Bardzo umiarkowana reakcja na rynkach po doniesieniach o wprowadzeniu nowych ceł na chińskie towary. Optymizm inwestorów jest jednak zupełnie nieuzasadniony. Złoty, podobnie jak inne waluty rynków wschodzących pozostaje stabilny. Kurs euro nadal waha się w granicach poziomu 4,30 zł.
Najważniejsze dane makro (czas CET – środkowoeuropejski). Szacunki danych makro są na podstawie informacji z Bloomberga, chyba że zaznaczono inaczej.
Brak danych makro, które mogą wyraźnie wpłynąć na analizowane pary walutowe.
Spokojne przyjęcie nowych ceł
Biuro Przedstawiciela Handlowego USA (USTR) ogłosiło w nocy polskiego czasu, że import z Chin do USA o rocznej wartości 200 mld dolarów zostanie objęty cłami na poziomie 10 proc. Można powiedzieć, że ta informacja była w większym lub mniejszym stopniu oczekiwania i nie stanowiła zaskoczenia dla inwestorów.
Znacznie poważniejszym elementem jest jednak inna informacja przedstawiona przez USTR. Przede wszystkim zaznaczona jest sekwencja kolejnych kroków w przypadku braku ustępstw ze strony Chin. Jeżeli żądania USA nie zostaną spełnione to od nowego roku cła wzrosną (na dziś ogłoszone 200 mld USD importu) do 25 proc. Dodatkowo, gdyby Chiny zastosowały środki odwetowe to natychmiast dodatkowymi cłami zostanie objęta pozostała część importu z Państwa środka (kolejne 267 mld do USD). W sumie więc cały import z Chin byłby obłożony dodatkowymi obostrzeniami handlowymi w przedziale 10-25 proc.
Interesująca jest natomiast reakcja rynku. Obserwując spór przez ostatnie miesiące, bieżące wydarzenia wydają się być najbardziej negatywne dla chińskiej gospodarki i dla ogólnej koniunktury na świecie. W okolicach południa jednak nie widać było pesymizmu ani na rynku akcji, ani na walutach krajów rozwijających się. Jedynie turecka lira traciła około 1 proc. wartości. Pozostałe waluty, łącznie z chińskim juanem, były niezwykle stabilne. Na wartości nie zyskał także dolar, chociaż w poprzednich fazach eskalacji konfliktu USD był mocniejszy. Czy rynek zaczyna odbierać konflikt celny jako negatywny dla dolara i amerykańskiej gospodarki a względnie neutralny dla reszty świata?
Wydaje się, że to podejście, choć może logiczne w perspektywie dekady, w tym momencie ma słabe argumenty. To cały czas Chiny są gospodarką doganiającą kraje rozwinięte i zależną od kondycji USA. To Stany Zjednoczone generują gros inwestycji na świecie i od przepływu kapitału z tego kraju w znacznym stopniu zależy koniunktura w gospodarkach rozwijających się. Stąd na wojnie celnej, mimo że są ich bezpośrednim uczestnikiem, USA mogą stracić stosunkowo mało, a pozostałe państwa (w tym szczególnie Chiny) względnie dużo.
Reakcja rynku wydaje się być nielogiczna lub być może inwestorzy pozycjonują się na jakieś zaskakujące rozwiązanie. Np. gdyby Republikanie stracili obie izby Kongresu w listopadowych wyborach wtedy można oczekiwać, że polityka Białego Domu musiałaby się nieco zmienić i brać pod uwagę silną opozycję Demokratów w kontekście wojny handlowej. Część rynku może także liczyć, że cła jednak nie spowodują silnego osłabienia koniunktury w Chinach (zawsze jest możliwa stymulacja fiskalna ze strony Pekinu). To myślenie życzeniowe jednak może bardzo szybko zostać zweryfikowane, zwłaszcza jeżeli sekwencja zdarzeń przyspieszy i Chiny nie wywieszą białej flagi. Zgodnie z zapowiedziami USTR w przypadku odwetu ze strony Pekinu całość importu z Chin może zostać objęta cłami. Jakby nie patrzeć nie jest to pozytywna informacja dla światowej koniunktury.
Stabilizacja złotego nie zaskakuje
Marginalne zmiany na rynku globalnym to także sygnał stabilizacyjny dla złotego. Notowania EUR/PLN przebiegają w granicach 4,30. Nie jest do końca jasne, z czego wynika spokój inwestorów (szczegóły w poprzednich akapitach), ale przy takiej sytuacji na szerokim rynku złoty także nie ma powodów do większych ruchów.
Można oczywiście zwracać uwagę na nieco słabsze dane z rynku pracy (wolniejszy od oczekiwań wzrost wynagrodzeń czy zatrudnienia), ale te odczyty GUS zwykle nie wywołują silniejszej reakcji rynku. Kondycja złotego w kolejnych godzinach zależeć będzie więc od rynku globalnego. Ignorowanie przez zagranicę negatywnych skutków sporów celnych powinno być nadal stabilizującym czynnikiem dla PLN. Natomiast gdyby doszło do gwałtownego pogorszenia sentymentu to mimo pojawiających się wątpliwości prawdopodobnie dolar i frank byłyby nadal beneficjentami tych zmian, czyli zauważalnie zyskałby na wartości w relacji do polskiej waluty.
Powyższy komentarz nie jest rekomendacją w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 roku. Został on sporządzony w celach informacyjnych i nie powinien stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Cinkciarz.pl Sp. z o.o. nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszym komentarzu. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez podania źródła jest zabronione.
Zobacz również:
17 wrz 2018 15:47
Nieco mocniejszy złoty (komentarz walutowy z 17.09.2018)
Bardzo umiarkowana reakcja na rynkach po doniesieniach o wprowadzeniu nowych ceł na chińskie towary. Optymizm inwestorów jest jednak zupełnie nieuzasadniony. Złoty, podobnie jak inne waluty rynków wschodzących pozostaje stabilny. Kurs euro nadal waha się w granicach poziomu 4,30 zł.
Najważniejsze dane makro (czas CET – środkowoeuropejski). Szacunki danych makro są na podstawie informacji z Bloomberga, chyba że zaznaczono inaczej.
Spokojne przyjęcie nowych ceł
Biuro Przedstawiciela Handlowego USA (USTR) ogłosiło w nocy polskiego czasu, że import z Chin do USA o rocznej wartości 200 mld dolarów zostanie objęty cłami na poziomie 10 proc. Można powiedzieć, że ta informacja była w większym lub mniejszym stopniu oczekiwania i nie stanowiła zaskoczenia dla inwestorów.
Znacznie poważniejszym elementem jest jednak inna informacja przedstawiona przez USTR. Przede wszystkim zaznaczona jest sekwencja kolejnych kroków w przypadku braku ustępstw ze strony Chin. Jeżeli żądania USA nie zostaną spełnione to od nowego roku cła wzrosną (na dziś ogłoszone 200 mld USD importu) do 25 proc. Dodatkowo, gdyby Chiny zastosowały środki odwetowe to natychmiast dodatkowymi cłami zostanie objęta pozostała część importu z Państwa środka (kolejne 267 mld do USD). W sumie więc cały import z Chin byłby obłożony dodatkowymi obostrzeniami handlowymi w przedziale 10-25 proc.
Interesująca jest natomiast reakcja rynku. Obserwując spór przez ostatnie miesiące, bieżące wydarzenia wydają się być najbardziej negatywne dla chińskiej gospodarki i dla ogólnej koniunktury na świecie. W okolicach południa jednak nie widać było pesymizmu ani na rynku akcji, ani na walutach krajów rozwijających się. Jedynie turecka lira traciła około 1 proc. wartości. Pozostałe waluty, łącznie z chińskim juanem, były niezwykle stabilne. Na wartości nie zyskał także dolar, chociaż w poprzednich fazach eskalacji konfliktu USD był mocniejszy. Czy rynek zaczyna odbierać konflikt celny jako negatywny dla dolara i amerykańskiej gospodarki a względnie neutralny dla reszty świata?
Wydaje się, że to podejście, choć może logiczne w perspektywie dekady, w tym momencie ma słabe argumenty. To cały czas Chiny są gospodarką doganiającą kraje rozwinięte i zależną od kondycji USA. To Stany Zjednoczone generują gros inwestycji na świecie i od przepływu kapitału z tego kraju w znacznym stopniu zależy koniunktura w gospodarkach rozwijających się. Stąd na wojnie celnej, mimo że są ich bezpośrednim uczestnikiem, USA mogą stracić stosunkowo mało, a pozostałe państwa (w tym szczególnie Chiny) względnie dużo.
Reakcja rynku wydaje się być nielogiczna lub być może inwestorzy pozycjonują się na jakieś zaskakujące rozwiązanie. Np. gdyby Republikanie stracili obie izby Kongresu w listopadowych wyborach wtedy można oczekiwać, że polityka Białego Domu musiałaby się nieco zmienić i brać pod uwagę silną opozycję Demokratów w kontekście wojny handlowej. Część rynku może także liczyć, że cła jednak nie spowodują silnego osłabienia koniunktury w Chinach (zawsze jest możliwa stymulacja fiskalna ze strony Pekinu). To myślenie życzeniowe jednak może bardzo szybko zostać zweryfikowane, zwłaszcza jeżeli sekwencja zdarzeń przyspieszy i Chiny nie wywieszą białej flagi. Zgodnie z zapowiedziami USTR w przypadku odwetu ze strony Pekinu całość importu z Chin może zostać objęta cłami. Jakby nie patrzeć nie jest to pozytywna informacja dla światowej koniunktury.
Stabilizacja złotego nie zaskakuje
Marginalne zmiany na rynku globalnym to także sygnał stabilizacyjny dla złotego. Notowania EUR/PLN przebiegają w granicach 4,30. Nie jest do końca jasne, z czego wynika spokój inwestorów (szczegóły w poprzednich akapitach), ale przy takiej sytuacji na szerokim rynku złoty także nie ma powodów do większych ruchów.
Można oczywiście zwracać uwagę na nieco słabsze dane z rynku pracy (wolniejszy od oczekiwań wzrost wynagrodzeń czy zatrudnienia), ale te odczyty GUS zwykle nie wywołują silniejszej reakcji rynku. Kondycja złotego w kolejnych godzinach zależeć będzie więc od rynku globalnego. Ignorowanie przez zagranicę negatywnych skutków sporów celnych powinno być nadal stabilizującym czynnikiem dla PLN. Natomiast gdyby doszło do gwałtownego pogorszenia sentymentu to mimo pojawiających się wątpliwości prawdopodobnie dolar i frank byłyby nadal beneficjentami tych zmian, czyli zauważalnie zyskałby na wartości w relacji do polskiej waluty.
Zobacz również:
Nieco mocniejszy złoty (komentarz walutowy z 17.09.2018)
Ciąg dalszy sporu handlowego (komentarz walutowy z 17.09.2018)
Rosja podnosi stopy procentowe (popołudniowy komentarz walutowy z 14.09.2018)
Przeciętne dane ze strefy euro (komentarz walutowy z 14.09.2018)
Atrakcyjne kursy 27 walut
Kurs na żywo.
Aktualizacja: 30s