Oczekiwania na decyzję Rezerwy Federalnej oraz sytuacja na rynku ropy naftowej wyznaczają sentyment na rynku. Frank najtańszy względem euro od roku. Złoty nadal pozostaje pod presją mimo wczorajszego popołudniowego odreagowania.
Najważniejsze dane makro (czas CET – środkowoeuropejski). Szacunki danych makro są na podstawie informacji z Bloomberg'a, chyba że zaznaczono inaczej.
16.00: Sprzedaż nowych domów w USA (szacunki: 500 tys. za grudzień, odczyt sezonowo wyrównany, anualizowany).
20.00: Komunikat ze styczniowego posiedzenia Rezerwy Federalnej (szacunki: stopy procentowe bez zmian w przedziale 0.25-0.50%).
Fed w centrum uwagi
Sytuacja na rynku ropy naftowej nadal warunkuje globalny apetyt na ryzyko i wpływa na waluty uzależnione od rynkowego sentymentu. Dziś wieczorem jednak uwaga inwestorów zostanie przeniesiona na komunikat Rezerwy Federalnej. Szansa na ogłoszenie zacieśnienia monetarnego na styczniowym posiedzeniu jest niezwykle mała. Jednak jego przekaz powinien dać odpowiedź na pytanie, jak Fed odbiera wzrost rynkowej zmienności i gorszą kondycję gospodarek wschodzących.
Jeżeli Janet Yellen i jej współpracownicy zwrócą uwagę na wydarzenia z rynku finansowego, które mogą ograniczać aktywność gospodarczą i obniżą inflację (jak to miało miejsce we wrześniu ubiegłego roku), wtedy rynek odbierze ten komunikat gołębio. Dodatkowo, jeżeli Komitet ponownie podkreśliłby „monitorowanie wydarzeń za granicą”, wówczas gołębie skrzydło w Fedzie (reprezentowane głównie przez Tarullo i Brainard) może zyskiwać pewną przewagę.
Dodatkowym elementem gołębim byłby powrót Fedu to stwierdzenia, że ryzyka dla gospodarki są „prawie zbilansowane”. „Prawie” zniknęło w grudniowym komunikacie sugerują, że sytuacja gospodarcza jest dobra. Gdyby wszystkie powyższe elementy pojawiły się po dzisiejszym posiedzeniu, wtedy można oczekiwać znacznego osłabienia dolara i wyjścia EUR/USD nawet w okolice 1.0950.
Według nas jednak szansa na tak łagodny przekaz jest dość mała. Fed w grudniu podjął decyzję o rozpoczęciu cyklu zacieśnienia monetarnego. Zbyt szybkie sugerowanie jego pauzy, głównie ze względu na nerwowość rynku, a nie znaczne słabsze dane makroekonomiczne, powodowałoby wrażenie, że decyzje Rezerwy Federalnej są zbyt mocno powiązane z kondycją rynku kapitałowego, co z kolei niesie negatywne konsekwencje w przyszłości.
Możliwe więc, że Fed zwróci uwagę na możliwość dalszego „przejściowego” obniżenia inflacji ze względu na spadki cen surowców czy silniejszego dolara, ale bezpośrednie odniesienia do sytuacji świecie lub te dotyczące sytuacji na rynku finansowym albo się nie pojawią, albo będą zmarginalizowane przez dobre odczyty z rynku pracy, „umiarkowany” wzrost gospodarczy, czy rosnące wydatki gospodarstw domowych. Stąd dolar powinien umocnić się po komunikacie i niewykluczony jest spadek nawet o 100 pipsów na EUR/USD.
Frank na rocznych minimach względem euro
Wczoraj po południu para EUR/CHF przetestowała okolice 1.1050, co oznacza, że frank był najsłabszy względem euro od momentu uwolnienia kursu przez SNB w dniu 15 stycznia 2015 roku. Londyńscy traderzy cytowaniu przez agencję Bloomberg sugerują, że odwracane są pozycję zakładające wzmocnienie franka, które zakładały wzmocnienie CHF w sytuacji wzrostu awersji do ryzyka.
Niewykluczone jednak, że prócz krótkoterminowych zaburzeń, polityka monetarna SNB, polegająca na utrzymywaniu ujemnych stóp procentowych na poziomie minus 0.75% oraz interwencje na rynku walutowym, zaczyna przynosić efekty. Ten trend może utrzymywać się, zwłaszcza jeżeli frank się nie umocni do euro w momencie oczekiwanego złagodzenia polityki pieniężnej przez EBC na marcowym powiedzeniu.
Słabsza szwajcarska waluta nie przekłada się jednak na znaczne spadki franka w relacji do złotego i CHF/PLN nadal jest powyżej granicy 4.00. Tym razem jednak wynika to nie z ogólnej słabości krajowej złotego, a bezpośrednio z utrzymywania się EUR/PLN powyżej 4.45. Gdyby jednak złoty powrócił do średnich poziomów z ostatnich kliku lat (4.20-4.30 za euro), wtedy można liczyć, że również za franka trzeba będzie płacić w granicach 3.80-3.90.
Złoty pozostaje słaby
Wczorajszy wieczór dla krajowej waluty był udany i w pewnym momencie EUR/PLN spadł w okolice 4.45. Warto jednak zauważyć, że aprecjacja złotego była głównie spowodowana przez poprawę sentymentu globalnego, a obniżenie niepokojów dotyczących Polski. Dziś natomiast za euro ponownie trzeba płacić około 4.47. Nadal dość niepokojące sygnały napływają z rynku instrumentów dłużnych.
Dziś rano różnica pomiędzy rentownościami 10-letniego długu Węgier (3.35%) i analogicznymi obligacjami emitowanymi przez Polskę (3.25%) wyniosła jedynie 10 punktów bazowych. To bardzo mało, biorąc pod uwagę podobne perspektywy inflacji, wzrostu gospodarczego oraz stóp procentowych dla obu gospodarek. Jeszcze w grudniu ta różnica wynosiła 70 punktów bazowych.
Z jednej strony może to niepokoić ze względu na fakt, że wiarygodność kredytowa Polski i Węgier zaczyna być podobnie wyceniana. Rating Polski jest od 3 do 5 szczebli powyżej wiarygodności spekulacyjnej (taki rating właśnie mają Węgry), potocznie nazwanej śmieciową. Niewykluczone, że inwestorzy nieco przereagowali pesymizm dotyczący Polski lub z drugiej strony optymizm węgierski. To mogłoby oznaczać szansę na pewną aprecjację złotego nie tylko do forinta, ale również do euro.
Powyższy komentarz nie jest rekomendacją w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 roku. Został on sporządzony w celach informacyjnych i nie powinien stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Cinkciarz.pl Sp. z o.o. nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszym komentarzu. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez podania źródła jest zabronione.
Oczekiwania na decyzję Rezerwy Federalnej oraz sytuacja na rynku ropy naftowej wyznaczają sentyment na rynku. Frank najtańszy względem euro od roku. Złoty nadal pozostaje pod presją mimo wczorajszego popołudniowego odreagowania.
Najważniejsze dane makro (czas CET – środkowoeuropejski). Szacunki danych makro są na podstawie informacji z Bloomberg'a, chyba że zaznaczono inaczej.
Fed w centrum uwagi
Sytuacja na rynku ropy naftowej nadal warunkuje globalny apetyt na ryzyko i wpływa na waluty uzależnione od rynkowego sentymentu. Dziś wieczorem jednak uwaga inwestorów zostanie przeniesiona na komunikat Rezerwy Federalnej. Szansa na ogłoszenie zacieśnienia monetarnego na styczniowym posiedzeniu jest niezwykle mała. Jednak jego przekaz powinien dać odpowiedź na pytanie, jak Fed odbiera wzrost rynkowej zmienności i gorszą kondycję gospodarek wschodzących.
Jeżeli Janet Yellen i jej współpracownicy zwrócą uwagę na wydarzenia z rynku finansowego, które mogą ograniczać aktywność gospodarczą i obniżą inflację (jak to miało miejsce we wrześniu ubiegłego roku), wtedy rynek odbierze ten komunikat gołębio. Dodatkowo, jeżeli Komitet ponownie podkreśliłby „monitorowanie wydarzeń za granicą”, wówczas gołębie skrzydło w Fedzie (reprezentowane głównie przez Tarullo i Brainard) może zyskiwać pewną przewagę.
Dodatkowym elementem gołębim byłby powrót Fedu to stwierdzenia, że ryzyka dla gospodarki są „prawie zbilansowane”. „Prawie” zniknęło w grudniowym komunikacie sugerują, że sytuacja gospodarcza jest dobra. Gdyby wszystkie powyższe elementy pojawiły się po dzisiejszym posiedzeniu, wtedy można oczekiwać znacznego osłabienia dolara i wyjścia EUR/USD nawet w okolice 1.0950.
Według nas jednak szansa na tak łagodny przekaz jest dość mała. Fed w grudniu podjął decyzję o rozpoczęciu cyklu zacieśnienia monetarnego. Zbyt szybkie sugerowanie jego pauzy, głównie ze względu na nerwowość rynku, a nie znaczne słabsze dane makroekonomiczne, powodowałoby wrażenie, że decyzje Rezerwy Federalnej są zbyt mocno powiązane z kondycją rynku kapitałowego, co z kolei niesie negatywne konsekwencje w przyszłości.
Możliwe więc, że Fed zwróci uwagę na możliwość dalszego „przejściowego” obniżenia inflacji ze względu na spadki cen surowców czy silniejszego dolara, ale bezpośrednie odniesienia do sytuacji świecie lub te dotyczące sytuacji na rynku finansowym albo się nie pojawią, albo będą zmarginalizowane przez dobre odczyty z rynku pracy, „umiarkowany” wzrost gospodarczy, czy rosnące wydatki gospodarstw domowych. Stąd dolar powinien umocnić się po komunikacie i niewykluczony jest spadek nawet o 100 pipsów na EUR/USD.
Frank na rocznych minimach względem euro
Wczoraj po południu para EUR/CHF przetestowała okolice 1.1050, co oznacza, że frank był najsłabszy względem euro od momentu uwolnienia kursu przez SNB w dniu 15 stycznia 2015 roku. Londyńscy traderzy cytowaniu przez agencję Bloomberg sugerują, że odwracane są pozycję zakładające wzmocnienie franka, które zakładały wzmocnienie CHF w sytuacji wzrostu awersji do ryzyka.
Niewykluczone jednak, że prócz krótkoterminowych zaburzeń, polityka monetarna SNB, polegająca na utrzymywaniu ujemnych stóp procentowych na poziomie minus 0.75% oraz interwencje na rynku walutowym, zaczyna przynosić efekty. Ten trend może utrzymywać się, zwłaszcza jeżeli frank się nie umocni do euro w momencie oczekiwanego złagodzenia polityki pieniężnej przez EBC na marcowym powiedzeniu.
Słabsza szwajcarska waluta nie przekłada się jednak na znaczne spadki franka w relacji do złotego i CHF/PLN nadal jest powyżej granicy 4.00. Tym razem jednak wynika to nie z ogólnej słabości krajowej złotego, a bezpośrednio z utrzymywania się EUR/PLN powyżej 4.45. Gdyby jednak złoty powrócił do średnich poziomów z ostatnich kliku lat (4.20-4.30 za euro), wtedy można liczyć, że również za franka trzeba będzie płacić w granicach 3.80-3.90.
Złoty pozostaje słaby
Wczorajszy wieczór dla krajowej waluty był udany i w pewnym momencie EUR/PLN spadł w okolice 4.45. Warto jednak zauważyć, że aprecjacja złotego była głównie spowodowana przez poprawę sentymentu globalnego, a obniżenie niepokojów dotyczących Polski. Dziś natomiast za euro ponownie trzeba płacić około 4.47. Nadal dość niepokojące sygnały napływają z rynku instrumentów dłużnych.
Dziś rano różnica pomiędzy rentownościami 10-letniego długu Węgier (3.35%) i analogicznymi obligacjami emitowanymi przez Polskę (3.25%) wyniosła jedynie 10 punktów bazowych. To bardzo mało, biorąc pod uwagę podobne perspektywy inflacji, wzrostu gospodarczego oraz stóp procentowych dla obu gospodarek. Jeszcze w grudniu ta różnica wynosiła 70 punktów bazowych.
Z jednej strony może to niepokoić ze względu na fakt, że wiarygodność kredytowa Polski i Węgier zaczyna być podobnie wyceniana. Rating Polski jest od 3 do 5 szczebli powyżej wiarygodności spekulacyjnej (taki rating właśnie mają Węgry), potocznie nazwanej śmieciową. Niewykluczone, że inwestorzy nieco przereagowali pesymizm dotyczący Polski lub z drugiej strony optymizm węgierski. To mogłoby oznaczać szansę na pewną aprecjację złotego nie tylko do forinta, ale również do euro.
Zobacz również:
Popołudniowy komentarz walutowy z 26.01.2016
Komentarz walutowy z 26.01.2016
Popołudniowy komentarz walutowy z 25.01.2016
Komentarz walutowy z 25.01.2016
Atrakcyjne kursy 27 walut
Kurs na żywo.
Aktualizacja: 30s