Cena ropy rośnie po deklaracji Arabii Saudyjskiej o redukcji wydobycia, jeżeli Iran zamrozi produkcję w tym roku. Decyzje banków centralnych bez większego wpływu na rynki.
Według źródeł Reutersa, Arabia Saudyjska zaoferowała redukcje wydobycia ropy do poziomów z początku roku w zamian za zamrożenie przez Iran wydobycia na poziomie 3,6 mln baryłek na dzień. W przypadku osiągnięcia porozumienia z Iranem do redukcji wydobycia prawdopodobnie dołączyłyby również inne kraje zrzeszone w OPEC, takie jak Zjednoczone Emiraty Arabskie, Katar i Kuwejt.
Taki rozwój wydarzeń byłby zmianą strategii Arabii Saudyjskiej, która od 2014 r. broniła swojego udziału w rynku (w szczególności przed producentami z USA o wyższych kosztach wydobycia), a nie cen. Przypomnijmy, że w kwietniu nie udało się osiągnąć takiego porozumienia właśnie przez Iran, który chciał zwiększać produkcję do około 4 mln baryłek na dzień.
Członkowie OPEC oraz Rosja spotkają się przy okazji forum Międzynarodowej Agencji Energii 26 - 28 września, na której prawdopodobnie poznamy oficjalnie kształt wspomnianego porozumienia, jeżeli do niego w ogóle dojdzie. Jednakże oczekiwania rynku w sprawie potencjalnego porozumienia są relatywnie stonowane, biorąc pod uwagę zamiary Iranu co do zwiększenia wydobycia i fiasko próby porozumienia w kwietniu. Notowania ropy zareagowały wzrostem o ok. 1 dolara na dzisiejszą informację.
Banki centralne bez szoku dla rynków
W tym tygodniu mieliśmy wyczekiwane przez rynek posiedzenia Rezerwy Federalnej (Fed) oraz Bank of Japan (BoJ). Chociaż wywołały one zwiększoną zmienność w zachowaniu walut, indeksów czy obligacji, to nie pozostawiły trwałych zmian.
Inwestorzy w przeważającej większości oczekiwali pozostawienia stóp procentowych bez zmian przez Fed (kontrakty futures dawały tylko ok. 20% szans na podwyżkę). Ogłoszenie decyzji wywołało lekką przecenę dolara, za sprawą również relatywnie gołębiego przekazu i zmniejszenia przewidywanej ilości podwyżek z 3 do 2 w 2017 r. - pomijając jedną podwyżkę pod koniec tego roku (grudzień), która jest szeroko oczekiwana przez rynek. Praktycznie jedynym jastrzębim aspektem całego komunikatu Fed był fakt, że aż 3 członków rady zagłosowało za podwyżką stóp procentowych i był to największy “rozłam” w poglądach rady od grudnia 2014 r.
Japoński bank centralny z kolei wprowadził sporo zmian w swojej polityce monetarnej. Przede wszystkim zrezygnował ze specyficznego poziomu zwiększania bazy monetarnej (do tej pory rosła w tempie 80 bilionów jenów rocznie), na rzecz dwóch nowych założeń: sprawienie by krzywa dochodowości obligacji skarbowych stała się bardziej stroma (w efekcie aby rentowność 10 latek była bliska 0) oraz podniesienie inflacji nawet powyżej poziomu 2%.
Chociaż zmiany były o wiele większe niż w przypadku Rezerwy Federalnej, to BoJ ostatecznie nie wywarł znacznego wpływu na rynki. Biorąc pod uwagę specyfikę tych zmian, trzeba będzie jeszcze długo poczekać na jakiekolwiek efekty. Decyzja Fedu, choć spodziewana, była nie na rękę dla BoJ, która preferowałaby słabszego jena aby wesprzeć krajowy eksport (i gospodarkę). Japońska waluta umocniła się nieco do dolara, zbliżając się do bariery 100 jenów za dolara, ale jej nie przekroczyła co już zdarzyło się wielokrotnie w tym roku.
Funt najsłabszy do złotego od ponad miesiąca
Po porannej informacji o możliwych zmianach w rządzie polska waluta traciła do koszyka głównych walut. W drugiej części dnia odrobiła jednak częściowo straty, a w przypadku funta umocniła się nawet do najwyższego poziomu od 19. sierpnia. Złoty ostatnio wykazywał się relatywną siłą w stosunku do większości walut, w czym decyzja Fedu również pomogła. W przypadku kontynuacji tego trendu i dalszej deprecjacji funta, para GBP/PLN może testować granicę 4,90.
W poniedziałek na rynku
We wczorajszym komentarzu popołudniowym poruszaliśmy temat gołębiego nastawienia Banku Rezerwy Nowej Zelandii w kontekście decyzji o pozostawieniu stóp procentowych bez zmian. W nocy z niedzieli na poniedziałek poznamy bilans handlowy Nowej Zelandii za sierpień, jak również poszczególne jego składniki, w tym eksport oraz import.
Nowozelandzki bank centralny w swoim komunikacie stwierdził po raz kolejny, że obecny poziom kursu wymiany krajowej waluty szkodzi eksportowi oraz sektorom rywalizującym z importem i istnieje potrzeba jego obniżenia. Konsensus rynkowy zakłada eksport na poziomie 3,57 miliarda dolarów nowozelandzkich (kiwi) - byłby to najgorszy odczyt dotyczący eksportu od sierpnia 2014 r. Z kolei bilans handlowy pozostaje na ujemnym poziomie nieustannie od października 2014.
Dzisiaj kiwi było jedną z najsłabszych walut, co najprawdopodobniej było skutkiem zapowiedzi banku centralnego o łagodzeniu polityki monetarnej celem obniżenia kursu wymiany walutowej.
W godzinę po rozpoczęciu sesji giełdowych w Europie poznamy ważne wrześniowe dane instytutu Ifo na temat niemieckiej gospodarki, tzn. indeksu klimatu biznesowego, oceny obecnego stanu oraz przyszłych oczekiwań biznesowych.
W każdym przypadku rynek oczekuje poprawy w stosunku do poprzedniego miesiąca, więc słabsze dane mogą oznaczać osłabienie się wspólnej waluty. Szczególnie bacznie inwestorzy będą przyglądać się oczekiwaniom biznesowym, których ostatni odczyt wynosił 100,1 (poziom 100 oznacza poziom oczekiwań z 1. sierpnia 2005 r.) i był najgorszym od marca bieżącego roku. Jesteśmy również blisko poziomu 99, którego przekroczenie oznaczałoby jego najniższy poziom od 3,5 lat i zbliżyło do poziomów z okresu kryzysu zadłużenia.
O 16.00 w poniedziałek poznamy dane o sprzedaży nowych domów w USA w sierpniu. W lipcu była ona znacznie wyższa od oczekiwań (654 tys. vs 580 tys.), co było najwyższym poziomem od niemalże dziewięciu lat, chociaż do szczytów z 2005 r. brakuje nadal ponad 700 tys. (miesięcznie).
Sprzedaż nowych domów historycznie podlegała sporym wahaniom miesiąc do miesiąca, jednakże dane w okolicach poprzedniego odczytu (lub wyższe) mogłoby poprawić obraz obecnego stanu rynku nieruchomości pozostawiony po poprzednich słabych danych.
Powyższy komentarz nie jest rekomendacją w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 roku. Został on sporządzony w celach informacyjnych i nie powinien stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Cinkciarz.pl Sp. z o.o. nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszym komentarzu. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez podania źródła jest zabronione.
Cena ropy rośnie po deklaracji Arabii Saudyjskiej o redukcji wydobycia, jeżeli Iran zamrozi produkcję w tym roku. Decyzje banków centralnych bez większego wpływu na rynki.
Arabia Saudyjska wyraża chęć zmniejszenia wydobycia ropy
Według źródeł Reutersa, Arabia Saudyjska zaoferowała redukcje wydobycia ropy do poziomów z początku roku w zamian za zamrożenie przez Iran wydobycia na poziomie 3,6 mln baryłek na dzień. W przypadku osiągnięcia porozumienia z Iranem do redukcji wydobycia prawdopodobnie dołączyłyby również inne kraje zrzeszone w OPEC, takie jak Zjednoczone Emiraty Arabskie, Katar i Kuwejt.
Taki rozwój wydarzeń byłby zmianą strategii Arabii Saudyjskiej, która od 2014 r. broniła swojego udziału w rynku (w szczególności przed producentami z USA o wyższych kosztach wydobycia), a nie cen. Przypomnijmy, że w kwietniu nie udało się osiągnąć takiego porozumienia właśnie przez Iran, który chciał zwiększać produkcję do około 4 mln baryłek na dzień.
Członkowie OPEC oraz Rosja spotkają się przy okazji forum Międzynarodowej Agencji Energii 26 - 28 września, na której prawdopodobnie poznamy oficjalnie kształt wspomnianego porozumienia, jeżeli do niego w ogóle dojdzie. Jednakże oczekiwania rynku w sprawie potencjalnego porozumienia są relatywnie stonowane, biorąc pod uwagę zamiary Iranu co do zwiększenia wydobycia i fiasko próby porozumienia w kwietniu. Notowania ropy zareagowały wzrostem o ok. 1 dolara na dzisiejszą informację.
Banki centralne bez szoku dla rynków
W tym tygodniu mieliśmy wyczekiwane przez rynek posiedzenia Rezerwy Federalnej (Fed) oraz Bank of Japan (BoJ). Chociaż wywołały one zwiększoną zmienność w zachowaniu walut, indeksów czy obligacji, to nie pozostawiły trwałych zmian.
Inwestorzy w przeważającej większości oczekiwali pozostawienia stóp procentowych bez zmian przez Fed (kontrakty futures dawały tylko ok. 20% szans na podwyżkę). Ogłoszenie decyzji wywołało lekką przecenę dolara, za sprawą również relatywnie gołębiego przekazu i zmniejszenia przewidywanej ilości podwyżek z 3 do 2 w 2017 r. - pomijając jedną podwyżkę pod koniec tego roku (grudzień), która jest szeroko oczekiwana przez rynek. Praktycznie jedynym jastrzębim aspektem całego komunikatu Fed był fakt, że aż 3 członków rady zagłosowało za podwyżką stóp procentowych i był to największy “rozłam” w poglądach rady od grudnia 2014 r.
Japoński bank centralny z kolei wprowadził sporo zmian w swojej polityce monetarnej. Przede wszystkim zrezygnował ze specyficznego poziomu zwiększania bazy monetarnej (do tej pory rosła w tempie 80 bilionów jenów rocznie), na rzecz dwóch nowych założeń: sprawienie by krzywa dochodowości obligacji skarbowych stała się bardziej stroma (w efekcie aby rentowność 10 latek była bliska 0) oraz podniesienie inflacji nawet powyżej poziomu 2%.
Chociaż zmiany były o wiele większe niż w przypadku Rezerwy Federalnej, to BoJ ostatecznie nie wywarł znacznego wpływu na rynki. Biorąc pod uwagę specyfikę tych zmian, trzeba będzie jeszcze długo poczekać na jakiekolwiek efekty. Decyzja Fedu, choć spodziewana, była nie na rękę dla BoJ, która preferowałaby słabszego jena aby wesprzeć krajowy eksport (i gospodarkę). Japońska waluta umocniła się nieco do dolara, zbliżając się do bariery 100 jenów za dolara, ale jej nie przekroczyła co już zdarzyło się wielokrotnie w tym roku.
Funt najsłabszy do złotego od ponad miesiąca
Po porannej informacji o możliwych zmianach w rządzie polska waluta traciła do koszyka głównych walut. W drugiej części dnia odrobiła jednak częściowo straty, a w przypadku funta umocniła się nawet do najwyższego poziomu od 19. sierpnia. Złoty ostatnio wykazywał się relatywną siłą w stosunku do większości walut, w czym decyzja Fedu również pomogła. W przypadku kontynuacji tego trendu i dalszej deprecjacji funta, para GBP/PLN może testować granicę 4,90.
W poniedziałek na rynku
We wczorajszym komentarzu popołudniowym poruszaliśmy temat gołębiego nastawienia Banku Rezerwy Nowej Zelandii w kontekście decyzji o pozostawieniu stóp procentowych bez zmian. W nocy z niedzieli na poniedziałek poznamy bilans handlowy Nowej Zelandii za sierpień, jak również poszczególne jego składniki, w tym eksport oraz import.
Nowozelandzki bank centralny w swoim komunikacie stwierdził po raz kolejny, że obecny poziom kursu wymiany krajowej waluty szkodzi eksportowi oraz sektorom rywalizującym z importem i istnieje potrzeba jego obniżenia. Konsensus rynkowy zakłada eksport na poziomie 3,57 miliarda dolarów nowozelandzkich (kiwi) - byłby to najgorszy odczyt dotyczący eksportu od sierpnia 2014 r. Z kolei bilans handlowy pozostaje na ujemnym poziomie nieustannie od października 2014.
Dzisiaj kiwi było jedną z najsłabszych walut, co najprawdopodobniej było skutkiem zapowiedzi banku centralnego o łagodzeniu polityki monetarnej celem obniżenia kursu wymiany walutowej.
W godzinę po rozpoczęciu sesji giełdowych w Europie poznamy ważne wrześniowe dane instytutu Ifo na temat niemieckiej gospodarki, tzn. indeksu klimatu biznesowego, oceny obecnego stanu oraz przyszłych oczekiwań biznesowych.
W każdym przypadku rynek oczekuje poprawy w stosunku do poprzedniego miesiąca, więc słabsze dane mogą oznaczać osłabienie się wspólnej waluty. Szczególnie bacznie inwestorzy będą przyglądać się oczekiwaniom biznesowym, których ostatni odczyt wynosił 100,1 (poziom 100 oznacza poziom oczekiwań z 1. sierpnia 2005 r.) i był najgorszym od marca bieżącego roku. Jesteśmy również blisko poziomu 99, którego przekroczenie oznaczałoby jego najniższy poziom od 3,5 lat i zbliżyło do poziomów z okresu kryzysu zadłużenia.
O 16.00 w poniedziałek poznamy dane o sprzedaży nowych domów w USA w sierpniu. W lipcu była ona znacznie wyższa od oczekiwań (654 tys. vs 580 tys.), co było najwyższym poziomem od niemalże dziewięciu lat, chociaż do szczytów z 2005 r. brakuje nadal ponad 700 tys. (miesięcznie).
Sprzedaż nowych domów historycznie podlegała sporym wahaniom miesiąc do miesiąca, jednakże dane w okolicach poprzedniego odczytu (lub wyższe) mogłoby poprawić obraz obecnego stanu rynku nieruchomości pozostawiony po poprzednich słabych danych.
Zobacz również:
Komentarz walutowy z 23.09.2016
Popołudniowy komentarz walutowy z 22.09.2016
Komentarz walutowy z 22.09.2016
Popołudniowy komentarz walutowy z 21.09.2016
Atrakcyjne kursy 27 walut
Kurs na żywo.
Aktualizacja: 30s