Kurs euro szuka równowagi w połowie drogi między 4,45 a 4,50. W tym tygodniu względem złotego podrożało ponad 20 głównych walut. Najmocniej, ale tylko niewiele o ponad pół procent, podniosły się ceny korony norweskiej i franka.
W ujęciu globalnym dolar cały czas jest słaby. W rezultacie USD/PLN pozostaje blisko 3,65. Przedstawicielom koszyka rynków wschodzących sprzyjają jednocześnie nastroje na światowych parkietach akcji oraz sytuacja w notowaniach obligacji USA, która w pierwszej części roku wpędziła ryzykowne waluty i aktywa w tarapaty. Środowisko zewnętrzne jest zatem nadal korzystne (co ogranicza skalę odwrotu od złotego), a górę tym razem wzięły czynniki lokalne.
Polska waluta nieznacznie odstaje od stawki przede wszystkim w efekcie rozczarowania wynikiem posiedzenia Rady Polityki Pieniężnej, które schłodziło oczekiwania, że niebawem może dojść do podwyżki stóp procentowych. A taka perspektywa pomagała przecież złotemu w maju. Więcej informacji na temat zamierzeń NBP może dostarczyć dzisiejsza konferencja prezesa Adama Glapińskiego, która zaplanowana jest na godz. 15:00.
Z kolei posiedzenie Europejskiego Banku Centralnego nie wniosło wiele nowego. Podwyższeniu oczekiwań dotyczących dynamiki PKB i ścieżki inflacji nie towarzyszyło nawet zająknięcie się prezes Christine Lagarde na temat wygaszania pandemicznego skupu aktywów PEPP. Przeciwnie: w następnych miesiącach będzie on nadal prowadzony w przyśpieszonym tempie. Znacznie większe emocje wywołały dane o inflacji w Stanach Zjednoczonych.
W maju ceny konsumenckie w USA były aż o 5 proc. wyższe niż przed rokiem. Tak silnej presji cenowej w amerykańskiej gospodarce nie obserwowano od 2008 roku. Również w ujęciu miesiąc do miesiąca wynik na poziomie 0,6 proc. jest na tle ostatnich lat niemal rekordowy. Co więcej, wskaźnik po raz kolejny przybrał wartość przekraczającą rynkowe oczekiwania. Dodajmy, że ceny bazowe również utrzymują ostro pnącą się do góry ścieżkę – były 0,7 proc. wyższe niż przed miesiącem. Znaczny wpływ na wysokie odczyty miały efekty bazy statystycznej, zaburzenia wywołane przez pandemię i późniejsze odmrażanie gospodarki. Tak jak miesiąc wcześniej znaczny udział miały m.in. ceny używanych aut.
W tym kontekście aktualna pozostaje ocena Fed, że skok cen jest przejściowy. Jednak presja na wzrost cen jest widoczna w coraz większej liczbie kategorii dóbr i usług. Najwyższy od trzynastu lat i przekraczający prognozy odczyt ani nie wsparł dolara, ani nie wywołał wzrostu dochodowości obligacji. Wręcz przeciwnie: rentowność papierów dziesięcioletnich spadła do pułapów najniższych od trzech miesięcy, a na Wall Street indeks S&P 500 znów pobił rekordy wszech czasów. Po dwóch z kolei miesiącach rozczarowań dotyczących tempa odbudowy liczby etatów po pandemii nie ma przekonania, że członkowie Fed na przyszłotygodniowym posiedzeniu będą skłonni, by zasygnalizować bliskość momentu ogłoszenia rozpoczęcia wycofywania się z ekstremalnie łagodnej polityki. To właśnie rynek pracy jest w tej chwili priorytetem.
Kurs dolara bez wsparcia Rezerwy Federalnej
Rozdarcie decydentów pomiędzy celem pełnego zatrudnienia a stabilności cen z każdym miesiącem może być jednak coraz silniejsze. Inflacja w ujęciu rok do roku to obecnie porównanie nocy z dniem. Przed rokiem obowiązywały restrykcje, a wybuch pandemii był szokiem, rodził wielką niepewność i wpływał bardzo mocno na decyzje konsumentów i firm. Obecnie po odmrażanej gospodarce rozlewa się fala odroczonego popytu. Dynamika cen prawdopodobnie osiąga właśnie szczyt (zarówno w USA, jak i Polsce). Jej trajektoria powinna zacząć obniżać się, ale coraz bardziej prawdopodobne jest, że będzie to przebiegać znacznie wolniej, niż życzyłyby sobie tego banki centralne.
W pewnym momencie Fed wykona zwrot w nastawieniu. Na razie jednak powinien pozostać wierny dotychczasowej retoryce, ponieważ tylko czas może obalić tezę o przejściowości podbicia inflacji. Sprawia to, że w kolejnym kwartale dolar (w otoczeniu silnego globalnego wzrostu gospodarczego i luźnych warunków finansowych) powinien pozostać słaby. Na horyzoncie zacznie w pewnym momencie majaczyć wizja normalizacji polityki, szybszej niż w Eurolandzie (tak jak szybszy będzie wzrost w USA). Jest to jednak zapewne perspektywa 2022 roku.
Powyższy komentarz nie jest rekomendacją w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 roku. Został on sporządzony w celach informacyjnych i nie powinien stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Cinkciarz.pl Sp. z o.o. nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszym komentarzu. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez podania źródła jest zabronione.
Zobacz również:
10 cze 2021 8:03
Kursy walut rosną po decyzji RPP: euro, dolar i frank najdroższe od tygodnia (komentarz walutowy z 10.06.2021)
Kurs euro szuka równowagi w połowie drogi między 4,45 a 4,50. W tym tygodniu względem złotego podrożało ponad 20 głównych walut. Najmocniej, ale tylko niewiele o ponad pół procent, podniosły się ceny korony norweskiej i franka.
W ujęciu globalnym dolar cały czas jest słaby. W rezultacie USD/PLN pozostaje blisko 3,65. Przedstawicielom koszyka rynków wschodzących sprzyjają jednocześnie nastroje na światowych parkietach akcji oraz sytuacja w notowaniach obligacji USA, która w pierwszej części roku wpędziła ryzykowne waluty i aktywa w tarapaty. Środowisko zewnętrzne jest zatem nadal korzystne (co ogranicza skalę odwrotu od złotego), a górę tym razem wzięły czynniki lokalne.
Polska waluta nieznacznie odstaje od stawki przede wszystkim w efekcie rozczarowania wynikiem posiedzenia Rady Polityki Pieniężnej, które schłodziło oczekiwania, że niebawem może dojść do podwyżki stóp procentowych. A taka perspektywa pomagała przecież złotemu w maju. Więcej informacji na temat zamierzeń NBP może dostarczyć dzisiejsza konferencja prezesa Adama Glapińskiego, która zaplanowana jest na godz. 15:00.
Z kolei posiedzenie Europejskiego Banku Centralnego nie wniosło wiele nowego. Podwyższeniu oczekiwań dotyczących dynamiki PKB i ścieżki inflacji nie towarzyszyło nawet zająknięcie się prezes Christine Lagarde na temat wygaszania pandemicznego skupu aktywów PEPP. Przeciwnie: w następnych miesiącach będzie on nadal prowadzony w przyśpieszonym tempie. Znacznie większe emocje wywołały dane o inflacji w Stanach Zjednoczonych.
Pięcioprocentowy wzrost gospodarczy i najwyższa od dekady inflacja to jeszcze za mało, by Rada Polityki Pieniężnej była skłonna podnieść stopy procentowe. Czerwcowe posiedzenie RPP rozczarowało część rynku i sprawiło, że złoty był w tym tygodniu w ogonie walutowej stawki. W 12. odcinku podcastu walutowego Cinkciarz.pl „Kurs na weekend” analizujemy wpływ decyzji RPP na notowania polskiej waluty.
Dolar obojętny na rekordy inflacji
W maju ceny konsumenckie w USA były aż o 5 proc. wyższe niż przed rokiem. Tak silnej presji cenowej w amerykańskiej gospodarce nie obserwowano od 2008 roku. Również w ujęciu miesiąc do miesiąca wynik na poziomie 0,6 proc. jest na tle ostatnich lat niemal rekordowy. Co więcej, wskaźnik po raz kolejny przybrał wartość przekraczającą rynkowe oczekiwania. Dodajmy, że ceny bazowe również utrzymują ostro pnącą się do góry ścieżkę – były 0,7 proc. wyższe niż przed miesiącem. Znaczny wpływ na wysokie odczyty miały efekty bazy statystycznej, zaburzenia wywołane przez pandemię i późniejsze odmrażanie gospodarki. Tak jak miesiąc wcześniej znaczny udział miały m.in. ceny używanych aut.
W tym kontekście aktualna pozostaje ocena Fed, że skok cen jest przejściowy. Jednak presja na wzrost cen jest widoczna w coraz większej liczbie kategorii dóbr i usług. Najwyższy od trzynastu lat i przekraczający prognozy odczyt ani nie wsparł dolara, ani nie wywołał wzrostu dochodowości obligacji. Wręcz przeciwnie: rentowność papierów dziesięcioletnich spadła do pułapów najniższych od trzech miesięcy, a na Wall Street indeks S&P 500 znów pobił rekordy wszech czasów. Po dwóch z kolei miesiącach rozczarowań dotyczących tempa odbudowy liczby etatów po pandemii nie ma przekonania, że członkowie Fed na przyszłotygodniowym posiedzeniu będą skłonni, by zasygnalizować bliskość momentu ogłoszenia rozpoczęcia wycofywania się z ekstremalnie łagodnej polityki. To właśnie rynek pracy jest w tej chwili priorytetem.
Kurs dolara bez wsparcia Rezerwy Federalnej
Rozdarcie decydentów pomiędzy celem pełnego zatrudnienia a stabilności cen z każdym miesiącem może być jednak coraz silniejsze. Inflacja w ujęciu rok do roku to obecnie porównanie nocy z dniem. Przed rokiem obowiązywały restrykcje, a wybuch pandemii był szokiem, rodził wielką niepewność i wpływał bardzo mocno na decyzje konsumentów i firm. Obecnie po odmrażanej gospodarce rozlewa się fala odroczonego popytu. Dynamika cen prawdopodobnie osiąga właśnie szczyt (zarówno w USA, jak i Polsce). Jej trajektoria powinna zacząć obniżać się, ale coraz bardziej prawdopodobne jest, że będzie to przebiegać znacznie wolniej, niż życzyłyby sobie tego banki centralne.
W pewnym momencie Fed wykona zwrot w nastawieniu. Na razie jednak powinien pozostać wierny dotychczasowej retoryce, ponieważ tylko czas może obalić tezę o przejściowości podbicia inflacji. Sprawia to, że w kolejnym kwartale dolar (w otoczeniu silnego globalnego wzrostu gospodarczego i luźnych warunków finansowych) powinien pozostać słaby. Na horyzoncie zacznie w pewnym momencie majaczyć wizja normalizacji polityki, szybszej niż w Eurolandzie (tak jak szybszy będzie wzrost w USA). Jest to jednak zapewne perspektywa 2022 roku.
Zobacz również:
Kursy walut rosną po decyzji RPP: euro, dolar i frank najdroższe od tygodnia (komentarz walutowy z 10.06.2021)
Kursy walut stabilne: złoty czeka, dolar czeka, euro czeka (komentarz walutowy z 9.06.2021)
Kursy walut nieśmiało zawracają, kurs euro odbija od 4,45 zł, dolar stabilny (komentarz walutowy z 8.06.2021)
Kursy walut na rozdrożach: dolar szuka dna, kurs euro flirtuje z 4,45 zł (komentarz walutowy z 7.06.2021)
Atrakcyjne kursy 27 walut
Kurs na żywo.
Aktualizacja: 30s