Tydzień na światowych rynkach rozpoczyna się od skromnych spadków na Wall Street. Czerwiec upływa pod znakiem czekania. W ubiegłym tygodniu rynki wstrzymały oddech przed danymi z rynku pracy USA, w tym tygodniu pod lupą są posiedzenia banków centralnych i dane inflacyjne.
W takim otoczeniu umocnienie złotego wytraciło impet. Kurs euro naruszał co prawda 4,45, ale powrócił do ok. 4,47. Prawdopodobnie jest to środek nowego, krótkoterminowego przedziału wahań. Dopiero powrót EUR/PLN ponad 4,50 zwiastowałby głębsze odreagowanie wiosennego rajdu złotego. Skala zniżki od długoterminowych szczytów z trzeciej fali zachorowań na COVID-19 przekracza już 5 proc. W ujęciu od początku kwartału plasuje to złotego w czubie najsilniej zyskujących walut gospodarek wschodzących i pomiędzy koroną czeską a forintem.
W ubiegłym tygodniu próby podbicia dolara na globalnych rynkach zostały wytłumione przez stopniowe obniżanie się kursu EUR/PLN. W tym tygodniu jest odwrotnie: dolar lekko traci, ale jest to tłumione przez osłabienie złotego. Efekt to przedział wahań USD/PLN poniżej 3,70 zł i o rozpiętości nieznacznie przekraczającej 1 proc. Notowania franka wyhamowały z kolei ponad strefą dołków z ostatniego roku, która leży w okolicy 4,05.
W czerwcu najlepiej radzą sobie waluty korzystające na dobrej koniunkturze na rynkach surowców energetycznych i przekroczeniu przez ceny ropy naftowej bariery 70 dolarów za baryłkę. O ok. 1 proc. podrożały korona norweska, ale także rosyjski rubel. Rynek surowca może być jednak podatny na korektę, co zagraża również obu walutom.
Dolar czeka na impuls od banków centralnych
Uczestnikom rynku brakuje zdecydowania, by postawić na jeden motyw inwestycyjny. Piątkowe dane z rynku pracy USA nie pobudziły popytu na dolara, ponieważ odsuwają perspektywę odcięcia monetarnej kroplówki gospodarce wychodzącej z pandemicznych tarapatów. Perspektywy polityki pieniężnej są zatem balastem dla amerykańskiej waluty i nie pozwalają na rozwój głębszej korekty w notowaniach EUR/USD. Dla notowań głównej pary walutowej najważniejszym dniem tygodnia będzie czwartek. Potencjalny, silny skok inflacji w USA (powyżej 5 proc. w ujęciu rok do roku) pogłębiłby rozdarcie wśród decydentów pomiędzy celem stabilności cen a pełnym zatrudnieniem. Mógłby w rezultacie wesprzeć dolara przed przyszłotygodniowym posiedzeniem FOMC.
Z drugiej strony Europejski Bank Centralny również nie wspiera umocnienia euro (a wręcz jest jemu nieprzychylny). Po czwartkowym posiedzeniu należy oczekiwać bagatelizowania inflacji, której dynamika po raz pierwszy od 2018 r. osiągnęła w maju 2 proc. Silne ograniczenie tempa skupu aktywów (obecnie 80 mld euro miesięcznie) nie wchodzi w grę. Najsilniejsze trendy na rynku walut rodzą się, gdy ścieżki polityki pieniężnej zaczynają ostro się rozchodzić i kontrastować ze sobą. Na przykład: zaostrzenie retoryki wsparło w maju wszystkie waluty naszego regionu. W tym momencie wszystko wskazuje, że EBC i Fed przez dłuższy czas pozostaną wierne łagodnemu nastawieniu.
Kurs euro predestynowany do wzrostów
W rezultacie przyjmujemy, że najdynamiczniejsza faza odwrotu od dolara odegrała się jeszcze w 2020 r. EUR/USD będzie dryfował na wyższe poziomy, m.in. za sprawą lepszego zachowania europejskiego rynku akcji, którego pięć minut trwa dzięki strukturze sektorowej. Sprzyja ona nadrabianiu dystansu do wskaźników z Wall Street w obliczu globalnej rotacji kapitału od spółek technologicznych i „pandemicznych czempionów” na rzecz przedstawicieli tzw. starej gospodarki. Generalnie: wspólna waluta charakteryzuje się większą procyklicznością niż dolar. Oznacza to, że gdy globalna gospodarka wyraźnie przyspiesza i mocno rośnie, euro zazwyczaj radzi sobie lepiej niż amerykańska waluta. Pierwsza część tego roku nie spełniała tych kryteriów, ponieważ szybszy postęp programu szczepień w USA, lepsza sytuacja epidemiczna i ogłoszenie pakietu fiskalnego o wartości 1,9 biliona dolarów dały dodatkowy wiatr w żagle.
Czynniki te utworzyły asymetrię, spowodowały silne turbulencje na rynku obligacji skarbowych i podważały zasadność wyprzedaży dolara z poprzednich miesięcy. Ich wpływ się już wyczerpał. W najbliższych kwartałach prym będą wieść te waluty, których gospodarki będą w danym momencie przyśpieszać najmocniej, a banki centralne będą skłonne szybciej, niż wcześniej deklarowały, porzucać kryzysową politykę. Taki obraz rynku można porównać do kolarskiego peletonu, który wchłania próby ucieczek poszczególnych kolarzy. Wszyscy jadą jednak w jednym kierunku wyznaczanym przez słabnącego dolara. Innymi słowy: amerykańska waluta w 2021 r. pozostanie słaba. Dzięki temu druga połowa roku może stać pod znakiem nadganiania dystansu przez maruderów, a dotychczasowi liderzy (korona norweska czy funt) nie będą podlegać głębokiej przecenie względem dolara, mimo że ustąpią pola innym walutom. Spodziewamy się wzrostu EUR/USD do 1,24, co pozwoli na zejście USD/PLN poniżej 3,60.
Powyższy komentarz nie jest rekomendacją w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 roku. Został on sporządzony w celach informacyjnych i nie powinien stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Cinkciarz.pl Sp. z o.o. nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszym komentarzu. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez podania źródła jest zabronione.
Zobacz również:
7 cze 2021 12:48
Kursy walut na rozdrożach: dolar szuka dna, kurs euro flirtuje z 4,45 zł (komentarz walutowy z 7.06.2021)
Tydzień na światowych rynkach rozpoczyna się od skromnych spadków na Wall Street. Czerwiec upływa pod znakiem czekania. W ubiegłym tygodniu rynki wstrzymały oddech przed danymi z rynku pracy USA, w tym tygodniu pod lupą są posiedzenia banków centralnych i dane inflacyjne.
W takim otoczeniu umocnienie złotego wytraciło impet. Kurs euro naruszał co prawda 4,45, ale powrócił do ok. 4,47. Prawdopodobnie jest to środek nowego, krótkoterminowego przedziału wahań. Dopiero powrót EUR/PLN ponad 4,50 zwiastowałby głębsze odreagowanie wiosennego rajdu złotego. Skala zniżki od długoterminowych szczytów z trzeciej fali zachorowań na COVID-19 przekracza już 5 proc. W ujęciu od początku kwartału plasuje to złotego w czubie najsilniej zyskujących walut gospodarek wschodzących i pomiędzy koroną czeską a forintem.
W ubiegłym tygodniu próby podbicia dolara na globalnych rynkach zostały wytłumione przez stopniowe obniżanie się kursu EUR/PLN. W tym tygodniu jest odwrotnie: dolar lekko traci, ale jest to tłumione przez osłabienie złotego. Efekt to przedział wahań USD/PLN poniżej 3,70 zł i o rozpiętości nieznacznie przekraczającej 1 proc. Notowania franka wyhamowały z kolei ponad strefą dołków z ostatniego roku, która leży w okolicy 4,05.
W czerwcu najlepiej radzą sobie waluty korzystające na dobrej koniunkturze na rynkach surowców energetycznych i przekroczeniu przez ceny ropy naftowej bariery 70 dolarów za baryłkę. O ok. 1 proc. podrożały korona norweska, ale także rosyjski rubel. Rynek surowca może być jednak podatny na korektę, co zagraża również obu walutom.
Dolar czeka na impuls od banków centralnych
Uczestnikom rynku brakuje zdecydowania, by postawić na jeden motyw inwestycyjny. Piątkowe dane z rynku pracy USA nie pobudziły popytu na dolara, ponieważ odsuwają perspektywę odcięcia monetarnej kroplówki gospodarce wychodzącej z pandemicznych tarapatów. Perspektywy polityki pieniężnej są zatem balastem dla amerykańskiej waluty i nie pozwalają na rozwój głębszej korekty w notowaniach EUR/USD. Dla notowań głównej pary walutowej najważniejszym dniem tygodnia będzie czwartek. Potencjalny, silny skok inflacji w USA (powyżej 5 proc. w ujęciu rok do roku) pogłębiłby rozdarcie wśród decydentów pomiędzy celem stabilności cen a pełnym zatrudnieniem. Mógłby w rezultacie wesprzeć dolara przed przyszłotygodniowym posiedzeniem FOMC.
Z drugiej strony Europejski Bank Centralny również nie wspiera umocnienia euro (a wręcz jest jemu nieprzychylny). Po czwartkowym posiedzeniu należy oczekiwać bagatelizowania inflacji, której dynamika po raz pierwszy od 2018 r. osiągnęła w maju 2 proc. Silne ograniczenie tempa skupu aktywów (obecnie 80 mld euro miesięcznie) nie wchodzi w grę. Najsilniejsze trendy na rynku walut rodzą się, gdy ścieżki polityki pieniężnej zaczynają ostro się rozchodzić i kontrastować ze sobą. Na przykład: zaostrzenie retoryki wsparło w maju wszystkie waluty naszego regionu. W tym momencie wszystko wskazuje, że EBC i Fed przez dłuższy czas pozostaną wierne łagodnemu nastawieniu.
Kurs euro predestynowany do wzrostów
W rezultacie przyjmujemy, że najdynamiczniejsza faza odwrotu od dolara odegrała się jeszcze w 2020 r. EUR/USD będzie dryfował na wyższe poziomy, m.in. za sprawą lepszego zachowania europejskiego rynku akcji, którego pięć minut trwa dzięki strukturze sektorowej. Sprzyja ona nadrabianiu dystansu do wskaźników z Wall Street w obliczu globalnej rotacji kapitału od spółek technologicznych i „pandemicznych czempionów” na rzecz przedstawicieli tzw. starej gospodarki. Generalnie: wspólna waluta charakteryzuje się większą procyklicznością niż dolar. Oznacza to, że gdy globalna gospodarka wyraźnie przyspiesza i mocno rośnie, euro zazwyczaj radzi sobie lepiej niż amerykańska waluta. Pierwsza część tego roku nie spełniała tych kryteriów, ponieważ szybszy postęp programu szczepień w USA, lepsza sytuacja epidemiczna i ogłoszenie pakietu fiskalnego o wartości 1,9 biliona dolarów dały dodatkowy wiatr w żagle.
Czynniki te utworzyły asymetrię, spowodowały silne turbulencje na rynku obligacji skarbowych i podważały zasadność wyprzedaży dolara z poprzednich miesięcy. Ich wpływ się już wyczerpał. W najbliższych kwartałach prym będą wieść te waluty, których gospodarki będą w danym momencie przyśpieszać najmocniej, a banki centralne będą skłonne szybciej, niż wcześniej deklarowały, porzucać kryzysową politykę. Taki obraz rynku można porównać do kolarskiego peletonu, który wchłania próby ucieczek poszczególnych kolarzy. Wszyscy jadą jednak w jednym kierunku wyznaczanym przez słabnącego dolara. Innymi słowy: amerykańska waluta w 2021 r. pozostanie słaba. Dzięki temu druga połowa roku może stać pod znakiem nadganiania dystansu przez maruderów, a dotychczasowi liderzy (korona norweska czy funt) nie będą podlegać głębokiej przecenie względem dolara, mimo że ustąpią pola innym walutom. Spodziewamy się wzrostu EUR/USD do 1,24, co pozwoli na zejście USD/PLN poniżej 3,60.
Zobacz również:
Kursy walut na rozdrożach: dolar szuka dna, kurs euro flirtuje z 4,45 zł (komentarz walutowy z 7.06.2021)
Kursy walut na nowych minimach, euro i dolar najtańsze w tym roku (komentarz walutowy z 2.06.2021)
Kursy walut: euro, frank i dolar tanieją (komentarz walutowy z 1.06.2021)
Kursy walut zależne od danych z USA. EUR/PLN i USD/PLN zagrożone korektą (komentarz walutowy z 31.05.2021)
Atrakcyjne kursy 27 walut
Kurs na żywo.
Aktualizacja: 30s