Lepsze dane z amerykańskiego rynku pracy zwiększają szanse na podniesienie stóp procentowych w połowie roku. Rosnące prawdopodobieństwo na zawieszenie broni na Ukrainie. Szwajcarzy interweniowali na rynku walutowym w styczniu. Podniesienie perspektywy ratingu to dobry sygnał dla PLN, ale złoty traci na wartości po danych z Chin.
Najważniejsze dane makro (czas CET – środkowoeuropejski). Szacunki danych makro są na podstawie informacji z Bloomberga, chyba że zaznaczono inaczej:
Brak danych makro, które mogą wyraźnie wpłynąć na analizowane pary walutowe.
Dane z USA, a podniesienie stóp procentowych
Nie ulega żadnych wątpliwości, że piątkowe dane z rynku pracy były rewelacyjne. Amerykańska gospodarka dodała w styczniu 257 tys. etatów co było około 20-30 tys. więcej, niż zakładał to konsensus. Dodatkowo poprzednie dwa miesiące zostały zrewidowane w górę w sumie o 147 tys. co sprawiło, że listopad był najlepszym miesiącem dla zatrudnienia w sektorze prywatnym od kilkunastu lat z wynikiem przekraczającym 400 tys.
Zauważalnie lepszy od konsensusu był też wzrost wynagrodzeń, które średnio zwiększyły się o 2.2% w relacji rocznej zamazując negatywne wrażenie z poprzedniego miesiąca. Jedynym, ale tylko na pierwszy rzut oka, negatywnym elementem był wzrost oficjalnej stopy bezrobocia z 5.6 do 5.7%, ale było to głównie spowodowane większą ilością osób, które zdecydowały się na poszukiwanie pracy, co widać w zauważalnym zwiększeniu się wskaźnika partycypacji zawodowej z 62.7 do 62.9%. Jest to potwierdzenie, że tak zwane „wolne zasoby siły roboczej” mogą powoli się kurczyć, a ci, którzy pozostawali poza rynkiem starają się o zatrudnienie. W rezultacie jest to dobra informacja dla gospodarki.
Po publikacji Departamentu Pracy mieliśmy wystąpienie ważnego członka FOMC. Dennis Lockhart (w tym roku z prawem głosu, lekko gołębi, bliski poglądom Yellen) powiedział, że „na dzień dzisiejszy czuję się komfortowo z podejściem, że w okolicy połowy roku, lub nieco później nadejdą okoliczności, które dostarczą nam wystarczająco pewności, aby rozpocząć normalizację polityki monetarnej”. Za tą dość enigmatyczną wypowiedzi stoi pogląd, że jeżeli napływające dane będą analogiczne do tego, co obserwujemy teraz wtedy Fed podniesie stopy procentowe w połowie roku.
W kontekście przyszłych ruchów Rezerwy Federalnej warto jednak zwrócić uwagę na dzisiejszy artykuł w „FT” Lawrance Summersa. Były sekretarz skarbu USA, bliski współpracownik Obamy i główny kontrkandydat Yellen w 2013 roku do objęcia przywództwa w Rezerwie Federalnej na łamach brytyjskiego dziennika opublikował bardzo gołębią wypowiedź, w której nawołuje by Komitet w większym stopniu zwrócił uwagę na inflację. Wzrost cen oddala się w dół od celu, a przewidywania rynku vs szacunki Fedu odnośnie stóp procentowych bardzo się różnią.
Summers zwraca uwagę, że przez ostatnie lata wzrost cen był dużo niższy od celu więc nawet wyjście tego wskaźnika powyżej dwuprocentowego limitu nie byłoby szkodliwe. Dodatkowo silny dolar jest negatywny dla niektórych krajów zadłużonych w amerykańskiej walucie, a także dla rodzimych firm produkujących na eksportu. Najciekawszy jest jednak fakt, że w 2013 roku Summers był odbierany bardziej jastrzębio niż Yellen. Można więc zadać pytanie, czy to były sekretarz skarbu zmienił podejście, czy też przewodnicząca zbliżyła się bardziej do konsensusu. Na razie jednak powyższe opinie nie powinny wpływać na zachowanie inwestorów i prawdopodobnie pozostaną poza głównym nurtem rynkowym.
Europejski wysiłek zaprocentuje?
Jeszcze w piątek pisaliśmy, że szanse na wypracowanie zawieszenia broni na Ukrainie są niewielkie. W tym momencie jednak warto nieco zrewidować ten pogląd. Przede wszystkim trzeba dostrzec wysokie zaangażowanie wszystkich stron związanych z konfliktem.
W czwartek Merkel z Hollande spotkali się w Kijowie. W piątek ta dwójka poleciała do Moskwy. W sobotę mieliśmy kilka ostrzejszych wstąpień na konferencji w Monachium, a weekend zakończył się telefoniczną rozmową kanclerza Niemiec oraz prezydentów Francji, Rosji oraz Ukrainy. Dziś z kolei Merkel leci do Waszyngtonu, by spotkać się z Obamą, a na środę zaplanowane jest spotkanie w Mińsku, jeżeli taka będzie wola kluczowych polityków.
Zastanawiający jest także hurraoptymizm ze strony mediów rosyjskich, które wręcz odliczają godziny do środowego spotkania. Dodatkowo dyplomacja sprytnie „przemyca” do głównych mediów informacje, że mimo iż Merkel jest oficjalnie przeciwna wysyłaniu broni na Ukrainę, to jeśli Obama podejmie decyzję o dozbrojeniu Kijowa, to kanclerz się temu nie sprzeciwi, a dodatkowo planuje zwiększyć sankcje na Kreml.
Budowanie dość znacznego napięcia, zaangażowanie kluczowych graczy oraz dyplomatyczne zabiegi każą więc zweryfikować poprzednie oczekiwania. W tym momencie można więc zakładać, że w Mińsku rzeczywiście może dojść do trwalszego zawieszenia broni i że będzie ono przestrzegane znacznie dłużej niż to z września ubiegłego roku. W kontekście rynku walutowego głównym beneficjentem takiego rozwoju sytuacji byłaby rosyjska waluta, zwłaszcza że sytuacja na rynku ropy także pomaga rublowi.
Silne interwencje SNB w styczniu
W piątek szwajcarskie władze monetarne opublikowały dane o rezerwach walutowych. Warto jednak zauważyć, że ich wartość jest przestawiana w CHF, co na pierwszy rzut oka zaburza obraz. Według SNB aktywa zgromadzone w zagranicznych walutach miały wartość 498 miliardów CHF, podczas gdy w grudniu było to 495 miliardów CHF. Ta symboliczna zmiana jest jednak myląca.
SNB większość rezerw trzyma w euro oraz w dolarze. W styczniu te waluty w relacji do CHF straciły na wartości kilkanaście procent. Oznacza to więc, że ilość EUR czy USD w aktywach banku centralnego musiała wzrosnąć o te kilkanaście procent, by w przeliczeniu na CHF pozostała praktycznie na niezmienionym poziomie.
Ponad 50 miliardowa interwencja miała także przecież przełożenie w zwiększeniu się „sight deposits” podczas ostatnich dwóch tygodni. Można więc założyć, że domysły rynku się potwierdziły i Szwajcarzy starają się utrzymać EUR/CHF w granicach lub powyżej poziomu 1.05. Jak ta strategia będzie działać dowiem się dopiero w ciągu najbliższych tygodni.
Rynek zagraniczny w kilku zdaniach
Rynek cały czas będzie „trawił” dane z amerykańskiego rynku pracy, zwłaszcza jeżeli w mediach bądź na oficjalnych wystąpieniach będą pojawiać się przedstawiciele Rezerwy Federalnej. Im bardziej optymistyczne wypowiedzi członków FOMC tym większa szansa na kolejny impuls aprecjacyjny dla dolara. Z kolei w kontekście wspólnej waluty warto zwrócić uwagę na sytuację na Ukrainie oraz w Grecji. Porozumienie w Mińsku czy środowe spotkanie publicznych wierzycieli Aten to katalizatory do zmian na wspólnej walucie.
Zauważalne osłabienie złotego
Teoretycznie pozytywną informacją dla złotego było podniesienie perspektywy ratingu Polski przez Standard & Poor's. Agencja ratingowa ocenia, że „dochody Polaków będą notowały stały wzrost dzięki szerokiemu i zbilansowanemu wzrostowi gospodarczemu, który poprawi odporność gospodarki i zdolności do obsługi długu”. Aprecjacja PLN trwała jednak jedynie podczas końcówki notowań w piątek. Od rana zaś krajowa waluta wyraźnie straci na wartości, co przejawia się we wzrostach EUR/PLN powyżej 4.18, a CHF/PLN testuje 4.00.
Winowajcą takiego stanu rzeczy są dane z Chin, gdzie w relacji rok do roku eksport spadł o 3% a import prawie o 20%. Mniejszy popyt wewnętrzny oraz ochłodzenie się koniunktury w budownictwie, a także spadki cen surowców przyczyniły się do mniejszych zakupów za granicą. Z kolei redukcja popytu na chińskie dobra to efekt mocnego juana, którego kurs jest ściśle powiązany z dolarem, a więc aprecjacja amerykańskiej waluty to także silniejsze CNY.
Na razie scenariuszem bazowym nie jest ani wyjście EUR/PLN powyżej 4.20, ani trwalsze przekroczenie 4.00 przez CHF/PLN. Zdecydowanie większe szansę na wzrosty ma natomiast USD/PLN, który, gdy na EUR/USD „zaświeci” się 1.12, powinien wyraźnie przekroczyć 3.70.
Spodziewane przedziały par złotowych w zależności od kursu EUR/USD:
Kurs EUR/USD
1.1250-1.1350
1.1150-1.1250
1.1350-1.1450
Kurs EUR/PLN
4.1600-4.2000
4.1600-4.2000
4.1600-4.2000
Kurs USD/PLN
3.6600-3.7000
3.6900-3.7300
3.6500-3.6900
Kurs CHF/PLN
3.9600-4.0000
3.9600-4.0000
3.9600-4.0000
Spodziewane poziomy kursu GBP/PLN w zależności od GBP/USD:
Powyższy komentarz nie jest rekomendacją w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 roku. Został on sporządzony w celach informacyjnych i nie powinien stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Cinkciarz.pl Sp. z o.o. nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszym komentarzu. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez podania źródła jest zabronione.
Lepsze dane z amerykańskiego rynku pracy zwiększają szanse na podniesienie stóp procentowych w połowie roku. Rosnące prawdopodobieństwo na zawieszenie broni na Ukrainie. Szwajcarzy interweniowali na rynku walutowym w styczniu. Podniesienie perspektywy ratingu to dobry sygnał dla PLN, ale złoty traci na wartości po danych z Chin.
Najważniejsze dane makro (czas CET – środkowoeuropejski). Szacunki danych makro są na podstawie informacji z Bloomberga, chyba że zaznaczono inaczej:
Dane z USA, a podniesienie stóp procentowych
Nie ulega żadnych wątpliwości, że piątkowe dane z rynku pracy były rewelacyjne. Amerykańska gospodarka dodała w styczniu 257 tys. etatów co było około 20-30 tys. więcej, niż zakładał to konsensus. Dodatkowo poprzednie dwa miesiące zostały zrewidowane w górę w sumie o 147 tys. co sprawiło, że listopad był najlepszym miesiącem dla zatrudnienia w sektorze prywatnym od kilkunastu lat z wynikiem przekraczającym 400 tys.
Zauważalnie lepszy od konsensusu był też wzrost wynagrodzeń, które średnio zwiększyły się o 2.2% w relacji rocznej zamazując negatywne wrażenie z poprzedniego miesiąca. Jedynym, ale tylko na pierwszy rzut oka, negatywnym elementem był wzrost oficjalnej stopy bezrobocia z 5.6 do 5.7%, ale było to głównie spowodowane większą ilością osób, które zdecydowały się na poszukiwanie pracy, co widać w zauważalnym zwiększeniu się wskaźnika partycypacji zawodowej z 62.7 do 62.9%. Jest to potwierdzenie, że tak zwane „wolne zasoby siły roboczej” mogą powoli się kurczyć, a ci, którzy pozostawali poza rynkiem starają się o zatrudnienie. W rezultacie jest to dobra informacja dla gospodarki.
Po publikacji Departamentu Pracy mieliśmy wystąpienie ważnego członka FOMC. Dennis Lockhart (w tym roku z prawem głosu, lekko gołębi, bliski poglądom Yellen) powiedział, że „na dzień dzisiejszy czuję się komfortowo z podejściem, że w okolicy połowy roku, lub nieco później nadejdą okoliczności, które dostarczą nam wystarczająco pewności, aby rozpocząć normalizację polityki monetarnej”. Za tą dość enigmatyczną wypowiedzi stoi pogląd, że jeżeli napływające dane będą analogiczne do tego, co obserwujemy teraz wtedy Fed podniesie stopy procentowe w połowie roku.
W kontekście przyszłych ruchów Rezerwy Federalnej warto jednak zwrócić uwagę na dzisiejszy artykuł w „FT” Lawrance Summersa. Były sekretarz skarbu USA, bliski współpracownik Obamy i główny kontrkandydat Yellen w 2013 roku do objęcia przywództwa w Rezerwie Federalnej na łamach brytyjskiego dziennika opublikował bardzo gołębią wypowiedź, w której nawołuje by Komitet w większym stopniu zwrócił uwagę na inflację. Wzrost cen oddala się w dół od celu, a przewidywania rynku vs szacunki Fedu odnośnie stóp procentowych bardzo się różnią.
Summers zwraca uwagę, że przez ostatnie lata wzrost cen był dużo niższy od celu więc nawet wyjście tego wskaźnika powyżej dwuprocentowego limitu nie byłoby szkodliwe. Dodatkowo silny dolar jest negatywny dla niektórych krajów zadłużonych w amerykańskiej walucie, a także dla rodzimych firm produkujących na eksportu. Najciekawszy jest jednak fakt, że w 2013 roku Summers był odbierany bardziej jastrzębio niż Yellen. Można więc zadać pytanie, czy to były sekretarz skarbu zmienił podejście, czy też przewodnicząca zbliżyła się bardziej do konsensusu. Na razie jednak powyższe opinie nie powinny wpływać na zachowanie inwestorów i prawdopodobnie pozostaną poza głównym nurtem rynkowym.
Europejski wysiłek zaprocentuje?
Jeszcze w piątek pisaliśmy, że szanse na wypracowanie zawieszenia broni na Ukrainie są niewielkie. W tym momencie jednak warto nieco zrewidować ten pogląd. Przede wszystkim trzeba dostrzec wysokie zaangażowanie wszystkich stron związanych z konfliktem.
W czwartek Merkel z Hollande spotkali się w Kijowie. W piątek ta dwójka poleciała do Moskwy. W sobotę mieliśmy kilka ostrzejszych wstąpień na konferencji w Monachium, a weekend zakończył się telefoniczną rozmową kanclerza Niemiec oraz prezydentów Francji, Rosji oraz Ukrainy. Dziś z kolei Merkel leci do Waszyngtonu, by spotkać się z Obamą, a na środę zaplanowane jest spotkanie w Mińsku, jeżeli taka będzie wola kluczowych polityków.
Zastanawiający jest także hurraoptymizm ze strony mediów rosyjskich, które wręcz odliczają godziny do środowego spotkania. Dodatkowo dyplomacja sprytnie „przemyca” do głównych mediów informacje, że mimo iż Merkel jest oficjalnie przeciwna wysyłaniu broni na Ukrainę, to jeśli Obama podejmie decyzję o dozbrojeniu Kijowa, to kanclerz się temu nie sprzeciwi, a dodatkowo planuje zwiększyć sankcje na Kreml.
Budowanie dość znacznego napięcia, zaangażowanie kluczowych graczy oraz dyplomatyczne zabiegi każą więc zweryfikować poprzednie oczekiwania. W tym momencie można więc zakładać, że w Mińsku rzeczywiście może dojść do trwalszego zawieszenia broni i że będzie ono przestrzegane znacznie dłużej niż to z września ubiegłego roku. W kontekście rynku walutowego głównym beneficjentem takiego rozwoju sytuacji byłaby rosyjska waluta, zwłaszcza że sytuacja na rynku ropy także pomaga rublowi.
Silne interwencje SNB w styczniu
W piątek szwajcarskie władze monetarne opublikowały dane o rezerwach walutowych. Warto jednak zauważyć, że ich wartość jest przestawiana w CHF, co na pierwszy rzut oka zaburza obraz. Według SNB aktywa zgromadzone w zagranicznych walutach miały wartość 498 miliardów CHF, podczas gdy w grudniu było to 495 miliardów CHF. Ta symboliczna zmiana jest jednak myląca.
SNB większość rezerw trzyma w euro oraz w dolarze. W styczniu te waluty w relacji do CHF straciły na wartości kilkanaście procent. Oznacza to więc, że ilość EUR czy USD w aktywach banku centralnego musiała wzrosnąć o te kilkanaście procent, by w przeliczeniu na CHF pozostała praktycznie na niezmienionym poziomie.
Ponad 50 miliardowa interwencja miała także przecież przełożenie w zwiększeniu się „sight deposits” podczas ostatnich dwóch tygodni. Można więc założyć, że domysły rynku się potwierdziły i Szwajcarzy starają się utrzymać EUR/CHF w granicach lub powyżej poziomu 1.05. Jak ta strategia będzie działać dowiem się dopiero w ciągu najbliższych tygodni.
Rynek zagraniczny w kilku zdaniach
Rynek cały czas będzie „trawił” dane z amerykańskiego rynku pracy, zwłaszcza jeżeli w mediach bądź na oficjalnych wystąpieniach będą pojawiać się przedstawiciele Rezerwy Federalnej. Im bardziej optymistyczne wypowiedzi członków FOMC tym większa szansa na kolejny impuls aprecjacyjny dla dolara. Z kolei w kontekście wspólnej waluty warto zwrócić uwagę na sytuację na Ukrainie oraz w Grecji. Porozumienie w Mińsku czy środowe spotkanie publicznych wierzycieli Aten to katalizatory do zmian na wspólnej walucie.
Zauważalne osłabienie złotego
Teoretycznie pozytywną informacją dla złotego było podniesienie perspektywy ratingu Polski przez Standard & Poor's. Agencja ratingowa ocenia, że „dochody Polaków będą notowały stały wzrost dzięki szerokiemu i zbilansowanemu wzrostowi gospodarczemu, który poprawi odporność gospodarki i zdolności do obsługi długu”. Aprecjacja PLN trwała jednak jedynie podczas końcówki notowań w piątek. Od rana zaś krajowa waluta wyraźnie straci na wartości, co przejawia się we wzrostach EUR/PLN powyżej 4.18, a CHF/PLN testuje 4.00.
Winowajcą takiego stanu rzeczy są dane z Chin, gdzie w relacji rok do roku eksport spadł o 3% a import prawie o 20%. Mniejszy popyt wewnętrzny oraz ochłodzenie się koniunktury w budownictwie, a także spadki cen surowców przyczyniły się do mniejszych zakupów za granicą. Z kolei redukcja popytu na chińskie dobra to efekt mocnego juana, którego kurs jest ściśle powiązany z dolarem, a więc aprecjacja amerykańskiej waluty to także silniejsze CNY.
Na razie scenariuszem bazowym nie jest ani wyjście EUR/PLN powyżej 4.20, ani trwalsze przekroczenie 4.00 przez CHF/PLN. Zdecydowanie większe szansę na wzrosty ma natomiast USD/PLN, który, gdy na EUR/USD „zaświeci” się 1.12, powinien wyraźnie przekroczyć 3.70.
Spodziewane przedziały par złotowych w zależności od kursu EUR/USD:
Spodziewane poziomy kursu GBP/PLN w zależności od GBP/USD:
Zobacz również:
Popołudniowy komentarz walutowy z 06.02.2015
Komentarz walutowy z 06.02.2015
Popołudniowy komentarz walutowy z 05.02.2015
Komentarz walutowy z 05.02.2015
Atrakcyjne kursy 27 walut
Kurs na żywo.
Aktualizacja: 30s