Zdecydowanie bardziej gołębi przekaz z EBC przecenia euro, które kosztuje już mniej niż 1.24 USD. Spekulacyjne harce na rublu nie mają końca. Sentyment w regionie się pogarsza ze względu na ryzyko eskalacji napięcia na Ukrainie. Dane z amerykańskiego rynku pracy w centrum uwag. Złoty po początkowym wzmocnieniu słabnie wyceniając geopolityczne zagrożenia.
Najważniejsze dane makro (czas CET – środkowoeuropejski). Szacunki danych makro są na podstawie informacji z Bloomberga, chyba że zaznaczono inaczej.
14.30 CET: Nowe miejsca pracy w sektorze pozarolniczym (szacunki: +235 tys.; poziom bezrobocia 5.9% ; miesięczny wzrost wynagrodzeń +0.2%.
EBC. Rubel. Ukraina. Rynek pracy
Mario Draghi ma za sobą kolejne bardzo dobre wystąpienie. Zdecydowanie przeciął on spekulacje medialne dotyczące jego słabnącego przywództwa w EBC (zwolennicy teorii spiskowych pewnie by się zastanowili czy przecieki do Reuters'a nie miały przypadkiem temu służyć). Powinno to uporządkować przyszłe działania władz monetarnych we Frankfurcie, a także zwiększyć ich realną skuteczność.
Szef EBC wykorzystał także ostatnie zamieszenia do wyraźnego zwiększenia gołębiego przekazu. Przede wszystkim do komunikatu Banku trafiło stwierdzenie, że aktywa w bilansie EBC mają zwiększyć się do poziomu z początku 2012 roku. Podsumowanie posiedzenia Rady Gubernatorów zawiera także informację, że rozpoczęte zostaną techniczne przygotowania dalszych elementów stymulujących by w razie potrzeby była możliwość ich wprowadzenia.
Podczas samej konferencji Draghi uściślił, że bilans banku centralnego w ciągu dwóch najbliższych lat powinien wzrosnąć do poziomu z marca 2012 (czyli o około 1 bilion euro) przecinając tym samym spekulacje czy początek oznacza wartości ze stycznia, czy też z innych miesięcy. Szef europejskich władz monetarnych wyraźnie podkreślił, że pod wczorajszym komunikatem podpisali się wszyscy członkowie EBC, a co za tym idzie - jeżeli zajdzie taka potrzeba, są oni skłonni do zwiększenia stymulacji monetarnej.
Jednocześnie ważna,oraz gołębia była także odpowiedź na jedno z pytań dotyczące skupu obligacji korporacyjnych oraz sugestii Bena Bernanke, że EBC może mieć problemy prawne i polityczne z wprowadzeniem luzowania ilościowego (skupu długu państwowego). Draghi stwierdził, że nie podziela obaw Bernanke, twierdząc, że „jeżeli działamy w ramach naszego mandatu możemy używać różnych instrumentów. Ważną kwestią jest to by zawsze pozostawać zgodnie z naszym mandatem. Uważamy, że to co nie jest finansowaniem długu, pozostaje w naszym mandacie”. Krótko mówiąc, EBC jest otwarte na skup dowolnych instrumentów, z których nie można wykluczyć obligacji skarbowych, z tą jednak różnicą, że nabywanych na rynku wtórnym, nie bezpośrednio na pierwotnym (nie wdając się w dyskusję czy to tak naprawdę robi różnicę).
W stwierdzeniach płynących z EBC były właściwie jedynie gołębie sugestie przybliżające nas nie tylko do zwiększenia łagodzenia monetarnego już stosowanymi instrumentami, ale także jasne zapowiedzi, że Draghi i jego współpracownicy nie zawahaj się użyć innych dostępnych narzędzi, by pobudzić inflację. Rynkowa reakcja na EUR/USD była więc całkowicie uzasadniona, a spadek w rejony 1.2400 zaczyna coraz bardziej odzwierciedlać ryzyko QE w pierwszej połowie 2015 roku.
Trudno natomiast domyślić się, jaki cel przyświeca rosyjskiemu bankowi centralnemu w umożliwieniu "rozhuśtania" krajowej waluty. Tylko dziś CRB pozwolił, by spekulanci najpierw osłabili rubla o prawie 5 procent, a potem obserwowali równie silny ruch powrotny. Być może szefowa władz monetarnych z Rosji ma jakiś „sprytny” plan „wykrwawienia” się spekulantów? W tym cieżko trudno nawet wyznaczyć jakikolwiek poziom, przy którym którym może dojść do poważniejszej interwencji. Obecna sytuacja nosi także znamiona kryzysu walutowego, bo jak inaczej nazwać 10-procentową przecenę lokalnej waluty w ciągu 3 dni?
W niezmiennie złym kierunku zmierza sytuacja na wschodzie Ukrainy. Już po pierwszym dniu wyborów w Doniecku i Ługańsku, a także po reakcjach obu stron konfliktu pisaliśmy, że ta sytuacja (niezgoda co do terminu głosowania) może spowodować powrót działań zbrojnych. Ten negatywny scenariusz zaczyna się powoli realizować. Kijów oskarża separatystów o atakowanie wojsk Ukraińskich natomiast rebelianci twierdzą, że siły Poroszenki szturmują ich pozycje. W dyskusje włączył się także Kreml. Na oficjalniej stronie prezydenta Rosji czytamy, że podczas spotkania Putina z członkami krajowej Rady Bezpieczeństwa (czwartek wieczór) dyskutowana była „sytuacja w Donbasie w odniesieniu do wielokrotnych naruszeń zawieszenia broni przez ukraińskie siły zbrojne”. Prawdopodobnie jest to kolejna zapowiedź głębszego włączenia się Moskwy w konflikt, a przez to większej awersji do ryzyka w regionie.
Reasumując, wczorajszy gołębi przekaz z EBC ustalił nastroje na EUR/USD. Główna para walutowa ma spore szanse zakończenia tygodnia poniżej poziomu 1.2400. Obecnie musielibyśmy otrzymać bardzo słabe dane z amerykańskiego rynku pracy, by zobaczyć wyraźne odreagowanie na parach powiązanych z dolarem (mniej niż 200 tys. na „payrollsach” oraz rewizja w dół danych za poprzednie 2 miesiące przynajmniej o 30 tys.). Z kolei do kontynuacji spadku (w rejony 1.2350) powinno wystarczyć niewielkie pozytywne zaskoczenie ( powyżej 250 tys. przy szacunkach na poziomie 235 tys. oraz kilkunastotysięczna rewizja w górę odczytów za wrzesień i sierpień).
Polityka monetarna i napięcia w regionie
Mimo iż w tym tygodniu sygnały z banków centralnych były bardzo korzystne dla krajowej waluty, napięcia pomiędzy mocarstwami mające ujście w naszym regionie nie pozwalają wzmocnić się złotemu.
Dobrze to było widać zarówno po środowej decyzji RPP o utrzymaniu stóp procentowych na niezmienionym poziomie, kiedy EUR/PLN nieskutecznie próbował zejść poniżej 4.2200, jak i po wczorajszych doniesieniach z EBC, kiedy również analogiczna sztuka także się nie udała. Ponieważ na razie trudno się spodziewać pozytywnych informacji ze wschodniej Ukrainy, krajowa waluta ma coraz mniejsze szanse na wygenerowane 2-3 groszowej aprecjacji, która wynikałaby ze zmian w perspektywach polityki monetarnej pomiędzy strefą euro, a Polską.
W związku z tym nie należy także liczyć na zauważalny wzrost wartości PLN po dzisiejszej publikacji z Departamentu Pracy. Nawet jeżeli zobaczymy gorsze dane zza oceanu, to EUR/PLN raczej nie zejdzie poniżej 4.2200, a CHF/PLN utrzyma się powyżej 3.50. Z kolei jeżeli „payrollsy” będą dobre, można się spodziewać, USD/PLN umocni swoją pozycję powyżej 3.40.
Spodziewane przedziały par złotowych w zależności od kursu EUR/USD:
Kurs EUR/USD
1.2450-1.2550
1.2350-1.2450
1.2550-1.2650
Kurs EUR/PLN
4.2000-4.2400
4.2000-4.2400
4.2000-4.2400
Kurs USD/PLN
3.3600-3.4000
3.3800-3.4200
3.3400-3.3800
Kurs CHF/PLN
3.4800-3.5200
3.4800-3.5200
3.4800-3.5200
Spodziewane poziomy kursu GBP/PLN w zależności od GBP/USD:
Powyższy komentarz nie jest rekomendacją w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 roku. Został on sporządzony w celach informacyjnych i nie powinien stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Cinkciarz.pl Sp. z o.o. nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszym komentarzu. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez podania źródła jest zabronione.
Zdecydowanie bardziej gołębi przekaz z EBC przecenia euro, które kosztuje już mniej niż 1.24 USD. Spekulacyjne harce na rublu nie mają końca. Sentyment w regionie się pogarsza ze względu na ryzyko eskalacji napięcia na Ukrainie. Dane z amerykańskiego rynku pracy w centrum uwag. Złoty po początkowym wzmocnieniu słabnie wyceniając geopolityczne zagrożenia.
Najważniejsze dane makro (czas CET – środkowoeuropejski). Szacunki danych makro są na podstawie informacji z Bloomberga, chyba że zaznaczono inaczej.
EBC. Rubel. Ukraina. Rynek pracy
Mario Draghi ma za sobą kolejne bardzo dobre wystąpienie. Zdecydowanie przeciął on spekulacje medialne dotyczące jego słabnącego przywództwa w EBC (zwolennicy teorii spiskowych pewnie by się zastanowili czy przecieki do Reuters'a nie miały przypadkiem temu służyć). Powinno to uporządkować przyszłe działania władz monetarnych we Frankfurcie, a także zwiększyć ich realną skuteczność.
Szef EBC wykorzystał także ostatnie zamieszenia do wyraźnego zwiększenia gołębiego przekazu. Przede wszystkim do komunikatu Banku trafiło stwierdzenie, że aktywa w bilansie EBC mają zwiększyć się do poziomu z początku 2012 roku. Podsumowanie posiedzenia Rady Gubernatorów zawiera także informację, że rozpoczęte zostaną techniczne przygotowania dalszych elementów stymulujących by w razie potrzeby była możliwość ich wprowadzenia.
Podczas samej konferencji Draghi uściślił, że bilans banku centralnego w ciągu dwóch najbliższych lat powinien wzrosnąć do poziomu z marca 2012 (czyli o około 1 bilion euro) przecinając tym samym spekulacje czy początek oznacza wartości ze stycznia, czy też z innych miesięcy. Szef europejskich władz monetarnych wyraźnie podkreślił, że pod wczorajszym komunikatem podpisali się wszyscy członkowie EBC, a co za tym idzie - jeżeli zajdzie taka potrzeba, są oni skłonni do zwiększenia stymulacji monetarnej.
Jednocześnie ważna,oraz gołębia była także odpowiedź na jedno z pytań dotyczące skupu obligacji korporacyjnych oraz sugestii Bena Bernanke, że EBC może mieć problemy prawne i polityczne z wprowadzeniem luzowania ilościowego (skupu długu państwowego). Draghi stwierdził, że nie podziela obaw Bernanke, twierdząc, że „jeżeli działamy w ramach naszego mandatu możemy używać różnych instrumentów. Ważną kwestią jest to by zawsze pozostawać zgodnie z naszym mandatem. Uważamy, że to co nie jest finansowaniem długu, pozostaje w naszym mandacie”. Krótko mówiąc, EBC jest otwarte na skup dowolnych instrumentów, z których nie można wykluczyć obligacji skarbowych, z tą jednak różnicą, że nabywanych na rynku wtórnym, nie bezpośrednio na pierwotnym (nie wdając się w dyskusję czy to tak naprawdę robi różnicę).
W stwierdzeniach płynących z EBC były właściwie jedynie gołębie sugestie przybliżające nas nie tylko do zwiększenia łagodzenia monetarnego już stosowanymi instrumentami, ale także jasne zapowiedzi, że Draghi i jego współpracownicy nie zawahaj się użyć innych dostępnych narzędzi, by pobudzić inflację. Rynkowa reakcja na EUR/USD była więc całkowicie uzasadniona, a spadek w rejony 1.2400 zaczyna coraz bardziej odzwierciedlać ryzyko QE w pierwszej połowie 2015 roku.
Trudno natomiast domyślić się, jaki cel przyświeca rosyjskiemu bankowi centralnemu w umożliwieniu "rozhuśtania" krajowej waluty. Tylko dziś CRB pozwolił, by spekulanci najpierw osłabili rubla o prawie 5 procent, a potem obserwowali równie silny ruch powrotny. Być może szefowa władz monetarnych z Rosji ma jakiś „sprytny” plan „wykrwawienia” się spekulantów? W tym cieżko trudno nawet wyznaczyć jakikolwiek poziom, przy którym którym może dojść do poważniejszej interwencji. Obecna sytuacja nosi także znamiona kryzysu walutowego, bo jak inaczej nazwać 10-procentową przecenę lokalnej waluty w ciągu 3 dni?
W niezmiennie złym kierunku zmierza sytuacja na wschodzie Ukrainy. Już po pierwszym dniu wyborów w Doniecku i Ługańsku, a także po reakcjach obu stron konfliktu pisaliśmy, że ta sytuacja (niezgoda co do terminu głosowania) może spowodować powrót działań zbrojnych. Ten negatywny scenariusz zaczyna się powoli realizować. Kijów oskarża separatystów o atakowanie wojsk Ukraińskich natomiast rebelianci twierdzą, że siły Poroszenki szturmują ich pozycje. W dyskusje włączył się także Kreml. Na oficjalniej stronie prezydenta Rosji czytamy, że podczas spotkania Putina z członkami krajowej Rady Bezpieczeństwa (czwartek wieczór) dyskutowana była „sytuacja w Donbasie w odniesieniu do wielokrotnych naruszeń zawieszenia broni przez ukraińskie siły zbrojne”. Prawdopodobnie jest to kolejna zapowiedź głębszego włączenia się Moskwy w konflikt, a przez to większej awersji do ryzyka w regionie.
Reasumując, wczorajszy gołębi przekaz z EBC ustalił nastroje na EUR/USD. Główna para walutowa ma spore szanse zakończenia tygodnia poniżej poziomu 1.2400. Obecnie musielibyśmy otrzymać bardzo słabe dane z amerykańskiego rynku pracy, by zobaczyć wyraźne odreagowanie na parach powiązanych z dolarem (mniej niż 200 tys. na „payrollsach” oraz rewizja w dół danych za poprzednie 2 miesiące przynajmniej o 30 tys.). Z kolei do kontynuacji spadku (w rejony 1.2350) powinno wystarczyć niewielkie pozytywne zaskoczenie ( powyżej 250 tys. przy szacunkach na poziomie 235 tys. oraz kilkunastotysięczna rewizja w górę odczytów za wrzesień i sierpień).
Polityka monetarna i napięcia w regionie
Mimo iż w tym tygodniu sygnały z banków centralnych były bardzo korzystne dla krajowej waluty, napięcia pomiędzy mocarstwami mające ujście w naszym regionie nie pozwalają wzmocnić się złotemu.
Dobrze to było widać zarówno po środowej decyzji RPP o utrzymaniu stóp procentowych na niezmienionym poziomie, kiedy EUR/PLN nieskutecznie próbował zejść poniżej 4.2200, jak i po wczorajszych doniesieniach z EBC, kiedy również analogiczna sztuka także się nie udała. Ponieważ na razie trudno się spodziewać pozytywnych informacji ze wschodniej Ukrainy, krajowa waluta ma coraz mniejsze szanse na wygenerowane 2-3 groszowej aprecjacji, która wynikałaby ze zmian w perspektywach polityki monetarnej pomiędzy strefą euro, a Polską.
W związku z tym nie należy także liczyć na zauważalny wzrost wartości PLN po dzisiejszej publikacji z Departamentu Pracy. Nawet jeżeli zobaczymy gorsze dane zza oceanu, to EUR/PLN raczej nie zejdzie poniżej 4.2200, a CHF/PLN utrzyma się powyżej 3.50. Z kolei jeżeli „payrollsy” będą dobre, można się spodziewać, USD/PLN umocni swoją pozycję powyżej 3.40.
Spodziewane przedziały par złotowych w zależności od kursu EUR/USD:
Spodziewane poziomy kursu GBP/PLN w zależności od GBP/USD:
Zobacz również:
Popołudniowy komentarz walutowy z 06.11.2014
Komentarz walutowy z 06.11.2014
Popołudniowy komentarz walutowy z 05.11.2014
Komentarz walutowy z 05.11.2014
Atrakcyjne kursy 27 walut
Kurs na żywo.
Aktualizacja: 30s