Kończący się tydzień obfitował w wiele wydarzeń na rynku walutowym. Zaliczały się do nich negocjacje w sprawie Grecji, zmiany na europejskich instrumentach dłużnych oraz piątkowy raport z amerykańskiego rynku pracy. Z tego zamieszania rzutem na taśmę zwycięsko wyszedł dolar.
Na końcu dolar wygrywa
Przez większą część tygodnia dolar był pod wyraźną presją. Negatywnie na amerykańską walutę wpływały niższe dane o inflacji z USA, szybszy wzrost cen w strefie euro, zapowiedź porozumienia Grecji z wierzycielami oraz stosunkowo gołębie wypowiedzi przedstawicieli Rezerwy Federalnej. Niebagatelny wpływ na wycenę EUR/USD miała również zmienność na rynku instrumentów dłużnych.
Wzrost rentowności niemieckich obligacji skarbowych spowodowany był po części komentarzami ze strony szefa EBC Mario Draghiego, a po części również lepszymi perspektywami dotyczącymi inflacji, czy też mniejszą opłacalnością strategii carry trade. W rezultacie EUR/USD w czwartkowe popołudnie zbliżał się do okolic 1.1400, co oznaczało 400 pipsów wzrostu w ciągu jednego tygodnia.
Sytuacja zaczęła się nieco zmieniać wczoraj wieczorem. Wtedy okazał się, iż porozumienie z Grecją jest zdecydowanie dalej, niż można było tego oczekiwać. Ateny nie chcą zgodzić się na reformy proponowane przez wierzycieli, a dodatkowo przesunęli płatności rat dla MFW na koniec bieżącego miesiąca. Oznacza to, że albo nie mają zabezpieczonych środków na spłatę swoich zobowiązań, albo chcą prowadzić ostrzejsze negocjacje z kredytodawcami. Oba rozwiązania są negatywne dla euro w krótkim terminie i powodują wzrost awersji do ryzyka.
Kluczowe jednak okazały się piątkowe dane z USA. Amerykańska gospodarka w maju wygenerowała 280 tys. nowych miejsc pracy. Było to o ponad 50 tys. więcej, niż oczekiwali ekonomiści. Dodatkowo odczyty za dwa poprzednie miesiące zostały zrewidowane w górę, w sumie o 30 tys. Pozytywnym sygnałem był również szybszy od oczekiwań wzrost wynagrodzeń.
Lepsza kondycja amerykańskiej gospodarki to większa szansa na podniesienie stóp procentowych przez Rezerwę Federalną jeszcze we wrześniu. Fakt ten pozytywnie wpłynął na dolara, co spowodowało spadek EUR/USD poniżej granicy 1.1100. Mimo iż nadal jest to wyżej niż na początku tygodnia, to jednak szanse na dalsze obniżenie się wartości EUR/USD są większe, niż na jego szybki powrót do wzrostów.
Wszystko przeciw złotemu
Początek tygodnia nie zapowiadał podwyższonej zmienności na EUR/PLN, zwłaszcza że jest to tradycyjnie najbardziej stabilna para walutowa. Tym razem jednak było inaczej. Poniedziałek i wtorek były jeszcze stosunkowo spokojne i notowania zawierały się w graniach 4.11-4.12. Większa zmienność pojawiła się w środę.
Była ona głównie spowodowana znacznymi wzrostami rentowności na rynku niemieckich papierów skarbowych. Obniżający się spread pomiędzy polskimi i niemieckimi obligacjami spowodowany wzrostem rentowności tych drugich oraz zwiększona zmienność na obu rynkach, powodują większe ryzyko dla strategii carry trade. To z kolei szybko przekłada się na zamykanie niektórych pozycji funduszy portfelowych i zamianę PLN na EUR.
W czwartek powyższa tendencja się jeszcze pogłębiła, ze względu na mniejszą płynność rynku walutowego spowodowaną nieobecnością krajowych graczy, a także zamkniętym rynkiem obligacji. Dziś sytuacja nieco się uspokoiła, choć okolice 4.15-4.16 za euro należy uznać za stosunkowo wysokie poziomy.
Jak szybko zostaną one skorygowane, zależy od kliku elementów. Przede wszystkim musi się ustabilizować sytuacja na rynku długu, a wyższe rentowności krajowych obligacji powinny być wykorzystywane do zajęcia długich, a nie krótkich pozycji. Ważne także by ustabilizowała się sytuacja związana z Grecją, gdyż wzrost awersji do ryzyka najpierw dotyka waluty rynków wschodzących. Nie należy także zapominać o danych z krajowej gospodarki.
Ostatnie publikacje sprzedaży detalicznej czy produkcji przemysłowej oraz poniedziałkowy PMI, były zdecydowanie słabsze od oczekiwań. Jeżeli zobaczymy poprawę tych odczytów, a sytuacja międzynarodowa ustabilizuje się, wtedy powinniśmy zobaczyć EUR/PLN ponownie zmierzającego w okolice 4.00.
Powyższy komentarz nie jest rekomendacją w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 roku. Został on sporządzony w celach informacyjnych i nie powinien stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Cinkciarz.pl Sp. z o.o. nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszym komentarzu. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez podania źródła jest zabronione.
Kończący się tydzień obfitował w wiele wydarzeń na rynku walutowym. Zaliczały się do nich negocjacje w sprawie Grecji, zmiany na europejskich instrumentach dłużnych oraz piątkowy raport z amerykańskiego rynku pracy. Z tego zamieszania rzutem na taśmę zwycięsko wyszedł dolar.
Na końcu dolar wygrywa
Przez większą część tygodnia dolar był pod wyraźną presją. Negatywnie na amerykańską walutę wpływały niższe dane o inflacji z USA, szybszy wzrost cen w strefie euro, zapowiedź porozumienia Grecji z wierzycielami oraz stosunkowo gołębie wypowiedzi przedstawicieli Rezerwy Federalnej. Niebagatelny wpływ na wycenę EUR/USD miała również zmienność na rynku instrumentów dłużnych.
Wzrost rentowności niemieckich obligacji skarbowych spowodowany był po części komentarzami ze strony szefa EBC Mario Draghiego, a po części również lepszymi perspektywami dotyczącymi inflacji, czy też mniejszą opłacalnością strategii carry trade. W rezultacie EUR/USD w czwartkowe popołudnie zbliżał się do okolic 1.1400, co oznaczało 400 pipsów wzrostu w ciągu jednego tygodnia.
Sytuacja zaczęła się nieco zmieniać wczoraj wieczorem. Wtedy okazał się, iż porozumienie z Grecją jest zdecydowanie dalej, niż można było tego oczekiwać. Ateny nie chcą zgodzić się na reformy proponowane przez wierzycieli, a dodatkowo przesunęli płatności rat dla MFW na koniec bieżącego miesiąca. Oznacza to, że albo nie mają zabezpieczonych środków na spłatę swoich zobowiązań, albo chcą prowadzić ostrzejsze negocjacje z kredytodawcami. Oba rozwiązania są negatywne dla euro w krótkim terminie i powodują wzrost awersji do ryzyka.
Kluczowe jednak okazały się piątkowe dane z USA. Amerykańska gospodarka w maju wygenerowała 280 tys. nowych miejsc pracy. Było to o ponad 50 tys. więcej, niż oczekiwali ekonomiści. Dodatkowo odczyty za dwa poprzednie miesiące zostały zrewidowane w górę, w sumie o 30 tys. Pozytywnym sygnałem był również szybszy od oczekiwań wzrost wynagrodzeń.
Lepsza kondycja amerykańskiej gospodarki to większa szansa na podniesienie stóp procentowych przez Rezerwę Federalną jeszcze we wrześniu. Fakt ten pozytywnie wpłynął na dolara, co spowodowało spadek EUR/USD poniżej granicy 1.1100. Mimo iż nadal jest to wyżej niż na początku tygodnia, to jednak szanse na dalsze obniżenie się wartości EUR/USD są większe, niż na jego szybki powrót do wzrostów.
Wszystko przeciw złotemu
Początek tygodnia nie zapowiadał podwyższonej zmienności na EUR/PLN, zwłaszcza że jest to tradycyjnie najbardziej stabilna para walutowa. Tym razem jednak było inaczej. Poniedziałek i wtorek były jeszcze stosunkowo spokojne i notowania zawierały się w graniach 4.11-4.12. Większa zmienność pojawiła się w środę.
Była ona głównie spowodowana znacznymi wzrostami rentowności na rynku niemieckich papierów skarbowych. Obniżający się spread pomiędzy polskimi i niemieckimi obligacjami spowodowany wzrostem rentowności tych drugich oraz zwiększona zmienność na obu rynkach, powodują większe ryzyko dla strategii carry trade. To z kolei szybko przekłada się na zamykanie niektórych pozycji funduszy portfelowych i zamianę PLN na EUR.
W czwartek powyższa tendencja się jeszcze pogłębiła, ze względu na mniejszą płynność rynku walutowego spowodowaną nieobecnością krajowych graczy, a także zamkniętym rynkiem obligacji. Dziś sytuacja nieco się uspokoiła, choć okolice 4.15-4.16 za euro należy uznać za stosunkowo wysokie poziomy.
Jak szybko zostaną one skorygowane, zależy od kliku elementów. Przede wszystkim musi się ustabilizować sytuacja na rynku długu, a wyższe rentowności krajowych obligacji powinny być wykorzystywane do zajęcia długich, a nie krótkich pozycji. Ważne także by ustabilizowała się sytuacja związana z Grecją, gdyż wzrost awersji do ryzyka najpierw dotyka waluty rynków wschodzących. Nie należy także zapominać o danych z krajowej gospodarki.
Ostatnie publikacje sprzedaży detalicznej czy produkcji przemysłowej oraz poniedziałkowy PMI, były zdecydowanie słabsze od oczekiwań. Jeżeli zobaczymy poprawę tych odczytów, a sytuacja międzynarodowa ustabilizuje się, wtedy powinniśmy zobaczyć EUR/PLN ponownie zmierzającego w okolice 4.00.
Zobacz również:
Komentarz walutowy z 05.06.2015
Popołudniowy komentarz walutowy z 03.06.2015
Komentarz walutowy z 03.06.2015
Indeks Złotego Cinkciarz.pl Raport czerwiec 2015. Część 2
Atrakcyjne kursy 27 walut
Kurs na żywo.
Aktualizacja: 30s