Franka i złotego dzieli praktycznie wszystko. Środowisko, w którym szwajcarska waluta radzi sobie jak ryba w wodzie, zazwyczaj jest skrajnie nieprzychylne złotemu. Tak właśnie dzieje się ostatnio – notowania CHF/PLN dotknęły pułapu 4,50. W najnowszym odcinku walutowego podcastu Cinkciarz.pl „Kurs na weekend” prześwietlamy mechanizmy, które rządzą kursem franka.
Nie możesz teraz posłuchać podcastu? Przeczytaj
Są jak woda i ogień. Różnią się jak dzień i noc. Jedna z tych walut do euro w listopadzie zyskała, a druga traci na wartości. Ba! Jedna z nich względem wspólnej waluty była najsilniejsza od wielu lat, a druga najsłabsza od przeszło dekady. O którym walutowym duecie mowa? Oczywiście o franku i złotym.
W efekcie wspomnianych już przystosowań kurs szwajcarskiej waluty osiągał w ostatnich dniach barierę 4,50 zł. Postanowiliśmy więc pochylić się nad mechanizmami, które rządzącą wskazaną parą walutową. Zapraszam do odsłuchu kolejnego odcinku rynkowego podcastu Cinkciarz.pl. Bartosz Sawicki.
Skoro para walutowa CHF/PLN ma na pierwszym miejscu Franka, to też od szwajcarskiej waluty zaczniemy. Jest ona tradycyjnie określana mianem bezpiecznej przystani dla kapitału. Oznacza to, że powinna dobrze radzić sobie i jak magnes wyciągać kapitał w tych momentach, kiedy na rynkach finansowych wzbiera niepewność. Kiedy inwestorzy obawiają się o perspektywy, m.in. perspektywy wzrostu gospodarki. W przypadku franka możemy śmiało powiedzieć, że wszystko, co szkodzi wspólnej walucie, jest zawsze wodą na młyn jego umocnienia. A ostatnio europejska waluta znalazła się w szczególnie niekorzystnym położeniu. Przede wszystkim problemem jest hamująca gospodarka. Na przykład: na początku 2021 r. inwestorzy spodziewali się, że niemiecka gospodarka wzrośnie o ponad 4 proc., co byłoby bardzo dobrym wynikiem. Okazuje się jednak, że dynamika PKB będzie znacznie niższa i wyniesie około 2,5 proc. Na marginesie dajmy, że źródłem tych problemów w dużej mierze jest branża motoryzacyjna, której regres i kłopoty wynikają z zaburzeń w globalnych łańcuchach dostaw.
O właśnie taką różnicę, czyli około 1,5-2 pkt proc., prognozy obniżają dynamikę PKB naszego głównego partnera handlowego i zachodniego sąsiada. Jakby tego było mało, każdego dnia napływają nowe informacje dotyczące sytuacji ekonomicznej na Starym Kontynencie. Chociażby w tym tygodniu opublikowano ważny wskaźnik koniunktury w Niemczech, mianowicie indeks Ifo, który spadł już piąty miesiąc z rzędu. Przemysły boryka się z przytoczonymi już problemami natury logistycznej z opóźnieniami w dostawach i rosnącymi cenami komponentów. Natomiast konsumpcja i usługi są pod presją pogorszenia się sytuacji epidemicznej i powrotu restrykcji.
W efekcie tej zimy europejska gospodarka, a na pewno niemiecka gospodarka, może zapomnieć o jakimkolwiek wzroście. Możliwe jest nawet skurczenie się. Biorąc to pod uwagę, nie może specjalnie dziwić, że Europejski Bank Centralny nie będzie się spieszył z wyrzucaniem kryzysowych narzędzi polityki finansowej. Nie wspominając nawet o podwyżkach stóp, nie można na nie liczyć w 2022 roku. W tym samym czasie amerykańska Rezerwa Federalna zaczyna coraz głośniej mówić o tym, że skup aktywów zostanie wygaszony w pierwszej połowie roku. I nie będzie zwlekać zbytecznie z podwyżkami procentowych. W efekcie euro jest rażąco słabe do dolara, ale również słabe względem franka. Kurs EUR/CHF ostatnio spadał poniżej 1,05 i nie jest w stanie powrócić powyżej tej bariery.
I wcale nie jest tak, że Szwajcarzy cieszą się z mocnego franka. Jest wręcz odwrotnie. W końcu to mała, proeksportowa nastawiona gospodarka. Jej bank centralny każdego kwartału wydaje miliardów franków na to, żeby swoją walutę osłabiać. Niestety, nie jest w stanie zapobiec jej umocnieniu w tak poważnych tarapatach wspólnej waluty. W najbliższych miesiącach nie można raczej liczyć na to, że rozwiązane zostaną problemy europejskiej gospodarki, a Europejski Bank Centralny nagle zmieni stanowisko. Frank będzie zapewne pozostawać mocny względem wspólnej waluty, co sprawia, że polscy kredytobiorcę oraz wszyscy ci, którzy zainteresowani są losami pary walutowej CHF/PLN liczą na niższe poziomy, to muszą liczyć na to, że złoty odbije się ze swojej słabości i zacznie odrabiać straty. Obecnie złoty jako jedna z walut z koszyka Emerging Market znajduje się w głębokiej defensywie. W ostatnich dniach za euro płaciliśmy prawie 4,75 zł. Dolar wyceniany był na ok. 4,20 zł. Wspomniany frank kosztował 4,50 zł.
Czy istnieje szansa, że złoty powróci na wzrostową ścieżkę? Wydaje się, że jest to całkiem prawdopodobne. Przede wszystkim Rada Polityki Pieniężnej po raz kolejny ostro podniesie stopy, naszym zdaniem o 75 lub 100 punktów bazowych. Powinno to stabilizować walutę, szczególnie jeżeli weźmiemy pod uwagę to, że mogą wygasać źródła niepokojów.
Na rynkach światowych bardzo mocno rozpędzony obecnie dolar może mieć słabszą końcówkę roku> Tak przynajmniej historycznie często się zdarzało. Ostatnie tygodnie roku, w którym dolar zyskiwał, przebiegały pod dyktando korekty w jego notowaniach. Jeżeli tak byłoby i tym razem, wtedy część kapitału mogłaby powracać na rynki wschodzące, a złote z wyższymi stopami procentowymi (przede wszystkim na tle Eurolandu) mógłby liczyć na umocnienie.
Jednocześnie cały czas problemem pozostaje napięta sytuacja na naszej wschodniej granicy, jak również konflikt polskiego rządu z Unią Europejską. Fundamenty złotego w ostatnich tygodniach uległy wyraźnemu pogorszeniu. Przede wszystkim mniej prawdopodobny jest 5-procentowy wzrost gospodarczy w przyszłym roku. Ale również doszło do erozji bardzo korzystnej dotychczas sytuacji w bilansie płatniczym. W rezultacie w tej chwili nastawienie do PLN jest bardzo negatywne, ale warto zwrócić też uwagę na to, że w końcówce tygodnia kurs euro powraca poniżej 4,70 i próbuje powrócić również poniżej szczytów z wiosny tego roku, a to otwierałoby prawdopodobnie drogę do głębszego odreagowania polskiej waluty, która w średnim horyzoncie czasowym jest raczej niedowartościowana. Gdy na rynkach światowych będziemy obserwować pewne uspokojenie nastrojów, to złoty może stopniowo wracać do łask i odrabiać w 2022 roku słabość z roku obecnego.
Powyższy komentarz audio nie jest rekomendacją w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 roku. Został on sporządzony w celach informacyjnych i nie powinien stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Cinkciarz.pl Sp. z o.o. nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszym komentarzu. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez pisemnej zgody Cinkciarz.pl Sp. z o.o. jest zabronione.
Zobacz również:
19 lis 2021 9:36
Kurs na weekend: Dolar na tronie, złoty nad przepaścią (podcast z 19.11.2021)
Franka i złotego dzieli praktycznie wszystko. Środowisko, w którym szwajcarska waluta radzi sobie jak ryba w wodzie, zazwyczaj jest skrajnie nieprzychylne złotemu. Tak właśnie dzieje się ostatnio – notowania CHF/PLN dotknęły pułapu 4,50. W najnowszym odcinku walutowego podcastu Cinkciarz.pl „Kurs na weekend” prześwietlamy mechanizmy, które rządzą kursem franka.
Nie możesz teraz posłuchać podcastu? Przeczytaj
Są jak woda i ogień. Różnią się jak dzień i noc. Jedna z tych walut do euro w listopadzie zyskała, a druga traci na wartości. Ba! Jedna z nich względem wspólnej waluty była najsilniejsza od wielu lat, a druga najsłabsza od przeszło dekady. O którym walutowym duecie mowa? Oczywiście o franku i złotym.
W efekcie wspomnianych już przystosowań kurs szwajcarskiej waluty osiągał w ostatnich dniach barierę 4,50 zł. Postanowiliśmy więc pochylić się nad mechanizmami, które rządzącą wskazaną parą walutową. Zapraszam do odsłuchu kolejnego odcinku rynkowego podcastu Cinkciarz.pl. Bartosz Sawicki.
Skoro para walutowa CHF/PLN ma na pierwszym miejscu Franka, to też od szwajcarskiej waluty zaczniemy. Jest ona tradycyjnie określana mianem bezpiecznej przystani dla kapitału. Oznacza to, że powinna dobrze radzić sobie i jak magnes wyciągać kapitał w tych momentach, kiedy na rynkach finansowych wzbiera niepewność. Kiedy inwestorzy obawiają się o perspektywy, m.in. perspektywy wzrostu gospodarki. W przypadku franka możemy śmiało powiedzieć, że wszystko, co szkodzi wspólnej walucie, jest zawsze wodą na młyn jego umocnienia. A ostatnio europejska waluta znalazła się w szczególnie niekorzystnym położeniu. Przede wszystkim problemem jest hamująca gospodarka. Na przykład: na początku 2021 r. inwestorzy spodziewali się, że niemiecka gospodarka wzrośnie o ponad 4 proc., co byłoby bardzo dobrym wynikiem. Okazuje się jednak, że dynamika PKB będzie znacznie niższa i wyniesie około 2,5 proc. Na marginesie dajmy, że źródłem tych problemów w dużej mierze jest branża motoryzacyjna, której regres i kłopoty wynikają z zaburzeń w globalnych łańcuchach dostaw.
O właśnie taką różnicę, czyli około 1,5-2 pkt proc., prognozy obniżają dynamikę PKB naszego głównego partnera handlowego i zachodniego sąsiada. Jakby tego było mało, każdego dnia napływają nowe informacje dotyczące sytuacji ekonomicznej na Starym Kontynencie. Chociażby w tym tygodniu opublikowano ważny wskaźnik koniunktury w Niemczech, mianowicie indeks Ifo, który spadł już piąty miesiąc z rzędu. Przemysły boryka się z przytoczonymi już problemami natury logistycznej z opóźnieniami w dostawach i rosnącymi cenami komponentów. Natomiast konsumpcja i usługi są pod presją pogorszenia się sytuacji epidemicznej i powrotu restrykcji.
W efekcie tej zimy europejska gospodarka, a na pewno niemiecka gospodarka, może zapomnieć o jakimkolwiek wzroście. Możliwe jest nawet skurczenie się. Biorąc to pod uwagę, nie może specjalnie dziwić, że Europejski Bank Centralny nie będzie się spieszył z wyrzucaniem kryzysowych narzędzi polityki finansowej. Nie wspominając nawet o podwyżkach stóp, nie można na nie liczyć w 2022 roku. W tym samym czasie amerykańska Rezerwa Federalna zaczyna coraz głośniej mówić o tym, że skup aktywów zostanie wygaszony w pierwszej połowie roku. I nie będzie zwlekać zbytecznie z podwyżkami procentowych. W efekcie euro jest rażąco słabe do dolara, ale również słabe względem franka. Kurs EUR/CHF ostatnio spadał poniżej 1,05 i nie jest w stanie powrócić powyżej tej bariery.
I wcale nie jest tak, że Szwajcarzy cieszą się z mocnego franka. Jest wręcz odwrotnie. W końcu to mała, proeksportowa nastawiona gospodarka. Jej bank centralny każdego kwartału wydaje miliardów franków na to, żeby swoją walutę osłabiać. Niestety, nie jest w stanie zapobiec jej umocnieniu w tak poważnych tarapatach wspólnej waluty. W najbliższych miesiącach nie można raczej liczyć na to, że rozwiązane zostaną problemy europejskiej gospodarki, a Europejski Bank Centralny nagle zmieni stanowisko. Frank będzie zapewne pozostawać mocny względem wspólnej waluty, co sprawia, że polscy kredytobiorcę oraz wszyscy ci, którzy zainteresowani są losami pary walutowej CHF/PLN liczą na niższe poziomy, to muszą liczyć na to, że złoty odbije się ze swojej słabości i zacznie odrabiać straty. Obecnie złoty jako jedna z walut z koszyka Emerging Market znajduje się w głębokiej defensywie. W ostatnich dniach za euro płaciliśmy prawie 4,75 zł. Dolar wyceniany był na ok. 4,20 zł. Wspomniany frank kosztował 4,50 zł.
Czy istnieje szansa, że złoty powróci na wzrostową ścieżkę? Wydaje się, że jest to całkiem prawdopodobne. Przede wszystkim Rada Polityki Pieniężnej po raz kolejny ostro podniesie stopy, naszym zdaniem o 75 lub 100 punktów bazowych. Powinno to stabilizować walutę, szczególnie jeżeli weźmiemy pod uwagę to, że mogą wygasać źródła niepokojów.
Na rynkach światowych bardzo mocno rozpędzony obecnie dolar może mieć słabszą końcówkę roku> Tak przynajmniej historycznie często się zdarzało. Ostatnie tygodnie roku, w którym dolar zyskiwał, przebiegały pod dyktando korekty w jego notowaniach. Jeżeli tak byłoby i tym razem, wtedy część kapitału mogłaby powracać na rynki wschodzące, a złote z wyższymi stopami procentowymi (przede wszystkim na tle Eurolandu) mógłby liczyć na umocnienie.
Jednocześnie cały czas problemem pozostaje napięta sytuacja na naszej wschodniej granicy, jak również konflikt polskiego rządu z Unią Europejską. Fundamenty złotego w ostatnich tygodniach uległy wyraźnemu pogorszeniu. Przede wszystkim mniej prawdopodobny jest 5-procentowy wzrost gospodarczy w przyszłym roku. Ale również doszło do erozji bardzo korzystnej dotychczas sytuacji w bilansie płatniczym. W rezultacie w tej chwili nastawienie do PLN jest bardzo negatywne, ale warto zwrócić też uwagę na to, że w końcówce tygodnia kurs euro powraca poniżej 4,70 i próbuje powrócić również poniżej szczytów z wiosny tego roku, a to otwierałoby prawdopodobnie drogę do głębszego odreagowania polskiej waluty, która w średnim horyzoncie czasowym jest raczej niedowartościowana. Gdy na rynkach światowych będziemy obserwować pewne uspokojenie nastrojów, to złoty może stopniowo wracać do łask i odrabiać w 2022 roku słabość z roku obecnego.
Zobacz również:
Kurs na weekend: Dolar na tronie, złoty nad przepaścią (podcast z 19.11.2021)
Kurs na weekend: Pobłażanie inflacji – przepis na walutę w opałach (podcast z 10.11.2021)
Kurs na weekend: Bitcoin na salonach (podcast z 29.10.2021)
Kurs na weekend: Paliwo za 6 zł? Apogeum czy zapowiedź długotrwałego kryzysu energetycznego? (podcast z 15.10.2021)
Atrakcyjne kursy 27 walut
Kurs na żywo.
Aktualizacja: 30s