Dalsza dyskusja na temat niepodległości Szkocji oraz nowe sondaże zwiększają prawdopodobieństwo zejścia poniżej 1.60. Rynek nie doszacowuje ryzyka wyższych stóp procentowych w USA. Unia Europejska wprowadza nowe sankcje, ale je jednocześnie zawiesza. Złoty oddaje wzrosty z poprzedniego tygodnia, a USD/PLN zbliża się w okolice 3.30.
Najważniejsze dane makro (czas CET – środkowoeuropejski). Szacunki danych makro są na podstawie informacji z Bloomberga, chyba że zaznaczono inaczej.
Brak danych makro, które mogą wyraźnie wpłynąć na analizowane pary.
UK. Stopy w USA. Sankcje
Wczoraj wiele miejsca poświęciliśmy sprawie niepodległości Szkocji oraz pierwszemu sondażowi YouGov, gdzie zwolennicy secesji uzyskali 2 procentową przewagę nad obozem opowiadającym się za pozostaniem wewnątrz Wielkiej Brytanii. Również w poniedziałkowym komentarzu zaznaczyliśmy wiele kluczowych kwestii dotyczących separacji, które do tej pory nie zostały rozwiązane – między innymi waluta, bank centralny, podział zadłużenia itd. Ponieważ w ostatnich godzinach pojawiły się kolejne badania opinii społecznej, a także szacunki banków inwestycyjnych oraz nowe znaki zapytania, warto powrócić do tematu także dziś.
Według ankiet przeprowadzonych przez TNS-BMRB, przewaga zwolenników pozostania wewnątrz Zjednoczonego Królestwa zmalała z 13 procent na przełomie lipca i sierpnia do 1% w pierwszych dniach września. I choć w tym przypadku obóz przeciwników nadal wygrywa (inaczej niż w wypadku YouGov), to jednak trend jest zauważalny i na tyle silny, by dać wyobrażenie, jak wielkie jest prawdopodobieństwo uzyskania przez Szkocję niepodległości.
Siłę zwolenników separacji zauważyli wreszcie politycy. Wczoraj na scenę wrócił były premier Wielkiej Brytanii Gordon Brown (Szkot zresztą), który lobbował na rzecz pozostania w Królestwie, a także obiecywał znacznie większą autonomię w decyzjach dotyczących podatków, zabezpieczenia społecznego czy też budżetu.
W kwestii niepodległości wiele miejsca zajmuje kwestia przychodów z wydobycia ropy naftowej i gazu z Morza Północnego. Dzisiejszy „The Wall Street Journal” pochylił się nad tematem zauważając jednak, że nawet jeżeli całość wpływów z surowców zasilałaby budżet Edynburga, to i tak deficyt sektora finansów publicznych przekraczałby 5% PKB ze względu na hojny system zabezpieczenia społecznego. Wcale jednak nie jest jasne, czy rzeczywiście ropa i gaz w całości należą się Szkotom. To prawdopodobnie będzie (jak wiele innych kwestii) tematem negocjacji po referendum, natomiast przy założeniu, że wpływy z ropy i gazu są rozłożone po równo, biorąc pod uwagę obecny udział PKB deficyt budżetowy Szkocji wyniósłby 10% PKB.
Poza kwestiami surowców niejasny jest także status Szkocji w Unii Europejskiej. Nie wiadomo, czy Edynburg nie musiałby rozpoczynać nowych negocjacji akcesyjnych z Brukselą. Równie trudno przewidzieć, jak zachowałby się kapitał po ogłoszeniu separacji. Niewykluczone, że znaczna część depozytów w funtach zostałaby przetransferowana do Królestwa ze względu na niejasności co do przyszłej waluty rozliczeniowej (podobne obawy były w Grecji) czy też polityki fiskalno-monetarnej.
Rynek także coraz głośniej plotkuje na temat możliwości opóźnienia podnoszenia stóp procentowych przez Bank Anglii ze względu na niepodległościowe zamieszenie. Według informacji Bloomberga, kontrakty terminowe na stopę procentową zakładają, że pierwsza podwyżka nastąpi dopiero a Sierpniu 2015 roku, podczas gdy jeszcze miesiąc temu rynek pozycjonował się na luty (a przed raportem o inflacji spekulowano nawet o końcu bieżącego roku).
Nie milkną również nowe raporty jak może zachować się GBP/USD, jeżeli Szkocja odłączy się od UK. Cytowany przez Bloomberga Kevin Daly, ekonomista Goldman Sachs, twierdzi, że w przypadku separacji może to popchnąć „kabla” w „środkowe rejony 1.50”. Podobne opinie płyną także z „Financial Times”, gdzie w artykule poświęconym niepodległości autor cytuje ekonomistów szacujących spadek w rejony okrągłego poziomu 1.50. Ponieważ sytuacja jest relatywnie nowa i rzadko obserwowana w rozwiniętych gospodarkach, a także ze względu na brak jakichkolwiek konkretnych rozwiązań, które mogłyby zostać wprowadzone po separacji, wszelkie szacunki zaczynają być pewnego rodzaju „magnesem”, który po realizacji danego scenariusza będzie bardzo szybko przyciągać notowania funta.
Ponieważ kalendarz makroekonomiczny był pusty w ostatnich godzinach, nieco uwagi rynku przyciągnęła krótka analiza ekonomistów z regionalnego oddziału Fedu w San Francisco. Autorzy opracowania zauważają, że rynek nie doszacowuje perspektywy podnoszenia stóp procentowych. Pokazują to na podstawie zarówno ankiet „primary dealers”, jak i rynkowych wycen przyszłych stóp procentowych w porównaniu do szacunków członków Rezerwy Federalnej (w projekcjach ekonomicznych). Choć temat nie jest nowy, a badania nie są zbyt odkrywcze, to mimo wszystko dolar zyskał po publikacji raportu najprawdopodobniej „doszukując” się drugiego dna i np. zakładając, że badanie nie jest przypadkowe i może być pewną sugestią co do przyszłych działań Fedu (efekt zaskoczeń Draghiego i Jackson Hole także jest w pamięci rynku).
Nieco zamieszania mamy także z wprowadzeniem nowych sankcji przez Unię Europejską. Przywódcy wspólnoty zdecydowali się zaostrzyć restrykcje w wymianie handlowo-usługowej pomiędzy UE a Rosją, ale jednocześnie postanowili je zawiesić ze względu na deeskalację konfliktu na Wschodzie. Dodatkowo według informacji Kremla wczoraj odbyła się kolejna rozmowa telefoniczna pomiędzy Poroszenko a Putinem, co tylko uprawdopodobnia scenariusz rozwiązania korzystnego dla rynków.
Reasumując, amerykańska waluta cały czas korzysta z łagodniejszej od oczekiwań polityki monetarnej w strefie euro, a także zyskuje dzięki wyprzedaży funta. Relatywnie łatwe przebicie poziomu 1.2900 na EUR/USD powinno sprowadzać nas w kierunku 1.2800, a przy scenariuszu kolejnych sondaży przybliżających Szkocję do niepodległości szybko powinniśmy przetestować 1.6000.
Osłabienie złotego
Złoty od rana wyraźnie się osłabia i to zarówno do euro, jak i do dolara. Ruch na PLN nie jest jednak odosobniony, gdyż inne waluty rynków wschodzących (między innymi forint, lira i rand południowoafrykański) także tracą do euro około pół procenta. Głównym powodem wyprzedaży na EM jest lekkie pogorszenie się sytuacji na giełdach oraz realizacja zysków na obligacjach, które dały w ostatnim czasie zarobić na niektórych rynkach dobre kilka procent.
Mała jest jednak szansa na to, by tempo osłabienia złotówki było kontynuowane, a poziomy w granicach 4.20 za euro powinny powstrzymać przecenę. Nieco inaczej sytuacja wygląda w przypadku dolara, który prawdopodobnie relatywnie szybko przetestuje poziom 3.30 (wystarczy spadek EUR/USD w środkowe rejony 1.27).
Reasumując, zakreślony wczoraj spadek EUR/PLN w okolice 4.15 w tym tygodniu ma obecnie mniejsze szanse na realizację, jednak także wyraźnie wzrosty powyżej granicy 4.20 nie powinny być scenariuszem bazowym. Gdy napięcie na rynkach się zmniejszy powinniśmy więc powrócić w okolice 4.18. Znacznie więcej powinno się dziać na USD/PLN (spore zmiany EUR/USD), a także na GBP/PLN (ze względu na Szkocję – więcej w akapitach opisujących globalną sytuację).
Spodziewane przedziały par złotowych w zależności od kursu EUR/USD:
Kurs EUR/USD
1.2950-1.3050
1.2850-1.2950
1.3050-1.3150
Kurs EUR/PLN
4.1800-4.2200
4.1800-4.2200
4.1800-4.2200
Kurs USD/PLN
3.2200-3.2600
3.2400-3.2800
3.2000-3.2400
Kurs CHF/PLN
3.4400-3.4800
3.4400-3.4800
3.4400-3.4800
Spodziewane poziomy kursu GBP/PLN w zależności od GBP/USD:
Powyższy komentarz nie jest rekomendacją w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 roku. Został on sporządzony w celach informacyjnych i nie powinien stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Cinkciarz.pl Sp. z o.o. nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszym komentarzu. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez podania źródła jest zabronione.
Dalsza dyskusja na temat niepodległości Szkocji oraz nowe sondaże zwiększają prawdopodobieństwo zejścia poniżej 1.60. Rynek nie doszacowuje ryzyka wyższych stóp procentowych w USA. Unia Europejska wprowadza nowe sankcje, ale je jednocześnie zawiesza. Złoty oddaje wzrosty z poprzedniego tygodnia, a USD/PLN zbliża się w okolice 3.30.
Najważniejsze dane makro (czas CET – środkowoeuropejski). Szacunki danych makro są na podstawie informacji z Bloomberga, chyba że zaznaczono inaczej.
UK. Stopy w USA. Sankcje
Wczoraj wiele miejsca poświęciliśmy sprawie niepodległości Szkocji oraz pierwszemu sondażowi YouGov, gdzie zwolennicy secesji uzyskali 2 procentową przewagę nad obozem opowiadającym się za pozostaniem wewnątrz Wielkiej Brytanii. Również w poniedziałkowym komentarzu zaznaczyliśmy wiele kluczowych kwestii dotyczących separacji, które do tej pory nie zostały rozwiązane – między innymi waluta, bank centralny, podział zadłużenia itd. Ponieważ w ostatnich godzinach pojawiły się kolejne badania opinii społecznej, a także szacunki banków inwestycyjnych oraz nowe znaki zapytania, warto powrócić do tematu także dziś.
Według ankiet przeprowadzonych przez TNS-BMRB, przewaga zwolenników pozostania wewnątrz Zjednoczonego Królestwa zmalała z 13 procent na przełomie lipca i sierpnia do 1% w pierwszych dniach września. I choć w tym przypadku obóz przeciwników nadal wygrywa (inaczej niż w wypadku YouGov), to jednak trend jest zauważalny i na tyle silny, by dać wyobrażenie, jak wielkie jest prawdopodobieństwo uzyskania przez Szkocję niepodległości.
Siłę zwolenników separacji zauważyli wreszcie politycy. Wczoraj na scenę wrócił były premier Wielkiej Brytanii Gordon Brown (Szkot zresztą), który lobbował na rzecz pozostania w Królestwie, a także obiecywał znacznie większą autonomię w decyzjach dotyczących podatków, zabezpieczenia społecznego czy też budżetu.
W kwestii niepodległości wiele miejsca zajmuje kwestia przychodów z wydobycia ropy naftowej i gazu z Morza Północnego. Dzisiejszy „The Wall Street Journal” pochylił się nad tematem zauważając jednak, że nawet jeżeli całość wpływów z surowców zasilałaby budżet Edynburga, to i tak deficyt sektora finansów publicznych przekraczałby 5% PKB ze względu na hojny system zabezpieczenia społecznego. Wcale jednak nie jest jasne, czy rzeczywiście ropa i gaz w całości należą się Szkotom. To prawdopodobnie będzie (jak wiele innych kwestii) tematem negocjacji po referendum, natomiast przy założeniu, że wpływy z ropy i gazu są rozłożone po równo, biorąc pod uwagę obecny udział PKB deficyt budżetowy Szkocji wyniósłby 10% PKB.
Poza kwestiami surowców niejasny jest także status Szkocji w Unii Europejskiej. Nie wiadomo, czy Edynburg nie musiałby rozpoczynać nowych negocjacji akcesyjnych z Brukselą. Równie trudno przewidzieć, jak zachowałby się kapitał po ogłoszeniu separacji. Niewykluczone, że znaczna część depozytów w funtach zostałaby przetransferowana do Królestwa ze względu na niejasności co do przyszłej waluty rozliczeniowej (podobne obawy były w Grecji) czy też polityki fiskalno-monetarnej.
Rynek także coraz głośniej plotkuje na temat możliwości opóźnienia podnoszenia stóp procentowych przez Bank Anglii ze względu na niepodległościowe zamieszenie. Według informacji Bloomberga, kontrakty terminowe na stopę procentową zakładają, że pierwsza podwyżka nastąpi dopiero a Sierpniu 2015 roku, podczas gdy jeszcze miesiąc temu rynek pozycjonował się na luty (a przed raportem o inflacji spekulowano nawet o końcu bieżącego roku).
Nie milkną również nowe raporty jak może zachować się GBP/USD, jeżeli Szkocja odłączy się od UK. Cytowany przez Bloomberga Kevin Daly, ekonomista Goldman Sachs, twierdzi, że w przypadku separacji może to popchnąć „kabla” w „środkowe rejony 1.50”. Podobne opinie płyną także z „Financial Times”, gdzie w artykule poświęconym niepodległości autor cytuje ekonomistów szacujących spadek w rejony okrągłego poziomu 1.50. Ponieważ sytuacja jest relatywnie nowa i rzadko obserwowana w rozwiniętych gospodarkach, a także ze względu na brak jakichkolwiek konkretnych rozwiązań, które mogłyby zostać wprowadzone po separacji, wszelkie szacunki zaczynają być pewnego rodzaju „magnesem”, który po realizacji danego scenariusza będzie bardzo szybko przyciągać notowania funta.
Ponieważ kalendarz makroekonomiczny był pusty w ostatnich godzinach, nieco uwagi rynku przyciągnęła krótka analiza ekonomistów z regionalnego oddziału Fedu w San Francisco. Autorzy opracowania zauważają, że rynek nie doszacowuje perspektywy podnoszenia stóp procentowych. Pokazują to na podstawie zarówno ankiet „primary dealers”, jak i rynkowych wycen przyszłych stóp procentowych w porównaniu do szacunków członków Rezerwy Federalnej (w projekcjach ekonomicznych). Choć temat nie jest nowy, a badania nie są zbyt odkrywcze, to mimo wszystko dolar zyskał po publikacji raportu najprawdopodobniej „doszukując” się drugiego dna i np. zakładając, że badanie nie jest przypadkowe i może być pewną sugestią co do przyszłych działań Fedu (efekt zaskoczeń Draghiego i Jackson Hole także jest w pamięci rynku).
Nieco zamieszania mamy także z wprowadzeniem nowych sankcji przez Unię Europejską. Przywódcy wspólnoty zdecydowali się zaostrzyć restrykcje w wymianie handlowo-usługowej pomiędzy UE a Rosją, ale jednocześnie postanowili je zawiesić ze względu na deeskalację konfliktu na Wschodzie. Dodatkowo według informacji Kremla wczoraj odbyła się kolejna rozmowa telefoniczna pomiędzy Poroszenko a Putinem, co tylko uprawdopodobnia scenariusz rozwiązania korzystnego dla rynków.
Reasumując, amerykańska waluta cały czas korzysta z łagodniejszej od oczekiwań polityki monetarnej w strefie euro, a także zyskuje dzięki wyprzedaży funta. Relatywnie łatwe przebicie poziomu 1.2900 na EUR/USD powinno sprowadzać nas w kierunku 1.2800, a przy scenariuszu kolejnych sondaży przybliżających Szkocję do niepodległości szybko powinniśmy przetestować 1.6000.
Osłabienie złotego
Złoty od rana wyraźnie się osłabia i to zarówno do euro, jak i do dolara. Ruch na PLN nie jest jednak odosobniony, gdyż inne waluty rynków wschodzących (między innymi forint, lira i rand południowoafrykański) także tracą do euro około pół procenta. Głównym powodem wyprzedaży na EM jest lekkie pogorszenie się sytuacji na giełdach oraz realizacja zysków na obligacjach, które dały w ostatnim czasie zarobić na niektórych rynkach dobre kilka procent.
Mała jest jednak szansa na to, by tempo osłabienia złotówki było kontynuowane, a poziomy w granicach 4.20 za euro powinny powstrzymać przecenę. Nieco inaczej sytuacja wygląda w przypadku dolara, który prawdopodobnie relatywnie szybko przetestuje poziom 3.30 (wystarczy spadek EUR/USD w środkowe rejony 1.27).
Reasumując, zakreślony wczoraj spadek EUR/PLN w okolice 4.15 w tym tygodniu ma obecnie mniejsze szanse na realizację, jednak także wyraźnie wzrosty powyżej granicy 4.20 nie powinny być scenariuszem bazowym. Gdy napięcie na rynkach się zmniejszy powinniśmy więc powrócić w okolice 4.18. Znacznie więcej powinno się dziać na USD/PLN (spore zmiany EUR/USD), a także na GBP/PLN (ze względu na Szkocję – więcej w akapitach opisujących globalną sytuację).
Spodziewane przedziały par złotowych w zależności od kursu EUR/USD:
Spodziewane poziomy kursu GBP/PLN w zależności od GBP/USD:
Zobacz również:
Popołudniowy komentarz walutowy z 08.09.2014
Komentarz walutowy z 08.09.2014
Popołudniowy komentarz walutowy z 05.09.2014
Komentarz walutowy z 05.09.2014
Atrakcyjne kursy 27 walut
Kurs na żywo.
Aktualizacja: 30s