Rosyjsko-ukraińskie napięcia nadal wywołują jedynie niewielką przecenę EUR/USD. Interwencje na rynku rubla i sprzeczne opinie co do jego przyszłości. Uwaga na medialny szum. Przybliżenie do strefy euro w związku z wydarzeniami za wschodnią granicą? Złoty po wieczornym osłabieniu powraca w granice 4.20 za euro.
Najważniejsze dane makro (czas CET – środkowoeuropejski). Szacunki danych makro są na podstawie informacji z Bloomberga, chyba że zaznaczono inaczej.
16.00 CET: Przemysłowy ISM z USA (51.9 punktu).
Rosja. Dane. Szum
Wczorajszy dzień nie należał do łatwych dla inwestorów zaangażowanych w rynek kapitałowy. Im kraj był bliżej wydarzeń ukraińsko-rosyjskich, tym jego giełda bardziej ucierpiała. W Moskwie indeksy spadły o 10%, w Warszawie 5%, we Frankfurcie ponad 3%, w Londynie półtora procenta, a w USA już mniej niż 1%. Z jednej strony ma to oczywiście związek z geograficznym położeniem, a z drugiej także z zaangażowaniem kapitałowym i gospodarczym. Podobnie sytuacja wyglądała z walutami. Prym w spadkach wiodły rubel, złoty czy forint, natomiast np. meksykańskie peso (które często jest w tym samym koszyku, co PLN) właściwie nie zmieniło się na wartości od początku tygodnia. Cały czas relatywnie dobrze „znosi” wzrost awersji do ryzyka EUR/USD, który europejską sesją rozpoczyna w granicach 1.3750, czyli zaledwie 50 pipsów poniżej piątkowego zamknięcia.
Porzucając na akapit temat Ukrainy warto przyjrzeć się wczorajszym danym, które napłynęły z USA. Najważniejszym odczytem był przemysłowy ISM, który według szacunków ekonomistów miał wzrosnąć z 51.3 punktów w styczniu do 51.9 w lutym. Instytut Zarządzania Płynnością opublikował jednak, że indeks poszybował do 53.2 punktu, co przy problemach pogodowych powinno być optymistyczne odebrane. Gdy jednak spojrzymy na składowe ISM-u, możemy dostrzec, że dane były co najwyżej mieszane. Znaczny wzrost zanotowały zapasy (mało optymistyczny sygnał), natomiast subindeks produkcji spadł z 54.8 puntu do 48.2 punktu, co było najniższym odczytem od 2009 roku. Bacznie obserwowana składowa zatrudnienia pozostała bez zmian. W rezultacie ważny odczyt został uznany za neutralny zarówno ze względu na kwestie pogodowe, jak i mieszane sygnały z subindeksów. W kwestii przyszłych decyzji Fed'u nie należy zapominać o odczycie PCE. Indeks cen, który jest według Rezerwy Federalnej najlepszym miernikiem inflacji. Wzrósł on o 0.1 punktu procentowego i wyniósł 1.2%. Jest to kolejny wzrost tego wskaźnika, co może powodować, że kwestia inflacji powoli będzie schodzić z wokandy FOMC. Jest to sygnał pozytywny dla amerykańskiej waluty, gdyż przybliża politykę pieniężną do normalizacji.
W poniedziałek mieliśmy spore zamieszanie na rosyjskiej walucie. Rubel tracił ponad dwa procent do dolara, a do euro był najtańszy w historii. Bloomberg donosi, że według szacunków Pavela Demetchika z ING, bank centralny sprzedał 10 miliardów dolarów, by uspokoić sytuację na RUB, natomiast według szacunków BCS Financial Group wartość interwencji przekraczała 7 miliardów. Jutro powinniśmy się dowiedzieć jak było naprawdę, gdyż powinniśmy otrzymać oficjalne informacje ze strony rosyjskiej. Podzielone są natomiast opinie co do przyszłości rubla. Goldman Sachs uważa, że dalsza presja spadkowa jest ograniczona (częstsze będą podobne do wczorajszych interwencje), natomiast np. Renaissance Capital z Moskwy twierdzi, że rubel może dalej się osłabiać do 38-39 za dolara (z 36.30 obecnie), a bank centralny ustanowi „sufit”, którego będzie bronić. W krótkim terminie sytuacja nadal będzie zależeć od napięć pomiędzy Moskwą a Zachodem, natomiast pogorszenie się sentymentu w kierunku Rosji nie powinno pozwolić na szybkie odrabianie strat, nawet gdy zagrożenie eskalacją konfliktu minie.
Wczorajszy dzień pokazał także, jaką siłą jest szum informacyjny. Po 16.00 CET na rynek napłynęła informacja od agencji Interfax, że jeżeli ukraińskie siły zbrojne na Krymie nie złożą borni od godziny 4.00 CET w nocy, nastąpi militarny atak (czyli najgorszy dla rynków scenariusz). Po godzinie, jak donosi Euronews, Rosja zaprzeczyła sugestiom na temat hipotetycznej inwazji. Dodatkowo pierwotnej depeszy nie udało się także potwierdzić nawet w Ukraińskim Ministerstwie Obrony (z którego podobno Interfax dostał sygnał). Nie zmieniło to jednak w faktu, że przez kilkanaście godzin non-stop była powtarzana informacja o możliwym ataku, a nikt nie wspominał, że depesza nie została potwierdzona przez żadne wiarygodne źródło oraz stanowczo zaprzeczyła temu strona rosyjska.
Reasumując, EUR/USD nadal pozostaje odporny na zawirowania na linii Moskwa-Zachód. Jeżeli nie będą mieć miejsca nowe, dramatyczne wydarzenia, główna para walutowa powinna skupić się na czwartkowym posiedzeniu EBC oraz piątkowych danych z amerykańskiego rynku pracy.
Belka o euro
Przez większą część dnia krajowa waluta poruszała się poniżej poziomu 4.20 za euro. Dopiero wieczorem zobaczyliśmy wyraźniejsze osłabienie PLN, które mogło być związane z opisaną przeze mnie powyżej plotką i strachem niektórych inwestorów przed pozostaniem z pozycjami na złotym podczas nocnego handlu. Dziś rano sytuacja się nieco uspokoiła (koniec rosyjskich manewrów wojskowych) i zeszliśmy ze wczorajszych maksimów na poziomie 4.22 do 4.19 na EUR/PLN.
W interesujący sposób wczoraj wypowiedział się prezes NBP. Marek Belka. Według depeszy PAPu stwierdził on, że „Ten kryzys pokazuje, że warto dodatkowo zainwestować w Unię Europejską. Warto, być może, spojrzeć na kwestię naszego członkostwa w strefie euro. To, co się dzieje na wschodzie Europy, to są czynniki, które nie pomagają w bezpiecznym i stabilnym prowadzeniu polityki gospodarczej, w tym polityki pieniężnej”. Opinie przewodniczącego RPP są o tyle ciekawe, że niespełna trzy tygodnie temu mówił (także cytaty za PAP), że nie jest zwolennikiem wejścia do strefy euro w „dającej się przewidzieć przyszłości”, gdyż wiąże się to z utratą narzędzi, które są dostępne dla krajów mających własne waluty. Czyżby ostatnie wydarzenia tak bardzo zmieniły podejście prezesa, czy też była to jedynie próba wywarcia słownej presji przeciw osłabiającemu się złotemu? Być może Belka rozwinie tę kwestię na środowej konferencji po posiedzeniu RPP.
Reasumując, nadal na krajową walutę główny wpływ będą wywierać kwestie ukraińskie. W przypadku stabilizacji sytuacji powinniśmy pozostać poniżej 4.20 za euro, natomiast w scenariuszu eskalacji konfliktu najprawdopodobniej przebijemy wczorajsze szczyty i poszybujemy nawet w okolice 4.25 za euro i powyżej 3.50 na parze CHF/PLN.
Spodziewane przedziały par złotowych w zależności od kursu EUR/USD:
Kurs EUR/USD
1.3550-1.3650
1.3650-1.3750
1.3450-1.3550
Kurs EUR/PLN
4.1600-4.2000
4.1600-4.2000
4.1600-4.2000
Kurs USD/PLN
3.0500-3.0900
3.0300-3.0700
3.0800-3.1200
Kurs CHF/PLN
3.4200-3.4600
3.4200-3.4600
3.4200-3.4600
Spodziewane poziomy kursu GBP/PLN w zależności od GBP/USD:
Powyższy komentarz nie jest rekomendacją w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 roku. Został on sporządzony w celach informacyjnych i nie powinien stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Cinkciarz.pl Sp. z o.o. nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszym komentarzu. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez podania źródła jest zabronione.
Rosyjsko-ukraińskie napięcia nadal wywołują jedynie niewielką przecenę EUR/USD. Interwencje na rynku rubla i sprzeczne opinie co do jego przyszłości. Uwaga na medialny szum. Przybliżenie do strefy euro w związku z wydarzeniami za wschodnią granicą? Złoty po wieczornym osłabieniu powraca w granice 4.20 za euro.
Najważniejsze dane makro (czas CET – środkowoeuropejski). Szacunki danych makro są na podstawie informacji z Bloomberga, chyba że zaznaczono inaczej.
Rosja. Dane. Szum
Wczorajszy dzień nie należał do łatwych dla inwestorów zaangażowanych w rynek kapitałowy. Im kraj był bliżej wydarzeń ukraińsko-rosyjskich, tym jego giełda bardziej ucierpiała. W Moskwie indeksy spadły o 10%, w Warszawie 5%, we Frankfurcie ponad 3%, w Londynie półtora procenta, a w USA już mniej niż 1%. Z jednej strony ma to oczywiście związek z geograficznym położeniem, a z drugiej także z zaangażowaniem kapitałowym i gospodarczym. Podobnie sytuacja wyglądała z walutami. Prym w spadkach wiodły rubel, złoty czy forint, natomiast np. meksykańskie peso (które często jest w tym samym koszyku, co PLN) właściwie nie zmieniło się na wartości od początku tygodnia. Cały czas relatywnie dobrze „znosi” wzrost awersji do ryzyka EUR/USD, który europejską sesją rozpoczyna w granicach 1.3750, czyli zaledwie 50 pipsów poniżej piątkowego zamknięcia.
Porzucając na akapit temat Ukrainy warto przyjrzeć się wczorajszym danym, które napłynęły z USA. Najważniejszym odczytem był przemysłowy ISM, który według szacunków ekonomistów miał wzrosnąć z 51.3 punktów w styczniu do 51.9 w lutym. Instytut Zarządzania Płynnością opublikował jednak, że indeks poszybował do 53.2 punktu, co przy problemach pogodowych powinno być optymistyczne odebrane. Gdy jednak spojrzymy na składowe ISM-u, możemy dostrzec, że dane były co najwyżej mieszane. Znaczny wzrost zanotowały zapasy (mało optymistyczny sygnał), natomiast subindeks produkcji spadł z 54.8 puntu do 48.2 punktu, co było najniższym odczytem od 2009 roku. Bacznie obserwowana składowa zatrudnienia pozostała bez zmian. W rezultacie ważny odczyt został uznany za neutralny zarówno ze względu na kwestie pogodowe, jak i mieszane sygnały z subindeksów. W kwestii przyszłych decyzji Fed'u nie należy zapominać o odczycie PCE. Indeks cen, który jest według Rezerwy Federalnej najlepszym miernikiem inflacji. Wzrósł on o 0.1 punktu procentowego i wyniósł 1.2%. Jest to kolejny wzrost tego wskaźnika, co może powodować, że kwestia inflacji powoli będzie schodzić z wokandy FOMC. Jest to sygnał pozytywny dla amerykańskiej waluty, gdyż przybliża politykę pieniężną do normalizacji.
W poniedziałek mieliśmy spore zamieszanie na rosyjskiej walucie. Rubel tracił ponad dwa procent do dolara, a do euro był najtańszy w historii. Bloomberg donosi, że według szacunków Pavela Demetchika z ING, bank centralny sprzedał 10 miliardów dolarów, by uspokoić sytuację na RUB, natomiast według szacunków BCS Financial Group wartość interwencji przekraczała 7 miliardów. Jutro powinniśmy się dowiedzieć jak było naprawdę, gdyż powinniśmy otrzymać oficjalne informacje ze strony rosyjskiej. Podzielone są natomiast opinie co do przyszłości rubla. Goldman Sachs uważa, że dalsza presja spadkowa jest ograniczona (częstsze będą podobne do wczorajszych interwencje), natomiast np. Renaissance Capital z Moskwy twierdzi, że rubel może dalej się osłabiać do 38-39 za dolara (z 36.30 obecnie), a bank centralny ustanowi „sufit”, którego będzie bronić. W krótkim terminie sytuacja nadal będzie zależeć od napięć pomiędzy Moskwą a Zachodem, natomiast pogorszenie się sentymentu w kierunku Rosji nie powinno pozwolić na szybkie odrabianie strat, nawet gdy zagrożenie eskalacją konfliktu minie.
Wczorajszy dzień pokazał także, jaką siłą jest szum informacyjny. Po 16.00 CET na rynek napłynęła informacja od agencji Interfax, że jeżeli ukraińskie siły zbrojne na Krymie nie złożą borni od godziny 4.00 CET w nocy, nastąpi militarny atak (czyli najgorszy dla rynków scenariusz). Po godzinie, jak donosi Euronews, Rosja zaprzeczyła sugestiom na temat hipotetycznej inwazji. Dodatkowo pierwotnej depeszy nie udało się także potwierdzić nawet w Ukraińskim Ministerstwie Obrony (z którego podobno Interfax dostał sygnał). Nie zmieniło to jednak w faktu, że przez kilkanaście godzin non-stop była powtarzana informacja o możliwym ataku, a nikt nie wspominał, że depesza nie została potwierdzona przez żadne wiarygodne źródło oraz stanowczo zaprzeczyła temu strona rosyjska.
Reasumując, EUR/USD nadal pozostaje odporny na zawirowania na linii Moskwa-Zachód. Jeżeli nie będą mieć miejsca nowe, dramatyczne wydarzenia, główna para walutowa powinna skupić się na czwartkowym posiedzeniu EBC oraz piątkowych danych z amerykańskiego rynku pracy.
Belka o euro
Przez większą część dnia krajowa waluta poruszała się poniżej poziomu 4.20 za euro. Dopiero wieczorem zobaczyliśmy wyraźniejsze osłabienie PLN, które mogło być związane z opisaną przeze mnie powyżej plotką i strachem niektórych inwestorów przed pozostaniem z pozycjami na złotym podczas nocnego handlu. Dziś rano sytuacja się nieco uspokoiła (koniec rosyjskich manewrów wojskowych) i zeszliśmy ze wczorajszych maksimów na poziomie 4.22 do 4.19 na EUR/PLN.
W interesujący sposób wczoraj wypowiedział się prezes NBP. Marek Belka. Według depeszy PAPu stwierdził on, że „Ten kryzys pokazuje, że warto dodatkowo zainwestować w Unię Europejską. Warto, być może, spojrzeć na kwestię naszego członkostwa w strefie euro. To, co się dzieje na wschodzie Europy, to są czynniki, które nie pomagają w bezpiecznym i stabilnym prowadzeniu polityki gospodarczej, w tym polityki pieniężnej”. Opinie przewodniczącego RPP są o tyle ciekawe, że niespełna trzy tygodnie temu mówił (także cytaty za PAP), że nie jest zwolennikiem wejścia do strefy euro w „dającej się przewidzieć przyszłości”, gdyż wiąże się to z utratą narzędzi, które są dostępne dla krajów mających własne waluty. Czyżby ostatnie wydarzenia tak bardzo zmieniły podejście prezesa, czy też była to jedynie próba wywarcia słownej presji przeciw osłabiającemu się złotemu? Być może Belka rozwinie tę kwestię na środowej konferencji po posiedzeniu RPP.
Reasumując, nadal na krajową walutę główny wpływ będą wywierać kwestie ukraińskie. W przypadku stabilizacji sytuacji powinniśmy pozostać poniżej 4.20 za euro, natomiast w scenariuszu eskalacji konfliktu najprawdopodobniej przebijemy wczorajsze szczyty i poszybujemy nawet w okolice 4.25 za euro i powyżej 3.50 na parze CHF/PLN.
Spodziewane przedziały par złotowych w zależności od kursu EUR/USD:
Spodziewane poziomy kursu GBP/PLN w zależności od GBP/USD:
Zobacz również:
Komentarz walutowy z 03.03.2014
Komentarz walutowy z 28.02.2014
Komentarz walutowy z 27.02.2014
Komentarz walutowy z 26.02.2014
Atrakcyjne kursy 27 walut
Kurs na żywo.
Aktualizacja: 30s