Relatywnie dobry raport ADP i lepsze od oczekiwań zamówienia w przemyśle lekko wspomogły dolara. Nieco gołębie komentarze Bullarda i Lockharta. Dziś w centrum uwagi decyzja EBC i konferencja Draghiego. Rentowności 5-letnich obligacji Hiszpanii zrównują się z amerykańskim. Złoty pozostaje stabilny w okolicach 4.17 za euro.
Najważniejsze dane makro (czas CET – środkowoeuropejski). Szacunki danych makro są na podstawie informacji z Bloomberga, chyba że zaznaczono inaczej.
13.45 CET: Decyzja w sprawie stóp procentowych w strefie euro (szacunki: bez zmian na poziomie 0.25%.
14.30 CET: Konferencja Mario Draghiego po posiedzeniu EBC.
16.00 CET: Odczyt amerykańskiego ISM z sektora usług (szacunki: 53.3 punktu).
Dane. FOMC. EBC. Rentowności
Poranek na EUR/USD zaczynamy około 40 pipsów poniżej wczorajszego otwarcia. Na spadek głównej pary walutowej złożyły się przede wszystkim wczorajsze dane z amerykańskiego rynku pracy. Badanie przeprowadzone przez ADP pokazuje, że gospodarka za oceanem wytworzyła 191 tys. miejsc pracy. Raport był zgodny z oczekiwaniami rynku, jednak warto zauważyć wyraźną rewizję danych w górę za luty (+39 tys.). Dodatkowo przed publikacja odczytu oczekiwania rynkowe kierowały się w stronę lekko gorszej publikacji ze względu na dość niskie wskazania sub-indeksu zatrudnienia we wtorkowym ISM (zwracałem na to uwagę we wczorajszym komentarzu). Dodatkowo lekko lepsze od prognoz były dane (ich wpływ jednak jest niewielki na waluty) o zamówieniach w przemyśle (+1.6% m/m vs +1.2% m/m), ale w przypadku tej publikacji mieliśmy rewizję poprzednich danych w dół (o 0.3%). Wzmocnienie „zielonego” było więc głównie spowodowane lepszym ogólnym wydźwiękiem ADP. Jeżeli oficjalne piątkowe dane publikowane przez departament pracy będą równie dobre (w granicach 200 tys. plus solidna rewizja odczytów z poprzednich miesięcy), wtedy możemy spodziewać się kolejnej aprecjacji dolara.
Trochę na przekór wczorajszym danym wypowiadali się członkowie FOMC. James Bullard przewodniczący Rezerwy Federalnej z St. Louis (gołębi, choć nie radykalnie) w wywiadzie dla radia Bloomberg stwierdził, że „inflacja się ustabilizowała na niskich poziomach” i „powinna zmierzać w kierunku wyższych wartości”. Dalej jednak dodał, że „gdyby spadała ona wyraźnie poniżej 1% (obecnie ulubiony miernik inflacji Fedu (PCE) jest na poziomie 0.9% - przyp. aut.) i miałaby zostać na tym poziomie wtedy Komitet by zareagował”. Ta reakcja, jak twierdzi Bullard, mogłaby polegać na zatrzymaniu procesu wychodzenia z luzowania ilościowego. Z kolei jak donosi „The Wall Street Journal” Dennis Lockhart, przewodniczący Fedu z Atlanty (bliski konsensusu Komitetu, bez prawa głosu w tym roku) stwierdził, że „Bazując na moich średnioterminowych prognozach pierwsze podwyżki stóp procentowych powinny nastąpić w drugiej połowi roku”. Lockhart jednak także dodał, że jeżeli spowolnienie gospodarcze w pierwszym kwartale roku się przedłuży (czyli okaże się że nie był to tylko efekt pogody), wtedy ścieżka podwyższenia kosztu pieniądza może się zmienić (czyli nastąpić później). Obie wypowiedzi nie wywołały większej reakcji rynku głównie ze względu na to, że przed nami ważne dane w piątek. Gdyby jednak okazało się, że napływające raporty z gospodarki będą słabsze w najbliższych tygodniach (mniej niż bardziej prawdopodobne), wtedy na pewno ich zostaną przypomniane.
Jedynie 3 z 57 ekonomistów ankietowanych przez Bloomberga zakłada, że na dzisiejszym posiedzeniu EBC dokona zmian w polityce monetarnej. Jednym z nich jest przedstawiciel Goldman Sachs Sebastian Graves. Uważa on, że Draghi i jego współpracownicy obniżą koszt pieniądza o 0.1 punktu procentowego. Graves, odnosząc się chociażby do ostatnich sugestii Weidmanna niewykluczających QE czy ujemnych stóp depozytowych uważa, że „bardziej agresywne, niekonwencjonalne działania są cały czas daleko”. Poza przeświadczeniem rynku, że EBC nie obniży stóp procentowych, pojawiają się spekulacje, że tym razem (w przeciwieństwie do zeszłomiesięcznego posiedzenia) przewodniczący Draghi będzie zdecydowanie bardziej gołębi i powinien podkreślać, że np. decyzja o cięciu była szeroko dyskutowana, czy też zastosowanie „innych” elementów było omawiane. W zależności od tego, z jakim zaangażowaniem będzie to robić, możemy spodziewać się spadku bądź utrzymania się EUR/USD na obecnych poziomach. Mniej prawdopodobne scenariusze (zmiany polityki pieniężnej lub - podobnie jak w marcu - jastrzębia konferencja) powinny odpowiednio wyraźnie osłabić euro lub spowodować jego silne odbicie (nawet powyżej 1.3850 na EUR/USD).
Z rynkowych ciekawostek warto zauważyć, że rentowności 5-letnich obligacji skarbowych USA właściwie zrównały się rentownościami 5-letniego długu Hiszpanii. Ta różnica (na podstawie info z Bloomberga) wynosiła wczoraj jedynie 6 punktów bazowych (0.06%). Jest to o tyle ciekawe, że jeszcze w drugiej połowie 2013 roku spread pomiędzy tymi aktywami wynosił 200 punktów bazowych, a w szczycie kryzysu strefy euro (połowa 2012 roku) miał wartość 700 punktów bazowych. Powyższe zmiany są gigantycznymi wartościami jak na rynek długu i dla wielu uczestników rynku mogą być prawdziwym zaskoczeniem. Skąd one wynikają? Po pierwsze z wyraźnego zmniejszenia się (a według tych danych właściwie zniesienia) ryzyka niewypłacalności Hiszpanii (słynne słowa Draghiego, że zrobimy wszystko co możliwe, by uratować euro). Po drugie jest to także efekt rozjechania się oczekiwań inflacyjnych, czego skutkiem jest perspektywa wcześniejszego zacieśniania polityki monetarnej przez Fed niż przez EBC. Nawet jednak biorąc pod uwagę powyższe informacje taki scenariusz jeszcze rok temu wydawał się właściwie niemożliwy.
Reasumując, dziś rynek skupi się na wynikach posiedzenia EBC, a zwłaszcza na konferencji Draghiego. Scenariuszem bazowym jest pozostawienie polityki pieniężnej w niezmienionej formie i bardziej gołębi przekaz prezesa. Wszelkie odchylenia od tego założenia powinny wywołać wyraźne ruchy na parach walutowych powiązanych z euro.
Oaza stabilizacji
Złoty przez ostatnie godziny był wyjątkowo stabilny i zmiany na EUR/PLN nie przekraczały jednego grosza w każdą ze stron. Przy założeniu spełnienia się scenariusza bazowego i braku zmian w polityce monetarnej EBC, krajowa waluta nie powinna znacznie „odjechać” od obecnych 4.17. Nawet gdyby doszło do cięcia stóp procentowych w strefie euro, nie spodziewam się, byśmy zeszli poniżej 4.15. Z kolei w wypadku pozostawieniu benchmarku na obecnym poziomie i relatywnie jastrzębim przekazie ze strony Draghiego górnym limitem ruchu EUR/PLN powinna być granica 4.18-4.19.
Reasumując, złoty powinien pozostać stabilny i to niezależnie od rozwoju sytuacji na rynkach bazowych. Nawet w skrajnym przypadku para EUR/PLN nie powinna wyjść poza ramy 4.17 plus/minus dwa grosze, a CHF/PLN z dużym prawdopodobieństwem utrzyma się w okolicach 3.40-3.44.
Spodziewane przedziały par złotowych w zależności od kursu EUR/USD:
Kurs EUR/USD
1.3750-1.3850
1.3850-1.3950
1.3650-1.3750
Kurs EUR/PLN
4.1600-4.2000
4.1600-4.2000
4.1600-4.2000
Kurs USD/PLN
3.0100-3.0500
2.9900-3.0300
3.0400-3.0800
Kurs CHF/PLN
3.4000-3.4400
3.4000-3.4400
3.4000-3.4400
Spodziewane poziomy kursu GBP/PLN w zależności od GBP/USD:
Powyższy komentarz nie jest rekomendacją w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 roku. Został on sporządzony w celach informacyjnych i nie powinien stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Cinkciarz.pl Sp. z o.o. nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszym komentarzu. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez podania źródła jest zabronione.
Relatywnie dobry raport ADP i lepsze od oczekiwań zamówienia w przemyśle lekko wspomogły dolara. Nieco gołębie komentarze Bullarda i Lockharta. Dziś w centrum uwagi decyzja EBC i konferencja Draghiego. Rentowności 5-letnich obligacji Hiszpanii zrównują się z amerykańskim. Złoty pozostaje stabilny w okolicach 4.17 za euro.
Najważniejsze dane makro (czas CET – środkowoeuropejski). Szacunki danych makro są na podstawie informacji z Bloomberga, chyba że zaznaczono inaczej.
Dane. FOMC. EBC. Rentowności
Poranek na EUR/USD zaczynamy około 40 pipsów poniżej wczorajszego otwarcia. Na spadek głównej pary walutowej złożyły się przede wszystkim wczorajsze dane z amerykańskiego rynku pracy. Badanie przeprowadzone przez ADP pokazuje, że gospodarka za oceanem wytworzyła 191 tys. miejsc pracy. Raport był zgodny z oczekiwaniami rynku, jednak warto zauważyć wyraźną rewizję danych w górę za luty (+39 tys.). Dodatkowo przed publikacja odczytu oczekiwania rynkowe kierowały się w stronę lekko gorszej publikacji ze względu na dość niskie wskazania sub-indeksu zatrudnienia we wtorkowym ISM (zwracałem na to uwagę we wczorajszym komentarzu). Dodatkowo lekko lepsze od prognoz były dane (ich wpływ jednak jest niewielki na waluty) o zamówieniach w przemyśle (+1.6% m/m vs +1.2% m/m), ale w przypadku tej publikacji mieliśmy rewizję poprzednich danych w dół (o 0.3%). Wzmocnienie „zielonego” było więc głównie spowodowane lepszym ogólnym wydźwiękiem ADP. Jeżeli oficjalne piątkowe dane publikowane przez departament pracy będą równie dobre (w granicach 200 tys. plus solidna rewizja odczytów z poprzednich miesięcy), wtedy możemy spodziewać się kolejnej aprecjacji dolara.
Trochę na przekór wczorajszym danym wypowiadali się członkowie FOMC. James Bullard przewodniczący Rezerwy Federalnej z St. Louis (gołębi, choć nie radykalnie) w wywiadzie dla radia Bloomberg stwierdził, że „inflacja się ustabilizowała na niskich poziomach” i „powinna zmierzać w kierunku wyższych wartości”. Dalej jednak dodał, że „gdyby spadała ona wyraźnie poniżej 1% (obecnie ulubiony miernik inflacji Fedu (PCE) jest na poziomie 0.9% - przyp. aut.) i miałaby zostać na tym poziomie wtedy Komitet by zareagował”. Ta reakcja, jak twierdzi Bullard, mogłaby polegać na zatrzymaniu procesu wychodzenia z luzowania ilościowego. Z kolei jak donosi „The Wall Street Journal” Dennis Lockhart, przewodniczący Fedu z Atlanty (bliski konsensusu Komitetu, bez prawa głosu w tym roku) stwierdził, że „Bazując na moich średnioterminowych prognozach pierwsze podwyżki stóp procentowych powinny nastąpić w drugiej połowi roku”. Lockhart jednak także dodał, że jeżeli spowolnienie gospodarcze w pierwszym kwartale roku się przedłuży (czyli okaże się że nie był to tylko efekt pogody), wtedy ścieżka podwyższenia kosztu pieniądza może się zmienić (czyli nastąpić później). Obie wypowiedzi nie wywołały większej reakcji rynku głównie ze względu na to, że przed nami ważne dane w piątek. Gdyby jednak okazało się, że napływające raporty z gospodarki będą słabsze w najbliższych tygodniach (mniej niż bardziej prawdopodobne), wtedy na pewno ich zostaną przypomniane.
Jedynie 3 z 57 ekonomistów ankietowanych przez Bloomberga zakłada, że na dzisiejszym posiedzeniu EBC dokona zmian w polityce monetarnej. Jednym z nich jest przedstawiciel Goldman Sachs Sebastian Graves. Uważa on, że Draghi i jego współpracownicy obniżą koszt pieniądza o 0.1 punktu procentowego. Graves, odnosząc się chociażby do ostatnich sugestii Weidmanna niewykluczających QE czy ujemnych stóp depozytowych uważa, że „bardziej agresywne, niekonwencjonalne działania są cały czas daleko”. Poza przeświadczeniem rynku, że EBC nie obniży stóp procentowych, pojawiają się spekulacje, że tym razem (w przeciwieństwie do zeszłomiesięcznego posiedzenia) przewodniczący Draghi będzie zdecydowanie bardziej gołębi i powinien podkreślać, że np. decyzja o cięciu była szeroko dyskutowana, czy też zastosowanie „innych” elementów było omawiane. W zależności od tego, z jakim zaangażowaniem będzie to robić, możemy spodziewać się spadku bądź utrzymania się EUR/USD na obecnych poziomach. Mniej prawdopodobne scenariusze (zmiany polityki pieniężnej lub - podobnie jak w marcu - jastrzębia konferencja) powinny odpowiednio wyraźnie osłabić euro lub spowodować jego silne odbicie (nawet powyżej 1.3850 na EUR/USD).
Z rynkowych ciekawostek warto zauważyć, że rentowności 5-letnich obligacji skarbowych USA właściwie zrównały się rentownościami 5-letniego długu Hiszpanii. Ta różnica (na podstawie info z Bloomberga) wynosiła wczoraj jedynie 6 punktów bazowych (0.06%). Jest to o tyle ciekawe, że jeszcze w drugiej połowie 2013 roku spread pomiędzy tymi aktywami wynosił 200 punktów bazowych, a w szczycie kryzysu strefy euro (połowa 2012 roku) miał wartość 700 punktów bazowych. Powyższe zmiany są gigantycznymi wartościami jak na rynek długu i dla wielu uczestników rynku mogą być prawdziwym zaskoczeniem. Skąd one wynikają? Po pierwsze z wyraźnego zmniejszenia się (a według tych danych właściwie zniesienia) ryzyka niewypłacalności Hiszpanii (słynne słowa Draghiego, że zrobimy wszystko co możliwe, by uratować euro). Po drugie jest to także efekt rozjechania się oczekiwań inflacyjnych, czego skutkiem jest perspektywa wcześniejszego zacieśniania polityki monetarnej przez Fed niż przez EBC. Nawet jednak biorąc pod uwagę powyższe informacje taki scenariusz jeszcze rok temu wydawał się właściwie niemożliwy.
Reasumując, dziś rynek skupi się na wynikach posiedzenia EBC, a zwłaszcza na konferencji Draghiego. Scenariuszem bazowym jest pozostawienie polityki pieniężnej w niezmienionej formie i bardziej gołębi przekaz prezesa. Wszelkie odchylenia od tego założenia powinny wywołać wyraźne ruchy na parach walutowych powiązanych z euro.
Oaza stabilizacji
Złoty przez ostatnie godziny był wyjątkowo stabilny i zmiany na EUR/PLN nie przekraczały jednego grosza w każdą ze stron. Przy założeniu spełnienia się scenariusza bazowego i braku zmian w polityce monetarnej EBC, krajowa waluta nie powinna znacznie „odjechać” od obecnych 4.17. Nawet gdyby doszło do cięcia stóp procentowych w strefie euro, nie spodziewam się, byśmy zeszli poniżej 4.15. Z kolei w wypadku pozostawieniu benchmarku na obecnym poziomie i relatywnie jastrzębim przekazie ze strony Draghiego górnym limitem ruchu EUR/PLN powinna być granica 4.18-4.19.
Reasumując, złoty powinien pozostać stabilny i to niezależnie od rozwoju sytuacji na rynkach bazowych. Nawet w skrajnym przypadku para EUR/PLN nie powinna wyjść poza ramy 4.17 plus/minus dwa grosze, a CHF/PLN z dużym prawdopodobieństwem utrzyma się w okolicach 3.40-3.44.
Spodziewane przedziały par złotowych w zależności od kursu EUR/USD:
Spodziewane poziomy kursu GBP/PLN w zależności od GBP/USD:
Zobacz również:
Komentarz walutowy z 02.04.2014
Komentarz walutowy z 01.04.2014
Komentarz walutowy z 31.03.2014
Komentarz walutowy z 28.03.2014
Atrakcyjne kursy 27 walut
Kurs na żywo.
Aktualizacja: 30s