Obawa przed przegrzaniem się amerykańskiej gospodarki nagle ustąpiła strachowi przed przedłużającym się zamrożeniem aktywności na Starym Kontynencie. Kroplą, która przelała czarę goryczy i nie pozwoliła inwestorom dłużej przymykać oka na komplikującą się sytuację epidemiczną oraz ślimaczy postęp programu szczepień, stało się przedłużenie lockdownu w Niemczech.
Miejsce szkodliwego dla złotego i innych walut gospodarek wschodzących wzrostu dochodowości obligacji USA, któremu towarzyszy słabość rynku akcji i umocnienie dolara, zajmuje bardziej klasyczna forma odwrotu od ryzyka. Wspólnym mianownikiem obu sytuacji jest silniejszy dolar oraz spadki indeksów giełdowych. Zasadniczą różnicą jest to, że teraz kapitał ucieka do obligacji skarbowych, które jeszcze kilka dni temu były tak mocno wyprzedawane. Jednocześnie zmienić może się hierarchia głównych walut, jeśli nowe warunki rynkowe będą się utrzymywać, to w końcówce kwartału obok dolara dobrze mogą radzić sobie tzw. bezpieczne przystanie, czyli frank szwajcarski oraz jen japoński.
Z punktu widzenia złotego zmiana rynkowego otoczenia to typowa sytuacja z gatunku „z deszczu pod rynnę.” Po krótkiej poniedziałkowej korekcie EUR/PLN nie tylko szybko powrócił nad 4,60 ale kurs euro zbliżył się do 4,63 zł. W sytuacji, gdy rynki znów skupiły się na sytuacji epidemicznej dzienna liczba nowych przypadków zbliżająca się do 30 000 oraz liczba zgonów przekraczająca 500 osób stanowią poważny balast dla polskiej waluty. Do tego należy dodać niepewność związaną z kwietniowym wyrokiem sądu najwyższego i skrajnie łagodną na tle regionu politykę Narodowego Banku Polskiego (więcej w komentarzu z 18 marca). Wszystko to przemawia za dalszą słabością złotego, która powinna mieć jednak charakter przejściowy i w kolejnych miesiącach polska waluta powinna odrabiać straty.
Dolar nokautuje euro
W ostatnich dniach jeszcze mocniej ujawnił się kontrast pomiędzy położeniem amerykańskiej i europejskiej waluty. Euro nie ma w tej chwili zbyt wiele argumentów po swojej stronie: wzrost gospodarczy jest dużo słabszy, postęp szczepień mizerny, restrykcje przedłużane. W rezultacie EUR/USD nie tylko spada na pułapy najniższe od czterech miesięcy, ale również narusza bardzo ważne okolice (1,1850). Jeśli ruch ten nie zostanie szybko zanegowany, to teoretycznie otwarta będzie droga do dalszego umocnienia dolara o ok. 2 proc. USD/PLN już teraz przekracza 3,90, co przy kursie euro powyżej 4,60 zł oznaczać może kontynuację wzrostu kursu dolara w kierunku 4 zł.
Nie jest to jednak nasz scenariusz bazowy – siła amerykańskiej waluty z czasem powinna jednak wygasać. Nadzieje na zastopowanie wyprzedaży wspólnej waluty dają dzisiejsze odczyty najważniejszego barometru nastrojów. Indeks PMI dla przemysłu Eurolandu potwierdza, że sektor jest rozgrzany do czerwoności, a problemem staje się dostępność komponentów i opóźnienia w realizacji zamówień. Wskaźnik dla Niemiec, naszego kluczowego partnera handlowego, zanotował najwyższy odczyt w historii (66,6 pkt).
Prawdziwym zaskoczeniem jest natomiast nieoczekiwana i nagła poprawa koniunktury w usługach, które w przypadku największej europejskiej gospodarki nie skurczyły się pierwszy raz od ok. pół roku. Oczywiście ankiety były przeprowadzone przed przedłużeniem obostrzeń, ale dają nadzieję, że koniunktura wykaże większą odporność do czasu łagodzenia restrykcji. Podobnie, pozytywnie zaskoczył zaskoczyły dane z Wielkiej Brytanii. W tym przypadku koniunktura powinna się rozpędzać dzięki rekordowemu postępowi szczepień i perspektywie rychłego odmrożenia gospodarki. W rezultacie ostatnia słabość funta nie powinna przeradzać się w trwały trend.
Korona norweska i rubel pod presją
Najsłabszą walutą ostatnich dni jest oczywiście lira (jej krach opisywaliśmy w poniedziałkowym komentarzu, ale od złotego wyraźnie słabsza jest również grupa walut silnie zależnych od koniunktury na rynku surowców, zwłaszcza tych powiązanych z ropą naftową. Kurs baryłki w Londynie runął wczoraj o ponad 5 proc. i jest o ok. 10 proc. niższy niż przed tygodniem – przede wszystkim pod wpływem obaw o siłę popytu w obliczu pogorszenia się sytuacji epidemicznej w Unii Europejskiej, ale także w wielu innych gospodarkach będącymi ważnymi konsumentami ropy, m.in. Brazylii. Przekłada się to na wyprzedaż walut, które do niedawna wiodły prym, przede wszystkim korony norweskiej.
W jeszcze mocniejszych tarapatach znalazł się rubel. Jako waluta rynków wschodzących mocniej odczuł schłodzenie nastrojów inwestycyjnych, ale kluczowym elementem układanki jest zagrożenie objęcia Rosji nowymi sankcjami ze strony Stanów Zjednoczonych. Słabości rosyjskiej waluty nie zapobiegła nawet przyśpieszona o miesiąc podwyżka stóp procentowych, na którą Bank Rosji zdecydował się w ubiegły piątek. Niezależnie od tego czynnika w kolejnych miesiącach powinny wykrystalizować się warunki sprzyjające umocnieniu walut emerging markets, złotego, ale także rubla.
Powyższy komentarz nie jest rekomendacją w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 roku. Został on sporządzony w celach informacyjnych i nie powinien stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Cinkciarz.pl Sp. z o.o. nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszym komentarzu. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez podania źródła jest zabronione.
Zobacz również:
23 mar 2021 8:48
Kurs euro cofa się, dolar i funt wyraźnie tanieją (komentarz walutowy z 23.03.2021)
Obawa przed przegrzaniem się amerykańskiej gospodarki nagle ustąpiła strachowi przed przedłużającym się zamrożeniem aktywności na Starym Kontynencie. Kroplą, która przelała czarę goryczy i nie pozwoliła inwestorom dłużej przymykać oka na komplikującą się sytuację epidemiczną oraz ślimaczy postęp programu szczepień, stało się przedłużenie lockdownu w Niemczech.
Miejsce szkodliwego dla złotego i innych walut gospodarek wschodzących wzrostu dochodowości obligacji USA, któremu towarzyszy słabość rynku akcji i umocnienie dolara, zajmuje bardziej klasyczna forma odwrotu od ryzyka. Wspólnym mianownikiem obu sytuacji jest silniejszy dolar oraz spadki indeksów giełdowych. Zasadniczą różnicą jest to, że teraz kapitał ucieka do obligacji skarbowych, które jeszcze kilka dni temu były tak mocno wyprzedawane. Jednocześnie zmienić może się hierarchia głównych walut, jeśli nowe warunki rynkowe będą się utrzymywać, to w końcówce kwartału obok dolara dobrze mogą radzić sobie tzw. bezpieczne przystanie, czyli frank szwajcarski oraz jen japoński.
Z punktu widzenia złotego zmiana rynkowego otoczenia to typowa sytuacja z gatunku „z deszczu pod rynnę.” Po krótkiej poniedziałkowej korekcie EUR/PLN nie tylko szybko powrócił nad 4,60 ale kurs euro zbliżył się do 4,63 zł. W sytuacji, gdy rynki znów skupiły się na sytuacji epidemicznej dzienna liczba nowych przypadków zbliżająca się do 30 000 oraz liczba zgonów przekraczająca 500 osób stanowią poważny balast dla polskiej waluty. Do tego należy dodać niepewność związaną z kwietniowym wyrokiem sądu najwyższego i skrajnie łagodną na tle regionu politykę Narodowego Banku Polskiego (więcej w komentarzu z 18 marca). Wszystko to przemawia za dalszą słabością złotego, która powinna mieć jednak charakter przejściowy i w kolejnych miesiącach polska waluta powinna odrabiać straty.
Dolar nokautuje euro
W ostatnich dniach jeszcze mocniej ujawnił się kontrast pomiędzy położeniem amerykańskiej i europejskiej waluty. Euro nie ma w tej chwili zbyt wiele argumentów po swojej stronie: wzrost gospodarczy jest dużo słabszy, postęp szczepień mizerny, restrykcje przedłużane. W rezultacie EUR/USD nie tylko spada na pułapy najniższe od czterech miesięcy, ale również narusza bardzo ważne okolice (1,1850). Jeśli ruch ten nie zostanie szybko zanegowany, to teoretycznie otwarta będzie droga do dalszego umocnienia dolara o ok. 2 proc. USD/PLN już teraz przekracza 3,90, co przy kursie euro powyżej 4,60 zł oznaczać może kontynuację wzrostu kursu dolara w kierunku 4 zł.
Nie jest to jednak nasz scenariusz bazowy – siła amerykańskiej waluty z czasem powinna jednak wygasać. Nadzieje na zastopowanie wyprzedaży wspólnej waluty dają dzisiejsze odczyty najważniejszego barometru nastrojów. Indeks PMI dla przemysłu Eurolandu potwierdza, że sektor jest rozgrzany do czerwoności, a problemem staje się dostępność komponentów i opóźnienia w realizacji zamówień. Wskaźnik dla Niemiec, naszego kluczowego partnera handlowego, zanotował najwyższy odczyt w historii (66,6 pkt).
Prawdziwym zaskoczeniem jest natomiast nieoczekiwana i nagła poprawa koniunktury w usługach, które w przypadku największej europejskiej gospodarki nie skurczyły się pierwszy raz od ok. pół roku. Oczywiście ankiety były przeprowadzone przed przedłużeniem obostrzeń, ale dają nadzieję, że koniunktura wykaże większą odporność do czasu łagodzenia restrykcji. Podobnie, pozytywnie zaskoczył zaskoczyły dane z Wielkiej Brytanii. W tym przypadku koniunktura powinna się rozpędzać dzięki rekordowemu postępowi szczepień i perspektywie rychłego odmrożenia gospodarki. W rezultacie ostatnia słabość funta nie powinna przeradzać się w trwały trend.
Korona norweska i rubel pod presją
Najsłabszą walutą ostatnich dni jest oczywiście lira (jej krach opisywaliśmy w poniedziałkowym komentarzu, ale od złotego wyraźnie słabsza jest również grupa walut silnie zależnych od koniunktury na rynku surowców, zwłaszcza tych powiązanych z ropą naftową. Kurs baryłki w Londynie runął wczoraj o ponad 5 proc. i jest o ok. 10 proc. niższy niż przed tygodniem – przede wszystkim pod wpływem obaw o siłę popytu w obliczu pogorszenia się sytuacji epidemicznej w Unii Europejskiej, ale także w wielu innych gospodarkach będącymi ważnymi konsumentami ropy, m.in. Brazylii. Przekłada się to na wyprzedaż walut, które do niedawna wiodły prym, przede wszystkim korony norweskiej.
W jeszcze mocniejszych tarapatach znalazł się rubel. Jako waluta rynków wschodzących mocniej odczuł schłodzenie nastrojów inwestycyjnych, ale kluczowym elementem układanki jest zagrożenie objęcia Rosji nowymi sankcjami ze strony Stanów Zjednoczonych. Słabości rosyjskiej waluty nie zapobiegła nawet przyśpieszona o miesiąc podwyżka stóp procentowych, na którą Bank Rosji zdecydował się w ubiegły piątek. Niezależnie od tego czynnika w kolejnych miesiącach powinny wykrystalizować się warunki sprzyjające umocnieniu walut emerging markets, złotego, ale także rubla.
Zobacz również:
Kurs euro cofa się, dolar i funt wyraźnie tanieją (komentarz walutowy z 23.03.2021)
Dolar najdroższy od jesieni, EUR/PLN utknął nad 4,60 (komentarz walutowy z 22.03.2021)
Kurs euro nieustannie rośnie, dolar blisko szczytów (komentarz walutowy z 19.03.2021)
Kurs euro najwyżej w tym roku, kurs dolara zawraca (komentarz walutowy z 18.03.2021)
Atrakcyjne kursy 27 walut
Kurs na żywo.
Aktualizacja: 30s