Mieszane dane Unii Europejskiej – dobre wskaźniki wyprzedzające dla sektora usług, ale sprzedaż detaliczna wyraźnie poniżej szacunków. Optymistyczne podejście do amerykańskich danych jest obarczone sporym ryzykiem. Coraz mniej argumentów za dalszą aprecjacją złotego. EUR/PLN testuje okolicę 4.30.
Najważniejsze dane makro (czas CET – środkowoeuropejski). Szacunki danych makro są na podstawie informacji z Bloomberga, chyba że zaznaczono inaczej.
14.30: Dane z amerykańskiego rynku pracy: Zmiana liczby etatów w sektorze pozarolniczym (szacunki: 180 tys., zakres szacunków od 140 tys. do 238 tys.). Zmiana godzinowego wynagrodzenia (szacunki: +0.3% m/m, 2.8% r/r). Stopa bezrobocia (szacunki: 4,7% ).
16.00: Odczyt indeksu ISM dla amerykańskiego sektora usług (szacunki: 57 punktów).
Sprzedaż detaliczna poniżej oczekiwań
To już ostatnia seria odczytów PMI z europejskich gospodarek za styczeń. Tym razem Markit IHS opublikował finalne dane z sektora usług, a także przedstawił dane dla wszystkich 8 badanych krajów strefy euro. Odczyty ogólnie potwierdzają dobre rozpoczęcie roku dla większości gospodarek posługujących się wspólną walutą.
Poza utrzymywaniem się usługowego PMI na solidnym poziomie 53.7 pkt, warto zwrócić uwagę na najszybsze od lutego 2008 roku tworzenie miejsc pracy w strefie euro. Potwierdzały to zresztą lepsze od oczekiwań oficjalne dane o bezrobociu. Również warto zauważyć, że indeks przyszłego poziomu produkcji wzrósł do najwyższego poziomu od lipca 2012, czyli od momentu, kiedy Markit IHS zaczął publikować ten komponent.
W komentarzu do finalnych danych Chris Williamson, szef ekonomistów Markit IHS, oczekuje, że PKB w strefie euro wzrośnie o 0.4 pkt proc. w pierwszym kwartale. Uważa on również, że „imponujące tempo wzrostu zatrudnienia powinno również napędzać wyższe wydatki konsumentów w najbliższych miesiącach i dalej pobudzać gospodarkę”.
Tego ostatniego stwierdzenia jednak nie potwierdzają opublikowane dziś dane o sprzedaży detalicznej za grudzień ze strefy euro. W ujęciu miesięcznym spadła ona o 0.3%, a w relacji rok do roku wzrost był jedynie na poziomie 1.1%, przy konsensusie 1.8% r/r. Grudniowa publikacja była także drugą najsłabszą od ponad dwóch lat. Fakt ten powinien zmniejszać pojawiające się spekulacje o konieczności redukcji luzowania ilościowego przez EBC.
Optymistyczne oczekiwania nie muszą się zrealizować
Wielokrotnie zwracaliśmy uwagę, że pojedyncze dane z amerykańskiego rynku pracy są praktycznie loterią, ze względu na stosunkowo niewielką próbę, na której opierają się szacunki Departamentu Pracy. Znacznie bardziej miarodajne w krótkim terminie są odczyty ADP. Te natomiast, zaskoczyły pozytywnie w środę. Również pozytywnie należy odebrać składową zatrudnienia w przemysłowym ISM, która wzrosła do 56.1 pkt, co było drugim najwyższym odczytem od połowy 2012 roku.
Należy także zauważyć, że od pół roku publikacje ADP i „payrollsów” znacznie zbliżyły się do siebie w ujęciu miesięcznym, co np. w roku 2015 wcale nie było regułą. Sugeruje to, że dane Departamentu Pracy powinny być bardzo dobre lub nawet rewelacyjne.
Teoretycznie również powinno to spowodować znaczne wzrosty dolara. Jednak do tego można znaleźć również kontrargumenty. Przedstawione powyżej informacje nie są przecież tajne, co oznacza, że część uczestników rynku prawdopodobnie spodziewa się danych powyżej 200 tys., mimo że oficjalny konsensus jest w granicach 180 tys. Stąd prawdopodobnie dobra publikacja, przekraczająca szacunki ekonomistów o 50 tys. (wraz z rewizjami), będzie w stanie wspomóc dolara.
Dodatkowo inwestorzy w znacznym stopniu będą się także przyglądać danym o wynagrodzeniach. Publikacja za grudzień pokazała wzrost godzinowej wypłaty o 2.9% r/r, co było najwyższym odczytem od czerwca 2009. Teraz mediana oczekiwań ekonomistów ankietowanych przez Bloomberga pokazuje 2.8% (zaokrąglona w górę z 2.75%). Rozkład szacunków jest jednak przesunięty w stronę gorszego odczytu. Średnia wynosi 2,75%, 14 na 28 ankietowanych oczekuje wartości poniżej mediany (2.7 lub 2.6%), a 12 ma szacunki zbieżne z medianą. Zwiększa to ryzyko, niższej od konsensusu publikacji, co z kolei zmniejsza szansę na aprecjację dolara nawet w przypadku dobrych „payrollsów”.
W dłuższym terminie oczywiście silne wzrosty nowych etatów i spadające bezrobocie, powinny spowodować wzrost wynagrodzeń i presję na podwyżkę stóp procentowych, co z kolei prawdopodobnie przełoży się na silniejszego dolara. Jednak akurat dzisiejsze dane wcale nie muszą w pełni potwierdzić tego optymistycznego rozwoju sytuacji.
Coraz mniejsze pole do aprecjacji złotego
Krajowa waluta ma coraz mniejszą szansę na kontynuację wzrostów. Po pierwsze, wynika to ze skali umocnienia się PLN od początku roku. Po drugie, argumenty dla zagranicznego kapitału portfelowego mogą się wyczerpywać. Przez ostatnie kilka dni rentowności 10-letnich obligacji skarbowych spadły o 10 pkt bazowych, co oznacza mniejszy potencjał do zysków kapitałowych, związany z dalszym hipotetyczny wzrostem wartości obligacji, czy utrzymanie tych instrumentów do momentu wykupu. Również silniejszy złoty to mniejsza szansa, że poza zyskami na obligacjach uda się także zarobić na przyszłej zamianie polskiej waluty na zagraniczną.
W kontekście najbliższych godzin krajowa waluta będzie także wrażliwa na publikację z USA. Jeżeli „payrollsy” nie przekroczą wyraźnie konsensusu, a wzrost wynagrodzeń w Stanach Zjednoczonych spowolni (szczegóły we wcześniejszych akapitach), wtedy dobra kondycja złotego powinna się utrzymać. Z drugiej jednak strony, przy pozytywnym zaskoczeniu ze strony Departamentu Pracy jest spore prawdopodobieństwo dość gwałtownego osłabienia całego koszyka złotego. Stąd dolar mógłby wrosnąć nawet o półtora procenta, a EUR/PLN sięgnąć przedziału 4.32-4.33.
Powyższy komentarz nie jest rekomendacją w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 roku. Został on sporządzony w celach informacyjnych i nie powinien stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Cinkciarz.pl Sp. z o.o. nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszym komentarzu. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez podania źródła jest zabronione.
Mieszane dane Unii Europejskiej – dobre wskaźniki wyprzedzające dla sektora usług, ale sprzedaż detaliczna wyraźnie poniżej szacunków. Optymistyczne podejście do amerykańskich danych jest obarczone sporym ryzykiem. Coraz mniej argumentów za dalszą aprecjacją złotego. EUR/PLN testuje okolicę 4.30.
Najważniejsze dane makro (czas CET – środkowoeuropejski). Szacunki danych makro są na podstawie informacji z Bloomberga, chyba że zaznaczono inaczej.
Sprzedaż detaliczna poniżej oczekiwań
To już ostatnia seria odczytów PMI z europejskich gospodarek za styczeń. Tym razem Markit IHS opublikował finalne dane z sektora usług, a także przedstawił dane dla wszystkich 8 badanych krajów strefy euro. Odczyty ogólnie potwierdzają dobre rozpoczęcie roku dla większości gospodarek posługujących się wspólną walutą.
Poza utrzymywaniem się usługowego PMI na solidnym poziomie 53.7 pkt, warto zwrócić uwagę na najszybsze od lutego 2008 roku tworzenie miejsc pracy w strefie euro. Potwierdzały to zresztą lepsze od oczekiwań oficjalne dane o bezrobociu. Również warto zauważyć, że indeks przyszłego poziomu produkcji wzrósł do najwyższego poziomu od lipca 2012, czyli od momentu, kiedy Markit IHS zaczął publikować ten komponent.
W komentarzu do finalnych danych Chris Williamson, szef ekonomistów Markit IHS, oczekuje, że PKB w strefie euro wzrośnie o 0.4 pkt proc. w pierwszym kwartale. Uważa on również, że „imponujące tempo wzrostu zatrudnienia powinno również napędzać wyższe wydatki konsumentów w najbliższych miesiącach i dalej pobudzać gospodarkę”.
Tego ostatniego stwierdzenia jednak nie potwierdzają opublikowane dziś dane o sprzedaży detalicznej za grudzień ze strefy euro. W ujęciu miesięcznym spadła ona o 0.3%, a w relacji rok do roku wzrost był jedynie na poziomie 1.1%, przy konsensusie 1.8% r/r. Grudniowa publikacja była także drugą najsłabszą od ponad dwóch lat. Fakt ten powinien zmniejszać pojawiające się spekulacje o konieczności redukcji luzowania ilościowego przez EBC.
Optymistyczne oczekiwania nie muszą się zrealizować
Wielokrotnie zwracaliśmy uwagę, że pojedyncze dane z amerykańskiego rynku pracy są praktycznie loterią, ze względu na stosunkowo niewielką próbę, na której opierają się szacunki Departamentu Pracy. Znacznie bardziej miarodajne w krótkim terminie są odczyty ADP. Te natomiast, zaskoczyły pozytywnie w środę. Również pozytywnie należy odebrać składową zatrudnienia w przemysłowym ISM, która wzrosła do 56.1 pkt, co było drugim najwyższym odczytem od połowy 2012 roku.
Należy także zauważyć, że od pół roku publikacje ADP i „payrollsów” znacznie zbliżyły się do siebie w ujęciu miesięcznym, co np. w roku 2015 wcale nie było regułą. Sugeruje to, że dane Departamentu Pracy powinny być bardzo dobre lub nawet rewelacyjne.
Teoretycznie również powinno to spowodować znaczne wzrosty dolara. Jednak do tego można znaleźć również kontrargumenty. Przedstawione powyżej informacje nie są przecież tajne, co oznacza, że część uczestników rynku prawdopodobnie spodziewa się danych powyżej 200 tys., mimo że oficjalny konsensus jest w granicach 180 tys. Stąd prawdopodobnie dobra publikacja, przekraczająca szacunki ekonomistów o 50 tys. (wraz z rewizjami), będzie w stanie wspomóc dolara.
Dodatkowo inwestorzy w znacznym stopniu będą się także przyglądać danym o wynagrodzeniach. Publikacja za grudzień pokazała wzrost godzinowej wypłaty o 2.9% r/r, co było najwyższym odczytem od czerwca 2009. Teraz mediana oczekiwań ekonomistów ankietowanych przez Bloomberga pokazuje 2.8% (zaokrąglona w górę z 2.75%). Rozkład szacunków jest jednak przesunięty w stronę gorszego odczytu. Średnia wynosi 2,75%, 14 na 28 ankietowanych oczekuje wartości poniżej mediany (2.7 lub 2.6%), a 12 ma szacunki zbieżne z medianą. Zwiększa to ryzyko, niższej od konsensusu publikacji, co z kolei zmniejsza szansę na aprecjację dolara nawet w przypadku dobrych „payrollsów”.
W dłuższym terminie oczywiście silne wzrosty nowych etatów i spadające bezrobocie, powinny spowodować wzrost wynagrodzeń i presję na podwyżkę stóp procentowych, co z kolei prawdopodobnie przełoży się na silniejszego dolara. Jednak akurat dzisiejsze dane wcale nie muszą w pełni potwierdzić tego optymistycznego rozwoju sytuacji.
Coraz mniejsze pole do aprecjacji złotego
Krajowa waluta ma coraz mniejszą szansę na kontynuację wzrostów. Po pierwsze, wynika to ze skali umocnienia się PLN od początku roku. Po drugie, argumenty dla zagranicznego kapitału portfelowego mogą się wyczerpywać. Przez ostatnie kilka dni rentowności 10-letnich obligacji skarbowych spadły o 10 pkt bazowych, co oznacza mniejszy potencjał do zysków kapitałowych, związany z dalszym hipotetyczny wzrostem wartości obligacji, czy utrzymanie tych instrumentów do momentu wykupu. Również silniejszy złoty to mniejsza szansa, że poza zyskami na obligacjach uda się także zarobić na przyszłej zamianie polskiej waluty na zagraniczną.
W kontekście najbliższych godzin krajowa waluta będzie także wrażliwa na publikację z USA. Jeżeli „payrollsy” nie przekroczą wyraźnie konsensusu, a wzrost wynagrodzeń w Stanach Zjednoczonych spowolni (szczegóły we wcześniejszych akapitach), wtedy dobra kondycja złotego powinna się utrzymać. Z drugiej jednak strony, przy pozytywnym zaskoczeniu ze strony Departamentu Pracy jest spore prawdopodobieństwo dość gwałtownego osłabienia całego koszyka złotego. Stąd dolar mógłby wrosnąć nawet o półtora procenta, a EUR/PLN sięgnąć przedziału 4.32-4.33.
Zobacz również:
Popołudniowy komentarz walutowy z 02.02.2017
Komentarz walutowy z 02.02.2017
Popołudniowy komentarz walutowy z 01.02.2017
Komentarz walutowy z 01.02.2017
Atrakcyjne kursy 27 walut
Kurs na żywo.
Aktualizacja: 30s