Kursy walut w inflacyjnym szoku, dolar drożeje o 10 groszy, kurs euro oddala się od 4,70 zł (komentarz z 14.09.2022)

W minionych tygodniach członkowie Fed wielokrotnie deklarowali kontynuację zdecydowanej walki z presją cenową. Potrzebę utrzymywania ostrego kursu w amerykańskiej polityce monetarnej w pełni odzwierciedliły odczyty inflacji za sierpień. Ich rezultat to popłoch wśród inwestorów, którzy błyskawicznie stracili wiarę w dominujące ostatnio rynkowe tendencje: odbicie na parkietach akcji oraz odwrót od dolara. Kurs euro jest o trzy grosze nad minimum z tego tygodnia i rośnie do 4,72. Ten sam pułap osiągają notowania dolara, które wystrzeliły o 10 groszy wraz z runięciem EUR/USD poniżej parytetu. Frank szwajcarski znów kosztuje ponad 4,90 zł, a GBP/PLN nie zadomowił się poniżej 5,40 i powraca w kierunku 5,45.

Przed miesiącem dynamika inflacji w Stanach Zjednoczonych wyhamowała mocniej od oczekiwań, co wywołało przejściową euforię na rynkach finansowych. Tym razem odczyt, podobnie jak zazwyczaj miało to miejsce w tym roku, okazał się wyższy od oczekiwań. Wartość wskaźnika obniżyła się zaledwie z 8,5 do 8,3 proc. rok dok roku. Presja cenowa nie tylko nie chce dać za wygraną i wygasa bardzo powoli, ale także zmienia się jej charakter. Przy rozgrzanym rynku pracy pierwotny impuls pod postacią szoków podażowych przemienia się w inflację o charakterze popytowym. Ceny bazowe już dziewiąty raz w ostatnim roku z miesiąca na miesiąc wykonały skok o pół procent lub więcej. W rezultacie ich roczna dynamika podbiła z 5,9 do 6,3 proc. i jest o włos od cyklicznego rekordu z marca, gdy wartość wskaźnika wyniosła 6,5 proc. rok do roku.

W takiej sytuacji Rezerwa Federalna nie ma możliwości spuszczenia z tonu. W kontekście przyszłotygodniowego posiedzenia FOMC trzecia kolejna podwyżka stóp procentowych o 75 punktów bazowych windująca koszt pieniądza do przedziału 3,00-3,25 proc. była praktycznie przesądzona jeszcze przed wtorkowymi odczytami. Inwestorzy liczyli po cichu, że deklarowana potrzeba dalszego agresywnego tłumienia presji cenowej jest maską, a hamująca inflacja w kolejnych miesiącach pozwoli na stopniowe jej zrzucanie i łagodzenie nastawienia. Tymczasem po najświeższych informacjach część komentatorów nawołuje do ruchu o pełny punkt procentowy. Taki krok jest już wyceniony w niemal jednej trzeciej, a ceniony ekonomista i były sekretarz skarbu USA Larry Summers wyraził opinię, że tak ostra podwyżka byłaby krokiem w kierunku przywrócenia wiarygodności Fed. W perspektywie końca pierwszego kwartału 2023 r. wycena poziomu stóp Fed jest o pół punktu procentowego wyższa niż dwa tygodnie temu i zakłada osiągnięcie pułapu 4,5 proc.

Inflacyjne zaskoczenie i skokowy wzrost wyceny przyszłych podwyżek wywołują panikę na rynkach. Indeksy na Wall Street runęły o kilka procent i wymazały zdecydowaną większość wzrostowej korekty z minionych dni. Dolar błyskawicznie odzyskał rezon i dynamicznie podrożał. Kurs EUR/USD, który w poniedziałek przez moment naruszał nawet pułap 1,02, znów znajduje się poniżej parytetu. Próbę wyrwania się głównej pary walutowej z tendencji spadkowej należy ocenić za nieudaną. Podobnie EUR/PLN nie sforsował trwale 4,70 zł. Przy zwrocie rynkowych nastrojów o 180 stopni złoty najpewniej nie będzie w stanie zyskiwać. Tym bardziej że gdy najważniejsze banki centralne zaostrzają kurs, jeszcze mocniej razi niechęć krajowych władz monetarnych do kontynuacji podwyżek stóp procentowych. Za najbardziej prawdopodobny scenariusz na nadchodzące dni jawi się utrzymanie się kursu euro w przedziale 4,70-4,75 zł oraz dalsze krążenie EUR/USD wokół parytetu.