Ceny w Polsce rosną praktycznie najszybciej w tym wieku! Przy trwającym odwrocie od dolara złoty otwiera sobie drogę do silniejszego odreagowania letniej słabości. Euro, frank i dolar już teraz są najtańsze od tygodni.
Kurs EUR/PLN zaczyna naruszać 4,55, czyli barierę, której sforsowanie uprawdopodobniłoby tezę, że szczyty notowań zostały ustanowione przy 4,60. Pozwoliłoby to myśleć o zejściu notowań do 4,50. Przypomnijmy, że jest to nasz scenariusz bazowy i poziom, którego osiągnięcie prognozujemy w horyzoncie końca tego kwartału.
W bardziej sprzyjającym otoczeniu zewnętrznym i po rozstąpieniu się chmur pod postacią oczekiwań, że Fed będzie szybko i zdecydowanie porzucał kryzysowe instrumentarium, złoty korzysta na rosnącym przekonaniu, że zbliżają się podwyżki stóp procentowych. W horyzoncie kilku tygodni widzimy zatem przestrzeń do kontynuacji umocnienia złotego i spadku głównych zlotowych par walutowych o kolejnych kilka groszy.
W najbliższych kilkudziesięciu godzinach pozytywne tendencje mogą być jednak zagrożone, a umocnienie złotego może wytracić impet. Po pierwsze, niepokojące sygnały znów docierają z chińskiej gospodarki. Po drugie, inwestorzy kochają czekać. W ubiegłym tygodniu wypatrywane było sympozjum w Jackson Hole. Obecny tydzień zwieńczy raport z rynku pracy USA. Utrata impetu w tej sferze gospodarki może zamknąć dyskusję o wygaszania skupu aktywów już we wrześniu.
Złoty niesiony rekordową inflacją, frapujące dane o PKB
Wodą na młyn złotego stają się odczyty z wtorkowego przedpołudnia. W ich świetle inflacja w Polsce była w sierpniu najwyższa od 2001 r. Dynamika CPI w ujęciu rok do roku nie tylko osiągnęła wartość 5,4 proc., ale także znacznie przewyższyła większość rynkowych prognoz. Odpowiada za to mały spadek cen żywności przy rosnących cenach energii (gaz, ale także paliwa). Szacujemy, że inflacja bazowa również mogła powrócić do pułapu 4,0 proc. rok do roku. W najbliższych miesiącach ścieżka dynamiki cen konsumenckich nie spadnie zapewne poniżej 5 proc., a realne może być osiągnięcie 6 proc.
Informacje te trafiają na podatny grunt. Z Rady Polityki Pieniężnej docierały ostatnio coraz liczniejsze głosy, że przy spełnieniu pewnych warunków w listopadzie może zebrać się większość pozwalająca rozpocząć cykl podwyżek stóp procentowych. Najnowsze dane zdecydowanie oddziałują w tym kierunku. Na przeszkodzie stać nie będzie skup aktywów, który praktycznie został wygaszony. Wszystko zależeć będzie od sytuacji epidemicznej oraz – przede wszystkim – treści listopadowej projekcji inflacyjnej. Jeśli nie wskaże ona, że presja cenowa zacznie szybko wygasać, to RPP nie będzie skłonna zwlekać z normalizacją.
Na pierwszy rzut oka pozytywnie wypadły dane o wzroście gospodarczym w drugim kwartale. Potwierdzona została dwucyfrowa dynamika, a wręcz zrewidowano wstępny szacunek z 10,9 do 11,1 proc. Zaskakują jednak szczegóły: potężna była konsumpcja, ale dość blado wypadły inwestycje. Ujemną kontrybucję miał eksport netto, a frapujący jest także przyrost zapasów.
O położeniu dolara raz jeszcze
Jest już jasne, że Rezerwa Federalna lada moment wpompowywać będzie coraz mniejsze zastrzyki dodatkowego kapitału w system finansowy. A im silniejsza jest nadpłynność w sektorze finansowym, tym inwestorzy bardziej skorzy są do szukania okazji i wysokich stóp zwrotu na bardziej ryzykownych rynkach, między innymi w gospodarkach wschodzących. W 2013 r. proces ten, czyli tzw. tapering wywołał szok. Dziś inwestorzy z taką myślą zdążyli się oswoić. W świetle ostatnich komentarzy Jerome Powella wygłoszonych na sympozjum w Jackson Hole, całkowite odejście do lamusa pandemicznej odsłony skupu aktywów dokona się później, niż dotychczas zakładano. Innymi słowy: płynność nie będzie wyparowywać tak szybko, jak to antycypowano, co podkopuje pozycję dolara.
Ważniejsza jest jednak inna kwestia. Moment porzucenia kryzysowej polityki przez poszczególne banki centralne będzie kluczem do ustalenia hierarchii na rynku walutowym. Działa tu uniwersalna zasada, że im szybciej i mocniej stopy wzrosną, tym wyższa atrakcyjność danej waluty. Oczywiście inwestorzy na wszelkie zmiany kursu przez banki centralne starają się reagować z wyprzedzeniem sięgającym nawet kilku kwartałów – trwa wieczny wyścig: kto pierwszy postawi na właściwego „konia”. Jednocześnie im dłuższy horyzont, tym większe prawdopodobieństwo konieczności późniejszej korekty nastawienia pod wpływem danych makroekonomicznych lub wypowiedzi bankierów centralnych. Można powiedzieć, że kluczowe są nie same fundamenty, ale oczekiwania odnośnie do tego, jak kształtować będą się w przyszłości.
Odnosząc te prawidła do bieżącej sytuacji: rynki w znacznym stopniu wiązały moment odcinania monetarnej kroplówki z pierwszym możliwym terminem podwyżek stóp. Skoro ten pierwszy się odsuwa, to przewaga dolara nad częścią walut, zwłaszcza euro, również maleje. Stawianie na tym polu znaku równości postrzegaliśmy jako nieuzasadnione i uznawaliśmy za główny argument za tym, że letnie umocnienie dolara posunęło się zdecydowanie za daleko. Dolar od początku ubiegłego tygodnia potaniał już ponad 2,5 proc., a jego kurs runął pod 3,85 zł. Spodziewamy się, że (w szerszym ujęciu) to dopiero początek tarapatów amerykańskiej waluty. Prognozujemy, że w tym roku EUR/USD wzrośnie w kierunku 1,20, a USD/PLN osunie się poniżej 3,75.
Powyższy komentarz nie jest rekomendacją w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 roku. Został on sporządzony w celach informacyjnych i nie powinien stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Cinkciarz.pl Sp. z o.o. nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszym komentarzu. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez podania źródła jest zabronione.
Zobacz również:
30 sie 2021 9:55
Kursy walut niżej po Jackson Hole, dolar traci atuty, EUR/PLN stabilny (komentarz z 30.08.2021)
Ceny w Polsce rosną praktycznie najszybciej w tym wieku! Przy trwającym odwrocie od dolara złoty otwiera sobie drogę do silniejszego odreagowania letniej słabości. Euro, frank i dolar już teraz są najtańsze od tygodni.
Kurs EUR/PLN zaczyna naruszać 4,55, czyli barierę, której sforsowanie uprawdopodobniłoby tezę, że szczyty notowań zostały ustanowione przy 4,60. Pozwoliłoby to myśleć o zejściu notowań do 4,50. Przypomnijmy, że jest to nasz scenariusz bazowy i poziom, którego osiągnięcie prognozujemy w horyzoncie końca tego kwartału.
W bardziej sprzyjającym otoczeniu zewnętrznym i po rozstąpieniu się chmur pod postacią oczekiwań, że Fed będzie szybko i zdecydowanie porzucał kryzysowe instrumentarium, złoty korzysta na rosnącym przekonaniu, że zbliżają się podwyżki stóp procentowych. W horyzoncie kilku tygodni widzimy zatem przestrzeń do kontynuacji umocnienia złotego i spadku głównych zlotowych par walutowych o kolejnych kilka groszy.
W najbliższych kilkudziesięciu godzinach pozytywne tendencje mogą być jednak zagrożone, a umocnienie złotego może wytracić impet. Po pierwsze, niepokojące sygnały znów docierają z chińskiej gospodarki. Po drugie, inwestorzy kochają czekać. W ubiegłym tygodniu wypatrywane było sympozjum w Jackson Hole. Obecny tydzień zwieńczy raport z rynku pracy USA. Utrata impetu w tej sferze gospodarki może zamknąć dyskusję o wygaszania skupu aktywów już we wrześniu.
Złoty niesiony rekordową inflacją, frapujące dane o PKB
Wodą na młyn złotego stają się odczyty z wtorkowego przedpołudnia. W ich świetle inflacja w Polsce była w sierpniu najwyższa od 2001 r. Dynamika CPI w ujęciu rok do roku nie tylko osiągnęła wartość 5,4 proc., ale także znacznie przewyższyła większość rynkowych prognoz. Odpowiada za to mały spadek cen żywności przy rosnących cenach energii (gaz, ale także paliwa). Szacujemy, że inflacja bazowa również mogła powrócić do pułapu 4,0 proc. rok do roku. W najbliższych miesiącach ścieżka dynamiki cen konsumenckich nie spadnie zapewne poniżej 5 proc., a realne może być osiągnięcie 6 proc.
Informacje te trafiają na podatny grunt. Z Rady Polityki Pieniężnej docierały ostatnio coraz liczniejsze głosy, że przy spełnieniu pewnych warunków w listopadzie może zebrać się większość pozwalająca rozpocząć cykl podwyżek stóp procentowych. Najnowsze dane zdecydowanie oddziałują w tym kierunku. Na przeszkodzie stać nie będzie skup aktywów, który praktycznie został wygaszony. Wszystko zależeć będzie od sytuacji epidemicznej oraz – przede wszystkim – treści listopadowej projekcji inflacyjnej. Jeśli nie wskaże ona, że presja cenowa zacznie szybko wygasać, to RPP nie będzie skłonna zwlekać z normalizacją.
Na pierwszy rzut oka pozytywnie wypadły dane o wzroście gospodarczym w drugim kwartale. Potwierdzona została dwucyfrowa dynamika, a wręcz zrewidowano wstępny szacunek z 10,9 do 11,1 proc. Zaskakują jednak szczegóły: potężna była konsumpcja, ale dość blado wypadły inwestycje. Ujemną kontrybucję miał eksport netto, a frapujący jest także przyrost zapasów.
O położeniu dolara raz jeszcze
Jest już jasne, że Rezerwa Federalna lada moment wpompowywać będzie coraz mniejsze zastrzyki dodatkowego kapitału w system finansowy. A im silniejsza jest nadpłynność w sektorze finansowym, tym inwestorzy bardziej skorzy są do szukania okazji i wysokich stóp zwrotu na bardziej ryzykownych rynkach, między innymi w gospodarkach wschodzących. W 2013 r. proces ten, czyli tzw. tapering wywołał szok. Dziś inwestorzy z taką myślą zdążyli się oswoić. W świetle ostatnich komentarzy Jerome Powella wygłoszonych na sympozjum w Jackson Hole, całkowite odejście do lamusa pandemicznej odsłony skupu aktywów dokona się później, niż dotychczas zakładano. Innymi słowy: płynność nie będzie wyparowywać tak szybko, jak to antycypowano, co podkopuje pozycję dolara.
Ważniejsza jest jednak inna kwestia. Moment porzucenia kryzysowej polityki przez poszczególne banki centralne będzie kluczem do ustalenia hierarchii na rynku walutowym. Działa tu uniwersalna zasada, że im szybciej i mocniej stopy wzrosną, tym wyższa atrakcyjność danej waluty. Oczywiście inwestorzy na wszelkie zmiany kursu przez banki centralne starają się reagować z wyprzedzeniem sięgającym nawet kilku kwartałów – trwa wieczny wyścig: kto pierwszy postawi na właściwego „konia”. Jednocześnie im dłuższy horyzont, tym większe prawdopodobieństwo konieczności późniejszej korekty nastawienia pod wpływem danych makroekonomicznych lub wypowiedzi bankierów centralnych. Można powiedzieć, że kluczowe są nie same fundamenty, ale oczekiwania odnośnie do tego, jak kształtować będą się w przyszłości.
Odnosząc te prawidła do bieżącej sytuacji: rynki w znacznym stopniu wiązały moment odcinania monetarnej kroplówki z pierwszym możliwym terminem podwyżek stóp. Skoro ten pierwszy się odsuwa, to przewaga dolara nad częścią walut, zwłaszcza euro, również maleje. Stawianie na tym polu znaku równości postrzegaliśmy jako nieuzasadnione i uznawaliśmy za główny argument za tym, że letnie umocnienie dolara posunęło się zdecydowanie za daleko. Dolar od początku ubiegłego tygodnia potaniał już ponad 2,5 proc., a jego kurs runął pod 3,85 zł. Spodziewamy się, że (w szerszym ujęciu) to dopiero początek tarapatów amerykańskiej waluty. Prognozujemy, że w tym roku EUR/USD wzrośnie w kierunku 1,20, a USD/PLN osunie się poniżej 3,75.
Zobacz również:
Kursy walut niżej po Jackson Hole, dolar traci atuty, EUR/PLN stabilny (komentarz z 30.08.2021)
Dolar zepchnięty do defensywy, ale kursy walut wciąż przed najważniejszym testem (komentarz z 27.08.2021)
Kursy walut w uśpieniu, kurs euro stabilny, dolar tanieje, frank zaczyna słabnąć (komentarz z 26.08.2021)
Kursy walut robią krok wstecz, euro i dolar tanieją, frank trzyma się mocno, funt stabilny (komentarz z 25.08.2021)
Atrakcyjne kursy 27 walut
Kurs na żywo.
Aktualizacja: 30s