Relatywnie dobre dane z USA i gorsze odczyty niemieckiego Ifo powodują przecenę EUR/USD poniżej granicy. Wyższe wyceny walut rynków wschodzących. Wybory w Europie i na Ukrainie. Złoty wyraźniej mocniejszy zarówno do euro, jak i do franka. Zamiana ról w RPP po wypowiedziach Glapińskiego i Bratkowskiego?
Najważniejsze dane makro (czas CET – środkowoeuropejski). Szacunki danych makro są na podstawie informacji z Bloomberga, chyba że zaznaczono inaczej.
16.00 CET: Sprzedaż nowych domów USA za kwiecień (szacunki 420 tys.; sezonowo wyrównane, annualizowane.
Dane z USA i Niemiec. Rynki wschodzące. Wybory
EUR/USD przez minione godziny utrzymywał się blisko granicy 1.3650 – dolnego przedziału wahań wyznaczonego przez ostatnie minima. Mimo iż bykom na głównej parze walutowej udało się obronić kurs przed wyraźniejszymi spadkami po dość słabych indeksach PMI, to z godziny na godzinę podczas amerykańskiej części sesji powoli się osuwaliśmy „flirtując” ze wsparciem właśnie w okolicach 1.3650. Lekkiej zwyżce dolara pomagały dane makroekonomiczne – odbicie w sprzedaży domów na rynku wtórnym i dobry odczyt przemysłowego PMI. Rynek jednak wyraźnie czekał na dzisiejszy odczyt wskaźnika Ifo, wskazujący nastroje niemieckich przedsiębiorców.
Ten okazał się być nieco poniżej konsensusu (110.4 vs szacunki w granicach 110.9). Tuż po publikacji mieliśmy wywiad z prezydentem instytutu Ifo, Hansem-Wernerem Sinnem, który stwierdził, że spadek indeksu jest był spowodowany tym że ankiety były wypełniane w momencie „szczytu nerwowości” wydarzeń na Ukrainie i obecne według niego „najgorsze jest już za nami”. Może to wskazywać, że kolejne odczyty mogą być już lepsze i ta bliskość ważnych poziomów spowodowała, że nastąpiła dość wyraźna przecena euro i obecnie zmierzamy w kierunku 1.3600. Inwestorzy przed czerwcowym posiedzeniem EBC stają się coraz bardziej wrażliwi na dane gorsze dane z kluczowych gospodarek Europy, gdyż przybliżają one Bank Centralny do „działania”.
Coraz ciekawiej sytuacja wygląda na rynkach wschodzących. Inwestorzy nie obawiają się już ani sytuacji geopolitycznej, ani problemów związanych z szybszym zaciskaniem polityki pieniężnej przez USA. Ich optymizm jest na tyle silny, że postanowili nawet „wyprzedzić” wyniki wyborów na Ukrainie, zakładając, że nowy prezydent będzie miał wystarczającą władzę, by zaprowadzić porządek, a jednocześnie Moskwa nie będzie przeszkadzać w tych działaniach. Na pierwszy rzut oka takie „rozumowanie” jest dość ryzykowne, jednak jeżeli rzeczywiście Petro Poroszenko będzie miał miażdżącą przewagę nad kontrkandydatami (np. wygra w pierwszej turze, na co wskazują niektóre sondaże), wtedy rzeczywiście Kreml może łagodzić swoją postawę (zwłaszcza że dla Poroszenki rosyjskie media są relatywnie neutralne). Nie bez znaczenia dla kondycji EM są także coraz większe szanse na łagodzenie polityki pieniężnej w strefie euro (które może w pewnym sensie zastąpić oczekiwane, choć najprawdopodobniej opóźniające się podwyżki w USA). W rezultacie rubel kończy ten tydzień wzmocnieniem o prawie półtora procent, lira o około procent (mimo obniżki stóp procentowych), a złoty i forint są mocniejsze o 0.5%.
Reasumując, sytuacja EUR/USD się pogarsza i niewykluczone, że jeszcze dziś możemy zejść nieco poniżej granicy 1.3600 (np. po dobrych danych z USA). Głębsza przecena europejskiej waluty (np. poniżej 1.35) do czasu posiedzenia EBC jest mało prawdopodobna. Większym zagrożeniem nie powinny być także europejskie wybory. Mimo iż nastąpią pewne przetasowanie w unijnym parlamencie (zyska koalicja lewicowa kosztem prawicowej), to skrajne partie i tak będą miały mało głosów (po zakończonym już holenderskim głosowaniu nawet mniej niż wskazują na to sondaże).
Korzystanie na sentymencie. Ciekawie z RPP
Wczorajsze popołudnie na krajowym rynku walutowym było bardzo udane dla złotego. Krajowa waluta wzmocniła się do euro i do franka o około 2 grosze, co spowodowało, że zeszliśmy do dawno niewidzianych poziomów – odpowiednio 4.15 oraz 3.40. Podobnie sytuacja wyglądała na innych rynkach wschodzących, co, tak jak pisałem w zagranicznej części, było efektem „wyprzedzania” pozytywnych wydarzeń przez graczy globalnych. Jeżeli ten trend się utrzyma (a jest na to spora szansa) możemy niedługo dojść zyskać kolejne klika gorszy do euro i do franka.
Dość ciekawe komentarze mieliśmy w ostatnich godzinach od przedstawicieli RPP. W czwartkowej wypowiedzi profesora Glapińskiego dla Retuersa (jeszcze niedawno uznawanego za jastrzębiego, a teraz przechodzącego szybko przez obóz neutralny do gołębi) członek Rady stwierdził, że stopy procentowe mogą pozostać na niezmienionym poziomie aż do końca 2015 roku (a bardzo prawdopodobne, że nie zostaną podniesione w pierwszej połowie 2015). To drugi przedstawiciel władz monetarnych (po profesorze Osiatyńskim) twierdzący, że pierwsze zacieśnianie polityki pieniężnej może nastąpić dopiero w 2016 roku.
Z kolei dziś w wywiadzie dla PAP Andrzej Bratkowski (uważany do tej pory za jednego z największych zwolenników łagodnej polityki monetarnej) powiedział, że odpowiednim momentem na podniesieniem stóp procentowym może być pierwszy kwartał 2015. Bratkowski także ocenia, że w lipcu Rada nie powinna przedłużać forward guidance , co byłoby odpowiednim działaniem przy sugestii podwyżki w pierwszym kwartale 2015. Członek RPP wyraża także pewne zaniepokojenie wzrostem inflacji stwierdzając: „Moim zdaniem w tej chwili te ryzyka związane ze spowolnieniem inflacji są znacznie mniejsze niż ryzyka związane z szybkim wzrostem inflacji po takim okresie niskiej inflacji spowodowanej czynnikami przejściowymi (najprawdopodobniej chodzi o niższe ceny surowców i żywności – przyp. aut.)". Wszystkie wypowiedzi Bratkowskiego były zdecydowanie bardziej jastrzębie niż konsensus rynkowy i poglądy samego prezesa, choć w obecnym momencie nie powinny mieć większego wpływu na PLN (cały czas zbyt daleki horyzont czasowym; zbyt duża aktywność inwestorów grających na cały region).
Reasumując, zainteresowanie globalnych graczy aktywami rynków wschodzących pomaga złotemu. Dziś raczej nie zejdziemy poniżej 4.15 na euro, jednak następny tydzień może być również pozytywny dla krajowej waluty i jeżeli nie pojawią się problemy geopolityczne mamy szansę płacić za euro w granicach 4.13 a za franka nawet 3.38.
Spodziewane przedziały par złotowych w zależności od kursu EUR/USD:
Kurs EUR/USD
1.3650-1.3750
1.3750-1.3850
1.3550-1.3650
Kurs EUR/PLN
4.1400-4.1800
4.1400-4.1800
4.1400-4.1800
Kurs USD/PLN
3.0200-3.0600
3.0000-3.0400
3.0400-3.0800
Kurs CHF/PLN
3.3800-3.4200
3.3800-3.4200
3.3800-3.4200
Spodziewane poziomy kursu GBP/PLN w zależności od GBP/USD:
Powyższy komentarz nie jest rekomendacją w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 roku. Został on sporządzony w celach informacyjnych i nie powinien stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Cinkciarz.pl Sp. z o.o. nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszym komentarzu. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez podania źródła jest zabronione.
Relatywnie dobre dane z USA i gorsze odczyty niemieckiego Ifo powodują przecenę EUR/USD poniżej granicy. Wyższe wyceny walut rynków wschodzących. Wybory w Europie i na Ukrainie. Złoty wyraźniej mocniejszy zarówno do euro, jak i do franka. Zamiana ról w RPP po wypowiedziach Glapińskiego i Bratkowskiego?
Najważniejsze dane makro (czas CET – środkowoeuropejski). Szacunki danych makro są na podstawie informacji z Bloomberga, chyba że zaznaczono inaczej.
Dane z USA i Niemiec. Rynki wschodzące. Wybory
EUR/USD przez minione godziny utrzymywał się blisko granicy 1.3650 – dolnego przedziału wahań wyznaczonego przez ostatnie minima. Mimo iż bykom na głównej parze walutowej udało się obronić kurs przed wyraźniejszymi spadkami po dość słabych indeksach PMI, to z godziny na godzinę podczas amerykańskiej części sesji powoli się osuwaliśmy „flirtując” ze wsparciem właśnie w okolicach 1.3650. Lekkiej zwyżce dolara pomagały dane makroekonomiczne – odbicie w sprzedaży domów na rynku wtórnym i dobry odczyt przemysłowego PMI. Rynek jednak wyraźnie czekał na dzisiejszy odczyt wskaźnika Ifo, wskazujący nastroje niemieckich przedsiębiorców.
Ten okazał się być nieco poniżej konsensusu (110.4 vs szacunki w granicach 110.9). Tuż po publikacji mieliśmy wywiad z prezydentem instytutu Ifo, Hansem-Wernerem Sinnem, który stwierdził, że spadek indeksu jest był spowodowany tym że ankiety były wypełniane w momencie „szczytu nerwowości” wydarzeń na Ukrainie i obecne według niego „najgorsze jest już za nami”. Może to wskazywać, że kolejne odczyty mogą być już lepsze i ta bliskość ważnych poziomów spowodowała, że nastąpiła dość wyraźna przecena euro i obecnie zmierzamy w kierunku 1.3600. Inwestorzy przed czerwcowym posiedzeniem EBC stają się coraz bardziej wrażliwi na dane gorsze dane z kluczowych gospodarek Europy, gdyż przybliżają one Bank Centralny do „działania”.
Coraz ciekawiej sytuacja wygląda na rynkach wschodzących. Inwestorzy nie obawiają się już ani sytuacji geopolitycznej, ani problemów związanych z szybszym zaciskaniem polityki pieniężnej przez USA. Ich optymizm jest na tyle silny, że postanowili nawet „wyprzedzić” wyniki wyborów na Ukrainie, zakładając, że nowy prezydent będzie miał wystarczającą władzę, by zaprowadzić porządek, a jednocześnie Moskwa nie będzie przeszkadzać w tych działaniach. Na pierwszy rzut oka takie „rozumowanie” jest dość ryzykowne, jednak jeżeli rzeczywiście Petro Poroszenko będzie miał miażdżącą przewagę nad kontrkandydatami (np. wygra w pierwszej turze, na co wskazują niektóre sondaże), wtedy rzeczywiście Kreml może łagodzić swoją postawę (zwłaszcza że dla Poroszenki rosyjskie media są relatywnie neutralne). Nie bez znaczenia dla kondycji EM są także coraz większe szanse na łagodzenie polityki pieniężnej w strefie euro (które może w pewnym sensie zastąpić oczekiwane, choć najprawdopodobniej opóźniające się podwyżki w USA). W rezultacie rubel kończy ten tydzień wzmocnieniem o prawie półtora procent, lira o około procent (mimo obniżki stóp procentowych), a złoty i forint są mocniejsze o 0.5%.
Reasumując, sytuacja EUR/USD się pogarsza i niewykluczone, że jeszcze dziś możemy zejść nieco poniżej granicy 1.3600 (np. po dobrych danych z USA). Głębsza przecena europejskiej waluty (np. poniżej 1.35) do czasu posiedzenia EBC jest mało prawdopodobna. Większym zagrożeniem nie powinny być także europejskie wybory. Mimo iż nastąpią pewne przetasowanie w unijnym parlamencie (zyska koalicja lewicowa kosztem prawicowej), to skrajne partie i tak będą miały mało głosów (po zakończonym już holenderskim głosowaniu nawet mniej niż wskazują na to sondaże).
Korzystanie na sentymencie. Ciekawie z RPP
Wczorajsze popołudnie na krajowym rynku walutowym było bardzo udane dla złotego. Krajowa waluta wzmocniła się do euro i do franka o około 2 grosze, co spowodowało, że zeszliśmy do dawno niewidzianych poziomów – odpowiednio 4.15 oraz 3.40. Podobnie sytuacja wyglądała na innych rynkach wschodzących, co, tak jak pisałem w zagranicznej części, było efektem „wyprzedzania” pozytywnych wydarzeń przez graczy globalnych. Jeżeli ten trend się utrzyma (a jest na to spora szansa) możemy niedługo dojść zyskać kolejne klika gorszy do euro i do franka.
Dość ciekawe komentarze mieliśmy w ostatnich godzinach od przedstawicieli RPP. W czwartkowej wypowiedzi profesora Glapińskiego dla Retuersa (jeszcze niedawno uznawanego za jastrzębiego, a teraz przechodzącego szybko przez obóz neutralny do gołębi) członek Rady stwierdził, że stopy procentowe mogą pozostać na niezmienionym poziomie aż do końca 2015 roku (a bardzo prawdopodobne, że nie zostaną podniesione w pierwszej połowie 2015). To drugi przedstawiciel władz monetarnych (po profesorze Osiatyńskim) twierdzący, że pierwsze zacieśnianie polityki pieniężnej może nastąpić dopiero w 2016 roku.
Z kolei dziś w wywiadzie dla PAP Andrzej Bratkowski (uważany do tej pory za jednego z największych zwolenników łagodnej polityki monetarnej) powiedział, że odpowiednim momentem na podniesieniem stóp procentowym może być pierwszy kwartał 2015. Bratkowski także ocenia, że w lipcu Rada nie powinna przedłużać forward guidance , co byłoby odpowiednim działaniem przy sugestii podwyżki w pierwszym kwartale 2015. Członek RPP wyraża także pewne zaniepokojenie wzrostem inflacji stwierdzając: „Moim zdaniem w tej chwili te ryzyka związane ze spowolnieniem inflacji są znacznie mniejsze niż ryzyka związane z szybkim wzrostem inflacji po takim okresie niskiej inflacji spowodowanej czynnikami przejściowymi (najprawdopodobniej chodzi o niższe ceny surowców i żywności – przyp. aut.)". Wszystkie wypowiedzi Bratkowskiego były zdecydowanie bardziej jastrzębie niż konsensus rynkowy i poglądy samego prezesa, choć w obecnym momencie nie powinny mieć większego wpływu na PLN (cały czas zbyt daleki horyzont czasowym; zbyt duża aktywność inwestorów grających na cały region).
Reasumując, zainteresowanie globalnych graczy aktywami rynków wschodzących pomaga złotemu. Dziś raczej nie zejdziemy poniżej 4.15 na euro, jednak następny tydzień może być również pozytywny dla krajowej waluty i jeżeli nie pojawią się problemy geopolityczne mamy szansę płacić za euro w granicach 4.13 a za franka nawet 3.38.
Spodziewane przedziały par złotowych w zależności od kursu EUR/USD:
Spodziewane poziomy kursu GBP/PLN w zależności od GBP/USD:
Zobacz również:
Komentarz walutowy z 22.05.2014
Komentarz walutowy z 21.05.2014
Komentarz walutowy z 20.05.2014
Komentarz walutowy z 19.05.2014
Atrakcyjne kursy 27 walut
Kurs na żywo.
Aktualizacja: 30s