Wczorajszy powrót powyżej 1.3700 komplikuje sytuację krótkich pozycji na EUR/USD. Reakcja rynku głównej pary walutowej po danych o inflacji ze strefy euro. Dalsza deprecjacja chińskiej waluty. Wygodne dla Rosji osłabienie rubla. Polski złoty szybko odrabia straty mimo utrzymującego się napięcia na Wschodzie.
Najważniejsze dane makro (czas CET – środkowoeuropejski). Szacunki danych makro są na podstawie informacji z Bloomberga, chyba że zaznaczono inaczej.
11.00 CET: Opublikowane już dane o inflacji ze strefy euro (szacunki na poziomi +0.7% r/r; aktualna wartość: +0.8%).
14.30 CET: PKB z USA (kolejny odczyt). Szacunki na poziomie +2.5% na IV kwartał 2013 odczyt annualizowany sezonowo wyrównany.
15.45 CET: Chicago PMI (szacunki 56.4 punktu).
Powrót. Deprecjacja juana. Rubel. Inflacja
Uczestnicy rynku EUR/USD nie mogli się wczoraj zdecydować, w którą stronę poprowadzić notowania. Do wyboru mieli teoretycznie łatwiejsze rozwiązanie, czyli zejście poniżej 1.3650 i spowodowanie dalszej fali wyprzedaży (zwłaszcza że ogólne nastroje pokazywały, że rynek jest „załadowany na krótko”) lub też powrót powyżej 1.3700 i próbę „wyciśnięcia shortów”. Jak się okazało, wybrali to drugie rozwiązanie, mimo iż nie pomagały im w tym neutralne dane makro (zamówienia na dobra trwałe były lepsze od oczekiwań, choć odczyt nieco popsuła rewizja w dół danych za poprzedni miesiąc; cotygodniowa publikacja o zasiłkach dla bezrobotnych była gorsza od szacunków, jednak na pewno niewystarczająca, by podbić EUR/USD o kilkadziesiąt pipsów). Niektórzy zwrot na eurodolarze mogą przypisywać wystąpieniu Janet Yellen. Rzeczywiście można powiedzieć, że była ona minimalnie (z podkreśleniem na „mini”) bardziej gołębia mówiąc, że „To, co musimy zrobić i będziemy robić w nadchodzących tygodniach, to dokładne zbadanie, ile z ostatnich słabszych danych makroekonomicznych jest spowodowane przez pogodę, a ile, jeżeli w ogóle, jest wynikiem słabnącej przyszłości”. To, co inwestorzy zinterpretowali gołębio, to sama chęć głębokiej dyskusji nad ostatnimi raportami makro. Większość ekonomistów twierdzi, że publikowane w ostatnich tygodniach odczyty są zaburzone przez srogą zimę. Skoro jednak Fed może „dokładnie badać temat” to niewykluczone, że dojdzie do wniosku (a przynajmniej rośnie taka szansa), iż nie każdy gorszy odczyt można zrzucić na czynniki pogodowe i w pewnym stopniu może złagodzić podejście w stosunku wycofywania się z QE (np. słownie; poprzez zasygnalizowanie, że gdyby gospodarka zwalniała tempo zatrzymamy tapering) lub bardziej zdecydowanie zmienić forward guidance. Ten niewielki strach oraz chęć „wyciśnięcia” krótkich pozycji spowodowały powrót powyżej 1.3700.
Podczas sesji azjatyckiej mieliśmy kolejny raz wyraźne osłabienie się juana i zbliżenie się do górnego ograniczenia dziennej zmienności pary USD/CNY. O sytuacji chińskiej waluty pisałem szerzej w środowym komentarzu, gdzie zaznaczałem, że wiele firm i inwestorów postanowiło wykorzystywać stałe wzmacniającego się juana do dolara oraz różnicę w oprocentowaniu obu walut i osiągać (teoretycznie risk-free) zyski. W „grę” zaangażował się jednak w pewnym stopniu Chiński Bank Centralny, który postanowił utrudnić spekulację. Jak donosi „The Wall Street Journal”, banki inwestycyjne wyemitowały instrumenty pochodne oparte o chińską walutę (nagradzające ich nabywców zyskami, gdy CNY się wzmacnia) na kwotę około 350 miliardów USD (według danych Morgan Stanley). Co ciekawe, mają one bardzo podobną budowę do strategii opcyjnych oferowanych między innymi polskim przedsiębiorcom w latach 2007-2008. Gdy lokalna waluta się wzmacnia, chińscy inwestorzy dostają z góry określaną wypłatę, natomiast gdy się osłabia, straty klientów są nieograniczone. Ci, którzy lubią teorie spiskowe mogą także zastanowić się nad faktem, że nie tylko władze w Pekinie mają interes w osłabieniu się juana (poprawa konkurencyjności), ale także banki inwestycyjne, którym nie było łatwo zabezpieczać transakcji, które były zawierane tylko i wyłącznie w jednym kierunku.
Kolejną rzeczą, na którą warto zwrócić uwagę, to systematyczne osłabienia się rubla. Rosyjska waluta straciła od początku roku do dolara około 10%. I choć jest to znacznie mniej niż hrywna, która oddała niespełna 25% wartości, to jednak przecena jest i tak znaczna. Nie wynika jednak ona bezpośrednio z zagrożeń makroekonomicznych (jak w przypadku Ukrainy) Federacji Rosyjskiej, choć oczywiście sytuacja w regionie nie pomaga rublowi. Przez dłuższy czas Moskwa jednak sugerowała, że słabsza waluta nie byłaby dla ich problemem (zwłaszcza że nadwyżka na rachunku obrotów bieżących działa na korzyść w tym przypadku, zapewniając większe przychody z eksportu surowców, co przy niemrawym wzroście gospodarczym jest pożądanym efektem i umożliwia stymulację fiskalną). Dowodem na to także są powiększające się rezerwy walutowe, które w ciągu ostatnich dwóch tygodni wzrosły o kilka miliardów USD (według danych ze strony centralnego między 7 a 21 lutego z 490 na 493.4 miliarda USD), co pokazuje, że zarówno bilans płatniczy nie ucierpiał na ostatnim zamieszaniu, jak i przeprowadzane interwencją są relatywnie niewielkie.
Jak znaczne było napięcie na rynku przed danymi o inflacji ze strefy euro, pokazuje wykres EUR/USD. Na gwałtowne wybicie w górę nałożyło się także przeświadczenie rynku, że dane mogą być nawet poniżej 0.7% (aktualnie 0.8% r/r) po wczorajszych odczytach z Niemiec. Tak silny wyskok był także spowodowany przez „znaczne zagęszczenie krótkich pozycji na EUR/USD”, które natychmiast zostały zamknięte po odczycie ze strefy euro.
Reasumując, bycze nastawienie na razie zwycięża przed nachodzącym tygodniem i dwoma kluczowymi odczytami – posiedzeniem EBC (szanse na ruch banku centralnego oczywiście spadły po wyższych od oczekiwań odczytach inflacji z godziny 11.00 CET) oraz danymi z amerykańskiego rynku pracy. Otwiera się również droga w kierunku 1.40 za EUR/USD, choć te poziomy wielu uczestnikom rynku wydawały się jeszcze kilkanaście godzin temu bardzo odległe.
Złoty szybko odrobił straty
Krajowa waluta bardzo szybko odrobiła większość strat spowodowanych sytuacją u naszego wschodniego sąsiada. EUR/PLN zszedł nawet poniżej 4.16 na koniec wczorajszej sesji. Jeszcze więcej dzieje się obecnie na parze USD/PLN, która powoli zaczyna się zbliżać do okrągłego poziomu 3.00. Ruchy z ostatnich kilkudziesięciu godzin po pierwsze potwierdzają siłę krajowej waluty, a po drugie pokazują, że ostatnie osłabienie zostało szybko wykorzystane do ponownego zakupu PLN.
Na zachowanie się złotego nie miały wpływu kolejne odczyty PKB z GUS. Potwierdziły się pierwsze szacunki o wzroście gospodarczym na poziomie +.2.7% r/r (2.2% sezonowo wyrównane). Na korzyść można za to zaliczyć lekką rewizję sezonowo wyrównanego odczytu opisującego zmianę kwartał do kwartału, który zamiast wcześniej opublikowanego wzrostu na poziomie +0.5% zwiększył się do +0.6%).
Reasumując, przez najbliższe godziny nie powinniśmy wyjść z przedziału 4.15-4.17 na EUR/PLN. Dziś także są małe szanse, byśmy przetestowali poziom 3.00 w dól na USD/PLN, choć jeżeli bycze nastroje utrzymają się na EUR/USD ta sztuka może się udać już w następnym tygodniu.
Spodziewane przedziały par złotowych w zależności od kursu EUR/USD:
Kurs EUR/USD
1.3550-1.3650
1.3650-1.3750
1.3450-1.3550
Kurs EUR/PLN
4.1400-4.1800
4.1400-4.1800
4.1400-4.1800
Kurs USD/PLN
3.0300-3.0700
3.0100-3.0500
3.0600-3.1000
Kurs CHF/PLN
3.3800-3.4200
3.3800-3.4200
3.3800-3.4200
Spodziewane poziomy kursu GBP/PLN w zależności od GBP/USD:
Powyższy komentarz nie jest rekomendacją w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 roku. Został on sporządzony w celach informacyjnych i nie powinien stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Cinkciarz.pl Sp. z o.o. nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszym komentarzu. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez podania źródła jest zabronione.
Wczorajszy powrót powyżej 1.3700 komplikuje sytuację krótkich pozycji na EUR/USD. Reakcja rynku głównej pary walutowej po danych o inflacji ze strefy euro. Dalsza deprecjacja chińskiej waluty. Wygodne dla Rosji osłabienie rubla. Polski złoty szybko odrabia straty mimo utrzymującego się napięcia na Wschodzie.
Najważniejsze dane makro (czas CET – środkowoeuropejski). Szacunki danych makro są na podstawie informacji z Bloomberga, chyba że zaznaczono inaczej.
Powrót. Deprecjacja juana. Rubel. Inflacja
Uczestnicy rynku EUR/USD nie mogli się wczoraj zdecydować, w którą stronę poprowadzić notowania. Do wyboru mieli teoretycznie łatwiejsze rozwiązanie, czyli zejście poniżej 1.3650 i spowodowanie dalszej fali wyprzedaży (zwłaszcza że ogólne nastroje pokazywały, że rynek jest „załadowany na krótko”) lub też powrót powyżej 1.3700 i próbę „wyciśnięcia shortów”. Jak się okazało, wybrali to drugie rozwiązanie, mimo iż nie pomagały im w tym neutralne dane makro (zamówienia na dobra trwałe były lepsze od oczekiwań, choć odczyt nieco popsuła rewizja w dół danych za poprzedni miesiąc; cotygodniowa publikacja o zasiłkach dla bezrobotnych była gorsza od szacunków, jednak na pewno niewystarczająca, by podbić EUR/USD o kilkadziesiąt pipsów). Niektórzy zwrot na eurodolarze mogą przypisywać wystąpieniu Janet Yellen. Rzeczywiście można powiedzieć, że była ona minimalnie (z podkreśleniem na „mini”) bardziej gołębia mówiąc, że „To, co musimy zrobić i będziemy robić w nadchodzących tygodniach, to dokładne zbadanie, ile z ostatnich słabszych danych makroekonomicznych jest spowodowane przez pogodę, a ile, jeżeli w ogóle, jest wynikiem słabnącej przyszłości”. To, co inwestorzy zinterpretowali gołębio, to sama chęć głębokiej dyskusji nad ostatnimi raportami makro. Większość ekonomistów twierdzi, że publikowane w ostatnich tygodniach odczyty są zaburzone przez srogą zimę. Skoro jednak Fed może „dokładnie badać temat” to niewykluczone, że dojdzie do wniosku (a przynajmniej rośnie taka szansa), iż nie każdy gorszy odczyt można zrzucić na czynniki pogodowe i w pewnym stopniu może złagodzić podejście w stosunku wycofywania się z QE (np. słownie; poprzez zasygnalizowanie, że gdyby gospodarka zwalniała tempo zatrzymamy tapering) lub bardziej zdecydowanie zmienić forward guidance. Ten niewielki strach oraz chęć „wyciśnięcia” krótkich pozycji spowodowały powrót powyżej 1.3700.
Podczas sesji azjatyckiej mieliśmy kolejny raz wyraźne osłabienie się juana i zbliżenie się do górnego ograniczenia dziennej zmienności pary USD/CNY. O sytuacji chińskiej waluty pisałem szerzej w środowym komentarzu, gdzie zaznaczałem, że wiele firm i inwestorów postanowiło wykorzystywać stałe wzmacniającego się juana do dolara oraz różnicę w oprocentowaniu obu walut i osiągać (teoretycznie risk-free) zyski. W „grę” zaangażował się jednak w pewnym stopniu Chiński Bank Centralny, który postanowił utrudnić spekulację. Jak donosi „The Wall Street Journal”, banki inwestycyjne wyemitowały instrumenty pochodne oparte o chińską walutę (nagradzające ich nabywców zyskami, gdy CNY się wzmacnia) na kwotę około 350 miliardów USD (według danych Morgan Stanley). Co ciekawe, mają one bardzo podobną budowę do strategii opcyjnych oferowanych między innymi polskim przedsiębiorcom w latach 2007-2008. Gdy lokalna waluta się wzmacnia, chińscy inwestorzy dostają z góry określaną wypłatę, natomiast gdy się osłabia, straty klientów są nieograniczone. Ci, którzy lubią teorie spiskowe mogą także zastanowić się nad faktem, że nie tylko władze w Pekinie mają interes w osłabieniu się juana (poprawa konkurencyjności), ale także banki inwestycyjne, którym nie było łatwo zabezpieczać transakcji, które były zawierane tylko i wyłącznie w jednym kierunku.
Kolejną rzeczą, na którą warto zwrócić uwagę, to systematyczne osłabienia się rubla. Rosyjska waluta straciła od początku roku do dolara około 10%. I choć jest to znacznie mniej niż hrywna, która oddała niespełna 25% wartości, to jednak przecena jest i tak znaczna. Nie wynika jednak ona bezpośrednio z zagrożeń makroekonomicznych (jak w przypadku Ukrainy) Federacji Rosyjskiej, choć oczywiście sytuacja w regionie nie pomaga rublowi. Przez dłuższy czas Moskwa jednak sugerowała, że słabsza waluta nie byłaby dla ich problemem (zwłaszcza że nadwyżka na rachunku obrotów bieżących działa na korzyść w tym przypadku, zapewniając większe przychody z eksportu surowców, co przy niemrawym wzroście gospodarczym jest pożądanym efektem i umożliwia stymulację fiskalną). Dowodem na to także są powiększające się rezerwy walutowe, które w ciągu ostatnich dwóch tygodni wzrosły o kilka miliardów USD (według danych ze strony centralnego między 7 a 21 lutego z 490 na 493.4 miliarda USD), co pokazuje, że zarówno bilans płatniczy nie ucierpiał na ostatnim zamieszaniu, jak i przeprowadzane interwencją są relatywnie niewielkie.
Jak znaczne było napięcie na rynku przed danymi o inflacji ze strefy euro, pokazuje wykres EUR/USD. Na gwałtowne wybicie w górę nałożyło się także przeświadczenie rynku, że dane mogą być nawet poniżej 0.7% (aktualnie 0.8% r/r) po wczorajszych odczytach z Niemiec. Tak silny wyskok był także spowodowany przez „znaczne zagęszczenie krótkich pozycji na EUR/USD”, które natychmiast zostały zamknięte po odczycie ze strefy euro.
Reasumując, bycze nastawienie na razie zwycięża przed nachodzącym tygodniem i dwoma kluczowymi odczytami – posiedzeniem EBC (szanse na ruch banku centralnego oczywiście spadły po wyższych od oczekiwań odczytach inflacji z godziny 11.00 CET) oraz danymi z amerykańskiego rynku pracy. Otwiera się również droga w kierunku 1.40 za EUR/USD, choć te poziomy wielu uczestnikom rynku wydawały się jeszcze kilkanaście godzin temu bardzo odległe.
Złoty szybko odrobił straty
Krajowa waluta bardzo szybko odrobiła większość strat spowodowanych sytuacją u naszego wschodniego sąsiada. EUR/PLN zszedł nawet poniżej 4.16 na koniec wczorajszej sesji. Jeszcze więcej dzieje się obecnie na parze USD/PLN, która powoli zaczyna się zbliżać do okrągłego poziomu 3.00. Ruchy z ostatnich kilkudziesięciu godzin po pierwsze potwierdzają siłę krajowej waluty, a po drugie pokazują, że ostatnie osłabienie zostało szybko wykorzystane do ponownego zakupu PLN.
Na zachowanie się złotego nie miały wpływu kolejne odczyty PKB z GUS. Potwierdziły się pierwsze szacunki o wzroście gospodarczym na poziomie +.2.7% r/r (2.2% sezonowo wyrównane). Na korzyść można za to zaliczyć lekką rewizję sezonowo wyrównanego odczytu opisującego zmianę kwartał do kwartału, który zamiast wcześniej opublikowanego wzrostu na poziomie +0.5% zwiększył się do +0.6%).
Reasumując, przez najbliższe godziny nie powinniśmy wyjść z przedziału 4.15-4.17 na EUR/PLN. Dziś także są małe szanse, byśmy przetestowali poziom 3.00 w dól na USD/PLN, choć jeżeli bycze nastroje utrzymają się na EUR/USD ta sztuka może się udać już w następnym tygodniu.
Spodziewane przedziały par złotowych w zależności od kursu EUR/USD:
Spodziewane poziomy kursu GBP/PLN w zależności od GBP/USD:
Zobacz również:
Komentarz walutowy z 27.02.2014
Komentarz walutowy z 26.02.2014
Komentarz walutowy z 25.02.2014
Komentarz walutowy z 24.02.2014
Atrakcyjne kursy 27 walut
Kurs na żywo.
Aktualizacja: 30s