Fiasko greckich negocjacji nie zmieniło rynkowego krajobrazu. Euro wykorzystało solidne dane z Niemiec do umocnienia. Funt wzmocniony mimo rekordowo niskiej inflacji.
Negocjacje między Grecją oraz krajami strefy euro zostałby zerwane bardzo szybko. Reakcja rynku jednak tylko początkowo była nerwowa, a później euro przystąpiło do odrabiania strat. Amerykańskie rynki były w poniedziałek zamknięte.
Grecja dostała od Unii Europejskiej ultimatum – kraj musi zaakceptować przedłużenie obecnego programu pomocowego, jako punkt wyjściowy do jakichkolwiek kolejnych negocjacji. Ateny jednak pozostają okopane na swoich pozycjach oraz nie zamierzają przystać na oczekiwania swoich wierzycieli.
Minister finansów Yanis Varoufakis odrzucił dzisiaj argumenty innych krajów, że tylko przedłużenie obecnego bailoutu wchodzi w rachubę, nie zdradził jednak swoich alternatyw. Polityk utrzymuje ponadto, że wczoraj był gotowy zaakceptować propozycje nakreślone przez unijnego komisarza Pierre'a Moscovici, lecz zostały one w ostatnie chwili wycofane przez szefa eurogrupy Jeroena Dijsselbloem.
Grecja dostała czas do piątku – to ostatni możliwy termin, aby krajowe parlamenty wyraziły zgodę na przekazanie kolejnych pieniędzy dla Aten. Nieprzedłużenie obecnego programu pomocowego oznacza, że kraj w marcu utraci środki na normalne funkcjonowanie.
Kolejne przesunięcie rozmów ostatniej szansy oznacza przeciąganie zamieszania z greckimi finansami przez kolejne dni. Prawdopodobieństwo osiągnięcia jakiejś formy porozumienia jest jednak znacznie wyższe niż scenariusz prowadzący do rozpadu strefy euro. W dodatku ten czynnik ma znaczenie lokalne – grecka giełda spadała dzisiaj o kolejne cztery procent oraz trwa wyprzedaż obligacji. Na szerokim rynku nie widać oznak paniki.
Euro zyskało natomiast po publikacji indeksu ZEW, który pokazał dalszą poprawę kondycji niemieckiej gospodarki. Ostatnie dane napływające znad Renu wskazują na nabieranie rozpędu przez najważniejszą gospodarkę unii monetarnej. Wcześniej niemiecki PKB przebił oczekiwania. Ten czynnik ma większe znaczenie niż ryzyka związane z Grecją.
Dobra forma funta
Inflacja w Wielkiej Brytanii zanotowała kolejny rekordowo niski poziom. W styczniu ceny urosły o jedynie 0.3 procent – najwolniej od 1989 roku, od kiedy dane są zbierane. Analizy brytyjskiego urzędu statystycznego wykorzystujące modele przybliżające zmiany cen w przeszłości pokazały, że ceny na Wyspach rosły równie wolno w latach sześćdziesiątych dwudziestego wieku.
Za spadkiem inflacji stoją czynniki podażowe. Najniższa od sześciu lat cena ropy naftowej oraz spadek cen żywności w połączeniu z rosnącą konkurencją sieci handlowych wymusza spadek inflacji. W zaszłym tygodniu Bank Anglii powiedział, że inflacja może spaść poniżej zera w krótkim terminie, lecz powróci do celu w perspektywie dwóch lat.
Niskie ceny zwiększają siłę nabywczą brytyjskich konsumentów. Na Wyspach sytuacja na rynku pracy jest bardzo dobra – wynagrodzenia konsekwentnie rosną, a stopa bezrobocia spadła do poziomu sprzed kryzysu. To znacznie poprawia ocenę brytyjskiej gospodarki oraz zmniejsza szanse na obniżki stóp procentowych w odpowiedzi na spadek cen.
Władze monetarne podkreśliły bowiem, że zagrożenie deflacją nie istnieje, a sytuacja jest znacznie inna niż w przypadku strefy euro czy Japonii, gdzie banki centralne stoją w obliczu spadku cen, który ma dotkliwe konsekwencje dla gospodarki.
Funt zdrożał do dolara mimo publikacji danych o inflacji niższej od prognoz. Brytyjska waluta korzysta bowiem z wyraźnej poprawy raportów makroekonomicznych oraz wykorzystuje chwilową słabość dolara. Para EUR/GBP zyskała, oddalając się od najniższego pułapu od 2008 roku.
Złoty rośnie do dolara
Słabość dolara otworzyła złotemu drogę do umocnienia do amerykańskiej waluty. Polska waluta pozostaje natomiast stabilna w relacji do pozostałych najważniejszych par.
Dzisiaj zostaną pokazane raporty z rynku pracy, które mogą wpłynąć na oczekiwania dotyczące stóp procentowych. Jutro zostaną pokazane dane o produkcji i sprzedaży. Jeżeli raporty spełnią oczekiwania, to złoty może zyskać.
Powyższy komentarz nie jest rekomendacją w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 roku. Został on sporządzony w celach informacyjnych i nie powinien stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Cinkciarz.pl Sp. z o.o. nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszym komentarzu. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez podania źródła jest zabronione.
Fiasko greckich negocjacji nie zmieniło rynkowego krajobrazu. Euro wykorzystało solidne dane z Niemiec do umocnienia. Funt wzmocniony mimo rekordowo niskiej inflacji.
Negocjacje między Grecją oraz krajami strefy euro zostałby zerwane bardzo szybko. Reakcja rynku jednak tylko początkowo była nerwowa, a później euro przystąpiło do odrabiania strat. Amerykańskie rynki były w poniedziałek zamknięte.
Grecja dostała od Unii Europejskiej ultimatum – kraj musi zaakceptować przedłużenie obecnego programu pomocowego, jako punkt wyjściowy do jakichkolwiek kolejnych negocjacji. Ateny jednak pozostają okopane na swoich pozycjach oraz nie zamierzają przystać na oczekiwania swoich wierzycieli.
Minister finansów Yanis Varoufakis odrzucił dzisiaj argumenty innych krajów, że tylko przedłużenie obecnego bailoutu wchodzi w rachubę, nie zdradził jednak swoich alternatyw. Polityk utrzymuje ponadto, że wczoraj był gotowy zaakceptować propozycje nakreślone przez unijnego komisarza Pierre'a Moscovici, lecz zostały one w ostatnie chwili wycofane przez szefa eurogrupy Jeroena Dijsselbloem.
Grecja dostała czas do piątku – to ostatni możliwy termin, aby krajowe parlamenty wyraziły zgodę na przekazanie kolejnych pieniędzy dla Aten. Nieprzedłużenie obecnego programu pomocowego oznacza, że kraj w marcu utraci środki na normalne funkcjonowanie.
Kolejne przesunięcie rozmów ostatniej szansy oznacza przeciąganie zamieszania z greckimi finansami przez kolejne dni. Prawdopodobieństwo osiągnięcia jakiejś formy porozumienia jest jednak znacznie wyższe niż scenariusz prowadzący do rozpadu strefy euro. W dodatku ten czynnik ma znaczenie lokalne – grecka giełda spadała dzisiaj o kolejne cztery procent oraz trwa wyprzedaż obligacji. Na szerokim rynku nie widać oznak paniki.
Euro zyskało natomiast po publikacji indeksu ZEW, który pokazał dalszą poprawę kondycji niemieckiej gospodarki. Ostatnie dane napływające znad Renu wskazują na nabieranie rozpędu przez najważniejszą gospodarkę unii monetarnej. Wcześniej niemiecki PKB przebił oczekiwania. Ten czynnik ma większe znaczenie niż ryzyka związane z Grecją.
Dobra forma funta
Inflacja w Wielkiej Brytanii zanotowała kolejny rekordowo niski poziom. W styczniu ceny urosły o jedynie 0.3 procent – najwolniej od 1989 roku, od kiedy dane są zbierane. Analizy brytyjskiego urzędu statystycznego wykorzystujące modele przybliżające zmiany cen w przeszłości pokazały, że ceny na Wyspach rosły równie wolno w latach sześćdziesiątych dwudziestego wieku.
Za spadkiem inflacji stoją czynniki podażowe. Najniższa od sześciu lat cena ropy naftowej oraz spadek cen żywności w połączeniu z rosnącą konkurencją sieci handlowych wymusza spadek inflacji. W zaszłym tygodniu Bank Anglii powiedział, że inflacja może spaść poniżej zera w krótkim terminie, lecz powróci do celu w perspektywie dwóch lat.
Niskie ceny zwiększają siłę nabywczą brytyjskich konsumentów. Na Wyspach sytuacja na rynku pracy jest bardzo dobra – wynagrodzenia konsekwentnie rosną, a stopa bezrobocia spadła do poziomu sprzed kryzysu. To znacznie poprawia ocenę brytyjskiej gospodarki oraz zmniejsza szanse na obniżki stóp procentowych w odpowiedzi na spadek cen.
Władze monetarne podkreśliły bowiem, że zagrożenie deflacją nie istnieje, a sytuacja jest znacznie inna niż w przypadku strefy euro czy Japonii, gdzie banki centralne stoją w obliczu spadku cen, który ma dotkliwe konsekwencje dla gospodarki.
Funt zdrożał do dolara mimo publikacji danych o inflacji niższej od prognoz. Brytyjska waluta korzysta bowiem z wyraźnej poprawy raportów makroekonomicznych oraz wykorzystuje chwilową słabość dolara. Para EUR/GBP zyskała, oddalając się od najniższego pułapu od 2008 roku.
Złoty rośnie do dolara
Słabość dolara otworzyła złotemu drogę do umocnienia do amerykańskiej waluty. Polska waluta pozostaje natomiast stabilna w relacji do pozostałych najważniejszych par.
Dzisiaj zostaną pokazane raporty z rynku pracy, które mogą wpłynąć na oczekiwania dotyczące stóp procentowych. Jutro zostaną pokazane dane o produkcji i sprzedaży. Jeżeli raporty spełnią oczekiwania, to złoty może zyskać.
Zobacz również:
Popołudniowy komentarz walutowy z 16.02.2015
Komentarz walutowy z 16.02.2015
Popołudniowy komentarz walutowy z 13.02.2015
Komentarz walutowy z 13.02.2015
Atrakcyjne kursy 27 walut
Kurs na żywo.
Aktualizacja: 30s