujących działalność sklepów internetowych, by wyłudzić od nas pieniądze lub dane osobowe. Podpowiadamy, co zrobić, by nie dać się na to nabrać i jak odróżnić przestępcę od rzetelnego sprzedawcy.
Handel w sieci rozpowszechnia się w zawrotnym tempie. Pandemia koronawirusa tylko wzmocniła ten trend. Wystarczy przytoczyć, że według badania przeprowadzonego przez Kantar na zlecenie Krajowej Izby Rozliczeniowej i Związku Banków Polskich już blisko 90 proc. ankietowanych polskich konsumentów decydowało się pod koniec ub.r. na zakupy online, podczas gdy dwa lata wcześniej robiło to ledwie 45 proc. z nas.
Większy wybór towarów, oszczędność czasu i pieniędzy, niemal nieograniczony dostęp do oferty sprzedawców z różnych państw i kontynentów – takie walory mogą sprawiać, że e-handel zyskuje coraz większe znaczenie. Analiza PwC „Perspektywy rozwoju rynku e-commerce w Polsce 2021-2026” wskazuje, że w 2026 r. polski rynek e-commerce osiągnie wartość 162 mld zł. Ma zyskiwać rocznie po ok. 12 proc. i jednocześnie zmniejszać obroty stacjonarnych sklepów, do których klient musi dotrzeć, respektując godziny otwarcia i dość ograniczony asortyment.
Kilka zasad bezpieczeństwa
Przestępcy zdają sobie sprawę z tego, że w sieci mogą zwabić w pułapkę ludzi nieobeznanych z realiami internetowej sprzedaży. Ofiarą oszustwa może stać się jednak każdy z nas, bez względu na doświadczenie w dokonywaniu transakcji online. Co zrobić, aby tego uniknąć?
Po pierwsze zachowując elementarną ostrożność i zimną krew, co dotyczy szczególnie pierwszych zakupów w danym sklepie lub na platformie aukcyjnej. Wprawdzie w e-handlu możemy liczyć na ceny niższe niż w sklepach stacjonarnych, niemniej jednak nadzwyczajne okazje z reguły się nie zdarzają. Dlatego też ceny wyraźnie niższe niż u konkurencji, wszystkie towary przecenione, dostępność produktów, których nie da się uświadczyć gdzie indziej – oto sygnały skłaniające do wnikliwej weryfikacji witryny. Jak to zrobić? Można np. poszukać w internetowej wyszukiwarce opinii o sprzedawcy, ale nie polegać wyłącznie na jednej z nich lub umieszczonych na tylko jednym forum czy też w jednym wątku dyskusyjnym w mediach społecznościowych.
Zweryfikuj sprzedawcę, zanim zapłacisz i ujawnisz swoje dane
Wiele może powiedzieć nam także zawartość strony sklepu, np. to czy zawiera ona wpisy klientów, którzy wcześniej zdecydowali się na zakup. Oczywiście, nowy gracz na rynku e-commerce nie może mieć rozbudowanej zakładki z opiniami i nie można tylko na takiej podstawie traktować jego oferty z podejrzliwością.
Strona sklepu powinna zawierać m.in. regulamin, politykę prywatności, a także zwrotów i reklamacji towarów oraz dane firmy, która prowadzi działalność gospodarczą, czyli nazwę, NIP, adres siedziby, adres e-mail. Takie informacje możemy już zweryfikować w rejestrze CEIDG – dla jednoosobowej działalności gospodarczej oraz bazie KRS – dla spółek prawa handlowego.
Internetowi przestępcy mogą jednak podszywać się pod faktycznie istniejące firmy. Stąd pierwszego zakupu w sklepie, do którego jeszcze nie nabraliśmy zaufania, najlepiej dokonać bez ujawniania swoich wrażliwych danych osobowych, wybierając formę zapłaty przy odbiorze towaru. Można także poprzedzić transakcję próbą kontaktu e-mailowego lub telefonicznego oraz sprawdzić, czy dana witryna znajduje się na liście fałszywych sklepów prowadzonej i uaktualnianej przez jeden z polskich portali. Kłopot w tym, że oszuści także przeglądają tego typu listy. Stąd zakładane przez nich fałszywe witryny często funkcjonują w sieci ledwie przez kilkadziesiąt godzin, po czym… znikają wraz z pieniędzmi klientów.
Wskazówka w adresie
Zamknięta kłódka pojawiająca się w przeglądarce na początku internetowego adresu sklepu powinna świadczyć o odpowiednim certyfikacie bezpieczeństwa. Warto też zwrócić uwagę, jakie litery rozpoczynają adres. Na przykład „https://” mówi o szyfrowanym połączeniu, w którym nasze dane nie powinny dostać się w niepowołane ręce. Z kolei początek „http://” może oznaczać, że część zasobów witryny sprzedawcy nie ma takiego zabezpieczenia.
Formy płatności
Sklepy internetowe i platformy aukcyjne, dbając o swój profesjonalizm w oczach klientów, powinny oferować nie tylko szeroki wybór towarów, ale także metod płatności. Dotyczy to polskich, ale też zagranicznych witryn. Coraz większe zainteresowanie sklepami internetowymi z innych krajów wiąże się jednak z przewalutowaniem, gdy właściciel witryny e-commerce sprzedaje towary w innej walucie niż ta, którą na co dzień posługuje się potencjalny nabywca. W takich sytuacjach optymalnym rozwiązaniem okazuje się udostępnienie bramki płatniczej z korzystnym przelicznikiem oraz praktycznie automatyczne przeprowadzenie płatności. Przykładem jest system Cinkciarz Pay. Umożliwia internautom płacenie w sklepach m.in. za pomocą BLIK, kart płatniczych Visa i Mastercard, Apple Pay, Google Pay, PayPal, szybkich bankowych przelewów online, ale też wielu zagranicznych metod, takich jak Trustly, Skrill, iDEAL, Vipps czy Rapid Transfer.
Prawo do zwrotu
Towary zakupione w sklepach internetowych, co nie dotyczy świeżych produktów spożywczych, można zwracać bez podawania przyczyn w terminie do 14 dni od daty odbioru. Często jednak sklepy dobrowolnie wyznaczają o wiele większy zapas czasowy na ew. odstąpienie od transakcji.
By ułatwić całą procedurę, sprzedawcy wraz z przesyłką dołączają deklarację zwrotu, a jeśli tego nie robią, udostępniają taki formularz na swoich stronach. Po dopełnieniu formalności klient odzyskuje zapłatę za towar. Niestety, w wielu wypadkach bezpowrotnie traci pieniądze, które wyda na odesłanie paczki, chyba że sklep zapewnia darmowy zwrot zakupionych rzeczy.
Jeśli na zakupach online zdarzy się, że dostarczony produkt nie spełni kryteriów opisanych i pokazanych w ofercie (może to dotyczyć np. modelu, rozmiaru, kolorystyki, parametrów technicznych, funkcji czy też jakości wykonania), kupujący może zażądać wymiany towaru bądź zwrotu gotówki. Koszty dostarczenia właściwej przesyłki spadają w takim wypadku na e-sklep.
Prawo zwrotu pieniędzy przysługuje każdemu klientowi w relacjach ze sklepem w obrębie Unii Europejskiej, gdy oczekiwanie na zakup potrwa dłużej niż 30 dni, licząc od daty złożenia zamówienia. Od tej reguły dopuszczalne są odstępstwa, o ile obie strony transakcji dobrowolnie umówią się (np. w korespondencji e-mailowej) na dłuższy czas realizacji.
Rejestracja konta i logowanie – korzyści i ryzyko
Sklepy internetowe i platformy transakcyjne umożliwiają zwykle dwie formy dokonania zakupu: z rejestracją konta i logowaniem (także poprzez Facebooka) oraz bez takiej konieczności. Bywa jednak, jak choćby w przypadku Allegro.pl, że kupujący, chcąc nie chcąc, są skazani na pierwszą z wymienionych metod. W przeciwnym razie nie skorzystają z oferty handlowej.
Z perspektywy klienta rejestracja konta wydaje się korzystna, gdy zamierza częściej korzystać z usług danego sprzedawcy. Może wówczas czerpać z benefitów, programów lojalnościowych i oszczędzać czas na wypełnianie rubryk z danymi kupującego.
Rejestracja konta i logowanie może rodzić obawy o ujawnienie danych osobowych. Kupujący nie wie przecież, co robi z nimi właściciel sklepu i czy jest w stanie zabezpieczyć się przed atakiem hakera.
Ustawa o ochronie danych osobowych z sierpnia 1997 r., a później także unijne rozporządzenie o Ochronie Danych Osobowych (RODO), które weszło w życie 25 maja 2018 r., zobowiązują m.in. internetowych sprzedawców do przestrzegania reguł dotyczących gromadzenia i odpowiedniego zabezpieczenia danych klientów. Nakładają też prawną odpowiedzialność na administratora tych danych, jakim staje się sklep. RODO zobowiązuje m.in. do przekazania informacji o precyzyjnym zakresie pozyskiwanych danych, sposobie ich przechowywania, czy działań podejmowanych na wypadek włamania do systemu i kradzieży danych. Na podstawie RODO klient w każdej chwili ma prawo zażądać usunięcia swoich danych z bazy handlowca.