EBC będzie zmuszony sięgnąć po QE – ankieta Bloomberga. Finlandia pozbawiona „potrójnego A”. Złoty ciągle bez kierunku.
Europejski Bank Centralny nie zdoła powiększyć swojego bilansu do poziomu z 2012 roku oraz w rezultacie będzie zmuszony do sięgnięcia po pełne quantitative easing – tak uważa 60 procent analityków pytanych przez agencję Bloomberg w comiesięcznej ankiecie. Uczestnicy rynków finansowych są ponadto rozczarowani faktem, że europejskie władze monetarne nie podały górnego limitu programu skupu papierów zabezpieczonych aktywami.
Chociaż EBC nie przedstawił żadnych szczegółów dotyczących docelowej skali swoich interwencji (z wyjątkiem TLTRO), to prezes Mario Draghi powiedział, że zamierza powiększyć bilans banku centralnego do poziomu z 2012 roku. Bilans osiągnął szczyt w pierwszej połowie 2012 roku na poziomie 3.1 biliona euro, a następnie malał do dzisiejszego pułapu 2.1 biliona euro.
Zgodnie z ankietą zakupy aktywów oraz długoterminowe pożyczki do banków (TLTRO) powiększą w sumie bilans EBC o jedynie 600 mld euro. Bilans urośnie o 150 mld euro w tym roku, o 250 mld euro w przyszłym roku oraz o kolejne 200 mld w 2016 roku. To zostawia lukę wielkości 400 mld euro pomiędzy planami nakreślonymi przez EBC a szacunkami analityków.
W takich okolicznościach coraz głośnie spekuluje się, że brakujące 400 mld euro będzie pochodzić ze skupu rządowych obligacji. Ten krok jest jednak bardzo odległy i może być bardzo trudny do wykonania z powodu opozycji Bundesbanku i jego sojuszników. Niemiecki bank centralny, a także Austriacki Bank Narodowy nie poparły już decyzji o skupie aktywów. Natomiast szansa, że wyrażą zgodę na jeszcze bardziej niestandardowe działania, jakim byłyby zakupy rządowego długu, jest bardzo niska.
Zgodnie z prognozami inflacja w strefie euro spadła do 0.3 procent we wrześniu (konsensus Bloomberg). To oznacza dalsze oddalenie od celu EBC, który wynosi blisko, lecz poniżej 2 procent. EBC nie wypełnia celu inflacyjnego już od początku 2013 roku. W dodatku inne raporty nie pozwalają na optymizm – bezrobocie pozostaje blisko rekordowych poziomów, wzrost PKB balansuje w okolicach zera, a indeksy PMI zapowiadają ochłodzenie wzrostu. To zwiększa presję na EBC do podjęcia kolejnych działań.
Także niemiecka gospodarka ostatnio zawodzi – po spadku PKB w drugim kwartale tego roku, bardzo kiepskie dane o produkcji i koniunkturze rodzą spekulacje, że także w trzecim kwartale dynamika może być negatywna. To oznaczałoby techniczną recesję w najważniejszej gospodarce strefy euro. Część komentatorów w tym miejscu widzi szansę na rozmiękczenie prezesa Bundesbanku Jensa Weidmanna.
Finlandia opuszcza elitarny klub
Agencja Standard & Poor's obniżyła rating Finlandii z poziomu AAA do AA+. Decyzja była podyktowana faktem, że kraj zmaga się z przedłużającą się recesją oraz starzejącym się społeczeństwem, które utrudniają działania ukierunkowane na zbilansowanie budżetu oraz redukcję długu. To oznacza, że wśród krajów strefy euro teraz tylko Niemcy i Luksemburg mogą pochwalić się najwyższą oceną w agencji S&P.
PKB Finlandii od połowy 2012 roku nie rośnie. Zgodnie z prognozami rządu, także w tym roku gospodarka nie zdołała wypracować pozytywnej dynamiki PKB. W dodatku kraj, który zbudował wizerunek rozsądnie zarządzającego finansami publicznymi, powiększył relację długu do PKB z poziomu 29.9 procent w trzecim kwartale 2008 roku do 58.6 procent w pierwszym kwartale 2014 roku. Finlandia nieuchronnie zmierza zatem do przekroczenia bariery 60 procent dopuszczanej przez Unię Europejską.
Rozdrobniona scena polityczna i słabnący rząd nie pozwalają wierzyć, że tendencja zostanie szybko odwrócona. Tej oceny nie zmieniają odważne deklaracje ze strony premiera — Alexander Stubb zamierza dokonać reform ukierunkowanych na naprawę finansów publicznych oraz przebudowę systemu opieki społecznej i systemu emerytalnego.
Puchnące problemy takich krajów jak Finlandia pokazują, że nawet gospodarki postrzegane jako odporne na kryzys finansów publicznych bez wzrostu uginają się po ciężarem rozbudowanego systemu redystrybucyjnego. To wymusza na europejskich politykach oraz władzach monetarnych skupienie jeszcze większej uwagi na problemie braku wzrostu PKB w strefie euro, gdyż w dłuższej perspektywie pogrąży on nawet najsilniejsze kraje.
Złoty ciągle bez kierunku
Poniedziałek przyniósł wysyp wypowiedzi przedstawicieli Rady Polityki Pieniężnej. Odczytanie planów polskich władz monetarnych jest jednak dosyć trudne.
Gołębi Andrzej Bratkowski mówił bowiem o możliwości cięcia o jeszcze 75 punktów bazowych, podczas gdy przedstawiciele jastrzębiej części – Jan Winiecki i Adam Głapiński nie widzą przestrzeni do obniżek. Z kolei prezes NBP Marek Belka zarysował scenariusz zgodny z rynkowym konsensusem, mówiąc o możliwej jeszcze jednej obniżce (domyślnie o 25 punktów bazowych).
Podczas konferencji po ogłoszeniu decyzji RPP w zeszłym tygodniu prezes Marek Belka powiedział, że kolejne obniżki – chociaż możliwe – to nie są przesądzone. Szef NBP powiedział ponadto, że chciałby skoncentrować dostosowanie polityki w miarę krótkim okresie.
Złoty zaczął tydzień od niewielkiej przeceny w relacji do euro oraz umocnienia do dolara. Polska waluta w ostatnim czasie porusza się w bardzo wąskim przedziale w stosunku do najważniejszych walut pomimo niejasnych planów RPP. W dodatku złoty nieźle znosi rosnącą awersję do ryzyka na rynkach, którą odzwierciedlają spore spadki na giełdach. Za to polska waluta skutecznie wykorzystuje pozytywny impuls, jakim jest drożejące euro.
Powyższy komentarz nie jest rekomendacją w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 roku. Został on sporządzony w celach informacyjnych i nie powinien stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Cinkciarz.pl Sp. z o.o. nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszym komentarzu. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez podania źródła jest zabronione.
EBC będzie zmuszony sięgnąć po QE – ankieta Bloomberga. Finlandia pozbawiona „potrójnego A”. Złoty ciągle bez kierunku.
Europejski Bank Centralny nie zdoła powiększyć swojego bilansu do poziomu z 2012 roku oraz w rezultacie będzie zmuszony do sięgnięcia po pełne quantitative easing – tak uważa 60 procent analityków pytanych przez agencję Bloomberg w comiesięcznej ankiecie. Uczestnicy rynków finansowych są ponadto rozczarowani faktem, że europejskie władze monetarne nie podały górnego limitu programu skupu papierów zabezpieczonych aktywami.
Chociaż EBC nie przedstawił żadnych szczegółów dotyczących docelowej skali swoich interwencji (z wyjątkiem TLTRO), to prezes Mario Draghi powiedział, że zamierza powiększyć bilans banku centralnego do poziomu z 2012 roku. Bilans osiągnął szczyt w pierwszej połowie 2012 roku na poziomie 3.1 biliona euro, a następnie malał do dzisiejszego pułapu 2.1 biliona euro.
Zgodnie z ankietą zakupy aktywów oraz długoterminowe pożyczki do banków (TLTRO) powiększą w sumie bilans EBC o jedynie 600 mld euro. Bilans urośnie o 150 mld euro w tym roku, o 250 mld euro w przyszłym roku oraz o kolejne 200 mld w 2016 roku. To zostawia lukę wielkości 400 mld euro pomiędzy planami nakreślonymi przez EBC a szacunkami analityków.
W takich okolicznościach coraz głośnie spekuluje się, że brakujące 400 mld euro będzie pochodzić ze skupu rządowych obligacji. Ten krok jest jednak bardzo odległy i może być bardzo trudny do wykonania z powodu opozycji Bundesbanku i jego sojuszników. Niemiecki bank centralny, a także Austriacki Bank Narodowy nie poparły już decyzji o skupie aktywów. Natomiast szansa, że wyrażą zgodę na jeszcze bardziej niestandardowe działania, jakim byłyby zakupy rządowego długu, jest bardzo niska.
Zgodnie z prognozami inflacja w strefie euro spadła do 0.3 procent we wrześniu (konsensus Bloomberg). To oznacza dalsze oddalenie od celu EBC, który wynosi blisko, lecz poniżej 2 procent. EBC nie wypełnia celu inflacyjnego już od początku 2013 roku. W dodatku inne raporty nie pozwalają na optymizm – bezrobocie pozostaje blisko rekordowych poziomów, wzrost PKB balansuje w okolicach zera, a indeksy PMI zapowiadają ochłodzenie wzrostu. To zwiększa presję na EBC do podjęcia kolejnych działań.
Także niemiecka gospodarka ostatnio zawodzi – po spadku PKB w drugim kwartale tego roku, bardzo kiepskie dane o produkcji i koniunkturze rodzą spekulacje, że także w trzecim kwartale dynamika może być negatywna. To oznaczałoby techniczną recesję w najważniejszej gospodarce strefy euro. Część komentatorów w tym miejscu widzi szansę na rozmiękczenie prezesa Bundesbanku Jensa Weidmanna.
Finlandia opuszcza elitarny klub
Agencja Standard & Poor's obniżyła rating Finlandii z poziomu AAA do AA+. Decyzja była podyktowana faktem, że kraj zmaga się z przedłużającą się recesją oraz starzejącym się społeczeństwem, które utrudniają działania ukierunkowane na zbilansowanie budżetu oraz redukcję długu. To oznacza, że wśród krajów strefy euro teraz tylko Niemcy i Luksemburg mogą pochwalić się najwyższą oceną w agencji S&P.
PKB Finlandii od połowy 2012 roku nie rośnie. Zgodnie z prognozami rządu, także w tym roku gospodarka nie zdołała wypracować pozytywnej dynamiki PKB. W dodatku kraj, który zbudował wizerunek rozsądnie zarządzającego finansami publicznymi, powiększył relację długu do PKB z poziomu 29.9 procent w trzecim kwartale 2008 roku do 58.6 procent w pierwszym kwartale 2014 roku. Finlandia nieuchronnie zmierza zatem do przekroczenia bariery 60 procent dopuszczanej przez Unię Europejską.
Rozdrobniona scena polityczna i słabnący rząd nie pozwalają wierzyć, że tendencja zostanie szybko odwrócona. Tej oceny nie zmieniają odważne deklaracje ze strony premiera — Alexander Stubb zamierza dokonać reform ukierunkowanych na naprawę finansów publicznych oraz przebudowę systemu opieki społecznej i systemu emerytalnego.
Puchnące problemy takich krajów jak Finlandia pokazują, że nawet gospodarki postrzegane jako odporne na kryzys finansów publicznych bez wzrostu uginają się po ciężarem rozbudowanego systemu redystrybucyjnego. To wymusza na europejskich politykach oraz władzach monetarnych skupienie jeszcze większej uwagi na problemie braku wzrostu PKB w strefie euro, gdyż w dłuższej perspektywie pogrąży on nawet najsilniejsze kraje.
Złoty ciągle bez kierunku
Poniedziałek przyniósł wysyp wypowiedzi przedstawicieli Rady Polityki Pieniężnej. Odczytanie planów polskich władz monetarnych jest jednak dosyć trudne.
Gołębi Andrzej Bratkowski mówił bowiem o możliwości cięcia o jeszcze 75 punktów bazowych, podczas gdy przedstawiciele jastrzębiej części – Jan Winiecki i Adam Głapiński nie widzą przestrzeni do obniżek. Z kolei prezes NBP Marek Belka zarysował scenariusz zgodny z rynkowym konsensusem, mówiąc o możliwej jeszcze jednej obniżce (domyślnie o 25 punktów bazowych).
Podczas konferencji po ogłoszeniu decyzji RPP w zeszłym tygodniu prezes Marek Belka powiedział, że kolejne obniżki – chociaż możliwe – to nie są przesądzone. Szef NBP powiedział ponadto, że chciałby skoncentrować dostosowanie polityki w miarę krótkim okresie.
Złoty zaczął tydzień od niewielkiej przeceny w relacji do euro oraz umocnienia do dolara. Polska waluta w ostatnim czasie porusza się w bardzo wąskim przedziale w stosunku do najważniejszych walut pomimo niejasnych planów RPP. W dodatku złoty nieźle znosi rosnącą awersję do ryzyka na rynkach, którą odzwierciedlają spore spadki na giełdach. Za to polska waluta skutecznie wykorzystuje pozytywny impuls, jakim jest drożejące euro.
Zobacz również:
Komentarz walutowy z 13.10.2014
Popołudniowy komentarz walutowy z 10.10.2014
Komentarz walutowy z 10.10.2014
Popołudniowy komentarz walutowy z 09.10.2014
Atrakcyjne kursy 27 walut
Kurs na żywo.
Aktualizacja: 30s