Słaby sentyment na rynku akcji oraz rosnące rentowności obligacji skarbowych w USA cały czas w bardzo ograniczony sposób wpływają na wycenę walut krajów rozwijających się. Słabe dane z Wielkiej Brytanii. Złoty pozostaje względnie stabilny. EUR/PLN w przedziale 4,15-4,16.
Najważniejsze dane makro (czas CET – środkowoeuropejski). Szacunki danych makro są na podstawie informacji z Bloomberga, chyba że zaznaczono inaczej.
Godz. 16:00: Indeks ISM z amerykańskiego sektora usług (szacunki: 56,7 pkt).
Sentyment bardzo słaby, ale waluty dość stabilne
Patrząc wybiórczo na rynek walutowy można stwierdzić, że w ostatnich dniach mieliśmy nadal do czynienia ze stabilnym sentymentem na globalnym rynku akcji czy względnie ograniczonymi zmianami na rynku instrumentów dłużnych. Ten spokój na EUR/USD czy na walutach krajów rozwijających się może być złudny.
Za nami najgorszy tydzień dla amerykańskiego indeksu Dow Jones od dwóch lat. W piątek ponad dwuprocentową przecenę zaliczyły główne indeksy w USA, a dzisiejsze sesja w Azji zakończyła się na wyraźnych minusach. Rano, już podczas dzisiejszego europejskiego handlu rentowności 10-letnich obligacji skarbowych Stanów Zjednoczonych osiągnęły nowe maksima na poziomie 2,88%. Brakuje ok. 20 pkt bazowych by rentowności wspięły się na najwyższe poziomy od niespełna 7 lat.
Obecne warunki nie są optymalne dla walut krajów rozwijających się. Nie tracą jednak one na wartości. Właściwie można zaryzykować stwierdzenie, że skoro utrzymują się one na wysokim poziomie przy obecnym sentymencie to trudno znaleźć warunki przy których nastąpiłaby ich przecena.
Ogólnie jednak prawdopodobnie gdyby bieżący trend na rynku się utrzymał – spadki na giełdach i wzrosty rentowności obligacji skarbowych w USA oraz w innych krajach rozwiniętych – wtedy należy spodziewać się jednak odpływu kapitału z walut krajów EM. Na tę chwile inwestorzy prawdopodobnie uważają obecne spadki są tylko krótkoterminowym przystankiem przed dalszymi wzrostami. Walutom EM pomaga także fakt, że ponownie (do nowych rekordów) zwiększyła się netto liczba pozycji na dalsze wzrosty EUR/USD (dane na koniec wtorkowej sesji). Jeżeli jednak te pozycje z czasem będą redukowane wtedy presja na EUR/USD może nagle się zwiększyć, a to również będzie argument za osłabieniem walut rynków wschodzących.
Słabe PMI z Wielkiej Brytanii
Podobnie jak w przypadku odczytów PMI z brytyjskiego przemysłu, sektor usług także nie zachwyca. Według danych IHS Markit i CIPS w styczniu wskaźnik spadł do najniższych poziomów do września 2016 r. i wyniósł 53 pkt. Badanie zwraca uwagę na słaby wzrost nowych zamówień (poniżej przeciętnej z 2017 r.) oraz malejącą presję cenową.
W komentarzu do danych Chris Williamson, szef ekonomistów IHS Markit, stwierdził, że odczyty PMI za czwarty kwartał wskazywały wzrost PKB na poziomie 0,4-0,5 proc. kwartalnie, ale styczniowy odczyt sugeruje rozwój nieco poniżej 0,3% k/k.
Poza kwestią słabszej kondycji brytyjskiego sektora usług warto zwrócić uwagę na coraz większe napięcia w brytyjskim rządzie (przyszłe relacje z UE) oraz na czwartkowe posiedzenie Banku Anglii. Trudno się spodziewać w nim wielu jastrzębich stwierdzeń biorąc pod uwagę sytuację polityczną i niezadowalające perspektywy gospodarcze. Dzisiejsze dane więc zwiększają presję na szterlinga.
Na złotym nadal spokojnie
Biorąc pod uwagę skalę spadków na amerykańskich parkietach w piątek oraz wspinanie się rentowności obligacji skarbowych w USA na wieloletnie szczyty, przetestowanie granicy 4,17 na EUR/PLN można uznać za bardzo łagodny ruch. Zresztą w okolicach dzisiejszego południa za euro znowu było w przedziale 4,15-4,16 PLN, co praktycznie wymazuje wzrosty z końca tygodnia.
Spokojna reakcja na złotym jest tożsama z zachowaniem się innych walut rynków wschodzących (za dolara trzeba płacić mniej niż 6,30 juana, blisko ostatnich ponad dwuletnich minimów). Jednak gdyby sytuacja na rynkach bazowych nadal się pogarszała wtedy złotemu będzie coraz trudniej utrzymać obecne poziomy. Dostosowanie się do nowej sytuacji byłoby także dość gwałtowne i jednodniowe, kilkugroszowe wzrosty na EUR/PLN wcale nie byłyby wykluczone.
Powyższy komentarz nie jest rekomendacją w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 roku. Został on sporządzony w celach informacyjnych i nie powinien stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Cinkciarz.pl Sp. z o.o. nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszym komentarzu. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez podania źródła jest zabronione.
Zobacz również:
2 lut 2018 15:46
Duże podwyżki płac w USA (popołudniowy komentarz walutowy z 02.02.2018)
Słaby sentyment na rynku akcji oraz rosnące rentowności obligacji skarbowych w USA cały czas w bardzo ograniczony sposób wpływają na wycenę walut krajów rozwijających się. Słabe dane z Wielkiej Brytanii. Złoty pozostaje względnie stabilny. EUR/PLN w przedziale 4,15-4,16.
Najważniejsze dane makro (czas CET – środkowoeuropejski). Szacunki danych makro są na podstawie informacji z Bloomberga, chyba że zaznaczono inaczej.
Sentyment bardzo słaby, ale waluty dość stabilne
Patrząc wybiórczo na rynek walutowy można stwierdzić, że w ostatnich dniach mieliśmy nadal do czynienia ze stabilnym sentymentem na globalnym rynku akcji czy względnie ograniczonymi zmianami na rynku instrumentów dłużnych. Ten spokój na EUR/USD czy na walutach krajów rozwijających się może być złudny.
Za nami najgorszy tydzień dla amerykańskiego indeksu Dow Jones od dwóch lat. W piątek ponad dwuprocentową przecenę zaliczyły główne indeksy w USA, a dzisiejsze sesja w Azji zakończyła się na wyraźnych minusach. Rano, już podczas dzisiejszego europejskiego handlu rentowności 10-letnich obligacji skarbowych Stanów Zjednoczonych osiągnęły nowe maksima na poziomie 2,88%. Brakuje ok. 20 pkt bazowych by rentowności wspięły się na najwyższe poziomy od niespełna 7 lat.
Obecne warunki nie są optymalne dla walut krajów rozwijających się. Nie tracą jednak one na wartości. Właściwie można zaryzykować stwierdzenie, że skoro utrzymują się one na wysokim poziomie przy obecnym sentymencie to trudno znaleźć warunki przy których nastąpiłaby ich przecena.
Ogólnie jednak prawdopodobnie gdyby bieżący trend na rynku się utrzymał – spadki na giełdach i wzrosty rentowności obligacji skarbowych w USA oraz w innych krajach rozwiniętych – wtedy należy spodziewać się jednak odpływu kapitału z walut krajów EM. Na tę chwile inwestorzy prawdopodobnie uważają obecne spadki są tylko krótkoterminowym przystankiem przed dalszymi wzrostami. Walutom EM pomaga także fakt, że ponownie (do nowych rekordów) zwiększyła się netto liczba pozycji na dalsze wzrosty EUR/USD (dane na koniec wtorkowej sesji). Jeżeli jednak te pozycje z czasem będą redukowane wtedy presja na EUR/USD może nagle się zwiększyć, a to również będzie argument za osłabieniem walut rynków wschodzących.
Słabe PMI z Wielkiej Brytanii
Podobnie jak w przypadku odczytów PMI z brytyjskiego przemysłu, sektor usług także nie zachwyca. Według danych IHS Markit i CIPS w styczniu wskaźnik spadł do najniższych poziomów do września 2016 r. i wyniósł 53 pkt. Badanie zwraca uwagę na słaby wzrost nowych zamówień (poniżej przeciętnej z 2017 r.) oraz malejącą presję cenową.
W komentarzu do danych Chris Williamson, szef ekonomistów IHS Markit, stwierdził, że odczyty PMI za czwarty kwartał wskazywały wzrost PKB na poziomie 0,4-0,5 proc. kwartalnie, ale styczniowy odczyt sugeruje rozwój nieco poniżej 0,3% k/k.
Poza kwestią słabszej kondycji brytyjskiego sektora usług warto zwrócić uwagę na coraz większe napięcia w brytyjskim rządzie (przyszłe relacje z UE) oraz na czwartkowe posiedzenie Banku Anglii. Trudno się spodziewać w nim wielu jastrzębich stwierdzeń biorąc pod uwagę sytuację polityczną i niezadowalające perspektywy gospodarcze. Dzisiejsze dane więc zwiększają presję na szterlinga.
Na złotym nadal spokojnie
Biorąc pod uwagę skalę spadków na amerykańskich parkietach w piątek oraz wspinanie się rentowności obligacji skarbowych w USA na wieloletnie szczyty, przetestowanie granicy 4,17 na EUR/PLN można uznać za bardzo łagodny ruch. Zresztą w okolicach dzisiejszego południa za euro znowu było w przedziale 4,15-4,16 PLN, co praktycznie wymazuje wzrosty z końca tygodnia.
Spokojna reakcja na złotym jest tożsama z zachowaniem się innych walut rynków wschodzących (za dolara trzeba płacić mniej niż 6,30 juana, blisko ostatnich ponad dwuletnich minimów). Jednak gdyby sytuacja na rynkach bazowych nadal się pogarszała wtedy złotemu będzie coraz trudniej utrzymać obecne poziomy. Dostosowanie się do nowej sytuacji byłoby także dość gwałtowne i jednodniowe, kilkugroszowe wzrosty na EUR/PLN wcale nie byłyby wykluczone.
Zobacz również:
Duże podwyżki płac w USA (popołudniowy komentarz walutowy z 02.02.2018)
Lawinowy spadek bitcoina. Gdzie jest granica?
Ryzyko gwałtownych ruchów (Komentarz walutowy z 02.02.2018)
Popołudniowy komentarz walutowy z 01.02.2018
Atrakcyjne kursy 27 walut
Kurs na żywo.
Aktualizacja: 30s