Trwa przeciąganie liny pomiędzy uczestnikami rynku obstawiającymi, że uporczywa inflacja zagwarantuje potężną dawkę zacieśniania polityki przez główne banki centralne, a tymi uważającymi, że ogólnoświatowe wygasanie wzrostu gospodarczego pomoże zapanować nad cenami i sprawi, że władze monetarne spasują szybciej, niż jest to obecnie wycenione. Druga ze wspomnianych narracji (korzystniejsza dla złotego i szeroko rozumianych rynkowych nastrojów) bierze górę po słabych danych z USA. Poniedziałek powinien być stosunkowo spokojny, gdyż w USA obchodzony jest Dzień Niepodległości. Atmosfera wyczekiwania może dość opornie ustępować w kolejnych dniach, a gwoździem programu będą piątkowe odczyty obrazujące kondycję amerykańskiego rynku pracy. Czwartkowe posiedzenie RPP może okazać się kluczowe dla kondycji złotego w wakacje. Na razie kurs euro (jak również franka) tkwi w pobliżu 4,70 zł, dolar wyceniany jest na niemal 4,50 zł, a funt kosztuje 5,44 zł.
Kurs euro w piątek ponownie zbliżał się do kluczowej strefy 4,72-4,75 zł. Tegorocznej wiosny kilkukrotnie powstrzymywała ona wzrosty notowań EUR/PLN i cały czas ogranicza przestrzeń do mocniejszej przeceny złotego. Bez wątpienia na niekorzyść polskiej waluty zaczyna przemawiać to, że kolejne zwroty we wspomnianych okolicach cechuje coraz mniejszy impet. O kondycji złotego, nie tylko w tym tygodniu, ale być może na całe wakacje przesądzić może czwartkowa decyzja RPP. Wspomniany dylemat dotyczy bowiem również krajowych władz monetarnych. Z jednej strony dynamika inflacji pobiła nowy rekord. Z drugiej strony coraz ewidentniejsze są znaki, że ostre hamowanie gospodarki już się rozpoczęło. W ostatni piątek do takich wniosków prowadził odczyt indeksu PMI dla przemysłu, który wskazuje na zdecydowane kurczenie się sektora. Wskaźnik nie tylko runął z 48,5 do 44,4 pkt (najniżej od pierwszej fali pandemii), ale też przybrał wartość wyraźnie poniżej nawet najbardziej pesymistycznych prognoz.
Wracając do decyzji RPP: ważną przesłanką przy podejmowaniu decyzji będzie także treść nowej projekcji NBP, która zarysuje perspektywy wzrostu i procesów cenowych. Nie znając jej treści, za optymalny ruch postrzegamy trzecią kolejną podwyżkę stóp procentowych o 75 punktów bazowych (do 6,75 proc.) i sfinalizowanie cyklu na pułapie około 7,5 proc. po wakacjach. Po ostatniej serii danych taki scenariusz nie byłby negatywny dla kondycji złotego. Mniejsza skala ruchu już teraz lub ogłoszenie końca podwyżek byłyby ciosem i prawdopodobnie wystawiłyby go na ciężką próbę tego lata. W końcu szczyty inflacji nad Wisłą jeszcze przed nami a Fed i inne główne banki centralne będą w najbliższym czasie zdecydowanie kontynuować zacieśnianie. Bez wsparcia ze strony banku centralnego kursy walut będą jeszcze bardziej rozchwiane a PLN zależny od wahań nastrojów inwestycyjnych. Najprawdopodobniej konferencja prezesa NBP odbędzie się w piątek o godzinie 15:00.
W Polsce rozczarował indeks PMI, a w USA analogiczny wskaźnik obrazujący kondycję przemysłu, czyli ISM. Słabe dane z największej światowej gospodarki przekładają się ostatnio na osłabienie dolara, wzrost cen obligacji skarbowych i śmielsze próby zakupów przecenionych akcji. Ostatnie informacje pomogły w rezultacie po raz kolejny wywindować EUR/USD z okolic 1,0350, czyli dołków z 2017 roku, które kilkukrotnie w minionych tygodniach powstrzymywały zniżkę. Przekłada się to na kolejną próbę zwrotu USD/PLN nieco nad 4,50. Należy jednak odnotować, że kolejne odbicia kursu EUR/USD ze strefy zamykającej drogę do zrównania się dwóch głównych walut wartością są również coraz słabsze, co niesie ze sobą zagrożenia zarówno dla euro jak również złotego. W tym kontekście bardzo istotny będzie piątkowy raport z rynku pracy USA. Zakładane jest wyhamowanie tempa tworzenia nowych miejsc pracy z niemal 400 do mniej niż 300 tys. etatów. Wyższy odczyt będzie sprzyjał odbudowie wiary, że w lipcu Fed powtórzy ruch z czerwca i podniesie stopy o 75 punktów bazowych. Innymi wskazówkami będą też wskaźnik ISM dla usług oraz opis wspomnianego posiedzenia amerykańskich władz monetarnych. Obie publikacje zaplanowane są na środę.
Powyższy komentarz nie jest rekomendacją w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 roku. Został on sporządzony w celach informacyjnych i nie powinien stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Cinkciarz.pl Sp. z o.o. nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszym komentarzu. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez podania źródła jest zabronione.
Zobacz również:
1 lip 2022 10:21
Kursy walut po kolejnym rekordzie inflacji, kursy euro, dolara i franka rozpoczynają kwartał na wysokich pułapach (komentarz z 1.07.2022)
Trwa przeciąganie liny pomiędzy uczestnikami rynku obstawiającymi, że uporczywa inflacja zagwarantuje potężną dawkę zacieśniania polityki przez główne banki centralne, a tymi uważającymi, że ogólnoświatowe wygasanie wzrostu gospodarczego pomoże zapanować nad cenami i sprawi, że władze monetarne spasują szybciej, niż jest to obecnie wycenione. Druga ze wspomnianych narracji (korzystniejsza dla złotego i szeroko rozumianych rynkowych nastrojów) bierze górę po słabych danych z USA. Poniedziałek powinien być stosunkowo spokojny, gdyż w USA obchodzony jest Dzień Niepodległości. Atmosfera wyczekiwania może dość opornie ustępować w kolejnych dniach, a gwoździem programu będą piątkowe odczyty obrazujące kondycję amerykańskiego rynku pracy. Czwartkowe posiedzenie RPP może okazać się kluczowe dla kondycji złotego w wakacje. Na razie kurs euro (jak również franka) tkwi w pobliżu 4,70 zł, dolar wyceniany jest na niemal 4,50 zł, a funt kosztuje 5,44 zł.
Kurs euro w piątek ponownie zbliżał się do kluczowej strefy 4,72-4,75 zł. Tegorocznej wiosny kilkukrotnie powstrzymywała ona wzrosty notowań EUR/PLN i cały czas ogranicza przestrzeń do mocniejszej przeceny złotego. Bez wątpienia na niekorzyść polskiej waluty zaczyna przemawiać to, że kolejne zwroty we wspomnianych okolicach cechuje coraz mniejszy impet. O kondycji złotego, nie tylko w tym tygodniu, ale być może na całe wakacje przesądzić może czwartkowa decyzja RPP. Wspomniany dylemat dotyczy bowiem również krajowych władz monetarnych. Z jednej strony dynamika inflacji pobiła nowy rekord. Z drugiej strony coraz ewidentniejsze są znaki, że ostre hamowanie gospodarki już się rozpoczęło. W ostatni piątek do takich wniosków prowadził odczyt indeksu PMI dla przemysłu, który wskazuje na zdecydowane kurczenie się sektora. Wskaźnik nie tylko runął z 48,5 do 44,4 pkt (najniżej od pierwszej fali pandemii), ale też przybrał wartość wyraźnie poniżej nawet najbardziej pesymistycznych prognoz.
Wracając do decyzji RPP: ważną przesłanką przy podejmowaniu decyzji będzie także treść nowej projekcji NBP, która zarysuje perspektywy wzrostu i procesów cenowych. Nie znając jej treści, za optymalny ruch postrzegamy trzecią kolejną podwyżkę stóp procentowych o 75 punktów bazowych (do 6,75 proc.) i sfinalizowanie cyklu na pułapie około 7,5 proc. po wakacjach. Po ostatniej serii danych taki scenariusz nie byłby negatywny dla kondycji złotego. Mniejsza skala ruchu już teraz lub ogłoszenie końca podwyżek byłyby ciosem i prawdopodobnie wystawiłyby go na ciężką próbę tego lata. W końcu szczyty inflacji nad Wisłą jeszcze przed nami a Fed i inne główne banki centralne będą w najbliższym czasie zdecydowanie kontynuować zacieśnianie. Bez wsparcia ze strony banku centralnego kursy walut będą jeszcze bardziej rozchwiane a PLN zależny od wahań nastrojów inwestycyjnych. Najprawdopodobniej konferencja prezesa NBP odbędzie się w piątek o godzinie 15:00.
W Polsce rozczarował indeks PMI, a w USA analogiczny wskaźnik obrazujący kondycję przemysłu, czyli ISM. Słabe dane z największej światowej gospodarki przekładają się ostatnio na osłabienie dolara, wzrost cen obligacji skarbowych i śmielsze próby zakupów przecenionych akcji. Ostatnie informacje pomogły w rezultacie po raz kolejny wywindować EUR/USD z okolic 1,0350, czyli dołków z 2017 roku, które kilkukrotnie w minionych tygodniach powstrzymywały zniżkę. Przekłada się to na kolejną próbę zwrotu USD/PLN nieco nad 4,50. Należy jednak odnotować, że kolejne odbicia kursu EUR/USD ze strefy zamykającej drogę do zrównania się dwóch głównych walut wartością są również coraz słabsze, co niesie ze sobą zagrożenia zarówno dla euro jak również złotego. W tym kontekście bardzo istotny będzie piątkowy raport z rynku pracy USA. Zakładane jest wyhamowanie tempa tworzenia nowych miejsc pracy z niemal 400 do mniej niż 300 tys. etatów. Wyższy odczyt będzie sprzyjał odbudowie wiary, że w lipcu Fed powtórzy ruch z czerwca i podniesie stopy o 75 punktów bazowych. Innymi wskazówkami będą też wskaźnik ISM dla usług oraz opis wspomnianego posiedzenia amerykańskich władz monetarnych. Obie publikacje zaplanowane są na środę.
Zobacz również:
Kursy walut po kolejnym rekordzie inflacji, kursy euro, dolara i franka rozpoczynają kwartał na wysokich pułapach (komentarz z 1.07.2022)
Kursy walut w cieniu CHF, frank szwajcarski wart więcej niż euro (komentarz z 30.06.2022)
Kursy walut znów pod wpływem stagflacyjnych obaw, drożeje frank i dolar, forint ściągnięty znad przepaści (komentarz z 29.06.2022)
Kursy walut przechodzą do stabilizacji, korona norweska ma swoje pięć minut, kurs euro trzyma się pod 4,70 zł (komentarz z 28.06.2022)
Atrakcyjne kursy 27 walut
Kurs na żywo.
Aktualizacja: 30s