Szwajcarska waluta kosztuje najwięcej od roku. Czy to tylko jedynie kwestie ukraińskie spowodowały wzrost CHF/PLN powyżej 3.50? Jak będzie się zachowywać frank w najbliższych dniach i czy możliwe jest dalsze osłabienie złotego?
Droższy frank to także wina spadku EUR/CHF
Ostatnie godziny dla krajowych kredytobiorców zadłużonych w szwajcarskiej walucie nie były łatwe. Para CHF/PLN przekroczyła poziom 3.50 i była na najwyższym poziomie od ponad roku. Głównym winowajcą tej sytuacji jest słabnący do innych walut złoty, ale niebagatelną rolę odegrało także zachowanie na globalnym rynku walutowym EUR/CHF.
Jeszcze w połowie sierpnia para EUR/CHF była warta 1.2150. Jednak plotki po wystąpieniu Mario Draghiego w Jackson Hole sugerujące, że EBC może być skłonny na wprowadzenie luzowania ilościowego w strefie euro, a także spekulacje o możliwym obniżeniu stóp procentowych przez Bank już na przyszłotygodniowym posiedzeniu spowodowały osłabienie euro do szwajcarskiej waluty o kilkadziesiąt pipsów.
Swoje „trzy grosze” dołożył wyraźny wzrost geopolitycznego zamieszania związanego z Ukrainą. Wczorajszy zalew informacji o rzekomym oficjalnym przekroczeniu granicy przez rosyjskich żołnierzy, nazwanie tych działań „inwazją” przez niektórych przywódców (między innymi z krajów bałtyckich), zwołanie Rady Bezpieczeństwa ONZ, czy też komentarze z NATO o tysiącu żołnierzy rosyjskich dołączających do separatystów spowodowały wyraźny wzrost awersji do ryzyka i ucieczkę do bezpiecznych przystani. Niezależnie do tego, ile z tych czynników było sprowokowanych przez ukraińską „wojnę informacyjną” i „marketingowe” działania Kijowa, EUR/CHF pogłębił spadki, czego rezultatem był fakt, że doszliśmy do niespełna dwuletnich minimów.
Każde 100 pipsów spadku na EUR/CHF (czyli np. z poziomu 1.2150 do 1.2050) przekłada się na 3.5 grosza wzrostu CHF/PLN przy założeniu, że EUR/PLN pozostaje bez zmian. Problem w tym, że w tym samym okresie także rósł EUR/PLN. Stad ruch na euro-franku nałożył się na wzrost euro-złotego, czego skutkiem był znacznie większy procentowe wzrost CHF/PLN niż podstawowej polskiej pary walutowej.
Jest jednak nadzieja
Dokładnie trzy lata temu (przy okazji oczywiście) na pomoc krajowym kredytobiorcom przyszedł Szwajcarski Bank Centralny (SNB), który wstrzymał wyjątkową aprecjację franka, skupując miliardy euro z rynku i powodując przy tym, że EUR/CHF powrócił z okolic 1.00 do 1.20. Dzięki temu CHF/PLN szybko spadł z poziomów przekraczających 4.00 do granicy 3.50. Dodatkowo SNB przyrzekł, że będzie bronił tak zwanej „podłogi” na EUR/CHF i utrzymywał kurs wymiany powyżej poziomu 1.2000.
Ta obietnica była dotrzymywana przez ostatnie trzy lata i wielokrotnie potwierdzana przez szwajcarskie władze monetarnej. Teraz, gdy dochodzimy ponownie do poziomu 1.2000 na EUR/CHF, możemy być właściwie pewni (na tyle ile można coś na 100% powiedzieć na FX), że SNB będzie ponownie bronił tego poziomu. Dodatkowo ta sztuka powinna być znacznie łatwiejsza (i angażująca znacznie mniej środków), gdyż aprecjacja CHF względem euro latem 2011 roku była głównie spowodowana przez ucieczkę kapitału ze strefy euro, a teraz nie obserwujemy takiego zjawiska. Stąd dalszy spadek pary EUR/CHF (poniżej 1.2000, z obecnego 1.2050) jest skrajnie mało prawdopodobny. „Odchodzi” więc jeden z czynników (spadki euro-franka) powodujący aprecjację CHF/PLN.
Dzięki temu możemy być pewni, że jeżeli CHF/PLN rósł, to jedynie ze względu na osłabienie się złotego w stosunku do euro, a nie przez przepływ kapitału z europejskiej do szwajcarskiej waluty.
A może jednak frank będzie tańszy
Taki scenariusz wcale nie jest wykluczony. W wycenach krajowej waluty jest dobre kilka groszy premii spowodowanej wydarzeniami na Wschodzie. Jeżeli dostaniemy z tamtego regionu jakiekolwiek pozytywne informacje (np. rozmowy przybliżające obie strony do rozejmu) czy przynajmniej kilkudniową ciszę medialną, wtedy powinniśmy zobaczyć kilkugroszowe spadki na CHF/PLN i powrót bliżej granicy 3.45. Dalsze wzmocnienie złotówki jest jednak na razie mało prawdopodobne ze względu perspektywę ciecia stóp procentowych w kraju i słabnącą kondycję gospodarek w regionie (w tym polskiej).
Z kolei wyraźne wzrosty CHF/PLN mogłaby spowodować regularna interwencja (nie setki, ale tysiące) regularnych wojsk rosyjskich na Ukrainie. W przypadku tak znacznego zaostrzenia konfliktu szybko moglibyśmy zobaczyć 4.30 na EUR/PLN i niespełna 3.60 na CHF/PLN. Taki rozwój sytuacji nie jest jednak scenariuszem bazowym i zdecydowanie bardziej prawdopodobny jest powrót poniżej 3.50 niż wzrost w okolice 3.60.
Powyższy komentarz nie jest rekomendacją w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 roku. Został on sporządzony w celach informacyjnych i nie powinien stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Cinkciarz.pl Sp. z o.o. nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszym komentarzu. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez podania źródła jest zabronione.
Szwajcarska waluta kosztuje najwięcej od roku. Czy to tylko jedynie kwestie ukraińskie spowodowały wzrost CHF/PLN powyżej 3.50? Jak będzie się zachowywać frank w najbliższych dniach i czy możliwe jest dalsze osłabienie złotego?
Droższy frank to także wina spadku EUR/CHF
Ostatnie godziny dla krajowych kredytobiorców zadłużonych w szwajcarskiej walucie nie były łatwe. Para CHF/PLN przekroczyła poziom 3.50 i była na najwyższym poziomie od ponad roku. Głównym winowajcą tej sytuacji jest słabnący do innych walut złoty, ale niebagatelną rolę odegrało także zachowanie na globalnym rynku walutowym EUR/CHF.
Jeszcze w połowie sierpnia para EUR/CHF była warta 1.2150. Jednak plotki po wystąpieniu Mario Draghiego w Jackson Hole sugerujące, że EBC może być skłonny na wprowadzenie luzowania ilościowego w strefie euro, a także spekulacje o możliwym obniżeniu stóp procentowych przez Bank już na przyszłotygodniowym posiedzeniu spowodowały osłabienie euro do szwajcarskiej waluty o kilkadziesiąt pipsów.
Swoje „trzy grosze” dołożył wyraźny wzrost geopolitycznego zamieszania związanego z Ukrainą. Wczorajszy zalew informacji o rzekomym oficjalnym przekroczeniu granicy przez rosyjskich żołnierzy, nazwanie tych działań „inwazją” przez niektórych przywódców (między innymi z krajów bałtyckich), zwołanie Rady Bezpieczeństwa ONZ, czy też komentarze z NATO o tysiącu żołnierzy rosyjskich dołączających do separatystów spowodowały wyraźny wzrost awersji do ryzyka i ucieczkę do bezpiecznych przystani. Niezależnie do tego, ile z tych czynników było sprowokowanych przez ukraińską „wojnę informacyjną” i „marketingowe” działania Kijowa, EUR/CHF pogłębił spadki, czego rezultatem był fakt, że doszliśmy do niespełna dwuletnich minimów.
Każde 100 pipsów spadku na EUR/CHF (czyli np. z poziomu 1.2150 do 1.2050) przekłada się na 3.5 grosza wzrostu CHF/PLN przy założeniu, że EUR/PLN pozostaje bez zmian. Problem w tym, że w tym samym okresie także rósł EUR/PLN. Stad ruch na euro-franku nałożył się na wzrost euro-złotego, czego skutkiem był znacznie większy procentowe wzrost CHF/PLN niż podstawowej polskiej pary walutowej.
Jest jednak nadzieja
Dokładnie trzy lata temu (przy okazji oczywiście) na pomoc krajowym kredytobiorcom przyszedł Szwajcarski Bank Centralny (SNB), który wstrzymał wyjątkową aprecjację franka, skupując miliardy euro z rynku i powodując przy tym, że EUR/CHF powrócił z okolic 1.00 do 1.20. Dzięki temu CHF/PLN szybko spadł z poziomów przekraczających 4.00 do granicy 3.50. Dodatkowo SNB przyrzekł, że będzie bronił tak zwanej „podłogi” na EUR/CHF i utrzymywał kurs wymiany powyżej poziomu 1.2000.
Ta obietnica była dotrzymywana przez ostatnie trzy lata i wielokrotnie potwierdzana przez szwajcarskie władze monetarnej. Teraz, gdy dochodzimy ponownie do poziomu 1.2000 na EUR/CHF, możemy być właściwie pewni (na tyle ile można coś na 100% powiedzieć na FX), że SNB będzie ponownie bronił tego poziomu. Dodatkowo ta sztuka powinna być znacznie łatwiejsza (i angażująca znacznie mniej środków), gdyż aprecjacja CHF względem euro latem 2011 roku była głównie spowodowana przez ucieczkę kapitału ze strefy euro, a teraz nie obserwujemy takiego zjawiska. Stąd dalszy spadek pary EUR/CHF (poniżej 1.2000, z obecnego 1.2050) jest skrajnie mało prawdopodobny. „Odchodzi” więc jeden z czynników (spadki euro-franka) powodujący aprecjację CHF/PLN.
Dzięki temu możemy być pewni, że jeżeli CHF/PLN rósł, to jedynie ze względu na osłabienie się złotego w stosunku do euro, a nie przez przepływ kapitału z europejskiej do szwajcarskiej waluty.
A może jednak frank będzie tańszy
Taki scenariusz wcale nie jest wykluczony. W wycenach krajowej waluty jest dobre kilka groszy premii spowodowanej wydarzeniami na Wschodzie. Jeżeli dostaniemy z tamtego regionu jakiekolwiek pozytywne informacje (np. rozmowy przybliżające obie strony do rozejmu) czy przynajmniej kilkudniową ciszę medialną, wtedy powinniśmy zobaczyć kilkugroszowe spadki na CHF/PLN i powrót bliżej granicy 3.45. Dalsze wzmocnienie złotówki jest jednak na razie mało prawdopodobne ze względu perspektywę ciecia stóp procentowych w kraju i słabnącą kondycję gospodarek w regionie (w tym polskiej).
Z kolei wyraźne wzrosty CHF/PLN mogłaby spowodować regularna interwencja (nie setki, ale tysiące) regularnych wojsk rosyjskich na Ukrainie. W przypadku tak znacznego zaostrzenia konfliktu szybko moglibyśmy zobaczyć 4.30 na EUR/PLN i niespełna 3.60 na CHF/PLN. Taki rozwój sytuacji nie jest jednak scenariuszem bazowym i zdecydowanie bardziej prawdopodobny jest powrót poniżej 3.50 niż wzrost w okolice 3.60.
Zobacz również:
Popołudniowy komentarz walutowy z 29.08.2014
Komentarz walutowy z 29.08.2014
Popołudniowy komentarz walutowy z 28.08.2014
Komentarz walutowy z 28.08.2014
Atrakcyjne kursy 27 walut
Kurs na żywo.
Aktualizacja: 30s