Lekkie zawahanie EUR/USD po dobrych danych z USA. Wystąpienie Mario Draghiego w Amsterdamie nie takie gołębie. Rosnąca awersja do ryzyka lekko wzmacnia jena mimo niższych danych o inflacji. Sytuacja na Ukrainie oraz obniżenie ratingu Rosji powoduje, że rozpoczynamy sesję na złotym powyżej poziomu 4.20 za euro.
Najważniejsze dane makro (czas CET – środkowoeuropejski). Szacunki danych makro są na podstawie informacji z Bloomberga, chyba że zaznaczono inaczej.
Brak danych makro, które mogłyby wyraźnie wpłynąć na analizowane pary walutowe.
Dane. Draghi. Jen
Cały czas obserwujemy wyjątkową stabilizację na głównej parze walutowej, której tygodniowe zmiany zawierają się w przedziale 1.3820 plus/minus 30 pipsów, co jeszcze niedawno można było uznać za nudny handel nawet w przedziale dziennym. Charakterystyką FX jest jednak relatywnie wysoka zmienność notowań (na płynnych parach), a więc taki stan rzeczy z dużym prawdopodobieństwem powinien się zmienić w niedalekiej przyszłości.
Po danych o Ifo jedynym wydarzeniem, które wpłynęło na lekkie podniesienie ciśnienia uczestników handlu na EUR/USD, była publikacja odczytów zza oceanu. Nowe zamówienia na dobra trwałe wzrosły o 2.6% m/m (szacunki +2% m/m). Jeszcze lepiej wyglądał odczyt z wyłączeniem środków transportu (+2.0%) podczas gdy spodziewano się +0.9%. Tak silne odbicie ma z jednej strony związek z dość przytłumionymi danymi obserwowanymi podczas miesięcy zimowych (bardziej czynnik sezonowych), ale z drugiej strony jest także pochodną wyższych zamówień na dobra inwestycyjne, co może zapowiadać znacznie lepszy wzrost PKB w kolejnych kwartałach 2014 roku. Spowodowało to, że chwilowo spadliśmy poniżej poziomu 1.3800, ale byki szybko odzyskały formę i EUR/USD ponownie wrócił do poziomów sprzed publikacji. Obserwując zarówno brak trwałej reakcji na silne odczyty z Europy (PMI i Ifo), a także tylko krótkotrwałe wzmocnienie się USD po wczorajszych danych, rynek wyraźnie czeka na „coś grubszego” (przede wszystkim środową inflację ze strefy euro, ale także PKB z USA, czy Payrollsy).
Tym „grubszym” jednak na pewno nie było wczorajsze przemówienie Mario Draghiego w Amsterdamie. Na nagłówki agencji informacyjnych trafił news, że EBC jest gotowy do użycia niekonwencjonalnych elementów polityki pieniężnej, jednak pojawił się także kolejny argument przeciwko takiemu ruchowi. Draghi mówił, że „kurs walutowy sam w sobie nie jest celem polityki pieniężnej, ale wzrost wartości waluty, przy zachowaniu pozostałych kwestii na niezmienionym poziomie, skutkuje zacieśnieniem polityki pieniężnej, wywołuje spadkową presję na inflację i potencjalnie zagraża rodzącemu się ożywieniu. W takim wypadku powoduje to nawoływania do zmian (polityki monetarnej – przyp. aut.), by utrzymać jej akomodacyjny poziom. Stąd mówimy, że kurs walutowy jest coraz ważniejszy w kształtowaniu naszej oceny przyszłego poziomu cen” (cześć gołębia, ogólnie znana rynkowi). Dalej jednak przewodniczący EBC twierdzi, że „powyższa ocena music być także analizowana w szerszym kontekście. W pewnym stopniu waluta (euro – przyp. aut.) rośnie na wartości, ponieważ zaufanie do strefy euro powraca, a także zwiększa się napływ kapitału, co poluźnia warunki finansowania. Podczas gdy kurs walutowy rośnie, powoduje to w krótkim terminie niższą inflacje oraz spadek długoterminowych stóp procentowych (czyli kosztu finansowania – przyp. aut.), a to powinno podwyższa inflację w dłuższym terminie (większe zainteresowanie kredytem i łatwiejsza dostępność) oraz stymulować wzrost. Z tego wynika, że cały czas problemem jest mechanizm transmisji niższego kosztu pieniądza do realnej gospodarki, a nie sam kurs walutowy (a na ten problem w przypadku nieefektywnego rynku instrumentów strukturyzowanych opartych o prywatny dług trudno znaleźć dobre rozwiązanie: obniżenie stóp czy skup długu państwowego raczej nie pomoże, więc stad wprowadzenie tych elementów wydaje się być mało celowe).
Od początku sesji na wartości zyskuje jen. Ma to jednak głównie związek z pogorszeniem się globalnego sentymentu (Ukraina) niż z nocnymi danym o inflacji. Wzrost cen z regionu Tokio (za kwiecień; za marzec z całego kraju były one bliskie szacunkom) był o 0.1 punktu procentowego poniżej rynkowych oczekiwań (2.7% vs 2.8% ; relatywnie wysoki ze względu na wzrost podatku o sprzedaży), co nie oddala Banku Japonii od rozszerzenia stymulacji monetarnej na początku drugiej połowy bieżącego roku. Im bardziej będziemy się zbliżać do tej daty, należy spodziewać się większej zmienności jena i silniejszych reakcji na dane makro. Gdyby okazało się, że zobaczymy zwiększenie poziomu skupu aktywów, szybko powinniśmy przekroczyć poziom 105 jenów za dolara i kierować się w rejony wartości 110.
Reasumując, zachowanie się EUR/USD cały czas nie wyklucza test poziomu 1.3900 jeszcze w tym miesiącu. Dodatkowo, gdyby inflacja ze strefy euro (publikacja w środę) była wyższa od prognoz (przynajmniej +0.9% r/r), wtedy można byłoby się spodziewać utrzymania EUR/USD blisko wieloletnich szczytów (szansa na ruch ze strony EBC by zmalała).
Testujemy 4.20
Gracze zakładający wzrost pary EUR/PLN dostali dobry argument do próby złamania poziomu 4.20. Rozpoczęcie operacji antyterrorystycznej przez władze w Kijowie, a także obniżenie ratingu Rosji przez agencję S&P (z BBB do BBB minus – ostatni inwestycyjny poziom) sprawiły, że globalni inwestorzy spojrzeli nieco chłodniej na perspektywę całego regionu. Z drugiej jednak strony trzeba również zauważyć, że procentowo przecena krajowej waluty nie jest wielka (0.25%) i można się spodziewać, że jeżeli nastąpi choć niewielka poprawa nastrojów (np. w weekend nic szczególnego się nie wydarzy) możemy szybko nadrobić „straconego” grosza i ponownie powrócić poniżej 4.20. Nieco większą przecenę obserwujemy natomiast na CHF/PLN, gdzie dochodzimy do granic 3.45 (lekki spadek EUR/CHF spowodował, że ruch jest silniejszy franku-złotym niż na euro-złotym).
Jeżeli najbliższe dni nie doprowadzą do wyraźniej eskalacji konfliktu (interwencja wojsk rosyjskich na ternie Ukrainy) czy sankcji handlowych, wtedy możemy spodziewać się powrotu EUR/PLN poniżej 4.20 i CHF/PLN w granice 3.43 (nadal bazowy scenariusz). W przypadku utrzymywania się napięcia na obecnym poziomie (wiele coraz ostrzejszych wypowiedzi ze strony polityków), niewykluczone, że przez kilka dni będziemy balansować na granicy 4.20-4.21 za euro.
Spodziewane przedziały par złotowych w zależności od kursu EUR/USD:
Kurs EUR/USD
1.3750-1.3850
1.3850-1.3950
1.3650-1.3750
Kurs EUR/PLN
4.1800-4.2200
4.1800-4.2200
4.1800-4.2200
Kurs USD/PLN
3.0300-3.0700
3.0100-3.0500
3.0600-3.0800
Kurs CHF/PLN
3.4200-3.4600
3.4200-3.4600
3.4200-3.4600
Spodziewane poziomy kursu GBP/PLN w zależności od GBP/USD:
Powyższy komentarz nie jest rekomendacją w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 roku. Został on sporządzony w celach informacyjnych i nie powinien stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Cinkciarz.pl Sp. z o.o. nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszym komentarzu. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez podania źródła jest zabronione.
Lekkie zawahanie EUR/USD po dobrych danych z USA. Wystąpienie Mario Draghiego w Amsterdamie nie takie gołębie. Rosnąca awersja do ryzyka lekko wzmacnia jena mimo niższych danych o inflacji. Sytuacja na Ukrainie oraz obniżenie ratingu Rosji powoduje, że rozpoczynamy sesję na złotym powyżej poziomu 4.20 za euro.
Najważniejsze dane makro (czas CET – środkowoeuropejski). Szacunki danych makro są na podstawie informacji z Bloomberga, chyba że zaznaczono inaczej.
Dane. Draghi. Jen
Cały czas obserwujemy wyjątkową stabilizację na głównej parze walutowej, której tygodniowe zmiany zawierają się w przedziale 1.3820 plus/minus 30 pipsów, co jeszcze niedawno można było uznać za nudny handel nawet w przedziale dziennym. Charakterystyką FX jest jednak relatywnie wysoka zmienność notowań (na płynnych parach), a więc taki stan rzeczy z dużym prawdopodobieństwem powinien się zmienić w niedalekiej przyszłości.
Po danych o Ifo jedynym wydarzeniem, które wpłynęło na lekkie podniesienie ciśnienia uczestników handlu na EUR/USD, była publikacja odczytów zza oceanu. Nowe zamówienia na dobra trwałe wzrosły o 2.6% m/m (szacunki +2% m/m). Jeszcze lepiej wyglądał odczyt z wyłączeniem środków transportu (+2.0%) podczas gdy spodziewano się +0.9%. Tak silne odbicie ma z jednej strony związek z dość przytłumionymi danymi obserwowanymi podczas miesięcy zimowych (bardziej czynnik sezonowych), ale z drugiej strony jest także pochodną wyższych zamówień na dobra inwestycyjne, co może zapowiadać znacznie lepszy wzrost PKB w kolejnych kwartałach 2014 roku. Spowodowało to, że chwilowo spadliśmy poniżej poziomu 1.3800, ale byki szybko odzyskały formę i EUR/USD ponownie wrócił do poziomów sprzed publikacji. Obserwując zarówno brak trwałej reakcji na silne odczyty z Europy (PMI i Ifo), a także tylko krótkotrwałe wzmocnienie się USD po wczorajszych danych, rynek wyraźnie czeka na „coś grubszego” (przede wszystkim środową inflację ze strefy euro, ale także PKB z USA, czy Payrollsy).
Tym „grubszym” jednak na pewno nie było wczorajsze przemówienie Mario Draghiego w Amsterdamie. Na nagłówki agencji informacyjnych trafił news, że EBC jest gotowy do użycia niekonwencjonalnych elementów polityki pieniężnej, jednak pojawił się także kolejny argument przeciwko takiemu ruchowi. Draghi mówił, że „kurs walutowy sam w sobie nie jest celem polityki pieniężnej, ale wzrost wartości waluty, przy zachowaniu pozostałych kwestii na niezmienionym poziomie, skutkuje zacieśnieniem polityki pieniężnej, wywołuje spadkową presję na inflację i potencjalnie zagraża rodzącemu się ożywieniu. W takim wypadku powoduje to nawoływania do zmian (polityki monetarnej – przyp. aut.), by utrzymać jej akomodacyjny poziom. Stąd mówimy, że kurs walutowy jest coraz ważniejszy w kształtowaniu naszej oceny przyszłego poziomu cen” (cześć gołębia, ogólnie znana rynkowi). Dalej jednak przewodniczący EBC twierdzi, że „powyższa ocena music być także analizowana w szerszym kontekście. W pewnym stopniu waluta (euro – przyp. aut.) rośnie na wartości, ponieważ zaufanie do strefy euro powraca, a także zwiększa się napływ kapitału, co poluźnia warunki finansowania. Podczas gdy kurs walutowy rośnie, powoduje to w krótkim terminie niższą inflacje oraz spadek długoterminowych stóp procentowych (czyli kosztu finansowania – przyp. aut.), a to powinno podwyższa inflację w dłuższym terminie (większe zainteresowanie kredytem i łatwiejsza dostępność) oraz stymulować wzrost. Z tego wynika, że cały czas problemem jest mechanizm transmisji niższego kosztu pieniądza do realnej gospodarki, a nie sam kurs walutowy (a na ten problem w przypadku nieefektywnego rynku instrumentów strukturyzowanych opartych o prywatny dług trudno znaleźć dobre rozwiązanie: obniżenie stóp czy skup długu państwowego raczej nie pomoże, więc stad wprowadzenie tych elementów wydaje się być mało celowe).
Od początku sesji na wartości zyskuje jen. Ma to jednak głównie związek z pogorszeniem się globalnego sentymentu (Ukraina) niż z nocnymi danym o inflacji. Wzrost cen z regionu Tokio (za kwiecień; za marzec z całego kraju były one bliskie szacunkom) był o 0.1 punktu procentowego poniżej rynkowych oczekiwań (2.7% vs 2.8% ; relatywnie wysoki ze względu na wzrost podatku o sprzedaży), co nie oddala Banku Japonii od rozszerzenia stymulacji monetarnej na początku drugiej połowy bieżącego roku. Im bardziej będziemy się zbliżać do tej daty, należy spodziewać się większej zmienności jena i silniejszych reakcji na dane makro. Gdyby okazało się, że zobaczymy zwiększenie poziomu skupu aktywów, szybko powinniśmy przekroczyć poziom 105 jenów za dolara i kierować się w rejony wartości 110.
Reasumując, zachowanie się EUR/USD cały czas nie wyklucza test poziomu 1.3900 jeszcze w tym miesiącu. Dodatkowo, gdyby inflacja ze strefy euro (publikacja w środę) była wyższa od prognoz (przynajmniej +0.9% r/r), wtedy można byłoby się spodziewać utrzymania EUR/USD blisko wieloletnich szczytów (szansa na ruch ze strony EBC by zmalała).
Testujemy 4.20
Gracze zakładający wzrost pary EUR/PLN dostali dobry argument do próby złamania poziomu 4.20. Rozpoczęcie operacji antyterrorystycznej przez władze w Kijowie, a także obniżenie ratingu Rosji przez agencję S&P (z BBB do BBB minus – ostatni inwestycyjny poziom) sprawiły, że globalni inwestorzy spojrzeli nieco chłodniej na perspektywę całego regionu. Z drugiej jednak strony trzeba również zauważyć, że procentowo przecena krajowej waluty nie jest wielka (0.25%) i można się spodziewać, że jeżeli nastąpi choć niewielka poprawa nastrojów (np. w weekend nic szczególnego się nie wydarzy) możemy szybko nadrobić „straconego” grosza i ponownie powrócić poniżej 4.20. Nieco większą przecenę obserwujemy natomiast na CHF/PLN, gdzie dochodzimy do granic 3.45 (lekki spadek EUR/CHF spowodował, że ruch jest silniejszy franku-złotym niż na euro-złotym).
Jeżeli najbliższe dni nie doprowadzą do wyraźniej eskalacji konfliktu (interwencja wojsk rosyjskich na ternie Ukrainy) czy sankcji handlowych, wtedy możemy spodziewać się powrotu EUR/PLN poniżej 4.20 i CHF/PLN w granice 3.43 (nadal bazowy scenariusz). W przypadku utrzymywania się napięcia na obecnym poziomie (wiele coraz ostrzejszych wypowiedzi ze strony polityków), niewykluczone, że przez kilka dni będziemy balansować na granicy 4.20-4.21 za euro.
Spodziewane przedziały par złotowych w zależności od kursu EUR/USD:
Spodziewane poziomy kursu GBP/PLN w zależności od GBP/USD:
Zobacz również:
Komentarz walutowy z 24.04.2014
Komentarz walutowy z 23.04.2014
Komentarz walutowy z 22.04.2014
Komentarz walutowy z 18.04.2014
Atrakcyjne kursy 27 walut
Kurs na żywo.
Aktualizacja: 30s