Przez moment euro było najdroższe od 2009 r.! Kurs EUR/PLN wyrównał pandemiczny szczyt 4,65 zł. Ostro drożeją także funt, korona norweska czy – przede wszystkim – dolar. W trzecim odcinku „Kursu na weekend”, podcastu walutowego Cinkciarz.pl, podsumowujemy I kwartał br.: wskazujemy bohatera, przegranego, zaskoczenie, rozczarowanie i wybieramy najważniejszą tendencję minionych miesięcy.
Złoty na łopatkach i podsumowanie kwartału – odc. 3
Bezbronny niczym dziecko i zupełnie bezsilny wobec tendencji na rynkach globalnych – taki właśnie jest złoty w końcówce pierwszego kwartału. Kurs euro wyrównał pandemiczne, jesienne szczyty i zbliżył się do 4,65 zł. Wspólna waluta była najdroższa od 2009 r. Mocno poszybował również kurs dolara, za którego płacono nawet ok. 3,95 zł. Nowe rekordy ustanawiał m.in. kurs funta.
Bardziej szczegółowo źródła tarapatów opisywaliśmy w poprzednim odcinku naszego podcastu. Dziś spojrzymy na zagadnienie nieco szerzej i w związku ze zbliżającym się końcem marca pokusimy się o podsumowanie kwartału na rynkach finansowych. Zapraszam do odsłuchu trzeciego odcinka „Kursu na weekend”, rynkowego podcastu Cinkciarz.pl, Bartosz Sawicki.
Wybierzemy m.in. największe zaskoczenie, rozczarowanie, bohatera walutowego kwartału, najsilniejszą i najważniejszą tendencję. Ale zaczynamy od tego, jak radził sobie złoty.
Polska waluta rok rozpoczynała osłabiona interwencjami Narodowego Banku Polskiego, które przełożyły się na przełomie grudnia i stycznia na ok. 4-procentowe wzrosty kursów głównych walut. Do połowy kwartału złoty odrabia straty. Dokładnie w połowie lutego notowania EUR/PLN dotarły w okolice 4,45. I to wszystko, na co było stać złotego w tym kwartale. Od tego momentu zaczęły się stopniowe wzrosty w kierunku 4,65, czyli poziomu, który został osiągnięty w końcówce marca. Podkreślmy, że szczyty wartości polskiej waluty były ustanowione dokładnie w tym samym momencie, kiedy szczyty osiągały również globalne rynki akcji.
Złoty pozostaje więc cały czas bardzo mocno związany z nastrojami na rynkach światowych. W tej chwili czynniki krajowej działają na niekorzyść złotego, co sprawia, że w momentach turbulencji na globalnych rynkach polska waluta znajduje się w ogonie stawki. I właśnie taką sytuację mamy w drugiej części kwartału. Z jednej strony mamy komplikującą się sytuację epidemiczną i nowe restrykcje, neutralizuje to najsilniejszy punkt złotego, czyli relatywnie dobrą koniunkturę. Osiągnięcie ok. 4-procentowej dynamiki PKB w tym roku nadal jest oczywiście możliwe, ale zrealizowanie tych najbardziej optymistycznych prognoz, mówiących o 5-procentowym wzroście gospodarczym, staje się coraz mocniej wątpliwe. Ba! Pojawiają się pierwsze instytucje, które obniżają swoje szacunki względem dynamiki PKB, która w tym roku zostanie osiągnięta. Do tego dochodzi gigantyczna niepewność związana z kwietniowym wyrokiem Sądu Najwyższego w sprawie frankowiczów. Dobrze obrazuje ją sytuacja na rynku opcji walutowych, gdzie nastawienie względem złotego jest właściwie najbardziej negatywne w ostatnich kilku latach, wyłączając epizod krachu rynkowego z marca 2020 r. Premia za ryzyko jest nawet większa niż przed wyrokiem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, również w sprawie kredytów frankowych z jesieni 2019 r. W rezultacie od złotego w pierwszym kwartale słabszych było zaledwie kilka walut, m.in. frank szwajcarski, jen oraz lira, która stała się po raz kolejny ofiarą zamachu na niezależność banku centralnego, o ile w ogóle w przypadku tureckim o takiej niezależności można było w ostatnich kwartałach mówić.
W ostatnich trzech miesiącach euro podrożało o prawie 2 proc. Kurs dolara wystrzelił o ok. 5 proc. Warto zauważyć także, że najdroższa od 2011 r. jest czeska korona.Czeska. korona, która sytuację epidemiczną ma nieco zbliżoną do złotego. I tym przypadku kluczowym czynnikiem, który odpowiada za wzrosty kursu CZK/PLN, jest rozbieżność w ścieżce polityki monetarnej. I tu dochodzimy do kolejnego problemu złotego. Nie ma bowiem drugiego tak łagodnie nastawionego banku jak Narodowy Bank Polski w całym koszyku emerging markets. W naszym najbliższym otoczeniu Węgrzy podniosą stopy procentowe jako pierwsi, a Czesi zrobią to w najbliższym roku nawet kilkukrotnie. W tym samym momencie Narodowy Bank Polski nawet nie myśli o podniesieniu kosztu pieniądza i przyspiesza tempo skupu obligacji skarbowych. Rozbieżność dróg, rozbieżność strategii obranych przez poszczególne władze monetarne przekłada się na słabość złotego. I bardzo dobrze jest widoczna właśnie w notowaniach m.in. CZK/PLN. Nie można jednak przyjąć, że złoty pozostanie równie słaby w kolejnej części roku. Wraz z krzepnięciem nastrojów na światowych rynkach i pojawianiem się oznak przyspieszania koniunktury na całym świecie polska waluta powinna przystąpić do odrabiania strat. Oczywiście, nie bez znaczenia będzie rozwiązanie kwestii kredytów frankowych, jakiekolwiek by ono było. W tym miejscu postawimy kropkę, jeśli chodzi o złotego jako takiego. I przyjrzymy się najważniejszym tendencjom i wydarzeniom ostatnich kilkunastu tygodni na rynkach światowych.
Na pierwszy ogień idzie zaskoczenie kwartału, a było nim dosyć nieoczekiwane uzyskanie przez Partię Demokratyczną większości w amerykańskim senacie. Otworzyło to drogę do szybkiego wdrożenia pakietu fiskalnego przez administrację prezydenta Joe Bidena. Zastrzyk fiskalny o wartości 1,9 bilionów dolarów został już zatwierdzony i przełoży się na to, że amerykańska gospodarka w najbliższych kwartałach utrzyma dominację przede wszystkim nad strefą euro. Prognozy zakładają, że amerykańska gospodarka wzrośnie o ok 6,5 proc. Takiej wartości dynamiki PKB spodziewa się zarówno Rezerwa Federalna, jak i również organizacje międzynarodowe, m.in. OECD.
I tak dość płynnie przechodzimy do tendencji kwartału. Bez dwóch zdań jest nią wyprzedaż na rynku obligacji skarbowych, która pomaga odrabiać zeszłoroczne straty, również dolarowi, który pod koniec marca względem na przykład euro jest najsilniejszy od kilku tygodni.
Przetasowania na rynku obligacji skarbowych są najsilniejsze od 2013 r., kiedy Rezerwa Federalna w sposób niefortunny komunikowała zamiar odcięcia monetarnej kroplówki amerykańskiej gospodarce. Teraz władze jak mantrę powtarzają, że będą zachowywać cierpliwość, ale rynek nie do końca daje temu wiarę, widząc to, jak mocno wzrosnąć może inflacja i jak bardzo pędzić będzie będzie amerykańska gospodarka w tym roku.
Są jednak waluty, które oparły się sile dolara. I tu przechodzimy do bohatera kwartału. W tym przypadku wybór wcale nie jest taki łatwy. Z jednej strony ok. 20-procentowe wzrosty cen ropy naftowej na giełdzie w Londynie pomogły koronie norweskiej zyskiwać. Nie bez znaczenia jest również fakt, że Norges Bank jako pierwszy w gronie banków centralnych gospodarek G10 będzie podnieść stopy procentowe. W efekcie korona norweska w pierwszych trzech miesiącach tego roku podrożała względem złotego o ponad 5 proc. Wydaje mi się jednak, że w tej kategorii należy postawić na funta szterlinga, który po zrzuceniu ze swoich barków groźby bezumownego brexitu i dzięki ekspresowemu postępowi programu szczepień nieoczekiwanie stał się ulubieńcem inwestorów. Brytyjska waluta podrożała o ponad 6 proc. Kurs funta przekracza 5,40 zł, tym samym jest najwyższy od ok. 5 lat.
Na zakończenie na tapecie znajdą się dwie najmniej chlubne kategorie. Rozczarowaniem kwartału jest ślimaczy przebieg procesu szczepień na Starym Kontynencie. W Unii Europejskiej pod koniec marca zaszczepiono zaledwie kilkanaście procent obywateli. Jesteśmy pod tym kątem daleko za Wielką Brytanią i Stanami Zjednoczonymi, nie wspominając o Izraelu. Na rynku walutowym przekłada się to na słabość wspólnej waluty. Przegrany kwartału został, jakże by inaczej, złoty, znajdujący się w ogonie stawki walut emerging markets. Nasze prognozy walutowe zakładają jednak, że w dalszej części roku polska waluta ostro ruszy do odrabiania pandemiczny strat. Na razie wciąż przeważają jednak ryzyka.
Powyższy komentarz audio nie jest rekomendacją w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 roku. Został on sporządzony w celach informacyjnych i nie powinien stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Cinkciarz.pl Sp. z o.o. nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszym komentarzu. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez pisemnej zgody Cinkciarz.pl Sp. z o.o. jest zabronione.
Zobacz również:
19 mar 2021 12:51
Kurs na weekend: Złoty bliski nokautu (cotygodniowy podcast walutowy z 19.03.2021)
Przez moment euro było najdroższe od 2009 r.! Kurs EUR/PLN wyrównał pandemiczny szczyt 4,65 zł. Ostro drożeją także funt, korona norweska czy – przede wszystkim – dolar. W trzecim odcinku „Kursu na weekend”, podcastu walutowego Cinkciarz.pl, podsumowujemy I kwartał br.: wskazujemy bohatera, przegranego, zaskoczenie, rozczarowanie i wybieramy najważniejszą tendencję minionych miesięcy.
Nie możesz teraz odsłuchać podcastu? Przeczytaj!
Złoty na łopatkach i podsumowanie kwartału – odc. 3
Bezbronny niczym dziecko i zupełnie bezsilny wobec tendencji na rynkach globalnych – taki właśnie jest złoty w końcówce pierwszego kwartału. Kurs euro wyrównał pandemiczne, jesienne szczyty i zbliżył się do 4,65 zł. Wspólna waluta była najdroższa od 2009 r. Mocno poszybował również kurs dolara, za którego płacono nawet ok. 3,95 zł. Nowe rekordy ustanawiał m.in. kurs funta.
Bardziej szczegółowo źródła tarapatów opisywaliśmy w poprzednim odcinku naszego podcastu. Dziś spojrzymy na zagadnienie nieco szerzej i w związku ze zbliżającym się końcem marca pokusimy się o podsumowanie kwartału na rynkach finansowych. Zapraszam do odsłuchu trzeciego odcinka „Kursu na weekend”, rynkowego podcastu Cinkciarz.pl, Bartosz Sawicki.
Wybierzemy m.in. największe zaskoczenie, rozczarowanie, bohatera walutowego kwartału, najsilniejszą i najważniejszą tendencję. Ale zaczynamy od tego, jak radził sobie złoty.
Polska waluta rok rozpoczynała osłabiona interwencjami Narodowego Banku Polskiego, które przełożyły się na przełomie grudnia i stycznia na ok. 4-procentowe wzrosty kursów głównych walut. Do połowy kwartału złoty odrabia straty. Dokładnie w połowie lutego notowania EUR/PLN dotarły w okolice 4,45. I to wszystko, na co było stać złotego w tym kwartale. Od tego momentu zaczęły się stopniowe wzrosty w kierunku 4,65, czyli poziomu, który został osiągnięty w końcówce marca. Podkreślmy, że szczyty wartości polskiej waluty były ustanowione dokładnie w tym samym momencie, kiedy szczyty osiągały również globalne rynki akcji.
Złoty pozostaje więc cały czas bardzo mocno związany z nastrojami na rynkach światowych. W tej chwili czynniki krajowej działają na niekorzyść złotego, co sprawia, że w momentach turbulencji na globalnych rynkach polska waluta znajduje się w ogonie stawki. I właśnie taką sytuację mamy w drugiej części kwartału. Z jednej strony mamy komplikującą się sytuację epidemiczną i nowe restrykcje, neutralizuje to najsilniejszy punkt złotego, czyli relatywnie dobrą koniunkturę. Osiągnięcie ok. 4-procentowej dynamiki PKB w tym roku nadal jest oczywiście możliwe, ale zrealizowanie tych najbardziej optymistycznych prognoz, mówiących o 5-procentowym wzroście gospodarczym, staje się coraz mocniej wątpliwe. Ba! Pojawiają się pierwsze instytucje, które obniżają swoje szacunki względem dynamiki PKB, która w tym roku zostanie osiągnięta. Do tego dochodzi gigantyczna niepewność związana z kwietniowym wyrokiem Sądu Najwyższego w sprawie frankowiczów. Dobrze obrazuje ją sytuacja na rynku opcji walutowych, gdzie nastawienie względem złotego jest właściwie najbardziej negatywne w ostatnich kilku latach, wyłączając epizod krachu rynkowego z marca 2020 r. Premia za ryzyko jest nawet większa niż przed wyrokiem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, również w sprawie kredytów frankowych z jesieni 2019 r. W rezultacie od złotego w pierwszym kwartale słabszych było zaledwie kilka walut, m.in. frank szwajcarski, jen oraz lira, która stała się po raz kolejny ofiarą zamachu na niezależność banku centralnego, o ile w ogóle w przypadku tureckim o takiej niezależności można było w ostatnich kwartałach mówić.
W ostatnich trzech miesiącach euro podrożało o prawie 2 proc. Kurs dolara wystrzelił o ok. 5 proc. Warto zauważyć także, że najdroższa od 2011 r. jest czeska korona.Czeska. korona, która sytuację epidemiczną ma nieco zbliżoną do złotego. I tym przypadku kluczowym czynnikiem, który odpowiada za wzrosty kursu CZK/PLN, jest rozbieżność w ścieżce polityki monetarnej. I tu dochodzimy do kolejnego problemu złotego. Nie ma bowiem drugiego tak łagodnie nastawionego banku jak Narodowy Bank Polski w całym koszyku emerging markets. W naszym najbliższym otoczeniu Węgrzy podniosą stopy procentowe jako pierwsi, a Czesi zrobią to w najbliższym roku nawet kilkukrotnie. W tym samym momencie Narodowy Bank Polski nawet nie myśli o podniesieniu kosztu pieniądza i przyspiesza tempo skupu obligacji skarbowych. Rozbieżność dróg, rozbieżność strategii obranych przez poszczególne władze monetarne przekłada się na słabość złotego. I bardzo dobrze jest widoczna właśnie w notowaniach m.in. CZK/PLN. Nie można jednak przyjąć, że złoty pozostanie równie słaby w kolejnej części roku. Wraz z krzepnięciem nastrojów na światowych rynkach i pojawianiem się oznak przyspieszania koniunktury na całym świecie polska waluta powinna przystąpić do odrabiania strat. Oczywiście, nie bez znaczenia będzie rozwiązanie kwestii kredytów frankowych, jakiekolwiek by ono było. W tym miejscu postawimy kropkę, jeśli chodzi o złotego jako takiego. I przyjrzymy się najważniejszym tendencjom i wydarzeniom ostatnich kilkunastu tygodni na rynkach światowych.
Na pierwszy ogień idzie zaskoczenie kwartału, a było nim dosyć nieoczekiwane uzyskanie przez Partię Demokratyczną większości w amerykańskim senacie. Otworzyło to drogę do szybkiego wdrożenia pakietu fiskalnego przez administrację prezydenta Joe Bidena. Zastrzyk fiskalny o wartości 1,9 bilionów dolarów został już zatwierdzony i przełoży się na to, że amerykańska gospodarka w najbliższych kwartałach utrzyma dominację przede wszystkim nad strefą euro. Prognozy zakładają, że amerykańska gospodarka wzrośnie o ok 6,5 proc. Takiej wartości dynamiki PKB spodziewa się zarówno Rezerwa Federalna, jak i również organizacje międzynarodowe, m.in. OECD.
I tak dość płynnie przechodzimy do tendencji kwartału. Bez dwóch zdań jest nią wyprzedaż na rynku obligacji skarbowych, która pomaga odrabiać zeszłoroczne straty, również dolarowi, który pod koniec marca względem na przykład euro jest najsilniejszy od kilku tygodni.
Przetasowania na rynku obligacji skarbowych są najsilniejsze od 2013 r., kiedy Rezerwa Federalna w sposób niefortunny komunikowała zamiar odcięcia monetarnej kroplówki amerykańskiej gospodarce. Teraz władze jak mantrę powtarzają, że będą zachowywać cierpliwość, ale rynek nie do końca daje temu wiarę, widząc to, jak mocno wzrosnąć może inflacja i jak bardzo pędzić będzie będzie amerykańska gospodarka w tym roku.
Są jednak waluty, które oparły się sile dolara. I tu przechodzimy do bohatera kwartału. W tym przypadku wybór wcale nie jest taki łatwy. Z jednej strony ok. 20-procentowe wzrosty cen ropy naftowej na giełdzie w Londynie pomogły koronie norweskiej zyskiwać. Nie bez znaczenia jest również fakt, że Norges Bank jako pierwszy w gronie banków centralnych gospodarek G10 będzie podnieść stopy procentowe. W efekcie korona norweska w pierwszych trzech miesiącach tego roku podrożała względem złotego o ponad 5 proc. Wydaje mi się jednak, że w tej kategorii należy postawić na funta szterlinga, który po zrzuceniu ze swoich barków groźby bezumownego brexitu i dzięki ekspresowemu postępowi programu szczepień nieoczekiwanie stał się ulubieńcem inwestorów. Brytyjska waluta podrożała o ponad 6 proc. Kurs funta przekracza 5,40 zł, tym samym jest najwyższy od ok. 5 lat.
Na zakończenie na tapecie znajdą się dwie najmniej chlubne kategorie. Rozczarowaniem kwartału jest ślimaczy przebieg procesu szczepień na Starym Kontynencie. W Unii Europejskiej pod koniec marca zaszczepiono zaledwie kilkanaście procent obywateli. Jesteśmy pod tym kątem daleko za Wielką Brytanią i Stanami Zjednoczonymi, nie wspominając o Izraelu. Na rynku walutowym przekłada się to na słabość wspólnej waluty. Przegrany kwartału został, jakże by inaczej, złoty, znajdujący się w ogonie stawki walut emerging markets. Nasze prognozy walutowe zakładają jednak, że w dalszej części roku polska waluta ostro ruszy do odrabiania pandemiczny strat. Na razie wciąż przeważają jednak ryzyka.
Zobacz również:
Kurs na weekend: Złoty bliski nokautu (cotygodniowy podcast walutowy z 19.03.2021)
Kurs na weekend: Złoty rusza do odrabiania strat (cotygodniowy podcast walutowy z 12.03.2021)
Turcja z problemami (popołudniowy komentarz audio z 15.04.2019)
Unijny szczyt nie jest najważniejszy (popołudniowy komentarz audio z 10.04.2019)
Atrakcyjne kursy 27 walut
Kurs na żywo.
Aktualizacja: 30s