W marcu złoty mocno tanieje. Ba! W gronie blisko 30 głównych walut próżno szukać słabszej. O przyczynach takiego stanu rzeczy, prognozach kursu EUR/PLN i najważniejszych rynkowych wydarzeniach ostatnich dni – opowiadamy w drugim odcinku podcastu „Kurs na weekend”.
Złoty w marcu. No cóż nie ma słabszej w gronie ok. 30 głównych walut. Polska waluta przypominać może nieco boksera, który po otrzymaniu potężnego ciosu nie przechodzi do kontrofensywy, ale opiera się o liny, otrzymuje kolejne ciosy i jedyne, o czym marzy, jedyne, o co się modli, to wytrwać – byle do końca.
Więcej o położeniu złotego na tle euro, dolara, walut regionu oraz o najważniejszych wydarzeniach zarówno w polskiej, jak i globalnej gospodarce w drugim odcinku „Kursu na weekend”, nowego rynkowego podcastu Cinkciarz.pl. Zapraszam do odsłuchu! Bartosz Sawicki.
Kurs EUR/PLN w ostatnich dniach zadomowił się powyżej bariery 4,60, oznacza to, że wspólna waluta jest najdroższa w tym roku. Z kolei za dolara cały czas płacimy niewiele mniej niż 3,90 zł. Funt wyceniany na 5,40 zł kosztuje najwięcej od 2016 r. Złoty jest też słabszy od innych walut z naszego regionu – zarówno korony czeskiej, jak i w mniejszym stopniu forinta. Sprawia to, że w dzisiejszym odcinku mocniej pochylimy się nad położeniem złotego i czynnikami, które przekładają się na jego stopniowe, postępujące osłabienie.
Tym pierwszym bolesnym ciosem, który został zadany jeszcze w pierwszej części miesiąca, była silna wyprzedaż amerykańskich obligacji skarbowych. Jak zwykle osłabia ona tradycyjnie główny motyw wycieczek kapitału na rynki wschodzące, czyli poszukiwanie wysokiej stopy zwrotu. Trend odwrotu od papierów skarbowych cały czas trwa, ale najbardziej negatywne skutki dla rynkowych nastrojów miał ok. 10 marca. To właśnie wtedy dolar był najsilniejszy w relacji do głównych walut, m.in. do euro, to właśnie wtedy indeksy giełd gospodarek rozwiniętych notowały lokalne dołki, to właśnie wtedy duża część walut naszego regionu ustanawiała minima swojej siły.
Warto zauważyć, że od tego czasu np. korona czeska zdołała odrobić ok. połowę rozpoczętej w połowie lutego przeceny, co pokazuje, że złoty musi być pod wpływem nie tylko negatywnych czynników globalnych, ale również czynników lokalnych. I tak kolejne ciosy zadaje m.in. słaba sytuacja epidemiczna i powrót restrykcji, który neutralizuje główny atut złotego, jakim jest relatywnie silny wzrost gospodarczy. Dynamika PKB w 2020 r. spadła o niewiele więcej niż 2,5 proc. W roku 2021 gospodarka ma szansę odbić o ok. 4 proc. I to tempo wzrostu, jakże imponujące, ma prawdopodobnie zostać utrzymane w kolejnych latach. Trudno jest jednak pozycjonować się pod taki scenariusz w momencie, kiedy gospodarka zmierza w drugim kierunku, czyli w kierunku zamrożenia.
W tym miejscu warto postawić przecinek i zająć się danymi z polskiej gospodarki, które napłynęły w tym tygodniu na rynek, a było ich naprawdę wiele. Przede wszystkim inflacja konsumencka po raz pierwszy i pewnie ostatni w tym roku uplasowała się poniżej celu Narodowego Banku Polskiego, a jej dynamika wyniosła o 2,4 proc. rok do roku. Przed nami przyspieszenie inflacji, za które odpowiadać będą zarówno ceny paliw, żywności, jak i w dużej mierze inflacja bazowa – mniej zmienne kategorie cen.
Rozczarowały z kolei odczyty produkcji budowlano-montażowej, produkcji przemysłowej i sprzedaży detalicznej. W przypadku kondycji polskiego przemysłu wydaje się że do głosu mogą dochodzić zaburzenia w łańcuchach dostaw, które windują ceny i sprawiają, że produkcja znajduje się pod presją. Jednocześnie polska waluta bardzo nisko trzyma gardę. Co to oznacza? Oznacza, że jest pozbawiona atutu pod postacią sprzyjającej polityki pieniężnej. Wręcz odwrotnie. Narodowy Bank Polski w tym tygodniu dobitnie podkreślił swoją renomę najbardziej łagodnie usposobionych władz monetarnych w całym koszyku, a zrobił to, przyspieszając tempo skupu obligacji skarbowych do poziomu nienotowanego od lipca ub.r. Trzeba przyznać że wtedy skala niepewności odnośnie do ścieżki polskiej i globalnej gospodarki była zdecydowanie większa niż obecnie – to raz, a dwa – decyzja Narodowego Banku Polskiego nie wpisuje się w trend obserwowany we wszystkich Emerging Markets, gdzie kolejne władze monetarne – oczywiście z różnych powodów, ale generalnie przybliżają się do podnoszenia kosztu pieniądza, nie zaś do dalszego łagodzenia parametrów polityki monetarnej.
Stopy procentowe podniesiono w Turcji, w Brazylii, w powietrzu wiszą podwyżki również w Rosji, na Węgrzech czy w gospodarce Czech. Z kolei Rumunia, biorąc pod uwagę wzrost oczekiwań inflacyjnych, dystansuje się od koncepcji kontynuacji cięcia stóp procentowych. Na tym tle kształt polityki Narodowego Banku Polskiego radzi jeszcze bardziej i jeszcze mocniej przekłada się na niekorzystne postrzeganie polskiej waluty.
Złoty jest tak bezsilny i bezradny, że przeciwnik może szykować się do zadania ostatecznego i kończącego ciosu. Tym ciosem może być wyrok w sprawie kredytów frankowych. Wyrok Sądu Najwyższego miał zapaść 25 marca br., ale nie zapadnie. Ze względu na chorobę prezes Sądu Najwyższego posiedzenie zostało przełożone na 13 kwietnia br. Rezultat: przedłużenie niepewności na rynku polskiej waluty. Można było wcześniej zakładać bowiem, że koniec kwartału i zniknięcie tego gigantycznego czynnika ryzyka będzie oznaczać moment, w którym Polska waluta będzie mogła śmielej ruszyć do odrabiania strat. Dziś nic na to nie wskazuje ze względu na to, że niepewność przedłuży się o kilkanaście dni.
Podsumowując, na złotego oddziałuje połączenie skrajnie negatywnych czynników o charakterze lokalnym, regionalnym i globalnym. Nie zapowiada się, żeby w najbliższych dniach mógł poprawić się sentyment względem polskiej waluty. Tym bardziej, że posiedzenie Rezerwy Federalnej w tym tygodniu nie przyniosło uspokojenia na globalnych rynkach. Nie ustabilizowało przede wszystkim rynku obligacji skarbowych. W tym kontekście i na zakończenie odnotujemy że Rezerwa Federalna cały czas obiecuje, że nie odetnie rynkowi finansowej kroplówki pod postacią skupu obligacji w tempie minimum 120 miliardów dolarów na miesiąc wcześniej niż w 2022 r. i nie podniesie stóp procentowych wcześniej niż w roku 2023. Jednocześnie bardzo ostro podniesiono w tym roku oczekiwania względem dynamiki PKB, która dzięki gigantycznej stymulacji fiskalnej ma sięgnąć 6,5 proc. To nie koniec pozytywnych informacji dla amerykańskiej gospodarki, bowiem stopa bezrobocia ma osiągnąć pułapy zbieżne z pełnym zatrudnieniem, czyli spaść poniżej 4 proc. w perspektywie końca 2023 r. Inflacja z kolei ma być zjawiskiem przejściowym i nie wymknąć się spod kontroli. Tu jednak inwestorzy nie podzielają zdania Rezerwy Federalnej. Przeciąganie liny trwa i sprawia to, że w najbliższym czasie trudno oczekiwać zmiany tendencji na globalnych rynkach na bardziej sprzyjające złotemu i innym walutom naszego koszyka. Polska waluta nadal pozostaje zagrożona dalszą słabością.
Powyższy komentarz audio nie jest rekomendacją w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 roku. Został on sporządzony w celach informacyjnych i nie powinien stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Cinkciarz.pl Sp. z o.o. nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszym komentarzu. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez pisemnej zgody Cinkciarz.pl Sp. z o.o. jest zabronione.
Zobacz również:
12 mar 2021 9:52
Kurs na weekend: Złoty rusza do odrabiania strat (cotygodniowy podcast walutowy z 12.03.2021)
W marcu złoty mocno tanieje. Ba! W gronie blisko 30 głównych walut próżno szukać słabszej. O przyczynach takiego stanu rzeczy, prognozach kursu EUR/PLN i najważniejszych rynkowych wydarzeniach ostatnich dni – opowiadamy w drugim odcinku podcastu „Kurs na weekend”.
Nie możesz teraz odsłuchać podcastu? Przeczytaj:
Kurs na weekend: Złoty bliski nokautu – odc. 2
Złoty w marcu. No cóż nie ma słabszej w gronie ok. 30 głównych walut. Polska waluta przypominać może nieco boksera, który po otrzymaniu potężnego ciosu nie przechodzi do kontrofensywy, ale opiera się o liny, otrzymuje kolejne ciosy i jedyne, o czym marzy, jedyne, o co się modli, to wytrwać – byle do końca.
Więcej o położeniu złotego na tle euro, dolara, walut regionu oraz o najważniejszych wydarzeniach zarówno w polskiej, jak i globalnej gospodarce w drugim odcinku „Kursu na weekend”, nowego rynkowego podcastu Cinkciarz.pl. Zapraszam do odsłuchu! Bartosz Sawicki.
Kurs EUR/PLN w ostatnich dniach zadomowił się powyżej bariery 4,60, oznacza to, że wspólna waluta jest najdroższa w tym roku. Z kolei za dolara cały czas płacimy niewiele mniej niż 3,90 zł. Funt wyceniany na 5,40 zł kosztuje najwięcej od 2016 r. Złoty jest też słabszy od innych walut z naszego regionu – zarówno korony czeskiej, jak i w mniejszym stopniu forinta. Sprawia to, że w dzisiejszym odcinku mocniej pochylimy się nad położeniem złotego i czynnikami, które przekładają się na jego stopniowe, postępujące osłabienie.
Tym pierwszym bolesnym ciosem, który został zadany jeszcze w pierwszej części miesiąca, była silna wyprzedaż amerykańskich obligacji skarbowych. Jak zwykle osłabia ona tradycyjnie główny motyw wycieczek kapitału na rynki wschodzące, czyli poszukiwanie wysokiej stopy zwrotu. Trend odwrotu od papierów skarbowych cały czas trwa, ale najbardziej negatywne skutki dla rynkowych nastrojów miał ok. 10 marca. To właśnie wtedy dolar był najsilniejszy w relacji do głównych walut, m.in. do euro, to właśnie wtedy indeksy giełd gospodarek rozwiniętych notowały lokalne dołki, to właśnie wtedy duża część walut naszego regionu ustanawiała minima swojej siły.
Warto zauważyć, że od tego czasu np. korona czeska zdołała odrobić ok. połowę rozpoczętej w połowie lutego przeceny, co pokazuje, że złoty musi być pod wpływem nie tylko negatywnych czynników globalnych, ale również czynników lokalnych. I tak kolejne ciosy zadaje m.in. słaba sytuacja epidemiczna i powrót restrykcji, który neutralizuje główny atut złotego, jakim jest relatywnie silny wzrost gospodarczy. Dynamika PKB w 2020 r. spadła o niewiele więcej niż 2,5 proc. W roku 2021 gospodarka ma szansę odbić o ok. 4 proc. I to tempo wzrostu, jakże imponujące, ma prawdopodobnie zostać utrzymane w kolejnych latach. Trudno jest jednak pozycjonować się pod taki scenariusz w momencie, kiedy gospodarka zmierza w drugim kierunku, czyli w kierunku zamrożenia.
W tym miejscu warto postawić przecinek i zająć się danymi z polskiej gospodarki, które napłynęły w tym tygodniu na rynek, a było ich naprawdę wiele. Przede wszystkim inflacja konsumencka po raz pierwszy i pewnie ostatni w tym roku uplasowała się poniżej celu Narodowego Banku Polskiego, a jej dynamika wyniosła o 2,4 proc. rok do roku. Przed nami przyspieszenie inflacji, za które odpowiadać będą zarówno ceny paliw, żywności, jak i w dużej mierze inflacja bazowa – mniej zmienne kategorie cen.
Rozczarowały z kolei odczyty produkcji budowlano-montażowej, produkcji przemysłowej i sprzedaży detalicznej. W przypadku kondycji polskiego przemysłu wydaje się że do głosu mogą dochodzić zaburzenia w łańcuchach dostaw, które windują ceny i sprawiają, że produkcja znajduje się pod presją. Jednocześnie polska waluta bardzo nisko trzyma gardę. Co to oznacza? Oznacza, że jest pozbawiona atutu pod postacią sprzyjającej polityki pieniężnej. Wręcz odwrotnie. Narodowy Bank Polski w tym tygodniu dobitnie podkreślił swoją renomę najbardziej łagodnie usposobionych władz monetarnych w całym koszyku, a zrobił to, przyspieszając tempo skupu obligacji skarbowych do poziomu nienotowanego od lipca ub.r. Trzeba przyznać że wtedy skala niepewności odnośnie do ścieżki polskiej i globalnej gospodarki była zdecydowanie większa niż obecnie – to raz, a dwa – decyzja Narodowego Banku Polskiego nie wpisuje się w trend obserwowany we wszystkich Emerging Markets, gdzie kolejne władze monetarne – oczywiście z różnych powodów, ale generalnie przybliżają się do podnoszenia kosztu pieniądza, nie zaś do dalszego łagodzenia parametrów polityki monetarnej.
Stopy procentowe podniesiono w Turcji, w Brazylii, w powietrzu wiszą podwyżki również w Rosji, na Węgrzech czy w gospodarce Czech. Z kolei Rumunia, biorąc pod uwagę wzrost oczekiwań inflacyjnych, dystansuje się od koncepcji kontynuacji cięcia stóp procentowych. Na tym tle kształt polityki Narodowego Banku Polskiego radzi jeszcze bardziej i jeszcze mocniej przekłada się na niekorzystne postrzeganie polskiej waluty.
Złoty jest tak bezsilny i bezradny, że przeciwnik może szykować się do zadania ostatecznego i kończącego ciosu. Tym ciosem może być wyrok w sprawie kredytów frankowych. Wyrok Sądu Najwyższego miał zapaść 25 marca br., ale nie zapadnie. Ze względu na chorobę prezes Sądu Najwyższego posiedzenie zostało przełożone na 13 kwietnia br. Rezultat: przedłużenie niepewności na rynku polskiej waluty. Można było wcześniej zakładać bowiem, że koniec kwartału i zniknięcie tego gigantycznego czynnika ryzyka będzie oznaczać moment, w którym Polska waluta będzie mogła śmielej ruszyć do odrabiania strat. Dziś nic na to nie wskazuje ze względu na to, że niepewność przedłuży się o kilkanaście dni.
Podsumowując, na złotego oddziałuje połączenie skrajnie negatywnych czynników o charakterze lokalnym, regionalnym i globalnym. Nie zapowiada się, żeby w najbliższych dniach mógł poprawić się sentyment względem polskiej waluty. Tym bardziej, że posiedzenie Rezerwy Federalnej w tym tygodniu nie przyniosło uspokojenia na globalnych rynkach. Nie ustabilizowało przede wszystkim rynku obligacji skarbowych. W tym kontekście i na zakończenie odnotujemy że Rezerwa Federalna cały czas obiecuje, że nie odetnie rynkowi finansowej kroplówki pod postacią skupu obligacji w tempie minimum 120 miliardów dolarów na miesiąc wcześniej niż w 2022 r. i nie podniesie stóp procentowych wcześniej niż w roku 2023. Jednocześnie bardzo ostro podniesiono w tym roku oczekiwania względem dynamiki PKB, która dzięki gigantycznej stymulacji fiskalnej ma sięgnąć 6,5 proc. To nie koniec pozytywnych informacji dla amerykańskiej gospodarki, bowiem stopa bezrobocia ma osiągnąć pułapy zbieżne z pełnym zatrudnieniem, czyli spaść poniżej 4 proc. w perspektywie końca 2023 r. Inflacja z kolei ma być zjawiskiem przejściowym i nie wymknąć się spod kontroli. Tu jednak inwestorzy nie podzielają zdania Rezerwy Federalnej. Przeciąganie liny trwa i sprawia to, że w najbliższym czasie trudno oczekiwać zmiany tendencji na globalnych rynkach na bardziej sprzyjające złotemu i innym walutom naszego koszyka. Polska waluta nadal pozostaje zagrożona dalszą słabością.
Zobacz również:
Kurs na weekend: Złoty rusza do odrabiania strat (cotygodniowy podcast walutowy z 12.03.2021)
Turcja z problemami (popołudniowy komentarz audio z 15.04.2019)
Unijny szczyt nie jest najważniejszy (popołudniowy komentarz audio z 10.04.2019)
Najważniejsze elementy prognoz MFW (popołudniowy komentarz audio z 9.04.2019)
Atrakcyjne kursy 27 walut
Kurs na żywo.
Aktualizacja: 30s