Abe rezygnuje z podniesienia podatku, ogłasza wcześniejsze wybory oraz sugeruje przygotowanie nowej stymulacji fiskalnej. Draghi nie wyklucza skupu skarbowych papierów wartościowych. Nastawienie bankierów inwestycyjnych do pary EUR/CHF. Złoty schodzi poniżej 4.22 na EUR/PLN.
Najważniejsze dane makro (czas CET – środkowoeuropejski). Szacunki danych makro są na podstawie informacji z Bloomberga, chyba że zaznaczono inaczej.
Brak danych makro, które mogą wyraźnie wpłynąć na analizowane pary walutowe.
Abe. Draghi. Frank.
Zgodnie z informacjami, które przedstawialiśmy przez kilka ostatnich dni, premier Japonii przesunął termin podniesienia podatku od sprzedaży na pierwszą połowę 2017 roku (z października 2015). Ma to zapobiec sytuacji, którą obserwowaliśmy w ostatnich miesiącach, kiedy kwietniowa zwiększenie obciążeń fiskalnych na obywatelach spowodowało wejście Kraju Kwitnącej Wiśni w czwartą recesję od momentu upadku Lehman Brothers.
Potwierdziły się także wcześniejsze przypuszczenia, że Shinzo Abe rozwiąże parlament i zdecyduje się na wcześniejsze wybory. Pojawiają się oczywiście pytania po co przeprowadzać takie działanie skoro rząd posiada większość w obu izbach. Jednym z powodów jest próba wykorzystania słabości opozycji. Drugim argumentem może być chęć uzyskania ponownego poparcia od społeczeństwa dla formuły obecnych reform (zwłaszcza, że nie idą one zgodnie z planem) oraz dania „wolnej ręki” na kolejne działania. Choć teoretycznie na razie nie widać wielu powodów potwierdzających skuteczność Abenomiki (czyli agresywnej stymulacji fiskalnej, monetarnej oraz reform strukturalnych) to jednak premier prawdopodobnie uzyska ponownie większość w wyborach, które odbędą się w połowie grudnia 2014 roku.
Jen przed ogłoszeniem powyższych decyzji ponownie spadł do okolic granicy 117 za dolara. Słabość japońskiej waluty nie była jednak napędzana przez wcześniejsze wybory i przesunięcie podwyżki podatków (fakt ten dyskontował się przez ostatnie dni), ale ze względu na spekulacje o możliwości wprowadzenia nowej stymulacji fiskalnej (pisaliśmy o tym wczoraj). Na razie jednak prócz sugestii obniżenia obciążeń fiskalnych na najbardziej potrzebne towary nie dostaliśmy nowego planu stymulacji. W związku z tym JPY prawdopodobnie będzie poruszać się w szerokim korytarzu zmian, ale póty nie zobaczymy kolejnych elementów pobudzenia gospodarki, póty ruch osłabiający jena powinien przystopować.
Wczorajsze cokwartalne wystąpienie Mario Draghiego przed Parlamentem Europejskim z założenia nie powinno mieć większego znaczenia, zwłaszcza że dwa tygodnie wcześniej mieliśmy dość bogatą w obietnice konferencję po posiedzeniu EBC.
Rynek jednak znalazł dobry punkt odniesienia, by sprowadzić (chwilowo) EUR/USD wyraźnie poniżej granicy 1.2500. W sesji pytań&odpowiedzi szef EBC stwierdził (zresztą nawet nie bezpośrednio odpowiadając na pytanie), że „niekonwencjonalna narzędzia mogą pociągać za sobą skup różnych klas aktywów, z których jedną z nich są obligacje skarbowe”.
Fakt, wcześniej trudno było szukać konkretnych wypowiedzi Draghiego na temat możliwości skupu długu państw strefy euro. Było jednak wiele pośrednich sugestii świadczących o takich planach (chociażby w odpowiedzi na pytanie podczas ostatniej konferencji EBC, kiedy po zacytowaniu słów Bena Bernanke przez jednego z reportów Draghi zasugerował, że wprowadzenie QE nie jest sprzeczne z mandatem EBC i Bank może używać dostępnych instrumentów, jeżeli nie są finansowaniem poszczególnych rządów).
Początkowa, zbyt nerwowa reakcja inwestorów relatywnie szybko została „wyprostowana” i obecnie jesteśmy ponownie w okolicach 1.2500. Teraz rynek jest już świadomy, że w EBC jest w stanie wprowadzić QE, i od napływających danych będzie zależeć czy będziemy przybliżać się do aktywacji tego programu (negatywne dla euro) czy też się od niej oddalać (pozytywne dla euro).
Właściwie wszystkie instytucje finansowe cytowane agencję Bloomberg potwierdzają, że poziom 1.20 na EUR/CHF zostanie utrzymany przez bank centralny niezależnie od tego, czy „złota inicjatywa” zostanie przyjęta czy też nie. Nawet jeżeli obywatele zdecydują, że SNB ma trzymać przynajmniej 20% rezerw w złocie (szanse na to maleją według sondaży) to władze monetarne mogą wprowadzić negatywne stopy procentowe, które prawdopodobnie zniechęcą część kapitału portfelowego do lokowania środków w CHF i pozwolą na skuteczną obronę „podłogi” przez SNB. Z tego także wynika, że wzrost CHF/PLN nie może być większy procentowo niż hipotetyczny wzrost EUR/PLN, gdyż obecnie jesteśmy tylko kilkanaście pipsów powyżej granicy 1.20 na EUR/CHF.
Swoją drogą sama sytuacja na EUR/CHF jest ciekawa z „tradingowego” punktu widzenia. Zeszliśmy bardzo blisko poziomu wyznaczonego przez SNB i „intuicja” podpowiada, że możliwy jest jedynie ruch w górę. Warto jednak zauważyć, że to wcale nie musi być scenariusz bazowy. W 2012 roku przez wiele miesięcy byliśmy tuż nad 1.20 na EUR/CHF i wzrosty nie były obserwowane. Podobnie sytuacja wygląda na parze EUR/CZK, gdzie Czeski Bank Centralny obiecał rok temu, iż nie pozwoli na niższy kurs niż 27 koron za euro. Obietnica została utrzymana, ale korona cały czas bardzo blisko porusza się „podłogi” wyznaczonej przez władze monetarnej. Być może więc dopiero wprowadzeni ujemnej stopy depozytowej (na razie jest to mało prawdopodobne) przez SNB będzie argumentem do wyraźniejszego osłabienia się szwajcarskiej waluty w stosunku do euro i wzrostu EUR/CHF wyraźnie ponad 1.20.
Reasumując, EUR/USD próbuje wygenerować korektę, jednak pierwszą przeszkodą dla dalszych wzrostów mogą być jutrzejsze „minutes”, które z większym prawdopodobieństwem będą raczej bardziej jastrzębie niż gołębie (zwolennicy szybszego podniesienia stóp procentowych popisali się pod ostatnim komunikatem). Większą szansą na osłabienie USD mogą być dane o inflacji konsumenckiej w czwartek, zwłaszcza że jest ona obecnie relatywnie wysoka w porównaniu do innych rozwiniętych gospodarek świata.
Poranek mocniejszy
Złotemu z wielkim trudem przychodzi umocnienie w stosunku do euro. Po porannym zejściu w środkowe rejony 4.21 na EUR/PLN przed południem większość umocnienia została zniesiona. Wyraźnie jest sporo pozycji przeciwko krajowej walucie, które starają się stabilizować sytuację, gdy spływają niekorzystne dla nich dane (decyzja Rady, PKB, wypowiedzi członków RPP).
Negatywnie na region wpływają także wydarzenia na wschodzie. Choć wczoraj ministrowie spraw zagranicznych strefy euro nie zdecydowali się na zwiększeniu sankcji sektorowych przeciwko Rosji, to jednak sytuacja na wschodzie nie wygląda dobrze – Kreml nie jest chętny zmienić swoje podejście, a Kijów zaostrza retorykę (rezygnacja ze specjalnego statusu Dobasu, odcięcie od finansowania lokalnej ludności).
Mimo problemów złoty powinien minimalnie zyskiwać na wartości (głównie ze względu na utrzymanie stóp procentowych w Polsce). Małą jest jednak szansa byśmy w najbliższych dniach zeszli poniżej granicy 4.20 za euro czy 3.50 na CHF/PLN.
Spodziewane przedziały par złotowych w zależności od kursu EUR/USD:
Kurs EUR/USD
1.2450-1.2550
1.2350-1.2450
1.2550-1.2650
Kurs EUR/PLN
4.2000-4.2400
4.2000-4.2400
4.2000-4.2400
Kurs USD/PLN
3.3600-3.4000
3.3800-3.4200
3.3400-3.3800
Kurs CHF/PLN
3.4800-3.5200
3.4800-3.5200
3.4800-3.5200
Spodziewane poziomy kursu GBP/PLN w zależności od GBP/USD:
Powyższy komentarz nie jest rekomendacją w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 roku. Został on sporządzony w celach informacyjnych i nie powinien stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Cinkciarz.pl Sp. z o.o. nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszym komentarzu. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez podania źródła jest zabronione.
Abe rezygnuje z podniesienia podatku, ogłasza wcześniejsze wybory oraz sugeruje przygotowanie nowej stymulacji fiskalnej. Draghi nie wyklucza skupu skarbowych papierów wartościowych. Nastawienie bankierów inwestycyjnych do pary EUR/CHF. Złoty schodzi poniżej 4.22 na EUR/PLN.
Najważniejsze dane makro (czas CET – środkowoeuropejski). Szacunki danych makro są na podstawie informacji z Bloomberga, chyba że zaznaczono inaczej.
Abe. Draghi. Frank.
Zgodnie z informacjami, które przedstawialiśmy przez kilka ostatnich dni, premier Japonii przesunął termin podniesienia podatku od sprzedaży na pierwszą połowę 2017 roku (z października 2015). Ma to zapobiec sytuacji, którą obserwowaliśmy w ostatnich miesiącach, kiedy kwietniowa zwiększenie obciążeń fiskalnych na obywatelach spowodowało wejście Kraju Kwitnącej Wiśni w czwartą recesję od momentu upadku Lehman Brothers.
Potwierdziły się także wcześniejsze przypuszczenia, że Shinzo Abe rozwiąże parlament i zdecyduje się na wcześniejsze wybory. Pojawiają się oczywiście pytania po co przeprowadzać takie działanie skoro rząd posiada większość w obu izbach. Jednym z powodów jest próba wykorzystania słabości opozycji. Drugim argumentem może być chęć uzyskania ponownego poparcia od społeczeństwa dla formuły obecnych reform (zwłaszcza, że nie idą one zgodnie z planem) oraz dania „wolnej ręki” na kolejne działania. Choć teoretycznie na razie nie widać wielu powodów potwierdzających skuteczność Abenomiki (czyli agresywnej stymulacji fiskalnej, monetarnej oraz reform strukturalnych) to jednak premier prawdopodobnie uzyska ponownie większość w wyborach, które odbędą się w połowie grudnia 2014 roku.
Jen przed ogłoszeniem powyższych decyzji ponownie spadł do okolic granicy 117 za dolara. Słabość japońskiej waluty nie była jednak napędzana przez wcześniejsze wybory i przesunięcie podwyżki podatków (fakt ten dyskontował się przez ostatnie dni), ale ze względu na spekulacje o możliwości wprowadzenia nowej stymulacji fiskalnej (pisaliśmy o tym wczoraj). Na razie jednak prócz sugestii obniżenia obciążeń fiskalnych na najbardziej potrzebne towary nie dostaliśmy nowego planu stymulacji. W związku z tym JPY prawdopodobnie będzie poruszać się w szerokim korytarzu zmian, ale póty nie zobaczymy kolejnych elementów pobudzenia gospodarki, póty ruch osłabiający jena powinien przystopować.
Wczorajsze cokwartalne wystąpienie Mario Draghiego przed Parlamentem Europejskim z założenia nie powinno mieć większego znaczenia, zwłaszcza że dwa tygodnie wcześniej mieliśmy dość bogatą w obietnice konferencję po posiedzeniu EBC.
Rynek jednak znalazł dobry punkt odniesienia, by sprowadzić (chwilowo) EUR/USD wyraźnie poniżej granicy 1.2500. W sesji pytań&odpowiedzi szef EBC stwierdził (zresztą nawet nie bezpośrednio odpowiadając na pytanie), że „niekonwencjonalna narzędzia mogą pociągać za sobą skup różnych klas aktywów, z których jedną z nich są obligacje skarbowe”.
Fakt, wcześniej trudno było szukać konkretnych wypowiedzi Draghiego na temat możliwości skupu długu państw strefy euro. Było jednak wiele pośrednich sugestii świadczących o takich planach (chociażby w odpowiedzi na pytanie podczas ostatniej konferencji EBC, kiedy po zacytowaniu słów Bena Bernanke przez jednego z reportów Draghi zasugerował, że wprowadzenie QE nie jest sprzeczne z mandatem EBC i Bank może używać dostępnych instrumentów, jeżeli nie są finansowaniem poszczególnych rządów).
Początkowa, zbyt nerwowa reakcja inwestorów relatywnie szybko została „wyprostowana” i obecnie jesteśmy ponownie w okolicach 1.2500. Teraz rynek jest już świadomy, że w EBC jest w stanie wprowadzić QE, i od napływających danych będzie zależeć czy będziemy przybliżać się do aktywacji tego programu (negatywne dla euro) czy też się od niej oddalać (pozytywne dla euro).
Właściwie wszystkie instytucje finansowe cytowane agencję Bloomberg potwierdzają, że poziom 1.20 na EUR/CHF zostanie utrzymany przez bank centralny niezależnie od tego, czy „złota inicjatywa” zostanie przyjęta czy też nie. Nawet jeżeli obywatele zdecydują, że SNB ma trzymać przynajmniej 20% rezerw w złocie (szanse na to maleją według sondaży) to władze monetarne mogą wprowadzić negatywne stopy procentowe, które prawdopodobnie zniechęcą część kapitału portfelowego do lokowania środków w CHF i pozwolą na skuteczną obronę „podłogi” przez SNB. Z tego także wynika, że wzrost CHF/PLN nie może być większy procentowo niż hipotetyczny wzrost EUR/PLN, gdyż obecnie jesteśmy tylko kilkanaście pipsów powyżej granicy 1.20 na EUR/CHF.
Swoją drogą sama sytuacja na EUR/CHF jest ciekawa z „tradingowego” punktu widzenia. Zeszliśmy bardzo blisko poziomu wyznaczonego przez SNB i „intuicja” podpowiada, że możliwy jest jedynie ruch w górę. Warto jednak zauważyć, że to wcale nie musi być scenariusz bazowy. W 2012 roku przez wiele miesięcy byliśmy tuż nad 1.20 na EUR/CHF i wzrosty nie były obserwowane. Podobnie sytuacja wygląda na parze EUR/CZK, gdzie Czeski Bank Centralny obiecał rok temu, iż nie pozwoli na niższy kurs niż 27 koron za euro. Obietnica została utrzymana, ale korona cały czas bardzo blisko porusza się „podłogi” wyznaczonej przez władze monetarnej. Być może więc dopiero wprowadzeni ujemnej stopy depozytowej (na razie jest to mało prawdopodobne) przez SNB będzie argumentem do wyraźniejszego osłabienia się szwajcarskiej waluty w stosunku do euro i wzrostu EUR/CHF wyraźnie ponad 1.20.
Reasumując, EUR/USD próbuje wygenerować korektę, jednak pierwszą przeszkodą dla dalszych wzrostów mogą być jutrzejsze „minutes”, które z większym prawdopodobieństwem będą raczej bardziej jastrzębie niż gołębie (zwolennicy szybszego podniesienia stóp procentowych popisali się pod ostatnim komunikatem). Większą szansą na osłabienie USD mogą być dane o inflacji konsumenckiej w czwartek, zwłaszcza że jest ona obecnie relatywnie wysoka w porównaniu do innych rozwiniętych gospodarek świata.
Poranek mocniejszy
Złotemu z wielkim trudem przychodzi umocnienie w stosunku do euro. Po porannym zejściu w środkowe rejony 4.21 na EUR/PLN przed południem większość umocnienia została zniesiona. Wyraźnie jest sporo pozycji przeciwko krajowej walucie, które starają się stabilizować sytuację, gdy spływają niekorzystne dla nich dane (decyzja Rady, PKB, wypowiedzi członków RPP).
Negatywnie na region wpływają także wydarzenia na wschodzie. Choć wczoraj ministrowie spraw zagranicznych strefy euro nie zdecydowali się na zwiększeniu sankcji sektorowych przeciwko Rosji, to jednak sytuacja na wschodzie nie wygląda dobrze – Kreml nie jest chętny zmienić swoje podejście, a Kijów zaostrza retorykę (rezygnacja ze specjalnego statusu Dobasu, odcięcie od finansowania lokalnej ludności).
Mimo problemów złoty powinien minimalnie zyskiwać na wartości (głównie ze względu na utrzymanie stóp procentowych w Polsce). Małą jest jednak szansa byśmy w najbliższych dniach zeszli poniżej granicy 4.20 za euro czy 3.50 na CHF/PLN.
Spodziewane przedziały par złotowych w zależności od kursu EUR/USD:
Spodziewane poziomy kursu GBP/PLN w zależności od GBP/USD:
Zobacz również:
Popołudniowy komentarz walutowy z 17.11.2014
Komentarz walutowy z 17.11.2014
Popołudniowy komentarz walutowy z 14.11.2014
Komentarz walutowy z 14.11.2014
Atrakcyjne kursy 27 walut
Kurs na żywo.
Aktualizacja: 30s