Po Mario Draghim kolejni członkowie wiodących banków centralnych sugerują możliwość wychodzenia z ekstremalnie łagodnej polityki pieniężnej. Rynek zaczyna wierzyć w reflracyjne trendy w wielu krajach poza Stanami Zjednoczonymi. Złoty nieco zyskuje, ale jego zachowanie świadczy o bardzo dużej wrażliwości na zewnętrzne czynniki. EUR/PLN blisko granicy 4.24.
Najważniejsze dane makro (czas CET – środkowoeuropejski). Szacunki danych makro są na podstawie informacji z Bloomberga, chyba że zaznaczono inaczej.
14.00: Wstępne dane o inflacji z Niemiec (szacunki: +1.4% r/r; 0.0% m/m),
14.30: Finalny odczyt amerykańskiego PKB za pierwszy kwartał 2017 (szacunki: +1.2 proc. w ujęciu zanualizowanym),
14.30: Cotygodniowe dane o nowych zasiłkach dla bezrobotnych w USA (szacunki: 240 tys.).
Ciąg dalszy globalnych przetasowań
Już w poniedziałek zwracaliśmy uwagę, że spotkanie bankierów centralnych w portugalskiej Sintrze może spowodować znaczne wahania na rynku walutowym. Forum przedstawiciele władz monetarnych, na którym motywem przewodnim miała być dyskusja o innowacyjności, produktywności czy inwestycjach, zostało wykorzystane, by zasugerować rynkowi coraz bardziej prawdopodobną zmianę do polityki pieniężnej.
Wydaje się, że najwięcej zaburzenia wprowadziły stosunkowo jastrzębie sugestie podczas wtorkowego wystąpienia Mario Draghiego. Najpierw mieliśmy do czynienia ze wzrostem EUR/USD z okolic 1.1200 do 1.1400. Wczorajszą silniejszą korektę wywołały doniesienia agencji Bloomberg, która powołując się na swoje źródła w EBC donosiła, że słowa Draghiego zostały źle zinterpretowane. To spowodowało zniesienie ponad połowy pierwotnego wzrostu. Gdy jednak szef EBC ponownie zabierał głos podczas dyskusji o innowacyjności nie skorzystał on z możliwości doprecyzowania swojego komunikatu. Zostało to więc odebrane jako potwierdzenie pierwotnego, wtorkowego przekazu i EUR/USD najpierw powrócił do okolic 1.1400, a podczas dzisiejszej sesji w Azji przekroczył tę wartość ustanawiając nowe roczne rekordy.
Warto również zauważyć, że wczorajsza sesja była także ważna dla funta i dolara kanadyjskiego. Szefowie Bank Anglii Mark Carney podczas wystąpienia dotyczącego inwestycji zamieścił dygresję dotyczącą polityki monetarnej, gdzie zasugerował możliwość redukcji części stymulacji monetarnej jeżeli warunki gospodarcze będą sprzyjające. Co ciekawe jeszcze tydzień temu Carney raczej szukał argumentów uzasadniających utrzymanie bieżących warunków monetarnych na nie niezmienionym poziomie (brak presji inflacyjnej ze strony kosztów pracy czy wynagrodzeń).
We wczorajsze komentarze Carneya, które spowodowały około 1-procentowe wzrosty funta w relacji do dolara dobrze wpisały się także dzisiejsze wypowiedzi Andy Haldane dla BBC. Główny ekonomista Bank Anglii, który w tym miesiącu zmienił swój pogląd na temat polityki monetarnej z gołębiego na względnie jastrzębi stwierdził, że „BoE powinien spojrzeć poważnie na podnoszenie stóp procentowych”. W rezultacie przed południem GBP/USD przetestował granicę 1.3000.
Podobnie można odebrać również wczorajsze sugestie ze strony Stephena Poloza, prezesa Banku Kanady. Co prawda zarówno on, jak i jego zastępca już dwa tygodnie temu zaczęli sugerować możliwość podnoszenia stóp procentowych to jego wczorajsze odniesienia dotyczące możliwości redukcji stymulacji monetarnej z 2015 roku (w odpowiedzi na spadające ceny ropy) przyczynił się do silnego wzmocnienia dolara kanadyjskiego.
Podsumowując, w ostatnie dni przyniosły sygnały o mniej gołębiej polityce pieniężnej z trzech wiodących banków centralnych. Dodatkowo rynek uwierzył, że w Kanadzie, w strefie euro czy na Wyspach Brytyjskich możemy mieć do czynienia z nieco wyższymi przyszłymi stopami procentowymi. Potwierdzają to, chociażby ruchu na obligacjach skarbowych tych państw, które zauważalnie wzrosły.
W tym równaniu brakuje jednak Stanów Zjednoczonych, w których to przecież dużo wcześniej mieliśmy mieć do czynienia z bardziej restrykcyjną polityką pieniężną. Inwestorzy jednak przestali praktycznie wierzyć, że stopy procentowe w USA mogą wyraźnie wzrosnąć. Zmniejsza się więc ich dysparytet pomiędzy innymi gospodarkami rozwiniętymi. To jest główny elementem napędzający w tym momencie wzrosty CAD, EUR, czy GBP w relacji do USD. Jeżeli więc ze Stanów Zjednoczonych nie zobaczymy wyższych odczytów inflacji, lepszej kondycji rynku pracy czy przyspieszenia wzrostu gospodarczego to słabość dolara może się jeszcze pogłębić.
Złoty nieco zyskuje, ale widać jego silne uzależnienie do sentymentu
W ciągu tego tygodnia zwracaliśmy uwagę, że dla złotego bardziej jastrzębie podejście ze strony wiodących banków centralnych (zwłaszcza EBC) jest niekorzystne przy założeniu, że krajowe władze monetarne (scenariusz bazowy) nie zmodyfikują swojego podejścia w najbliższych kwartałach.
Negatywny wydźwięk zewnętrznej polityki pieniężnej może być powiększany lub zmniejszany przez zachowanie się globalnych indeksów giełdowych (przede wszystkim amerykańskich). Jeżeli inwestorzy uznają, że wyceniania przez rynek polityka monetarna może zagrozić wzrostowi gospodarczemu i zwiększyć koszty finansowania, a tym samym pogorszyć perspektywy rynku akcji to mix negatywnej dla PLN polityki monetarnej zagranicą oraz gorszego sentymentu mógłby gwałtownie osłabić złotego. Dopóki jednak nastroje są dobre (tak jak wczoraj w USA) ryzyka dla dalszego spadku polskiej waluty pozostają ograniczone.
Powyższy komentarz nie jest rekomendacją w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 roku. Został on sporządzony w celach informacyjnych i nie powinien stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Cinkciarz.pl Sp. z o.o. nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszym komentarzu. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez podania źródła jest zabronione.
Po Mario Draghim kolejni członkowie wiodących banków centralnych sugerują możliwość wychodzenia z ekstremalnie łagodnej polityki pieniężnej. Rynek zaczyna wierzyć w reflracyjne trendy w wielu krajach poza Stanami Zjednoczonymi. Złoty nieco zyskuje, ale jego zachowanie świadczy o bardzo dużej wrażliwości na zewnętrzne czynniki. EUR/PLN blisko granicy 4.24.
Najważniejsze dane makro (czas CET – środkowoeuropejski). Szacunki danych makro są na podstawie informacji z Bloomberga, chyba że zaznaczono inaczej.
Ciąg dalszy globalnych przetasowań
Już w poniedziałek zwracaliśmy uwagę, że spotkanie bankierów centralnych w portugalskiej Sintrze może spowodować znaczne wahania na rynku walutowym. Forum przedstawiciele władz monetarnych, na którym motywem przewodnim miała być dyskusja o innowacyjności, produktywności czy inwestycjach, zostało wykorzystane, by zasugerować rynkowi coraz bardziej prawdopodobną zmianę do polityki pieniężnej.
Wydaje się, że najwięcej zaburzenia wprowadziły stosunkowo jastrzębie sugestie podczas wtorkowego wystąpienia Mario Draghiego. Najpierw mieliśmy do czynienia ze wzrostem EUR/USD z okolic 1.1200 do 1.1400. Wczorajszą silniejszą korektę wywołały doniesienia agencji Bloomberg, która powołując się na swoje źródła w EBC donosiła, że słowa Draghiego zostały źle zinterpretowane. To spowodowało zniesienie ponad połowy pierwotnego wzrostu. Gdy jednak szef EBC ponownie zabierał głos podczas dyskusji o innowacyjności nie skorzystał on z możliwości doprecyzowania swojego komunikatu. Zostało to więc odebrane jako potwierdzenie pierwotnego, wtorkowego przekazu i EUR/USD najpierw powrócił do okolic 1.1400, a podczas dzisiejszej sesji w Azji przekroczył tę wartość ustanawiając nowe roczne rekordy.
Warto również zauważyć, że wczorajsza sesja była także ważna dla funta i dolara kanadyjskiego. Szefowie Bank Anglii Mark Carney podczas wystąpienia dotyczącego inwestycji zamieścił dygresję dotyczącą polityki monetarnej, gdzie zasugerował możliwość redukcji części stymulacji monetarnej jeżeli warunki gospodarcze będą sprzyjające. Co ciekawe jeszcze tydzień temu Carney raczej szukał argumentów uzasadniających utrzymanie bieżących warunków monetarnych na nie niezmienionym poziomie (brak presji inflacyjnej ze strony kosztów pracy czy wynagrodzeń).
We wczorajsze komentarze Carneya, które spowodowały około 1-procentowe wzrosty funta w relacji do dolara dobrze wpisały się także dzisiejsze wypowiedzi Andy Haldane dla BBC. Główny ekonomista Bank Anglii, który w tym miesiącu zmienił swój pogląd na temat polityki monetarnej z gołębiego na względnie jastrzębi stwierdził, że „BoE powinien spojrzeć poważnie na podnoszenie stóp procentowych”. W rezultacie przed południem GBP/USD przetestował granicę 1.3000.
Podobnie można odebrać również wczorajsze sugestie ze strony Stephena Poloza, prezesa Banku Kanady. Co prawda zarówno on, jak i jego zastępca już dwa tygodnie temu zaczęli sugerować możliwość podnoszenia stóp procentowych to jego wczorajsze odniesienia dotyczące możliwości redukcji stymulacji monetarnej z 2015 roku (w odpowiedzi na spadające ceny ropy) przyczynił się do silnego wzmocnienia dolara kanadyjskiego.
Podsumowując, w ostatnie dni przyniosły sygnały o mniej gołębiej polityce pieniężnej z trzech wiodących banków centralnych. Dodatkowo rynek uwierzył, że w Kanadzie, w strefie euro czy na Wyspach Brytyjskich możemy mieć do czynienia z nieco wyższymi przyszłymi stopami procentowymi. Potwierdzają to, chociażby ruchu na obligacjach skarbowych tych państw, które zauważalnie wzrosły.
W tym równaniu brakuje jednak Stanów Zjednoczonych, w których to przecież dużo wcześniej mieliśmy mieć do czynienia z bardziej restrykcyjną polityką pieniężną. Inwestorzy jednak przestali praktycznie wierzyć, że stopy procentowe w USA mogą wyraźnie wzrosnąć. Zmniejsza się więc ich dysparytet pomiędzy innymi gospodarkami rozwiniętymi. To jest główny elementem napędzający w tym momencie wzrosty CAD, EUR, czy GBP w relacji do USD. Jeżeli więc ze Stanów Zjednoczonych nie zobaczymy wyższych odczytów inflacji, lepszej kondycji rynku pracy czy przyspieszenia wzrostu gospodarczego to słabość dolara może się jeszcze pogłębić.
Złoty nieco zyskuje, ale widać jego silne uzależnienie do sentymentu
W ciągu tego tygodnia zwracaliśmy uwagę, że dla złotego bardziej jastrzębie podejście ze strony wiodących banków centralnych (zwłaszcza EBC) jest niekorzystne przy założeniu, że krajowe władze monetarne (scenariusz bazowy) nie zmodyfikują swojego podejścia w najbliższych kwartałach.
Negatywny wydźwięk zewnętrznej polityki pieniężnej może być powiększany lub zmniejszany przez zachowanie się globalnych indeksów giełdowych (przede wszystkim amerykańskich). Jeżeli inwestorzy uznają, że wyceniania przez rynek polityka monetarna może zagrozić wzrostowi gospodarczemu i zwiększyć koszty finansowania, a tym samym pogorszyć perspektywy rynku akcji to mix negatywnej dla PLN polityki monetarnej zagranicą oraz gorszego sentymentu mógłby gwałtownie osłabić złotego. Dopóki jednak nastroje są dobre (tak jak wczoraj w USA) ryzyka dla dalszego spadku polskiej waluty pozostają ograniczone.
Zobacz również:
Popołudniowy komentarz walutowy z 28.06.2017
Komentarz walutowy z 28.06.2017
Popołudniowy komentarz walutowy z 27.06.2017
Komentarz walutowy z 27.06.2017
Atrakcyjne kursy 27 walut
Kurs na żywo.
Aktualizacja: 30s