Inwestorzy wyprzedają funta, bojąc się opuszczenia przez Wielką Brytanię Unii Europejskiej. Funt jest najtańszy do dolara od 2009 roku. Słaby odczyt amerykańskiego PMI. Złoty pozostaje stabilny w relacji do euro i słabnie do amerykańskiej waluty.
Funt po poważną presją
Brytyjska waluta kontynuuje silne spadki podczas popołudniowego handlu. Para GBP/USD spadła do okolic 1.4060, co jest najniższym poziomem od pierwszego kwartału 2009 roku. Popularny „kabel” coraz bardziej zbliża się również do 30-letnich minimów w granicach 1.3500.
Cały czas na rynek spływają informacje z poszczególnych banków inwestycyjnych oceniających sytuację na GBP. Według Citigroup cytowanego przez agencję Bloomberg, prawdopodobieństwo opuszczenia Unii Europejskiej przez Wielką Brytanię wzrosło z przedziału 20-30% do 30-40%. Citi podkreśla również, że konserwatywny burmistrz Londynu, który zamierza prowadzić kampanię na rzecz Brexitu, jako jedyny ma „netto pozytywny ranking” według badań ComRes. Może to pomagać mu przyciągać zwolenników opuszczenia wspólnoty.
Z kolei brytyjski ekonomista Jacob Nell z Morgan Stanley powiedział dziennikarzom w Londynie, że GBP/USD może spaść do 1.30, jeżeli Brytyjczycy zdecydują o wyjściu z Unii. Dodatkowo Nell również uważa, że nawet jeżeli Zjednoczone Królestwo pozostanie w strukturach UE to i tak za funta trzeba będzie płacić około 1.40 dolara. „MS” ocenia prawdopodobieństwo Brexitu na 35%.
Gdyby doszło do opuszczenia Unii przez Wielką Brytanię, wtedy EUR/GBP może wzrosnąć do okolic 0.85 (obecnie 0.78), uważa analityczka Jane Foley z Rabobanku. Według niej „niepewność polityczna w trzech nadchodzących miesiącach może wyraźnie zwiększyć presję spadkową i zmienność na GBP”.
Tak jak pisaliśmy w południowym komentarzu rynek funta będzie obserwować głównie napływające na rynek badania opinii publicznej. Jeżeli nie będą one wskazywać wyraźnej przewagi zwolenników pozostania w Unii, a Boris Johnson będzie zdobywać coraz więcej głosów wśród konserwatywnych przedstawiciel parlamentu, wtedy funt nadal powinien pozostawać pod presją.
Słaby PMI z USA. Złoty względnie stabilny
Po słabych odczytach PMI ze strefy euro, również te napływające z USA nie są najlepsze. Indeks wyprzedzający amerykański przemysł wyrównał najniższy poziom z 2012 roku i spadł do poziomu 51 punktów, przy konsensusie ekonomistów wynoszącym 52.4 punktu. Komentując dane szef ekonomistów Markit (firmy, która przygotowuje ankiety wśród przedsiębiorców) stwierdził, że każdy składnik badania „od produkcji, zamówień i eksportu, po zatrudnienie, zapasy i ceny to światło ostrzegawcze na temat kondycji sektora przemysłowego”. Na razie jednak nie należy się spodziewać wyraźniej presji na dolara w związku ze słabą kondycją produkcji. Dopiero znacznie gorsza kondycja sektora usług mogłaby przecenić wyraźniej amerykańską walutę.
Jeżeli zaś chodzi o rynek krajowy, EUR/PLN utrzymuje się w granicach 4.36-4.37, choć podczas dzisiejszego wzrostu apetytu na ryzyko lepiej sobie radzi forint, który zyskuje do złotego około 0.4%. Cały czas widać ogólną słabość rodzimej waluty, która nie jest w stanie odrobić strat do jej węgierskiego odpowiednika. Nadal wynoszą one około 4-5% od początku roku.
Dane z USA oraz z Polski
Opublikowane dziś dane z amerykańskiego rynku nieruchomości było nieco słabsze od oczekiwań, a zwłaszcza jeżeli chodzi o rozpoczęte już inwestycje. Spadek został zanotowany we wszystkich regionach, ale największy był na wschodnim wybrzeżu, do czego prawdopodobnie przyczyniła się styczniowa, kilkudniowa śnieżyca.
Pozytywnie natomiast zaskoczyła produkcja przemysłowa z USA, która wzrosła o 0.9% m/m przy oczekiwaniach w granicach 0.4% m/m. Gorszą wiadomością natomiast była rewizja danych w dół za grudzień z minus 0.4% do minus 0.7%. Ogólnie jednak publikacja powinna utrzymywać pozytywne nastroje.
W przeciwieństwie do wczorajszych odczytów dzisiejsze były zdecydowanie poniżej szacunków ekonomistów. Sprzedaż detaliczna wzrosła jedyne 0.9% r/r przy prognozach +2.9%, natomiast produkcja przemysłowa wyniosła +1.4% przy konsensusie na poziomie również +2.9. Ogólnie jednak dane mogły zostać zaburzone przez czynniki sezonowe.
Po odsezonowaniu produkcja sprzedana, według danych GUSu, wzrosła o 3.3% przy grudniowym odczycie na poziomie 4.0% (bez odsezonownia było to miesiąc temu +6.7 % r/r). Z kolei realny wzrost sprzedaży detaliczniej (z uwzględnieniem deflacji) był na poziomie +3.1%.
Powyższy komentarz nie jest rekomendacją w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 roku. Został on sporządzony w celach informacyjnych i nie powinien stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Cinkciarz.pl Sp. z o.o. nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszym komentarzu. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez podania źródła jest zabronione.
Inwestorzy wyprzedają funta, bojąc się opuszczenia przez Wielką Brytanię Unii Europejskiej. Funt jest najtańszy do dolara od 2009 roku. Słaby odczyt amerykańskiego PMI. Złoty pozostaje stabilny w relacji do euro i słabnie do amerykańskiej waluty.
Funt po poważną presją
Brytyjska waluta kontynuuje silne spadki podczas popołudniowego handlu. Para GBP/USD spadła do okolic 1.4060, co jest najniższym poziomem od pierwszego kwartału 2009 roku. Popularny „kabel” coraz bardziej zbliża się również do 30-letnich minimów w granicach 1.3500.
Cały czas na rynek spływają informacje z poszczególnych banków inwestycyjnych oceniających sytuację na GBP. Według Citigroup cytowanego przez agencję Bloomberg, prawdopodobieństwo opuszczenia Unii Europejskiej przez Wielką Brytanię wzrosło z przedziału 20-30% do 30-40%. Citi podkreśla również, że konserwatywny burmistrz Londynu, który zamierza prowadzić kampanię na rzecz Brexitu, jako jedyny ma „netto pozytywny ranking” według badań ComRes. Może to pomagać mu przyciągać zwolenników opuszczenia wspólnoty.
Z kolei brytyjski ekonomista Jacob Nell z Morgan Stanley powiedział dziennikarzom w Londynie, że GBP/USD może spaść do 1.30, jeżeli Brytyjczycy zdecydują o wyjściu z Unii. Dodatkowo Nell również uważa, że nawet jeżeli Zjednoczone Królestwo pozostanie w strukturach UE to i tak za funta trzeba będzie płacić około 1.40 dolara. „MS” ocenia prawdopodobieństwo Brexitu na 35%.
Gdyby doszło do opuszczenia Unii przez Wielką Brytanię, wtedy EUR/GBP może wzrosnąć do okolic 0.85 (obecnie 0.78), uważa analityczka Jane Foley z Rabobanku. Według niej „niepewność polityczna w trzech nadchodzących miesiącach może wyraźnie zwiększyć presję spadkową i zmienność na GBP”.
Tak jak pisaliśmy w południowym komentarzu rynek funta będzie obserwować głównie napływające na rynek badania opinii publicznej. Jeżeli nie będą one wskazywać wyraźnej przewagi zwolenników pozostania w Unii, a Boris Johnson będzie zdobywać coraz więcej głosów wśród konserwatywnych przedstawiciel parlamentu, wtedy funt nadal powinien pozostawać pod presją.
Słaby PMI z USA. Złoty względnie stabilny
Po słabych odczytach PMI ze strefy euro, również te napływające z USA nie są najlepsze. Indeks wyprzedzający amerykański przemysł wyrównał najniższy poziom z 2012 roku i spadł do poziomu 51 punktów, przy konsensusie ekonomistów wynoszącym 52.4 punktu. Komentując dane szef ekonomistów Markit (firmy, która przygotowuje ankiety wśród przedsiębiorców) stwierdził, że każdy składnik badania „od produkcji, zamówień i eksportu, po zatrudnienie, zapasy i ceny to światło ostrzegawcze na temat kondycji sektora przemysłowego”. Na razie jednak nie należy się spodziewać wyraźniej presji na dolara w związku ze słabą kondycją produkcji. Dopiero znacznie gorsza kondycja sektora usług mogłaby przecenić wyraźniej amerykańską walutę.
Jeżeli zaś chodzi o rynek krajowy, EUR/PLN utrzymuje się w granicach 4.36-4.37, choć podczas dzisiejszego wzrostu apetytu na ryzyko lepiej sobie radzi forint, który zyskuje do złotego około 0.4%. Cały czas widać ogólną słabość rodzimej waluty, która nie jest w stanie odrobić strat do jej węgierskiego odpowiednika. Nadal wynoszą one około 4-5% od początku roku.
Dane z USA oraz z Polski
Opublikowane dziś dane z amerykańskiego rynku nieruchomości było nieco słabsze od oczekiwań, a zwłaszcza jeżeli chodzi o rozpoczęte już inwestycje. Spadek został zanotowany we wszystkich regionach, ale największy był na wschodnim wybrzeżu, do czego prawdopodobnie przyczyniła się styczniowa, kilkudniowa śnieżyca.
Pozytywnie natomiast zaskoczyła produkcja przemysłowa z USA, która wzrosła o 0.9% m/m przy oczekiwaniach w granicach 0.4% m/m. Gorszą wiadomością natomiast była rewizja danych w dół za grudzień z minus 0.4% do minus 0.7%. Ogólnie jednak publikacja powinna utrzymywać pozytywne nastroje.
W przeciwieństwie do wczorajszych odczytów dzisiejsze były zdecydowanie poniżej szacunków ekonomistów. Sprzedaż detaliczna wzrosła jedyne 0.9% r/r przy prognozach +2.9%, natomiast produkcja przemysłowa wyniosła +1.4% przy konsensusie na poziomie również +2.9. Ogólnie jednak dane mogły zostać zaburzone przez czynniki sezonowe.
Po odsezonowaniu produkcja sprzedana, według danych GUSu, wzrosła o 3.3% przy grudniowym odczycie na poziomie 4.0% (bez odsezonownia było to miesiąc temu +6.7 % r/r). Z kolei realny wzrost sprzedaży detaliczniej (z uwzględnieniem deflacji) był na poziomie +3.1%.
Zobacz również:
Komentarz walutowy z 22.02.2016
Popołudniowy komentarz walutowy z 19.02.2016
Komentarz walutowy z 19.02.2016
Popołudniowy komentarz walutowy z 18.02.2016
Atrakcyjne kursy 27 walut
Kurs na żywo.
Aktualizacja: 30s