Waluty krajów eksportujących ropę naftową w stosunkowo niewielkim stopniu reagują na zmiany cen tego surowca. Na złotym cały czas ciążą słabsze dane marko, choć na razie dalsze osłabienie nie jest scenariuszem bazowym.
Przez ostatnie dni stosunkowo niewiele pisaliśmy o ropie naftowej. Jeden z podstawowych surowców energetycznych jednak wyraźnie wzrósł od początku sierpnia. Ropa Brent jeszcze dwa tygodnie temu była blisko 40 USD za baryłkę, a teraz przekracza granicę 50 USD.
Częściowo za to odpowiadają ostatnie dane EIA, według których spadły zarówno zapasy ropy jak i benzyny w USA. Zmniejsza się więc nawis podażowy, który pozwolił na znaczny spadek cen w pierwszej połowie lata. Główną jednak przyczyną silnego odreagowania były komentarze ze strony OPEC oraz Rosji o możliwych działaniach mających na celu ustabilizowanie rynku.
Inwestorzy finansowi, którzy często są sprawcami gwałtownych ruchów w stosunkowo niewielkim przedziale wahań, prawdopodobnie nie wierzą w możliwość zamrożenia produkcji na konkretnym poziomie. Pamiętają jednak sytuację z drugiego kwartału kiedy podobne dyskusje spowodowały znaczne wzrosty cen.
To głównie właśnie oni redukując pozycje nastawione na spadek cen ropy powodując przy tym znaczny ich wzrost. Ogólnie jednak fundamentalnie, na razie nie ma powodów do dalszych poważnych wzrostów i aprecjacja w granicach kolejnych 20% jest mało prawdopodobna zwłaszcza, że rynek jeszcze się nie zbilansował i przez następne miesiące zapasy znowu mogą się zwiększać zwłaszcza jeżeli zima na półkuli północnej będzie łagodna.
W kontekście walut krajów eksportujących surowce mamy do czynienia ze znacznie mniejszymi wahaniami w relacji do ceny ropy niż to miało miejsce np. w roku 2015. Inwestorzy zaczęli prawdopodobnie się przyzwyczajać, że gwałtowne ruchy w granicach 40-50 USD/baryłkę raczej nie przerodzą się w bardzo poważne spadki, a w nagłe wzrosty. W związku z tym nie spowodują np. poważnego zagrożenia gospodarczego dla Rosji, czy nie będą oznaczać łagodniejszej polityki monetarnej w Norwegii.
W rezultacie wzrost ropy o 20% spowodował wyższą wycenę rubla do dolara o około 5%. Jednak część aprecjacji RUB jest spowodowana ogólnym osłabieniem USD na szerokim rynku który do koszyka walut stracił w tym czasie ponad 2%. Jeszcze mniejszy wpływ wzrosty ropy miały na meksykańskie peso oraz kanadyjskiego dolara. Ogólnie więc waluty surowcowe powinny nadal być względnie odporne na sygnały z rynku ropy chyba, że notowania wzrosną powyżej granicy 55-60 USD za baryłkę lub będą spadać w okolice 35 USD.
Jeżeli zaś chodzi o popołudniowe zachowanie złotego to jest ono spójne z tym co obserwujemy po wczorajszych słabych danych z krajowej gospodarki. Krajowa waluta prócz przeceny w relacji do euro czy dolara również jest około pół procent tańsza do forinta, co potwierdza, że ruch na złotym przez ostatnią dobę jest związany z wewnętrzną kondycją gospodarczą i większym prawdopodobieństwem obniżki stóp procentowych, a nie sytuacją globalną. Na początku przyszłego tygodnia również oczekujemy, że złoty pozostanie słabszy zarówno do głównych walut jak i do forinta.
Powyższy komentarz nie jest rekomendacją w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 roku. Został on sporządzony w celach informacyjnych i nie powinien stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Cinkciarz.pl Sp. z o.o. nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszym komentarzu. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez podania źródła jest zabronione.
Waluty krajów eksportujących ropę naftową w stosunkowo niewielkim stopniu reagują na zmiany cen tego surowca. Na złotym cały czas ciążą słabsze dane marko, choć na razie dalsze osłabienie nie jest scenariuszem bazowym.
Przez ostatnie dni stosunkowo niewiele pisaliśmy o ropie naftowej. Jeden z podstawowych surowców energetycznych jednak wyraźnie wzrósł od początku sierpnia. Ropa Brent jeszcze dwa tygodnie temu była blisko 40 USD za baryłkę, a teraz przekracza granicę 50 USD.
Częściowo za to odpowiadają ostatnie dane EIA, według których spadły zarówno zapasy ropy jak i benzyny w USA. Zmniejsza się więc nawis podażowy, który pozwolił na znaczny spadek cen w pierwszej połowie lata. Główną jednak przyczyną silnego odreagowania były komentarze ze strony OPEC oraz Rosji o możliwych działaniach mających na celu ustabilizowanie rynku.
Inwestorzy finansowi, którzy często są sprawcami gwałtownych ruchów w stosunkowo niewielkim przedziale wahań, prawdopodobnie nie wierzą w możliwość zamrożenia produkcji na konkretnym poziomie. Pamiętają jednak sytuację z drugiego kwartału kiedy podobne dyskusje spowodowały znaczne wzrosty cen.
To głównie właśnie oni redukując pozycje nastawione na spadek cen ropy powodując przy tym znaczny ich wzrost. Ogólnie jednak fundamentalnie, na razie nie ma powodów do dalszych poważnych wzrostów i aprecjacja w granicach kolejnych 20% jest mało prawdopodobna zwłaszcza, że rynek jeszcze się nie zbilansował i przez następne miesiące zapasy znowu mogą się zwiększać zwłaszcza jeżeli zima na półkuli północnej będzie łagodna.
W kontekście walut krajów eksportujących surowce mamy do czynienia ze znacznie mniejszymi wahaniami w relacji do ceny ropy niż to miało miejsce np. w roku 2015. Inwestorzy zaczęli prawdopodobnie się przyzwyczajać, że gwałtowne ruchy w granicach 40-50 USD/baryłkę raczej nie przerodzą się w bardzo poważne spadki, a w nagłe wzrosty. W związku z tym nie spowodują np. poważnego zagrożenia gospodarczego dla Rosji, czy nie będą oznaczać łagodniejszej polityki monetarnej w Norwegii.
W rezultacie wzrost ropy o 20% spowodował wyższą wycenę rubla do dolara o około 5%. Jednak część aprecjacji RUB jest spowodowana ogólnym osłabieniem USD na szerokim rynku który do koszyka walut stracił w tym czasie ponad 2%. Jeszcze mniejszy wpływ wzrosty ropy miały na meksykańskie peso oraz kanadyjskiego dolara. Ogólnie więc waluty surowcowe powinny nadal być względnie odporne na sygnały z rynku ropy chyba, że notowania wzrosną powyżej granicy 55-60 USD za baryłkę lub będą spadać w okolice 35 USD.
Jeżeli zaś chodzi o popołudniowe zachowanie złotego to jest ono spójne z tym co obserwujemy po wczorajszych słabych danych z krajowej gospodarki. Krajowa waluta prócz przeceny w relacji do euro czy dolara również jest około pół procent tańsza do forinta, co potwierdza, że ruch na złotym przez ostatnią dobę jest związany z wewnętrzną kondycją gospodarczą i większym prawdopodobieństwem obniżki stóp procentowych, a nie sytuacją globalną. Na początku przyszłego tygodnia również oczekujemy, że złoty pozostanie słabszy zarówno do głównych walut jak i do forinta.
Zobacz również:
Komentarz walutowy z 19.08.2016
Popołudniowy komentarz walutowy z 18.08.2016
Komentarz walutowy z 18.08.2016
Popołudniowy komentarz walutowy z 17.08.2016
Atrakcyjne kursy 27 walut
Kurs na żywo.
Aktualizacja: 30s