Słabsze ISM przeceniło dolara, ale szybko powróciliśmy w przedział 1.13-1.1350. Pierwsze plany Grecji „poradzenia” sobie z długiem. Niespodziewane cięcie stóp procentowych w Australii. Wyraźne odreagowanie ropy to koniec spadków cen przy dystrybutorach. Złoty pozostaje w graniach 4.18 za euro oraz poniżej 4.00 za franka dzień przed ważnym posiedzeniem RPP.
Najważniejsze dane makro (czas CET – środkowoeuropejski). Szacunki danych makro są na podstawie informacji z Bloomberga, chyba że zaznaczono inaczej.
Brak danych makro, które mogą wyraźnie wpłynąć na analizowane pary walutowe.
Słabszy ISM, ale wzrost PKB powinien się utrzymać
Zauważalnie gorszy od szacunków ISM (53.5 punktu vs 54.5) mógł być dobrym powodem do osłabienia się amerykańskiej waluty. Dodatkowo nie tylko odczyt „nagłówkowy” był dość słaby, ale także najważniejsze subindeksy zawiodły. Nowe zamówienia spadły od prawie 5 punktów, a eksport obniżył się poniżej granicy 50, co sugeruje, że firmy prowadzące międzynarodową obserwują kurczenie się branży.
Sytuację nieco uratował komentarza z Instytutu Zarządzania Płynnością (ISM), które przygotowuje badanie. W krótkim podsumowaniu napisano, że „przeszła relacja pomiędzy PMI, a ogólną kondycja gospodarki wskazuje, że styczniowe 53.5 punktu koresponduje ze wzrostem PKB na poziomie 3.3%”. To cały czas nieco lepiej niż wskazują szacunki przedstawicieli Rezerwy Federalnej według których scenariuszem bazowym jest rozwój na poziomie około 3.0% w 2015.
W ostatnich dniach EUR/USD nie wykorzystuje okazji ani do wyraźniejszego spadku, ani do wzrostu. Podobnie było wczoraj. Po słabszej publikacji z amerykańskiego przemysłu chwilowe wyszliśmy powyżej poziomu 1.1350, ale główna para waluta szybko powróciła do wąskiego przedziału wahań 1.1300-1.1350. Ponieważ w najbliższych godzinach nie ma znaczących danych makro katalizatorem ruchu na euro-dolarze mogą być wypowiedzi członków FOMC, doniesienia z Grecji lub sytuacja na EUR/CHF, którego odreagowanie także po części odpowiada za stabilizację EUR/USD.
Greckie pomysły ministra finansów
Zwracaliśmy uwagę, że nowym greckim ministrem finansów może być sporo problemów. Doktor ekonomii, wykładowca kliku zagranicznych uczelni oraz specjalista teorii gier, która stanowi podstawę zaawansowanych negocjacji powiedział wczoraj w „Financial Times”, że Ateny nie będą „wnioskowały o redukcję greckiego długu” który obecnie wynosi 315 miliardów euro. Varoufakis za to będzie starać o zamianę obecnych obciążeń fiskalnych na inne, mniej dotkliwe.
Pierwszym z nich mają być obligacje indeksowane o nominalny wzrost gospodarczy natomiast drugie to „obligacje wieczyste”, które nigdy nie zapadają, czyli tak naprawdę nie trzeba ich wykupić. Oba instrumenty są znane rynkom finansowym i budową przypominają bardziej akcje niż dług, choć raczej rzadko są stosowane przez rządy. Zwykle im „bardziej wymyślne” pomysły ma emitent tym koszt finansowania jest wyższy więc takie „kombinowanie” się nie opłaca.
Jednak w przypadku Grecji sytuacja jest inna. 80% zadłużenia jest w rekach Troki (EBC, MFW, EU), warunki finansowania i tak nie są rynkowe, a wczoraj Grecja zapewniła pozostałe 20% wierzycieli, że warunki się dla nich nie zmienią. Teoretycznie gdyby taki „sprytny” plan został zaakceptowany to byłaby to pozytywna informacja dla euro niezależnie od tego jaki poziom sprawiedliwości społecznej ona reprezentuje.
Australia niespodziewanie tnie stopy procentowe
Australia jest kolejnym krajem, który poluźnił politykę monetarną w tym roku. Kolejny raz to także było zaskoczenie dla rynków, gdyż przeważająca grupa ekonomistów przewidywała iż bank centralny pozostawi stopy procentowe na niezmienionym poziomie. Wczytując się jednak w grudniowy komunikat RBA (w styczniu nie było posiedzenia) trudno było wywnioskować, że Canberra ma zamiar przeprowadzić taką operację. Czasami także bywa, że władze monetarnej, nieco ryzykując utratę wiarygodności, decydują się na nieoczekiwaną zmianę podejścia by jego efekt był silniejszy i dłuższy.
Podobnie mogło być tym razem zwłaszcza iż RBA ma dobre wytłumaczenie iż przerwa pomiędzy posiedzeniami wynosiła dwa miesiące i wiele w tym czasie się zmieniło. Niewykluczone, że nie jest to ostatnia obniżka stóp procentowych, a perspektywa dalszego łagodzenia monetarnego powinna negatywnie wpływać na dolara australijskiego, który mimo 5-letnich dołków w relacji do amerykańskiej waluty nadal, według RBA, jest przewartościowany. Należy więc oczekiwać dalszego osłabienia AUD zwłaszcza, że kondycja na rynku surowców (główny towar eksportowy) oraz perspektywy gospodarcze Chin (główny partner handlowy) nie zachęcają do optymizmu. Celem dla AUD/USD może być więc nawet poziom 0.70 w perspektywie najbliższego kwartału.
Rynek zagraniczny w kilku zdaniach
Rynek głównej pary walutowej wyraźnie nie może się zdecydować czy czas na większą korektę, czy też jest więcej argumentów za powrotem do spadków. Teoretycznie Rezerwa Federalna nadal podtrzymuje perspektywę podniesienia stóp procentowych w połowie roku mimo iż inflacja czy sytuacja globalna wspierają utrzymanie przedłużenie polityki zerowych stop procentowych. Fakt ten wspiera dolar. Euro z kolei prawdopodobnie dostaje pewien „zastrzyk” ze strony SNB i utrzymywanie się EUR/CHF powyżej 1.05 utrudnia spadki EUR/USD poniżej 1.13. Do tego dochodzi także nierozwiązana sprawa Grecji, która jednak ma na razie relatywnie niewielki wpływ na sytuację wspólnej waluty. Inwestorzy czekają więc na jakiś przełomowy moment, które „wybije” euro-usd z obecnego marazmu. Wtedy ruch powinien być dość gwałtowny, zwłaszcza gdyby był on w górę. Rynek cały czas w większości pozycjonuje się na spadki więc redukcja krótkich pozycji (short-squeeze) może przerodzić się w gwałtowny wzrost.
Szanse na zaskoczenie ze strony RPP. Koniec z obniżkami cen paliw
Od początku roku mieliśmy klika zaskakujących decyzji ze strony banków centralnych. Niezależnie jednak od przyczyn, którymi kierowały się władze monetarnej z poszczególnych krajów zawsze dochodziło do cięcia stóp procentowych, a nie do ich podniesienia. Stąd również przed jutrzejszym posiedzeniem RPP pojawiają się spekulacje, że Rada może zaskoczyć.
W przypadku Polski jest to jednak mało prawdopodobne. Po pierwsze obniżki kosztu pieniądza w Kanadzie, Norwegii czy Australii są głównie spowodowane przez spadki cen surowców, które nie tylko obniżają inflację, ale także powodują pogorszenie się perspektywy wzrostu gospodarczego czy zatrudnienia. Jeżeli zaś chodzi o EBC, Szwajcarię czy Rosję to w przypadku tego pierwszego oczekiwano wprowadzenia luzowania ilościowego, ale raczej ze względu na chęć pobudzenia gospodarki, a inflacja była jedynie wygodnym argumentem. Z kolei jeżeli chodzi o SNB czy CBR to decydowała specyficzna sytuacja wewnętrzna z którą polska polityka nie musi się mierzyć
Dodatkowo biorąc także pod uwagę najświeższe wypowiedzi kluczowych w obecnym rozdaniu członków RPP (Hausner, Chojna-Duch) nadal nie widać chęci do cięcia w lutym i wyraźnie Rada pozycjonuje się na marcowe posiedzenie, kiedy członkowie otrzymają nową prognozę inflacji oraz PKB. Nadal więc uważamy, że akurat w przypadku Polski „zaskoczenia” nie będzie.
Kończy się obecny, trwający około pół roku spadek cen paliw. Przez trzy tygodnie ropa Brent wyceniana w PLN wzrosła o 20%. Przekłada się to już na kilkunastogroszowe wzrosty cen w hurcie, które i tak jeszcze nie w pełni wyceniają zmiany na rynku światowym. Trudno powiedzieć czy surowce energetyczne czeka dłuższe odreagowanie, gdyż rynek jest targany z jednej strony silną spekulacją, a z drugiej utrzymującą się presją spadkową wynikającą z czynników fundamentalnych. Jest jednak prawie pewne, że ceny w kolejnych tygodniach lutego będą wyższe niż obecnie więc warto zawczasu zatankować.
Reasumując, dziś EUR/PLN powinien poruszać w granicach 4.16-4.18, a CHF prawdopodobnie nie przekroczy 4.00 złotych i będzie notowany w okolicach 3.95-3.98. Ponieważ zakładamy, że RPP nie obniży stóp procentowych scenariusz dalszej aprecjacji krajowej waluty jest bazowy, a tempo jej wzmocnienia będzie uzależnione od komunikatu RPP i środowej konferencji prezesa Belki.
Spodziewane przedziały par złotowych w zależności od kursu EUR/USD:
Kurs EUR/USD
1.1250-1.1350
1.1150-1.1250
1.1350-1.1450
Kurs EUR/PLN
4.1600-4.2000
4.1600-4.2000
4.1600-4.2000
Kurs USD/PLN
3.6700-3.7100
3.6900-3.7300
3.6500-3.6900
Kurs CHF/PLN
3.9400-3.9800
3.9400-3.9800
3.9400-3.9800
Spodziewane poziomy kursu GBP/PLN w zależności od GBP/USD:
Powyższy komentarz nie jest rekomendacją w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 roku. Został on sporządzony w celach informacyjnych i nie powinien stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Cinkciarz.pl Sp. z o.o. nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszym komentarzu. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez podania źródła jest zabronione.
Słabsze ISM przeceniło dolara, ale szybko powróciliśmy w przedział 1.13-1.1350. Pierwsze plany Grecji „poradzenia” sobie z długiem. Niespodziewane cięcie stóp procentowych w Australii. Wyraźne odreagowanie ropy to koniec spadków cen przy dystrybutorach. Złoty pozostaje w graniach 4.18 za euro oraz poniżej 4.00 za franka dzień przed ważnym posiedzeniem RPP.
Najważniejsze dane makro (czas CET – środkowoeuropejski). Szacunki danych makro są na podstawie informacji z Bloomberga, chyba że zaznaczono inaczej.
Słabszy ISM, ale wzrost PKB powinien się utrzymać
Zauważalnie gorszy od szacunków ISM (53.5 punktu vs 54.5) mógł być dobrym powodem do osłabienia się amerykańskiej waluty. Dodatkowo nie tylko odczyt „nagłówkowy” był dość słaby, ale także najważniejsze subindeksy zawiodły. Nowe zamówienia spadły od prawie 5 punktów, a eksport obniżył się poniżej granicy 50, co sugeruje, że firmy prowadzące międzynarodową obserwują kurczenie się branży.
Sytuację nieco uratował komentarza z Instytutu Zarządzania Płynnością (ISM), które przygotowuje badanie. W krótkim podsumowaniu napisano, że „przeszła relacja pomiędzy PMI, a ogólną kondycja gospodarki wskazuje, że styczniowe 53.5 punktu koresponduje ze wzrostem PKB na poziomie 3.3%”. To cały czas nieco lepiej niż wskazują szacunki przedstawicieli Rezerwy Federalnej według których scenariuszem bazowym jest rozwój na poziomie około 3.0% w 2015.
W ostatnich dniach EUR/USD nie wykorzystuje okazji ani do wyraźniejszego spadku, ani do wzrostu. Podobnie było wczoraj. Po słabszej publikacji z amerykańskiego przemysłu chwilowe wyszliśmy powyżej poziomu 1.1350, ale główna para waluta szybko powróciła do wąskiego przedziału wahań 1.1300-1.1350. Ponieważ w najbliższych godzinach nie ma znaczących danych makro katalizatorem ruchu na euro-dolarze mogą być wypowiedzi członków FOMC, doniesienia z Grecji lub sytuacja na EUR/CHF, którego odreagowanie także po części odpowiada za stabilizację EUR/USD.
Greckie pomysły ministra finansów
Zwracaliśmy uwagę, że nowym greckim ministrem finansów może być sporo problemów. Doktor ekonomii, wykładowca kliku zagranicznych uczelni oraz specjalista teorii gier, która stanowi podstawę zaawansowanych negocjacji powiedział wczoraj w „Financial Times”, że Ateny nie będą „wnioskowały o redukcję greckiego długu” który obecnie wynosi 315 miliardów euro. Varoufakis za to będzie starać o zamianę obecnych obciążeń fiskalnych na inne, mniej dotkliwe.
Pierwszym z nich mają być obligacje indeksowane o nominalny wzrost gospodarczy natomiast drugie to „obligacje wieczyste”, które nigdy nie zapadają, czyli tak naprawdę nie trzeba ich wykupić. Oba instrumenty są znane rynkom finansowym i budową przypominają bardziej akcje niż dług, choć raczej rzadko są stosowane przez rządy. Zwykle im „bardziej wymyślne” pomysły ma emitent tym koszt finansowania jest wyższy więc takie „kombinowanie” się nie opłaca.
Jednak w przypadku Grecji sytuacja jest inna. 80% zadłużenia jest w rekach Troki (EBC, MFW, EU), warunki finansowania i tak nie są rynkowe, a wczoraj Grecja zapewniła pozostałe 20% wierzycieli, że warunki się dla nich nie zmienią. Teoretycznie gdyby taki „sprytny” plan został zaakceptowany to byłaby to pozytywna informacja dla euro niezależnie od tego jaki poziom sprawiedliwości społecznej ona reprezentuje.
Australia niespodziewanie tnie stopy procentowe
Australia jest kolejnym krajem, który poluźnił politykę monetarną w tym roku. Kolejny raz to także było zaskoczenie dla rynków, gdyż przeważająca grupa ekonomistów przewidywała iż bank centralny pozostawi stopy procentowe na niezmienionym poziomie. Wczytując się jednak w grudniowy komunikat RBA (w styczniu nie było posiedzenia) trudno było wywnioskować, że Canberra ma zamiar przeprowadzić taką operację. Czasami także bywa, że władze monetarnej, nieco ryzykując utratę wiarygodności, decydują się na nieoczekiwaną zmianę podejścia by jego efekt był silniejszy i dłuższy.
Podobnie mogło być tym razem zwłaszcza iż RBA ma dobre wytłumaczenie iż przerwa pomiędzy posiedzeniami wynosiła dwa miesiące i wiele w tym czasie się zmieniło. Niewykluczone, że nie jest to ostatnia obniżka stóp procentowych, a perspektywa dalszego łagodzenia monetarnego powinna negatywnie wpływać na dolara australijskiego, który mimo 5-letnich dołków w relacji do amerykańskiej waluty nadal, według RBA, jest przewartościowany. Należy więc oczekiwać dalszego osłabienia AUD zwłaszcza, że kondycja na rynku surowców (główny towar eksportowy) oraz perspektywy gospodarcze Chin (główny partner handlowy) nie zachęcają do optymizmu. Celem dla AUD/USD może być więc nawet poziom 0.70 w perspektywie najbliższego kwartału.
Rynek zagraniczny w kilku zdaniach
Rynek głównej pary walutowej wyraźnie nie może się zdecydować czy czas na większą korektę, czy też jest więcej argumentów za powrotem do spadków. Teoretycznie Rezerwa Federalna nadal podtrzymuje perspektywę podniesienia stóp procentowych w połowie roku mimo iż inflacja czy sytuacja globalna wspierają utrzymanie przedłużenie polityki zerowych stop procentowych. Fakt ten wspiera dolar. Euro z kolei prawdopodobnie dostaje pewien „zastrzyk” ze strony SNB i utrzymywanie się EUR/CHF powyżej 1.05 utrudnia spadki EUR/USD poniżej 1.13. Do tego dochodzi także nierozwiązana sprawa Grecji, która jednak ma na razie relatywnie niewielki wpływ na sytuację wspólnej waluty. Inwestorzy czekają więc na jakiś przełomowy moment, które „wybije” euro-usd z obecnego marazmu. Wtedy ruch powinien być dość gwałtowny, zwłaszcza gdyby był on w górę. Rynek cały czas w większości pozycjonuje się na spadki więc redukcja krótkich pozycji (short-squeeze) może przerodzić się w gwałtowny wzrost.
Szanse na zaskoczenie ze strony RPP. Koniec z obniżkami cen paliw
Od początku roku mieliśmy klika zaskakujących decyzji ze strony banków centralnych. Niezależnie jednak od przyczyn, którymi kierowały się władze monetarnej z poszczególnych krajów zawsze dochodziło do cięcia stóp procentowych, a nie do ich podniesienia. Stąd również przed jutrzejszym posiedzeniem RPP pojawiają się spekulacje, że Rada może zaskoczyć.
W przypadku Polski jest to jednak mało prawdopodobne. Po pierwsze obniżki kosztu pieniądza w Kanadzie, Norwegii czy Australii są głównie spowodowane przez spadki cen surowców, które nie tylko obniżają inflację, ale także powodują pogorszenie się perspektywy wzrostu gospodarczego czy zatrudnienia. Jeżeli zaś chodzi o EBC, Szwajcarię czy Rosję to w przypadku tego pierwszego oczekiwano wprowadzenia luzowania ilościowego, ale raczej ze względu na chęć pobudzenia gospodarki, a inflacja była jedynie wygodnym argumentem. Z kolei jeżeli chodzi o SNB czy CBR to decydowała specyficzna sytuacja wewnętrzna z którą polska polityka nie musi się mierzyć
Dodatkowo biorąc także pod uwagę najświeższe wypowiedzi kluczowych w obecnym rozdaniu członków RPP (Hausner, Chojna-Duch) nadal nie widać chęci do cięcia w lutym i wyraźnie Rada pozycjonuje się na marcowe posiedzenie, kiedy członkowie otrzymają nową prognozę inflacji oraz PKB. Nadal więc uważamy, że akurat w przypadku Polski „zaskoczenia” nie będzie.
Kończy się obecny, trwający około pół roku spadek cen paliw. Przez trzy tygodnie ropa Brent wyceniana w PLN wzrosła o 20%. Przekłada się to już na kilkunastogroszowe wzrosty cen w hurcie, które i tak jeszcze nie w pełni wyceniają zmiany na rynku światowym. Trudno powiedzieć czy surowce energetyczne czeka dłuższe odreagowanie, gdyż rynek jest targany z jednej strony silną spekulacją, a z drugiej utrzymującą się presją spadkową wynikającą z czynników fundamentalnych. Jest jednak prawie pewne, że ceny w kolejnych tygodniach lutego będą wyższe niż obecnie więc warto zawczasu zatankować.
Reasumując, dziś EUR/PLN powinien poruszać w granicach 4.16-4.18, a CHF prawdopodobnie nie przekroczy 4.00 złotych i będzie notowany w okolicach 3.95-3.98. Ponieważ zakładamy, że RPP nie obniży stóp procentowych scenariusz dalszej aprecjacji krajowej waluty jest bazowy, a tempo jej wzmocnienia będzie uzależnione od komunikatu RPP i środowej konferencji prezesa Belki.
Spodziewane przedziały par złotowych w zależności od kursu EUR/USD:
Spodziewane poziomy kursu GBP/PLN w zależności od GBP/USD:
Zobacz również:
Popołudniowy komentarz walutowy z 02.02.2015
Komentarz walutowy z 02.02.2015
Popołudniowy komentarz walutowy z 30.01.2015
Komentarz walutowy z 30.01.2015
Atrakcyjne kursy 27 walut
Kurs na żywo.
Aktualizacja: 30s