W maju nie ma świecie lepiej radzących sobie walut niż przedstawiciele naszego regionu. Wprawdzie od złotego silniej zyskują korona czeska i węgierski forint, ale polska waluta również stopniowo się umacnia.
W rezultacie kursy walut są najniższe od miesięcy. Notowania EUR/PLN w ubiegłym tygodniu naruszyły 4,50 i osuwają się w kierunku lutowego dołka usytuowanego w okolicy 4,47. Funt również najtańszy jest od lutego i wyceniany na ok. 5,20 zł. USD/PLN obniża się do 3,66, niżej kwotowany ostatni raz był w pierwszej części stycznia. Kurs franka zszedł poniżej 4,10 zł – jest w kilkunastu procentach najniższych wartości notowanych od początku pandemii (średni kurs CHF/PLN w tym okresie to 4,18 zł).
Złotemu i innym przedstawicielom koszyka emerging markets sprzyja koniunktura na globalnych rynkach: dolar jest słaby, a na giełdach akcji (zwłaszcza gospodarek rozwiniętych) w ostatnim tygodniu poprawiły się nastroje – główne indeksy, także europejskie, obrały kurs na wiosenne szczyty, w licznych przypadkach będące maksimami wszech czasów. Nie bez znaczenia było też zaostrzenie kursu przez banki centralne, zwłaszcza węgierski (już dziś mogą tam zostać podniesione stopy procentowe!) oraz czeski. Narodowy Bank Polski również zmienił nieco nastawienie, zakreślił strategię odchodzenia od kryzysowej polityki.
Stało się to wodą na młyn oczekiwań rynkowych, że koszt pieniądza w najbliższych kilku miesiącach może zostać podniesiony wbrew wcześniejszym deklaracjom, że stopy procentowe pozostaną bez zmian do końca bieżącej kadencji RPP. Oczekujemy, że do podwyżek stóp nie dojdzie w 2021 r., ale skokowe uwzględnienie w wycenie takiej ewentualności jest pozytywne dla złotego. Jego ważnym atutem jest również to, że rozmyło się zagrożenie pod postacią wyroków ws. kredytów frankowych. Pozostała silna koniunktura w kraju i wychodząca z dołka globalna gospodarka. Zderzenie z korzystną wyceną złotego, który mocno odstawał od większości walut, okazuje się wystraczające, by przepłoszyć uczestników rynku obstawiających jego dalszą wyprzedaż i zepchnąć notowania wyraźnie niżej.
Jeśli to maj, to kurs EUR/PLN wyraźnie spada
Sytuacja, a przynajmniej sam przebieg notowań EUR/PLN, nieco przypomina ubiegłoroczną. W marcu, podczas fali pandemii, osiągane były najwyższe poziomy od globalnego kryzysu finansowego, a w kolejnym kwartale odrabiane są straty. Przed rokiem proces ten najszybciej zachodził w maju, kiedy zniżka kursu wyniosła ok. 2 proc. (w całym kwartale euro potaniało o ok. 3 proc.) Obecnie, od początku miesiąca, EUR/PLN również obniżył się o ok. 1,7 proc.
Oczywiście przed rokiem panika na rynkach finansowych i załamanie na rynkach akcji i surowców oraz ucieczka do dolara były nieporównywalnie większe. W tym roku balastem był splot niekorzystnych czynników lokalnych (kredyty frankowe, łagodne nastawienie RPP), regionalnych (sytuacja epidemiczna) oraz ogólnoświatowych (przetasowania na rynku obligacji skarbowych wywołujące korekcyjne podbicie dolara i turbulencje na giełdach akcji). Samo osłabienie złotego przebiegało w sposób mało gwałtowny, daleki od paniki, zwłaszcza na tle szoku dla rynków finansowych, którym na początku 2020 r. okazał się wybuch pandemii.
Uważamy, że to nie koniec siły złotego. Nasze prognozy niezmiennie zakładają, że na koniec roku za euro płacić będziemy 4,40 zł, a za dolara 3,55 zł. Tu pojawia się kolejne, potencjalne podobieństwo do ścieżki kursu w ubiegłym roku. Wtedy kurs po majowej zniżce na wiele tygodni wytracił spadkowy impet. Spodziewamy się, że tym razem może być podobnie.
Rekordowe dynamiki sprzedaży i produkcji
Poniedziałkowe dane potwierdziły atuty polskiej waluty. Produkcja przemysłowa w kwietniu była o 44,5 proc. wyższa niż przed rokiem, a sprzedaż detaliczna wykazała dynamikę 21,1 proc. rok do roku. Takie wartości kluczowych wskaźników to oczywiście w dużej mierze pochodna bazy statystycznej (zestawienie z zapaścią wywołaną przez ubiegłoroczny lockdown), rekordy te będą długo obowiązywać. Nie zmienia to faktu, że drugi kwartał przynosi dwucyfrową dynamikę PKB. W całym roku spodziewać można się ok. 5-procentowego wzrostu gospodarczego, a przemawiają za tym także odbijające inwestycje. Wynik ten zostanie najprawdopodobniej powtórzony w przyszłym roku, a będzie miała w tym udział także zmiana w polityce gospodarczej podbijająca konsumpcję.
Wracając do wczorajszych danych: w przypadku sprzedaży detalicznej można mówić o pewnym rozczarowaniu. Była ona nie tylko niższa od oczekiwań, ale również o prawie 7 proc. niższa niż miesiąc wcześniej. Handel jest dużo bardziej wrażliwy na restrykcje niż przemysł i dopiero po pełnym otwarciu gospodarki konsumpcja ruszy z kopyta – na razie sprzedaż detaliczna jest poniżej poziomu sprzed pandemii. Jeśli chodzi o produkcję przemysłową, to wpisuje się ona w dotychczasowe tendencje (o globalnym zasięgu). Sektor ten przez trzecią falę pandemii przeszedł stosunkowo łagodnie i jest rozgrzany do czerwoności. Już pół roku temu zostały odrobione koronawirusowe straty. Szczególnie dobrze radziły sobie jego działy zorientowane na eksport: produkcja aut była o ponad 90 proc. wyższa niż przed rokiem, a mebli aż 125 proc.
Powyższy komentarz nie jest rekomendacją w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 roku. Został on sporządzony w celach informacyjnych i nie powinien stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Cinkciarz.pl Sp. z o.o. nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszym komentarzu. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez podania źródła jest zabronione.
Zobacz również:
24 maj 2021 8:58
Kurs euro zaczyna tydzień pod 4,50, USD/PLN pod 3,70, a CHF/PLN blisko 4,10 (komentarz walutowy z 24.05.2021)
W maju nie ma świecie lepiej radzących sobie walut niż przedstawiciele naszego regionu. Wprawdzie od złotego silniej zyskują korona czeska i węgierski forint, ale polska waluta również stopniowo się umacnia.
W rezultacie kursy walut są najniższe od miesięcy. Notowania EUR/PLN w ubiegłym tygodniu naruszyły 4,50 i osuwają się w kierunku lutowego dołka usytuowanego w okolicy 4,47. Funt również najtańszy jest od lutego i wyceniany na ok. 5,20 zł. USD/PLN obniża się do 3,66, niżej kwotowany ostatni raz był w pierwszej części stycznia. Kurs franka zszedł poniżej 4,10 zł – jest w kilkunastu procentach najniższych wartości notowanych od początku pandemii (średni kurs CHF/PLN w tym okresie to 4,18 zł).
Złotemu i innym przedstawicielom koszyka emerging markets sprzyja koniunktura na globalnych rynkach: dolar jest słaby, a na giełdach akcji (zwłaszcza gospodarek rozwiniętych) w ostatnim tygodniu poprawiły się nastroje – główne indeksy, także europejskie, obrały kurs na wiosenne szczyty, w licznych przypadkach będące maksimami wszech czasów. Nie bez znaczenia było też zaostrzenie kursu przez banki centralne, zwłaszcza węgierski (już dziś mogą tam zostać podniesione stopy procentowe!) oraz czeski. Narodowy Bank Polski również zmienił nieco nastawienie, zakreślił strategię odchodzenia od kryzysowej polityki.
Stało się to wodą na młyn oczekiwań rynkowych, że koszt pieniądza w najbliższych kilku miesiącach może zostać podniesiony wbrew wcześniejszym deklaracjom, że stopy procentowe pozostaną bez zmian do końca bieżącej kadencji RPP. Oczekujemy, że do podwyżek stóp nie dojdzie w 2021 r., ale skokowe uwzględnienie w wycenie takiej ewentualności jest pozytywne dla złotego. Jego ważnym atutem jest również to, że rozmyło się zagrożenie pod postacią wyroków ws. kredytów frankowych. Pozostała silna koniunktura w kraju i wychodząca z dołka globalna gospodarka. Zderzenie z korzystną wyceną złotego, który mocno odstawał od większości walut, okazuje się wystraczające, by przepłoszyć uczestników rynku obstawiających jego dalszą wyprzedaż i zepchnąć notowania wyraźnie niżej.
Jeśli to maj, to kurs EUR/PLN wyraźnie spada
Sytuacja, a przynajmniej sam przebieg notowań EUR/PLN, nieco przypomina ubiegłoroczną. W marcu, podczas fali pandemii, osiągane były najwyższe poziomy od globalnego kryzysu finansowego, a w kolejnym kwartale odrabiane są straty. Przed rokiem proces ten najszybciej zachodził w maju, kiedy zniżka kursu wyniosła ok. 2 proc. (w całym kwartale euro potaniało o ok. 3 proc.) Obecnie, od początku miesiąca, EUR/PLN również obniżył się o ok. 1,7 proc.
Oczywiście przed rokiem panika na rynkach finansowych i załamanie na rynkach akcji i surowców oraz ucieczka do dolara były nieporównywalnie większe. W tym roku balastem był splot niekorzystnych czynników lokalnych (kredyty frankowe, łagodne nastawienie RPP), regionalnych (sytuacja epidemiczna) oraz ogólnoświatowych (przetasowania na rynku obligacji skarbowych wywołujące korekcyjne podbicie dolara i turbulencje na giełdach akcji). Samo osłabienie złotego przebiegało w sposób mało gwałtowny, daleki od paniki, zwłaszcza na tle szoku dla rynków finansowych, którym na początku 2020 r. okazał się wybuch pandemii.
Uważamy, że to nie koniec siły złotego. Nasze prognozy niezmiennie zakładają, że na koniec roku za euro płacić będziemy 4,40 zł, a za dolara 3,55 zł. Tu pojawia się kolejne, potencjalne podobieństwo do ścieżki kursu w ubiegłym roku. Wtedy kurs po majowej zniżce na wiele tygodni wytracił spadkowy impet. Spodziewamy się, że tym razem może być podobnie.
Rekordowe dynamiki sprzedaży i produkcji
Poniedziałkowe dane potwierdziły atuty polskiej waluty. Produkcja przemysłowa w kwietniu była o 44,5 proc. wyższa niż przed rokiem, a sprzedaż detaliczna wykazała dynamikę 21,1 proc. rok do roku. Takie wartości kluczowych wskaźników to oczywiście w dużej mierze pochodna bazy statystycznej (zestawienie z zapaścią wywołaną przez ubiegłoroczny lockdown), rekordy te będą długo obowiązywać. Nie zmienia to faktu, że drugi kwartał przynosi dwucyfrową dynamikę PKB. W całym roku spodziewać można się ok. 5-procentowego wzrostu gospodarczego, a przemawiają za tym także odbijające inwestycje. Wynik ten zostanie najprawdopodobniej powtórzony w przyszłym roku, a będzie miała w tym udział także zmiana w polityce gospodarczej podbijająca konsumpcję.
Wracając do wczorajszych danych: w przypadku sprzedaży detalicznej można mówić o pewnym rozczarowaniu. Była ona nie tylko niższa od oczekiwań, ale również o prawie 7 proc. niższa niż miesiąc wcześniej. Handel jest dużo bardziej wrażliwy na restrykcje niż przemysł i dopiero po pełnym otwarciu gospodarki konsumpcja ruszy z kopyta – na razie sprzedaż detaliczna jest poniżej poziomu sprzed pandemii. Jeśli chodzi o produkcję przemysłową, to wpisuje się ona w dotychczasowe tendencje (o globalnym zasięgu). Sektor ten przez trzecią falę pandemii przeszedł stosunkowo łagodnie i jest rozgrzany do czerwoności. Już pół roku temu zostały odrobione koronawirusowe straty. Szczególnie dobrze radziły sobie jego działy zorientowane na eksport: produkcja aut była o ponad 90 proc. wyższa niż przed rokiem, a mebli aż 125 proc.
Zobacz również:
Kurs euro zaczyna tydzień pod 4,50, USD/PLN pod 3,70, a CHF/PLN blisko 4,10 (komentarz walutowy z 24.05.2021)
Kurs euro najniżej od lutego, EUR/PLN narusza 4,50 zł (komentarz walutowy z 21.05.2021)
Kurs dolara zawraca z minimów, euro i funt stabilne (komentarz walutowy z 20.05.2021)
Kurs dolara kontynuuje spadki, kurs euro się zatrzymał (komentarz walutowy z 19.05.2021)
Atrakcyjne kursy 27 walut
Kurs na żywo.
Aktualizacja: 30s