Nowe obligacje detaliczne to propozycja rządu na przynajmniej częściową ochronę oszczędności Polaków przed inflacją. Czym dokładnie są obligacje antyinflacyjne, na czym będą polegać i w jaki sposób mogą wpłynąć na ofertę polskiego sektora bankowego?
Czym w ogóle są obligacje skarbowe?
Obligacje skarbowe to papiery wartościowe emitowane przez Skarb Państwa i sprzedawane na polecenie Ministra Finansów. Osoba nabywająca obligacje pożycza więc pieniądze Ministrowi Finansów, a ten obliguje się je zwrócić w określonym czasie wraz z należnymi odsetkami. Skarb Państwa odpowiada za te zobowiązania całym swoim majątkiem. Z tego względu obligacje rządowe są zaliczane do najbezpieczniejszych form oszczędzania.
Obligacje skarbowe są sprzedawane m.in. przez agenta emisji, czyli bank PKO BP. Można je również nabyć na Giełdzie Papierów Wartościowych poprzez biura maklerskie. Inwestorzy indywidualni mają możliwość nabycia obligacji 3-miesięcznych, 2-letnich, 3-letnich, 4-letnich oraz 10-letnich. Osoby korzystające z programu 500+ mogą ponadto skorzystać ze specjalnych obligacji rodzinnych: 6-letnich i 12-letnich.
Nowe rządowe obligacje detaliczne – na czym polegają?
Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że już w czerwcu 2022 r. Ministerstwo Finansów zaoferuje nowy typ obligacji detalicznych, skierowanych do osób, które w obliczu wysokiej inflacji szukają bezpiecznego sposobu na ulokowanie swoich oszczędności.
– Ich wyróżnikiem ma być oparcie na stopie referencyjnej NBP. Według obecnego stanu oprocentowanie wyniesie zatem 5,25 proc. w skali roku w przypadku obligacji 1-rocznych. Dostępne będą też obligacje 2-letnie z dodatkową marżą, której wysokość nie jest obecnie znana – tłumaczy Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl.
Nowe obligacje antyinflacyjne mają być łatwo dostępne dla każdego zainteresowanego. Oferować będzie je mógł każdy zainteresowany bank, np. przez internet lub telefon.
Czy nowe obligacje uchronią przed inflacją?
Nowe obligacje detaliczne nazywane są antyinflacyjnymi. Czy jednak rzeczywiście pozwolą na zabezpieczenie posiadanego kapitału przed skutkami inflacji? Oprocentowanie korespondujące ze stopą referencyjną NBP brzmi atrakcyjnie, ale przy obecnym poziomie wskaźnika cen konsumenckich, który w kwietniu wyniósł 12,4 proc., już tak idealne nie jest.
– Zakładając, że w najbliższych 12 miesiącach inflacja w Polsce utrzymywałaby się na poziomie około 11 proc., to posiadacz nowych obligacji rządowych z oprocentowaniem 5,25 proc. realnie straci 5,75 proc. brutto – wylicza ekspert Cinkciarz.pl.
Osoba inwestująca w obligacje po roku otrzymałaby oczywiście sumę powiększoną o odsetki, ale realna siła nabywcza tych pieniędzy byłaby zdecydowanie niższa.
– Aby więc można było rzeczywiście mówić o obligacjach chroniących przed inflacją, ich oprocentowanie musiałoby być znacznie bliższe wskaźnikowi cen konsumenckich. Obecnie mowa więc o wartościach dwucyfrowych – wyjaśnia Bartosz Sawicki.
Rządowe obligacje alternatywą dla ofert banków?
W sektorze finansowym panuje obecnie nadpłynność finansowa. Banki mają sporo pieniędzy i nie zależy im na pozyskaniu dodatkowych środków. Z tego względu oprocentowanie depozytów nie rośnie analogicznie do zwiększających się stóp procentowych.
W obliczu tego zjawiska nowe obligacje rządowe mogą okazać się ciekawą alternatywą dla ofert z sektora bankowego. Odpływ pieniędzy z lokat i kont oszczędnościowych w kierunku obligacji może natomiast zmotywować banki do przedstawienia bardziej atrakcyjnych ofert i zwiększenia oprocentowania depozytów.
– Efektem nowej rządowej oferty może więc być nie tylko popularyzacja obligacji skarbowych ze względu na bardziej atrakcyjne warunki, ale przede wszystkim poprawa ofert bankowych w postaci podniesienia oprocentowania lokat – podsumowuje Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl.