Wyższa od oczekiwań inflacja pomaga funtowi, ale może szkodzić brytyjskiej gospodarce w kolejnych miesiącach. Komentarze Evansa i Harker dość jastrzębie. Coraz lepsza kondycja złotego. Polska waluta zyskuje już nie tylko do franka czy dolara, ale również do forinta. Euro blisko granicy 4.26 zł.
Najważniejsze dane makro (czas CET – środkowoeuropejski). Szacunki danych makro są na podstawie informacji z Bloomberga, chyba że zaznaczono inaczej.
Brak danych makro, które mogą wyraźnie wpłynąć na analizowane pary walutowe.
Funt słaby, ale wyższa inflacja pomaga
Mimo wielu wcześniejszych zapowiedzi dotyczących rozpoczęcia procedury opuszczenia Unii Europejskiej przez Wielką Brytanie do końca bieżącego miesiąca, wczorajsze podanie daty 29 marca jako formalnego momentu uruchomienia artykułu 50 Traktatu Lizbońskiego, spowodowało zauważalne osłabienie się funta.
Gorsza kondycja szterlinga była szczególnie widoczna w relacji do euro czy złotego. Para EUR/GBP przekraczała dziś rano poziom 0.8720, a GBP/PLN testował okolicę 4.90. Sytuacja jednak nieco się zmieniła po publikacji danych o inflacji z Wielkiej Brytanii. Ogólny poziom cen w Zjednoczonym Królestwie wzrósł o 2.3% r/r, przy oczekiwaniach na poziomie 2.1% r/r, a brytyjski koszyk dóbr i usług, z wyłączeniem paliw i żywności, jest droższy o 2.0% w porównaniu do poprzedniego roku. To o 0.3 pkt procentowego powyżej konsensusu ekonomistów.
Nie jest zaskoczeniem, że na Wyspach znacznie wzrosły koszty transportu (o 6.6% r/r i 1.1% m/m). Interesujące jest jednak, że również komponenty inflacji bazowej znacznie przyśpieszyły w lutym. W ujęciu miesięcznym odzież i obuwie zdrożały o 1.1%, „meble i wyposażenie domu” o 2.4%, „rekreacja i kultura” o 0.6%, a korzystanie z usług hotelowych i gastronomicznych o 0.7%.
W normalnych warunkach takie przyspieszenie wzrostu cen w obecnym cyklu koniunkturalnym byłoby spowodowane wyższym popytem i sygnałem, że gospodarka jest w coraz lepszej kondycji. W przypadku Wielkiej Brytanii powód jest inny. Głównie jest to prawdopodobnie związane z osłabieniem szterlinga i wyższym kosztami prowadzenia działalności gospodarczej. Natomiast wynagrodzenia realne (z uwzględnieniem inflacji) nie rosną, a pozytywne trendy sprzedaży detalicznej obserwowane pod koniec zeszłego roku, wyhamowały do zera.
Bank Anglii będzie miał więc poważny problem, który będzie także powodował poważniejsze wahania na szterlingu. Czy powoli wycofywać się z ekstremalnie łagodnej polityki pieniężnej i podnosić stopy procentowe (jak wnioskowała na ostatnim posiedzeniu BoE Kristin Forbes), czy też ryzykować dalszy wzrost inflacji i starać się stymulować gospodarkę tanim kredytem? Ocena tych dwóch scenariuszy przez BoE jest także utrudniona przez hipotetyczne efekty Brexitu, które tak naprawdę są niezwykle trudne do oszacowania.
Na razie jednak wydaje się, że BoE będzie starał się utrzymywać łagodną politykę pieniężną, co powinno utrzymywać negatywny sentyment do szterlinga, zwłaszcza w kontekście wielomiesięcznych negocjacji z Brukselą, które mogą powoli pogarszać nastroje zarówno wśród brytyjskich przedsiębiorców, jak i konsumentów.
Ignorowanie jastrzębich sygnałów
Wczoraj trzech przedstawicieli Rezerwy Federalnej zabierało publicznie głos. Gołębio brzmiał Neel Kashkari, który argumentował, że nie ma zagrożenia inflacją i Fed nie powinien spieszyć się z podwyżką stóp procentowych. Ogólnie jednak te wypowiedzi nie zaskakują, gdyż przedstawiciel FOMC z Minneapolis zagłosował jako jedyny przeciwko zacieśnieniu polityki monetarnej w marcu.
Podobny pogląd na temat polityki pieniężnej przedstawiło natomiast wcześniej dwóch skrajnych członków Fedu. Zarówno Charles Evans (kiedyś wyraźnie bardziej gołębi niż konsensus), jak i Patrick Harker (wywiad dla CNBC; w przeszłości bardziej jastrzębi od ogółu), popierają w sumie trzy podwyżki stóp procentowych w 2017. Żaden z nich natomiast nie wkalkulował do swoich prognoz oczekiwanych zmian fiskalnych, ale obaj przyznali, że mogłyby one przyśpieszyć tempo podwyżek (Harker) lub podnieść inflację (Evans).
Najważniejszym elementem jest fakt, że członkowie Fedu w wyraźnej większości reprezentują spójny przekaż trzech podwyżek stóp procentowych w tym roku, z perspektywą do ich przyspieszenia. Aby jednak scenariusz bardziej agresywnego zacieśniania monetarnego się zmaterializował, potrzeba zmian w polityce fiskalnej. Dopóki one się nie pojawią, to dolar może pozostawać pod presją.
Złoty kontynuuje wzrosty
Cały czas głównym elementem poprawiającym kondycję złotego są zmiany globalne. Słabszy dolar i dobry sentyment w stosunku do krajów rozwijających się, poprawia ceny walut gospodarek wschodzących. Od początku roku zarówno meksykańskie peso, jak i południowoafrykański rand, zyskały do USD prawie 10%. Niespełna 8 procentowe wzrosty zanotował koreański won i rosyjski rubel. Złoty natomiast jest silniejszy do dolara około 6% w porównaniu do notowań z początku roku.
Przed południem jednak złoty również zyskiwał do walut krajów rozwijających się. Potrzeba już około 72.4 forinta, by kupić jednego złotego, co oznacza wzrost o około 0.5%. Dziś przed danymi o brytyjskiej inflacji, PLN był najsilniejszy wśród 31 walut krajów rozwijających się i rozwiniętych. Słabość dolara nadal powinna pomagać złotemu, ale gdy ten trend ulegnie zaburzeniom, to osłabienie się PLN może być stosunkowo gwałtowne.
Powyższy komentarz nie jest rekomendacją w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 roku. Został on sporządzony w celach informacyjnych i nie powinien stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Cinkciarz.pl Sp. z o.o. nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszym komentarzu. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez podania źródła jest zabronione.
Wyższa od oczekiwań inflacja pomaga funtowi, ale może szkodzić brytyjskiej gospodarce w kolejnych miesiącach. Komentarze Evansa i Harker dość jastrzębie. Coraz lepsza kondycja złotego. Polska waluta zyskuje już nie tylko do franka czy dolara, ale również do forinta. Euro blisko granicy 4.26 zł.
Najważniejsze dane makro (czas CET – środkowoeuropejski). Szacunki danych makro są na podstawie informacji z Bloomberga, chyba że zaznaczono inaczej.
Funt słaby, ale wyższa inflacja pomaga
Mimo wielu wcześniejszych zapowiedzi dotyczących rozpoczęcia procedury opuszczenia Unii Europejskiej przez Wielką Brytanie do końca bieżącego miesiąca, wczorajsze podanie daty 29 marca jako formalnego momentu uruchomienia artykułu 50 Traktatu Lizbońskiego, spowodowało zauważalne osłabienie się funta.
Gorsza kondycja szterlinga była szczególnie widoczna w relacji do euro czy złotego. Para EUR/GBP przekraczała dziś rano poziom 0.8720, a GBP/PLN testował okolicę 4.90. Sytuacja jednak nieco się zmieniła po publikacji danych o inflacji z Wielkiej Brytanii. Ogólny poziom cen w Zjednoczonym Królestwie wzrósł o 2.3% r/r, przy oczekiwaniach na poziomie 2.1% r/r, a brytyjski koszyk dóbr i usług, z wyłączeniem paliw i żywności, jest droższy o 2.0% w porównaniu do poprzedniego roku. To o 0.3 pkt procentowego powyżej konsensusu ekonomistów.
Nie jest zaskoczeniem, że na Wyspach znacznie wzrosły koszty transportu (o 6.6% r/r i 1.1% m/m). Interesujące jest jednak, że również komponenty inflacji bazowej znacznie przyśpieszyły w lutym. W ujęciu miesięcznym odzież i obuwie zdrożały o 1.1%, „meble i wyposażenie domu” o 2.4%, „rekreacja i kultura” o 0.6%, a korzystanie z usług hotelowych i gastronomicznych o 0.7%.
W normalnych warunkach takie przyspieszenie wzrostu cen w obecnym cyklu koniunkturalnym byłoby spowodowane wyższym popytem i sygnałem, że gospodarka jest w coraz lepszej kondycji. W przypadku Wielkiej Brytanii powód jest inny. Głównie jest to prawdopodobnie związane z osłabieniem szterlinga i wyższym kosztami prowadzenia działalności gospodarczej. Natomiast wynagrodzenia realne (z uwzględnieniem inflacji) nie rosną, a pozytywne trendy sprzedaży detalicznej obserwowane pod koniec zeszłego roku, wyhamowały do zera.
Bank Anglii będzie miał więc poważny problem, który będzie także powodował poważniejsze wahania na szterlingu. Czy powoli wycofywać się z ekstremalnie łagodnej polityki pieniężnej i podnosić stopy procentowe (jak wnioskowała na ostatnim posiedzeniu BoE Kristin Forbes), czy też ryzykować dalszy wzrost inflacji i starać się stymulować gospodarkę tanim kredytem? Ocena tych dwóch scenariuszy przez BoE jest także utrudniona przez hipotetyczne efekty Brexitu, które tak naprawdę są niezwykle trudne do oszacowania.
Na razie jednak wydaje się, że BoE będzie starał się utrzymywać łagodną politykę pieniężną, co powinno utrzymywać negatywny sentyment do szterlinga, zwłaszcza w kontekście wielomiesięcznych negocjacji z Brukselą, które mogą powoli pogarszać nastroje zarówno wśród brytyjskich przedsiębiorców, jak i konsumentów.
Ignorowanie jastrzębich sygnałów
Wczoraj trzech przedstawicieli Rezerwy Federalnej zabierało publicznie głos. Gołębio brzmiał Neel Kashkari, który argumentował, że nie ma zagrożenia inflacją i Fed nie powinien spieszyć się z podwyżką stóp procentowych. Ogólnie jednak te wypowiedzi nie zaskakują, gdyż przedstawiciel FOMC z Minneapolis zagłosował jako jedyny przeciwko zacieśnieniu polityki monetarnej w marcu.
Podobny pogląd na temat polityki pieniężnej przedstawiło natomiast wcześniej dwóch skrajnych członków Fedu. Zarówno Charles Evans (kiedyś wyraźnie bardziej gołębi niż konsensus), jak i Patrick Harker (wywiad dla CNBC; w przeszłości bardziej jastrzębi od ogółu), popierają w sumie trzy podwyżki stóp procentowych w 2017. Żaden z nich natomiast nie wkalkulował do swoich prognoz oczekiwanych zmian fiskalnych, ale obaj przyznali, że mogłyby one przyśpieszyć tempo podwyżek (Harker) lub podnieść inflację (Evans).
Najważniejszym elementem jest fakt, że członkowie Fedu w wyraźnej większości reprezentują spójny przekaż trzech podwyżek stóp procentowych w tym roku, z perspektywą do ich przyspieszenia. Aby jednak scenariusz bardziej agresywnego zacieśniania monetarnego się zmaterializował, potrzeba zmian w polityce fiskalnej. Dopóki one się nie pojawią, to dolar może pozostawać pod presją.
Złoty kontynuuje wzrosty
Cały czas głównym elementem poprawiającym kondycję złotego są zmiany globalne. Słabszy dolar i dobry sentyment w stosunku do krajów rozwijających się, poprawia ceny walut gospodarek wschodzących. Od początku roku zarówno meksykańskie peso, jak i południowoafrykański rand, zyskały do USD prawie 10%. Niespełna 8 procentowe wzrosty zanotował koreański won i rosyjski rubel. Złoty natomiast jest silniejszy do dolara około 6% w porównaniu do notowań z początku roku.
Przed południem jednak złoty również zyskiwał do walut krajów rozwijających się. Potrzeba już około 72.4 forinta, by kupić jednego złotego, co oznacza wzrost o około 0.5%. Dziś przed danymi o brytyjskiej inflacji, PLN był najsilniejszy wśród 31 walut krajów rozwijających się i rozwiniętych. Słabość dolara nadal powinna pomagać złotemu, ale gdy ten trend ulegnie zaburzeniom, to osłabienie się PLN może być stosunkowo gwałtowne.
Zobacz również:
Popołudniowy komentarz walutowy z 20.03.2017
Komentarz walutowy z 20.03.2017
Popołudniowy komentarz walutowy z 17.03.2017
Komentarz walutowy z 17.03.2017
Atrakcyjne kursy 27 walut
Kurs na żywo.
Aktualizacja: 30s