Dane z przemysłowego ISM dla USA zdecydowanie poniżej oczekiwań. Czy pogoda jest głównym czynnikiem osłabiającym koniunkturę za oceanem? Euro zyskuje status bezpiecznej przystani? Przed nami 3 dni z ważnymi danymi. Złoty od rana zyskuje na wartości. Członek Rezerwy Federalnej pozytywnie o Polsce.
Najważniejsze dane makro (czas CET – środkowoeuropejski). Szacunki danych makro są na podstawie informacji z Bloomberga, chyba że zaznaczono inaczej.
Brak danych makro, które mogą znacznie wpłynąć na analizowane pary.
ISM. Bezpieczna przystań. Ważne 3 dni
Wczorajszy dzień został zdominowany przez dane z amerykańskiego przemysłu. Wskaźnik ISM niespodziewanie spadł z poziomu 56.5 punktu do 51.3 (wskazania powyżej 50 pokazują rozwój branży, a poniżej jej regres; po więcej informacji zapraszam do artykułu na WP „O co chodzi w indeksie PMI”, gdzie przedstawiam metodologię badania). Oczekiwania ekonomistów zawierały się w granicach wartości 56. Znacznie gorszy raport za oceanem przełożył się nie tylko na przecenę dolara, ale przede wszystkim na wyraźną wyprzedaż rynku kapitałowego. Analizując cząstkowe dane Instytutu Zarządzania Płynnością (ISM) widzimy, że największy spadek zanotował subindeks nowych zamówień (z poziomu 64.4 do 51.2 oraz produkcji z 61.7 do 54.8). Z kolei bardzo wyraźny wzrost zaobserwowane w składowej opisującej ceny (z 53.5 do 60.5 punktu). Wielu uczestników badania przeprowadzanego przez ISM (między innymi z sektora petrochemicznego oraz produkcji plastiku i wyrobów gumowych) wskazywało pogodę jako główny czynnik spowolnienia. Z tymi opiniami nie zgadza się jednak Michael Feroli, szef amerykańskich ekonomistów w J.P. Morgan Chase. W cytowanej przez portal MoneyBeat wypowiedzi twierdzi on, że „jedynie 0.1 punktu ze spadku 5.2 punktu może być związane z pogodą”. Spadek indeksu według niego miał inne przyczyny. „Po pierwsze ISM był ostatnio zbyt silny w stosunku do innych wskaźników opisujących koniunkturę gospodarczą", a po drugie „zapasy były ostatnio na wysokich poziomach więc pewne odreagowanie w przemyśle jest logiczne”. Z kolei Bloomberg donosi, że Bradley Holcomb, szef komitetu ISM powiedział, że „Prognoza na dalszą część roku wygląda solidnie. To jest tylko wyskok na ekranie”. Niezależnie od tego, która z opinii przedstawionych powyżej jest najbliższa prawdzie, wczorajsze dane na pewno zasiały niepokój w obozie dolarowych byków przed piątkowymi payrollsami. Zeszłomiesięczne zaskoczenie nadal jest w pamięci inwestorów, stąd rynek może być ostrożny do czasu publikacji NFP, a przez to scenariusz umocnienia „zielonego” może być zastopowany.
Ciekawą analizę opublikował dzisiejszy „The Wall Street Journal”. W artykule pod tytułem „Euro May Be Resurfacing as a Safe Haven” autor zauważa, że europejska waluta nie osłabia się podczas wzrostu awersji do ryzyka (zwracałem na tę kwestię uwagę jeszcze w zeszłym roku). W publikacji pokazane są również dane HSBC pokazujące korelację pomiędzy spadkiem wartości wspólnej waluty, a ogólnym wzrostem awersji do ryzyka. Przez minione 4 lata ta korelacja była bardzo wysoka (dochodziła nawet do +0.75), podczas gdy ostatnio zaczęła spadać i zeszła poniżej zera (czyli wzrost awersji do ryzyka powoduje wzrost wartości euro!). Dobrze ten fakt mogliśmy także zaobserwować wczoraj, kiedy giełdy na całym świecie zanotowały gwałtowne przeceny, a euro zyskało na wartości. Zdecydowanie warto śledzić korelacje pomiędzy aktywami. Jeżeli dochodzi do zmiany zależności rynkowych trzeba wtedy przemodelować swoje strategie.
Reasumując, wczorajsze dane z USA wyraźnie zasiały niepewność w umysłach dolarowych byków. Teraz ich oczy będą zwrócone w kierunku jutrzejszych danych ADP (ich siła oddziaływania znacznie straciła po grudniowej „wpadce”, ale gdyby były słabe już wtedy, USD może zacząć tracić) oraz piątkowych nowych miejsc pracy w sektorze pozarolniczym. Jeżeli otrzymamy odczyt poniżej 100 tys., wtedy można spodziewać się gwałtownej wyprzedaży „zielonego”. W tzw. międzyczasie nie możemy także zapominać o czwartkowym posiedzeniu EBC oraz konferencji Mario Draghiego. Wszelkie decyzję dotyczące złagodzenia polityki monetarnej powinny wywołać wyraźną presję na euro. Przed nami więc bardzo interesująca druga część tygodnia.
Fisher o Polsce
Wczoraj na antenie telewizji Fox Business o opinię na temat danych makroekonomicznych oraz sytuacji na giełdzie został zapytany szef Rezerwy Federalnej z Dallas Richard Fisher (pisałem o nim wczoraj w kontekście nieporozumień między przedstawicielami banków centralnych z krajów rozwijających się oraz rozwiniętych). Fisher (zadeklarowany jastrząb z prawem głosu w tym roku) powiedział, że sytuacja na giełdzie nie wpłynie na decyzję Rezerwy Federalnej, gdyż Fed przede wszystkim analizuje zachowanie się gospodarki. Przedstawiciel FOMC odniósł się jednak kolejny raz do dyskusji na temat wpływu polityki monetarnej Fed'u (redukowanie luzowania ilościowego) na kraje rozwijające się. W tym kontekście powiedział, że „niektóre gospodarki wykorzystały okres wyjątkowo niskich stóp procentowych i przeprowadziły reformy strukturalne”, czego „Polska jest dobrym przykładem”. Była to bezpośrednia odpowiedź na zarzuty niektórych szefów banków centralnych EM, które obwiniały Rezerwę Federalną najpierw za zbytnie umocnienie walut lokalnych, a później ich dramatyczny spadek wartości.
Przechodząc już bezpośrednio do sytuacji rynkowej, od rana widzimy wyraźny wzrost wartości złotego. Nie wiązałbym tego w żaden sposób z wypowiedzią Fishera, a raczej z pewnym odreagowaniem ostatnich spadków na walutach EM. Złoty, który dzięki wczorajszym danym PMI znowu wychodzi na pozycję lidera rynków rozwijających się, bardzo wyraźnie zyskuje i niewykluczone, że para EUR/PLN będzie dziś testować poziom 4.20. Również pozostałe dewizy tracą do krajowej waluty, dzięki czemu na franku zeszliśmy poniżej 3.45, a GBP/PLN przebił od góry granicę 5.10.
Reasumując, po zeszłotygodniowej słabości złotego mamy szansę ponownie być liderem rynków wschodzących. Gdy natomiast sytuacja EM się ustabilizuje, i cześć graczy powróci do fundamentów, powinniśmy ponownie powrócić do przedziału 4.14-4.18 na EUR/PLN.
Spodziewane przedziały par złotowych w zależności od kursu EUR/USD:
Kurs EUR/USD
1.3550-1.3650
1.3650-1.3750
1.3450-1.3550
Kurs EUR/PLN
4.2200-4.2600
4.2200-4.2600
4.2200-4.2600
Kurs USD/PLN
3.1100-3.1500
3.0800-3.1200
3.1300-3.1700
Kurs CHF/PLN
3.4400-3.4800
3.4400-3.4800
3.4400-3.4800
Spodziewane poziomy kursu GBP/PLN w zależności od GBP/USD:
Powyższy komentarz nie jest rekomendacją w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 roku. Został on sporządzony w celach informacyjnych i nie powinien stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Cinkciarz.pl Sp. z o.o. nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszym komentarzu. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez podania źródła jest zabronione.
Dane z przemysłowego ISM dla USA zdecydowanie poniżej oczekiwań. Czy pogoda jest głównym czynnikiem osłabiającym koniunkturę za oceanem? Euro zyskuje status bezpiecznej przystani? Przed nami 3 dni z ważnymi danymi. Złoty od rana zyskuje na wartości. Członek Rezerwy Federalnej pozytywnie o Polsce.
Najważniejsze dane makro (czas CET – środkowoeuropejski). Szacunki danych makro są na podstawie informacji z Bloomberga, chyba że zaznaczono inaczej.
ISM. Bezpieczna przystań. Ważne 3 dni
Wczorajszy dzień został zdominowany przez dane z amerykańskiego przemysłu. Wskaźnik ISM niespodziewanie spadł z poziomu 56.5 punktu do 51.3 (wskazania powyżej 50 pokazują rozwój branży, a poniżej jej regres; po więcej informacji zapraszam do artykułu na WP „O co chodzi w indeksie PMI”, gdzie przedstawiam metodologię badania). Oczekiwania ekonomistów zawierały się w granicach wartości 56. Znacznie gorszy raport za oceanem przełożył się nie tylko na przecenę dolara, ale przede wszystkim na wyraźną wyprzedaż rynku kapitałowego. Analizując cząstkowe dane Instytutu Zarządzania Płynnością (ISM) widzimy, że największy spadek zanotował subindeks nowych zamówień (z poziomu 64.4 do 51.2 oraz produkcji z 61.7 do 54.8). Z kolei bardzo wyraźny wzrost zaobserwowane w składowej opisującej ceny (z 53.5 do 60.5 punktu). Wielu uczestników badania przeprowadzanego przez ISM (między innymi z sektora petrochemicznego oraz produkcji plastiku i wyrobów gumowych) wskazywało pogodę jako główny czynnik spowolnienia. Z tymi opiniami nie zgadza się jednak Michael Feroli, szef amerykańskich ekonomistów w J.P. Morgan Chase. W cytowanej przez portal MoneyBeat wypowiedzi twierdzi on, że „jedynie 0.1 punktu ze spadku 5.2 punktu może być związane z pogodą”. Spadek indeksu według niego miał inne przyczyny. „Po pierwsze ISM był ostatnio zbyt silny w stosunku do innych wskaźników opisujących koniunkturę gospodarczą", a po drugie „zapasy były ostatnio na wysokich poziomach więc pewne odreagowanie w przemyśle jest logiczne”. Z kolei Bloomberg donosi, że Bradley Holcomb, szef komitetu ISM powiedział, że „Prognoza na dalszą część roku wygląda solidnie. To jest tylko wyskok na ekranie”. Niezależnie od tego, która z opinii przedstawionych powyżej jest najbliższa prawdzie, wczorajsze dane na pewno zasiały niepokój w obozie dolarowych byków przed piątkowymi payrollsami. Zeszłomiesięczne zaskoczenie nadal jest w pamięci inwestorów, stąd rynek może być ostrożny do czasu publikacji NFP, a przez to scenariusz umocnienia „zielonego” może być zastopowany.
Ciekawą analizę opublikował dzisiejszy „The Wall Street Journal”. W artykule pod tytułem „Euro May Be Resurfacing as a Safe Haven” autor zauważa, że europejska waluta nie osłabia się podczas wzrostu awersji do ryzyka (zwracałem na tę kwestię uwagę jeszcze w zeszłym roku). W publikacji pokazane są również dane HSBC pokazujące korelację pomiędzy spadkiem wartości wspólnej waluty, a ogólnym wzrostem awersji do ryzyka. Przez minione 4 lata ta korelacja była bardzo wysoka (dochodziła nawet do +0.75), podczas gdy ostatnio zaczęła spadać i zeszła poniżej zera (czyli wzrost awersji do ryzyka powoduje wzrost wartości euro!). Dobrze ten fakt mogliśmy także zaobserwować wczoraj, kiedy giełdy na całym świecie zanotowały gwałtowne przeceny, a euro zyskało na wartości. Zdecydowanie warto śledzić korelacje pomiędzy aktywami. Jeżeli dochodzi do zmiany zależności rynkowych trzeba wtedy przemodelować swoje strategie.
Reasumując, wczorajsze dane z USA wyraźnie zasiały niepewność w umysłach dolarowych byków. Teraz ich oczy będą zwrócone w kierunku jutrzejszych danych ADP (ich siła oddziaływania znacznie straciła po grudniowej „wpadce”, ale gdyby były słabe już wtedy, USD może zacząć tracić) oraz piątkowych nowych miejsc pracy w sektorze pozarolniczym. Jeżeli otrzymamy odczyt poniżej 100 tys., wtedy można spodziewać się gwałtownej wyprzedaży „zielonego”. W tzw. międzyczasie nie możemy także zapominać o czwartkowym posiedzeniu EBC oraz konferencji Mario Draghiego. Wszelkie decyzję dotyczące złagodzenia polityki monetarnej powinny wywołać wyraźną presję na euro. Przed nami więc bardzo interesująca druga część tygodnia.
Fisher o Polsce
Wczoraj na antenie telewizji Fox Business o opinię na temat danych makroekonomicznych oraz sytuacji na giełdzie został zapytany szef Rezerwy Federalnej z Dallas Richard Fisher (pisałem o nim wczoraj w kontekście nieporozumień między przedstawicielami banków centralnych z krajów rozwijających się oraz rozwiniętych). Fisher (zadeklarowany jastrząb z prawem głosu w tym roku) powiedział, że sytuacja na giełdzie nie wpłynie na decyzję Rezerwy Federalnej, gdyż Fed przede wszystkim analizuje zachowanie się gospodarki. Przedstawiciel FOMC odniósł się jednak kolejny raz do dyskusji na temat wpływu polityki monetarnej Fed'u (redukowanie luzowania ilościowego) na kraje rozwijające się. W tym kontekście powiedział, że „niektóre gospodarki wykorzystały okres wyjątkowo niskich stóp procentowych i przeprowadziły reformy strukturalne”, czego „Polska jest dobrym przykładem”. Była to bezpośrednia odpowiedź na zarzuty niektórych szefów banków centralnych EM, które obwiniały Rezerwę Federalną najpierw za zbytnie umocnienie walut lokalnych, a później ich dramatyczny spadek wartości.
Przechodząc już bezpośrednio do sytuacji rynkowej, od rana widzimy wyraźny wzrost wartości złotego. Nie wiązałbym tego w żaden sposób z wypowiedzią Fishera, a raczej z pewnym odreagowaniem ostatnich spadków na walutach EM. Złoty, który dzięki wczorajszym danym PMI znowu wychodzi na pozycję lidera rynków rozwijających się, bardzo wyraźnie zyskuje i niewykluczone, że para EUR/PLN będzie dziś testować poziom 4.20. Również pozostałe dewizy tracą do krajowej waluty, dzięki czemu na franku zeszliśmy poniżej 3.45, a GBP/PLN przebił od góry granicę 5.10.
Reasumując, po zeszłotygodniowej słabości złotego mamy szansę ponownie być liderem rynków wschodzących. Gdy natomiast sytuacja EM się ustabilizuje, i cześć graczy powróci do fundamentów, powinniśmy ponownie powrócić do przedziału 4.14-4.18 na EUR/PLN.
Spodziewane przedziały par złotowych w zależności od kursu EUR/USD:
Spodziewane poziomy kursu GBP/PLN w zależności od GBP/USD:
Zobacz również:
Podsumowanie stycznia 2014
Komentarz walutowy z 03.02.2014
Komentarz walutowy z 31.01.2014
Komentarz walutowy z 30.01.2014
Atrakcyjne kursy 27 walut
Kurs na żywo.
Aktualizacja: 30s