EUR/USD na niespełna dwuletnich szczytach po wczorajszym posiedzeniu EBC oraz doniesieniach agencji Bloomberg o sytuacji w USA. Złoty traci nie tylko do euro. Polska waluta jest najsłabsza do forinta od 4 miesięcy, co może sugerować, że PLN znalazł się w gorszej kondycji ze względu na krajowe wydarzenia.
Najważniejsze dane makro (czas CET – środkowoeuropejski). Szacunki danych makro są na podstawie informacji z Bloomberga, chyba że zaznaczono inaczej.
Brak danych makro, które mogą wyraźnie wpłynąć na analizowane pary walutowe.
Mieszane sygnały, ale EUR/USD wyraźnie w górę
Tak jak wczoraj pisaliśmy przed Mario Draghim było stosunkowo trudne zadanie. Jak nie spowodować silnej aprecjacji euro mimo wyraźnych sygnałów poprawy koniunktury i zbliżającego się powolnego wychodzenia z luzowania ilościowego?
Sam komunikat po posiedzeniu EBC wypełnił definicję gołębiego przekazu. Został zachowany fragment o możliwości przedłużenia bądź zwiększenia luzowania ilościowego gdyby progres w kierunku dojścia inflacji do celu był zagrożony. Sytuacja jednak zaczęła się komplikować podczas konferencji prasowej, kiedy mimo gołębich stwierdzeń euro zaczęło zyskiwać na wartości.
Mario Draghi podkreślał wielokrotnie, że nie były dyskutowane kwestie momentu oraz tempa wychodzenia z QE. Tłumaczył także, że jego wystąpienie w portugalskiej Sintrze niewiele różniło się od wcześniejszych sugestii np. w Tallinie, a poruszany temat reflacji był jedynie czysto techniczną definicją.
Teoretycznie dobrą strategią była także próba zostawienia sobie stosunkowo dużego pola manewru i stwierdzenia mówiące o rozpoczęciu dyskusji nad zmianą polityki pieniężnej jesienią (kolejne dane, nowe projekcje makroekonomiczne). Jednak reporterzy zaczęli się dopytywać czy jesień to także 7 września (kolejne posiedzenie EBC), co wprowadziło znaczny element zamieszania, z którego mogło wynikać, że ta data jest najbardziej prawdopodobna mimo chęci utrzymania przez EBC wrażenia, że wcale następne posiedzenie nie musi przynieść konkretnych zmian.
Pomijając jednak kwestię „jesieni” konferencja była przynajmniej neutralna jeśli nie gołębia. Potwierdza to zachowanie obligacji skarbowych Niemiec. Rentowności dwuletnich papierów nie uległy zmianie, a 10-letnich spadły na koniec dnia o 2 pkt bazowe (dziś już o kolejne trzy). Zawęził się także spread pomiędzy peryferiami a rdzeniem strefy euro.
Zupełnie inaczej zostały odebrane te informacje przez rynek walutowy. EUR/USD poszybował 1.1560-1.570, co już w tamtym momencie wydawało się mało uzasadnionym ruchem zwłaszcza, że nie było żadnego konkretnego sygnału z aktywów denominowanych w dolarze (rentowności bez zmian).
Co ciekawe gdy rynek zastanawiał się nad przyczynami siły euro Bloomberg opublikował depeszę spychającą uwagę inwestorów ponownie na kwestie polityczne w USA. Według doniesień agencji, która powołuje się na informacje osoby zaznajomionej ze sprawą dochodzenie specjalnego prokuratora Roberta Muellera może być „rozszerzone na transakcje biznesowe”.
Informacje te dość szybko spowodowały osłabienie się amerykańskiej waluty, ze względu na fakt, że kolejna dawka politycznej niepewności w USA jeszcze bardziej zmniejsza szansę na wprowadzenie zapowiadanych przez obecną administrację reform. Jednak, podobnie jak w przypadku konferencji prasowej po posiedzeniu EBC, w największym stopniu zareagował rynek walutowy. Zmiany na instrumentach dłużnych były bardzo ograniczone.
W rezultacie, wczoraj mimo stosunkowo gołębiego przekazu z EBC i spadku rentowności obligacji skarbowych w strefie, euro wzmocniło się. Dodatkowo EUR/USD został popchnięty na niespełna dwuletnie maksima (1.1650) na fali kolejnych informacji związanych z polityką. Tak duża nerwowość na rynku i brak powiązania walut z rynkiem instrumentów dłużnych każe bardzo ostrożnie traktować ostatnie ruchy.
Złoty nie korzystna z idealnych warunków
Silne osłabienie się dolara połączone ze spadkami rentowności obligacji skarbowych strefy euro stworzyło idealne warunki do aprecjacji walut naszego regionu. Skorzystały jednak z tego ruchu przede wszystkim czeska korona i węgierski forint. Umocniły się one od początku tygodnia do euro (i tak już rekordowo silnego) o około 0.2 proc.
Złoty natomiast od poniedziałku stracił do euro około 0.5 proc. i jest najsłabszy do forinta od 4 miesięcy. Sugeruje to, że polska waluta prawdopodobnie byłaby wyraźnie mocniejsza gdyby nie wydarzenia lokalne. To także może być ostrzeżenie, że jeżeli warunki globalne ulegną korekcie to PLN może być pod wyraźną presją, gdyż impulsy zagraniczne mogą skumulować się z tymi obserwowanymi w kraju. Na niektórych parach (USD/PLN, GBP/PLN) może to nawet spowodować ruch w granicach 5 groszy w górę.
Powyższy komentarz nie jest rekomendacją w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 roku. Został on sporządzony w celach informacyjnych i nie powinien stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Cinkciarz.pl Sp. z o.o. nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszym komentarzu. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez podania źródła jest zabronione.
EUR/USD na niespełna dwuletnich szczytach po wczorajszym posiedzeniu EBC oraz doniesieniach agencji Bloomberg o sytuacji w USA. Złoty traci nie tylko do euro. Polska waluta jest najsłabsza do forinta od 4 miesięcy, co może sugerować, że PLN znalazł się w gorszej kondycji ze względu na krajowe wydarzenia.
Najważniejsze dane makro (czas CET – środkowoeuropejski). Szacunki danych makro są na podstawie informacji z Bloomberga, chyba że zaznaczono inaczej.
Mieszane sygnały, ale EUR/USD wyraźnie w górę
Tak jak wczoraj pisaliśmy przed Mario Draghim było stosunkowo trudne zadanie. Jak nie spowodować silnej aprecjacji euro mimo wyraźnych sygnałów poprawy koniunktury i zbliżającego się powolnego wychodzenia z luzowania ilościowego?
Sam komunikat po posiedzeniu EBC wypełnił definicję gołębiego przekazu. Został zachowany fragment o możliwości przedłużenia bądź zwiększenia luzowania ilościowego gdyby progres w kierunku dojścia inflacji do celu był zagrożony. Sytuacja jednak zaczęła się komplikować podczas konferencji prasowej, kiedy mimo gołębich stwierdzeń euro zaczęło zyskiwać na wartości.
Mario Draghi podkreślał wielokrotnie, że nie były dyskutowane kwestie momentu oraz tempa wychodzenia z QE. Tłumaczył także, że jego wystąpienie w portugalskiej Sintrze niewiele różniło się od wcześniejszych sugestii np. w Tallinie, a poruszany temat reflacji był jedynie czysto techniczną definicją.
Teoretycznie dobrą strategią była także próba zostawienia sobie stosunkowo dużego pola manewru i stwierdzenia mówiące o rozpoczęciu dyskusji nad zmianą polityki pieniężnej jesienią (kolejne dane, nowe projekcje makroekonomiczne). Jednak reporterzy zaczęli się dopytywać czy jesień to także 7 września (kolejne posiedzenie EBC), co wprowadziło znaczny element zamieszania, z którego mogło wynikać, że ta data jest najbardziej prawdopodobna mimo chęci utrzymania przez EBC wrażenia, że wcale następne posiedzenie nie musi przynieść konkretnych zmian.
Pomijając jednak kwestię „jesieni” konferencja była przynajmniej neutralna jeśli nie gołębia. Potwierdza to zachowanie obligacji skarbowych Niemiec. Rentowności dwuletnich papierów nie uległy zmianie, a 10-letnich spadły na koniec dnia o 2 pkt bazowe (dziś już o kolejne trzy). Zawęził się także spread pomiędzy peryferiami a rdzeniem strefy euro.
Zupełnie inaczej zostały odebrane te informacje przez rynek walutowy. EUR/USD poszybował 1.1560-1.570, co już w tamtym momencie wydawało się mało uzasadnionym ruchem zwłaszcza, że nie było żadnego konkretnego sygnału z aktywów denominowanych w dolarze (rentowności bez zmian).
Co ciekawe gdy rynek zastanawiał się nad przyczynami siły euro Bloomberg opublikował depeszę spychającą uwagę inwestorów ponownie na kwestie polityczne w USA. Według doniesień agencji, która powołuje się na informacje osoby zaznajomionej ze sprawą dochodzenie specjalnego prokuratora Roberta Muellera może być „rozszerzone na transakcje biznesowe”.
Informacje te dość szybko spowodowały osłabienie się amerykańskiej waluty, ze względu na fakt, że kolejna dawka politycznej niepewności w USA jeszcze bardziej zmniejsza szansę na wprowadzenie zapowiadanych przez obecną administrację reform. Jednak, podobnie jak w przypadku konferencji prasowej po posiedzeniu EBC, w największym stopniu zareagował rynek walutowy. Zmiany na instrumentach dłużnych były bardzo ograniczone.
W rezultacie, wczoraj mimo stosunkowo gołębiego przekazu z EBC i spadku rentowności obligacji skarbowych w strefie, euro wzmocniło się. Dodatkowo EUR/USD został popchnięty na niespełna dwuletnie maksima (1.1650) na fali kolejnych informacji związanych z polityką. Tak duża nerwowość na rynku i brak powiązania walut z rynkiem instrumentów dłużnych każe bardzo ostrożnie traktować ostatnie ruchy.
Złoty nie korzystna z idealnych warunków
Silne osłabienie się dolara połączone ze spadkami rentowności obligacji skarbowych strefy euro stworzyło idealne warunki do aprecjacji walut naszego regionu. Skorzystały jednak z tego ruchu przede wszystkim czeska korona i węgierski forint. Umocniły się one od początku tygodnia do euro (i tak już rekordowo silnego) o około 0.2 proc.
Złoty natomiast od poniedziałku stracił do euro około 0.5 proc. i jest najsłabszy do forinta od 4 miesięcy. Sugeruje to, że polska waluta prawdopodobnie byłaby wyraźnie mocniejsza gdyby nie wydarzenia lokalne. To także może być ostrzeżenie, że jeżeli warunki globalne ulegną korekcie to PLN może być pod wyraźną presją, gdyż impulsy zagraniczne mogą skumulować się z tymi obserwowanymi w kraju. Na niektórych parach (USD/PLN, GBP/PLN) może to nawet spowodować ruch w granicach 5 groszy w górę.
Zobacz również:
Popołudniowy komentarz walutowy z 20.07.2017
Komentarz walutowy z 20.07.2017
Popołudniowy komentarz walutowy z 19.07.2017
Komentarz walutowy z 19.07.2017
Atrakcyjne kursy 27 walut
Kurs na żywo.
Aktualizacja: 30s