Dlaczego obecne problemy Grecji nie wywołają takiego zamieszania, jak te sprzed dwóch czy sprzed czterech lat? Kolejna silna przecena ropy naftowej, której roczny spadek zaczyna sięgać 50%. Minister Szczurek o niepokojącym tempie zmian kursu złotego. Cały czas ceny paliw na stacjach przynajmniej 20 groszy za wysokie w porównaniu z tym, co pokazuje rynek hurtowy.
Najważniejsze dane makro (czas CET – środkowoeuropejski). Szacunki danych makro są na podstawie informacji z Bloomberga, chyba że zaznaczono inaczej.
14.00 CET: Deficyt na rachunku obrotów bieżących (1.8 miliarda euro).
16.00 CET: Indeks nastrojów konsumentów w USA przygotowywany przez Conference Board.
Grecja ponownie w centrum uwagi
Wczoraj greckiemu parlamentowi nie udało się wybrać nowego prezydenta. Były komisarz w Unii Europejskiej otrzymał 168 głosów, czyli 12 mniej niż wymaga konstytucja. Skutkiem tego jest konieczność rozpisania nowych wyborów parlamentarnych, które zostaną przeprowadzone 25 stycznia. Niesie to za sobą przynajmniej dwie konsekwencje.
Po pierwsze, ponownie rozpoczyna się dyskusja na temat finansowej przyszłości Hellady. Obecnie w sondażach prowadzi kilkoma punktami procentowymi skrajnie lewicowa Syriza. Partia Alexisa Tsiprasa, zamiast kontynuować politykę oszczędności, chce ponownej renegocjacji długu. Zamierza także „kupić” społeczeństwo, oferując między innymi podwyżkę pensji minimalnej czy też zwiększenie znaczenia sektora publicznego w krajowej gospodarce, z którym Grecy utożsamiają lata prosperity.
Rodzi to oczywiście obawy, że jeżeli Syriza wygra, wtedy będzie szybko chciała spełnić swoje obietnice i zażąda lepszych warunków spłaty swoich zobowiązań w stosunku do MFW. To z kolei spowoduje zawieszenie pomocy, a także szybką drogę do bankructwa państwa i kolejnych problemów w strefie euro.
Drugą konsekwencją może być natomiast pewna konsternacja w EBC. Czy w związku z zamieszaniem w Grecji na spotkaniu 22 stycznia Draghi zdecyduje się na skup obligacji rządowych? Z jednej strony jest to argument do szybszego sięgnięcia po QE, przewidując, że problemy Aten mogą spowodować kolejne napięcia w strefie euro i oddalić perspektywę wzrostu. Z drugiej natomiast może to być bardziej ryzykowna gra, zwłaszcza jeżeli inne państwa peryferyjne skierują się w stronę radykalnych ugrupowań (wybory w Hiszpanii pod koniec roku).
Są jednak oznaki, że tym razem sytuacja może potoczyć się znacznie łagodniej niż w poprzednich odsłonach kryzysu. Po pierwsze inwestory na rynku instrumentów dłużnych już dwukrotnie „nabrali” się na bardzo pesymistyczny rozwój sytuacji i wyprzedawali obligacje po niskich cenach, a potem musieli je odkupywać znacznie wyżej. Będą więc teraz bardzo ostrożni, nawet jeżeli sytuacja będzie zmierzać w złym kierunku. Powinno się to także przekładać na rynek walutowych, choć oczywiście wczorajsze wydarzenia są negatywne dla euro.
Inną ważna kwestią jest fakt, że Syriza nie tylko będzie miała problemy, by uzyskać większość wystarczającą do samodzielnego rządzenia, ale także do wygrania wyborów. Obecnie jej przewaga nad Nową Demokracją wynosi pomiędzy 3 i 6%, ale jeszcze dwa miesiące temu w wielu badaniach wynosiła 10-11%. Z kolei stworzenie koalicji z którymś z ugrupowań może oznaczać złagodzenie stanowiska „lewicowców” i uznanie ustaleń poprzedniego rządu. Wtedy oczywiście najbardziej negatywny scenariusz nie będzie się realizować. Z dużym prawdopodobieństwem można jednak założyć, że przy braku innych informacji kwestia Grecji będzie się pojawiać na rynku przez najbliższy miesiąc i to najczęściej w negatywnym kontekście, jeżeli chodzi o euro.
Rynek zagraniczny w kilku zdaniach
Przełom roku 2014 oraz 2015 na rynku walutowym powinna zdominować kwestia Grecji. Wczoraj EUR/USD spadł do najniższych poziomów od ponad 2 lat i na razie nie widać żadnych powodów, by ten trend się odwrócił i to niezależnie od tego, jak potoczy się głosowanie w Helladzie. W ciągu najbliższych kilkunastu dni powinniśmy zobaczyć próbę przetestowania poziomu 1.20 na euro-dolarze.
Złoty pozostaje słaby. Paliwa
Po południu gościem Programu 3 Polskiego Radia był minister finansów. Mateusz Szczurek, pytany o sytuację na rynku walutowym, stwierdził między innymi, że „to, co może niepokoić, to tempo zmian”, jednak już sam poziom EUR/PLN w granicach 4.30 nie jest dla przedstawiciela rządu zagrożeniem, gdyż to normalna reakcja na osłabienie kursów walut polskich partnerów handlowych. Z tym drugim stwierdzeniem trudno się zgodzić, gdyż złoty jest mocniejszy właściwie jedynie do walut państw przeżywających poważne problemy gospodarcze (Rosja, Ukraina) czy też eksportujących surowce (norweska korona), które nie stanowią nawet 10% wymiany handlowej.
Krajowa waluta traci natomiast do euro, dolara, funta, korony czeskiej, czy nawet forinta, który wzmocnił się w relacji do złotego przez ostatnie pół roku o 2%. I choć obecnie „modna” jest strategia obniżania wartości własnej waluty w celu pobudzenia wzrostu gospodarczego, to jednak dotyczy to głównie krajów rozwiniętych, które są pogrążone w marazmie ekonomicznym lub tych, których waluty nadzwyczajnie się wzmocniły w ostatnich lata. Polski nie dotyczy jednak żaden z powyższych problemów.
Są jednak także dobre informacje. Potwierdza się koncepcja, że jeszcze w tym roku deficyt sektora finansów publicznych może spaść poniżej 3%, a w czerwcu 2015 roku Komisja Europejska zdjęłaby z Polski procedurę nadmiernego deficytu. I choć minister Szczurek nie chciał spekulować na temat szans takiego scenariusza, zasłaniając się trudnymi do przewidzenia wynikami finansowymi samorządów, to na pewno byłaby to dobra informacja dla rządu przed gorącym rokiem 2015. Mogłoby to również być dobrym argumentem dla agencji ratingowych, by podnieść perspektywę polskiej wiarygodności kredytowej, a przez również wspomóc rodzimą walutę.
Na chwilę warto zajrzeć na rynek paliwowy. Przecena ropy naftowej w ostatnich dniach zdecydowanie przewyższa wzrost wartości dolara w stosunku do złotego. Oznacza to, że benzyna powinna być jeszcze tańsza w pierwszych tygodniach nowego roku, zwłaszcza że ceny na stacjach przekraczają przynajmniej o 20 groszy zwyczajową marżę detaliczną.
Dziś złoty od rana lekko słabnie. Niewykluczone, że krajowym rynkiem zaczyna się w większym stopniu interesować kapitał spekulacyjny, który zachęcony brakiem reakcji NBP na świąteczne zamieszanie oraz akceptacją słabszej waluty przez ministerstwo finansów, postanowi kontynuować destabilizację złotego. Zmniejsza się więc szansa, byśmy grudzień zakończyli poniżej 3.55 na franku, a euro prawdopodobnie w pierwszych dniach nowego roku będzie notowane w granicach 4.30.
Spodziewane przedziały par złotowych w zależności od kursu EUR/USD:
Kurs EUR/USD
1.2250-1.2350
1.2150-1.2250
1.2350-1.2450
Kurs EUR/PLN
4.2800-4.3200
4.2800-4.3200
4.2800-4.3200
Kurs USD/PLN
3.4800-3.5200
3.5000-3.5400
3.4600-3.5000
Kurs CHF/PLN
3.5600-3.6000
3.5600-3.6000
3.5600-3.6000
Spodziewane poziomy kursu GBP/PLN w zależności od GBP/USD:
Powyższy komentarz nie jest rekomendacją w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 roku. Został on sporządzony w celach informacyjnych i nie powinien stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Cinkciarz.pl Sp. z o.o. nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszym komentarzu. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez podania źródła jest zabronione.
Dlaczego obecne problemy Grecji nie wywołają takiego zamieszania, jak te sprzed dwóch czy sprzed czterech lat? Kolejna silna przecena ropy naftowej, której roczny spadek zaczyna sięgać 50%. Minister Szczurek o niepokojącym tempie zmian kursu złotego. Cały czas ceny paliw na stacjach przynajmniej 20 groszy za wysokie w porównaniu z tym, co pokazuje rynek hurtowy.
Najważniejsze dane makro (czas CET – środkowoeuropejski). Szacunki danych makro są na podstawie informacji z Bloomberga, chyba że zaznaczono inaczej.
Grecja ponownie w centrum uwagi
Wczoraj greckiemu parlamentowi nie udało się wybrać nowego prezydenta. Były komisarz w Unii Europejskiej otrzymał 168 głosów, czyli 12 mniej niż wymaga konstytucja. Skutkiem tego jest konieczność rozpisania nowych wyborów parlamentarnych, które zostaną przeprowadzone 25 stycznia. Niesie to za sobą przynajmniej dwie konsekwencje.
Po pierwsze, ponownie rozpoczyna się dyskusja na temat finansowej przyszłości Hellady. Obecnie w sondażach prowadzi kilkoma punktami procentowymi skrajnie lewicowa Syriza. Partia Alexisa Tsiprasa, zamiast kontynuować politykę oszczędności, chce ponownej renegocjacji długu. Zamierza także „kupić” społeczeństwo, oferując między innymi podwyżkę pensji minimalnej czy też zwiększenie znaczenia sektora publicznego w krajowej gospodarce, z którym Grecy utożsamiają lata prosperity.
Rodzi to oczywiście obawy, że jeżeli Syriza wygra, wtedy będzie szybko chciała spełnić swoje obietnice i zażąda lepszych warunków spłaty swoich zobowiązań w stosunku do MFW. To z kolei spowoduje zawieszenie pomocy, a także szybką drogę do bankructwa państwa i kolejnych problemów w strefie euro.
Drugą konsekwencją może być natomiast pewna konsternacja w EBC. Czy w związku z zamieszaniem w Grecji na spotkaniu 22 stycznia Draghi zdecyduje się na skup obligacji rządowych? Z jednej strony jest to argument do szybszego sięgnięcia po QE, przewidując, że problemy Aten mogą spowodować kolejne napięcia w strefie euro i oddalić perspektywę wzrostu. Z drugiej natomiast może to być bardziej ryzykowna gra, zwłaszcza jeżeli inne państwa peryferyjne skierują się w stronę radykalnych ugrupowań (wybory w Hiszpanii pod koniec roku).
Są jednak oznaki, że tym razem sytuacja może potoczyć się znacznie łagodniej niż w poprzednich odsłonach kryzysu. Po pierwsze inwestory na rynku instrumentów dłużnych już dwukrotnie „nabrali” się na bardzo pesymistyczny rozwój sytuacji i wyprzedawali obligacje po niskich cenach, a potem musieli je odkupywać znacznie wyżej. Będą więc teraz bardzo ostrożni, nawet jeżeli sytuacja będzie zmierzać w złym kierunku. Powinno się to także przekładać na rynek walutowych, choć oczywiście wczorajsze wydarzenia są negatywne dla euro.
Inną ważna kwestią jest fakt, że Syriza nie tylko będzie miała problemy, by uzyskać większość wystarczającą do samodzielnego rządzenia, ale także do wygrania wyborów. Obecnie jej przewaga nad Nową Demokracją wynosi pomiędzy 3 i 6%, ale jeszcze dwa miesiące temu w wielu badaniach wynosiła 10-11%. Z kolei stworzenie koalicji z którymś z ugrupowań może oznaczać złagodzenie stanowiska „lewicowców” i uznanie ustaleń poprzedniego rządu. Wtedy oczywiście najbardziej negatywny scenariusz nie będzie się realizować. Z dużym prawdopodobieństwem można jednak założyć, że przy braku innych informacji kwestia Grecji będzie się pojawiać na rynku przez najbliższy miesiąc i to najczęściej w negatywnym kontekście, jeżeli chodzi o euro.
Rynek zagraniczny w kilku zdaniach
Przełom roku 2014 oraz 2015 na rynku walutowym powinna zdominować kwestia Grecji. Wczoraj EUR/USD spadł do najniższych poziomów od ponad 2 lat i na razie nie widać żadnych powodów, by ten trend się odwrócił i to niezależnie od tego, jak potoczy się głosowanie w Helladzie. W ciągu najbliższych kilkunastu dni powinniśmy zobaczyć próbę przetestowania poziomu 1.20 na euro-dolarze.
Złoty pozostaje słaby. Paliwa
Po południu gościem Programu 3 Polskiego Radia był minister finansów. Mateusz Szczurek, pytany o sytuację na rynku walutowym, stwierdził między innymi, że „to, co może niepokoić, to tempo zmian”, jednak już sam poziom EUR/PLN w granicach 4.30 nie jest dla przedstawiciela rządu zagrożeniem, gdyż to normalna reakcja na osłabienie kursów walut polskich partnerów handlowych. Z tym drugim stwierdzeniem trudno się zgodzić, gdyż złoty jest mocniejszy właściwie jedynie do walut państw przeżywających poważne problemy gospodarcze (Rosja, Ukraina) czy też eksportujących surowce (norweska korona), które nie stanowią nawet 10% wymiany handlowej.
Krajowa waluta traci natomiast do euro, dolara, funta, korony czeskiej, czy nawet forinta, który wzmocnił się w relacji do złotego przez ostatnie pół roku o 2%. I choć obecnie „modna” jest strategia obniżania wartości własnej waluty w celu pobudzenia wzrostu gospodarczego, to jednak dotyczy to głównie krajów rozwiniętych, które są pogrążone w marazmie ekonomicznym lub tych, których waluty nadzwyczajnie się wzmocniły w ostatnich lata. Polski nie dotyczy jednak żaden z powyższych problemów.
Są jednak także dobre informacje. Potwierdza się koncepcja, że jeszcze w tym roku deficyt sektora finansów publicznych może spaść poniżej 3%, a w czerwcu 2015 roku Komisja Europejska zdjęłaby z Polski procedurę nadmiernego deficytu. I choć minister Szczurek nie chciał spekulować na temat szans takiego scenariusza, zasłaniając się trudnymi do przewidzenia wynikami finansowymi samorządów, to na pewno byłaby to dobra informacja dla rządu przed gorącym rokiem 2015. Mogłoby to również być dobrym argumentem dla agencji ratingowych, by podnieść perspektywę polskiej wiarygodności kredytowej, a przez również wspomóc rodzimą walutę.
Na chwilę warto zajrzeć na rynek paliwowy. Przecena ropy naftowej w ostatnich dniach zdecydowanie przewyższa wzrost wartości dolara w stosunku do złotego. Oznacza to, że benzyna powinna być jeszcze tańsza w pierwszych tygodniach nowego roku, zwłaszcza że ceny na stacjach przekraczają przynajmniej o 20 groszy zwyczajową marżę detaliczną.
Dziś złoty od rana lekko słabnie. Niewykluczone, że krajowym rynkiem zaczyna się w większym stopniu interesować kapitał spekulacyjny, który zachęcony brakiem reakcji NBP na świąteczne zamieszanie oraz akceptacją słabszej waluty przez ministerstwo finansów, postanowi kontynuować destabilizację złotego. Zmniejsza się więc szansa, byśmy grudzień zakończyli poniżej 3.55 na franku, a euro prawdopodobnie w pierwszych dniach nowego roku będzie notowane w granicach 4.30.
Spodziewane przedziały par złotowych w zależności od kursu EUR/USD:
Spodziewane poziomy kursu GBP/PLN w zależności od GBP/USD:
Zobacz również:
Popołudniowy komentarz walutowy z 29.12.2014
Komentarz walutowy z 29.12.2014
Raport specjalny: Bezprecedensowe załamanie się złotego w Święta
Komentarz walutowy z 24.12.2014
Atrakcyjne kursy 27 walut
Kurs na żywo.
Aktualizacja: 30s