Kilka komentarzy ze strony europejskich oraz włoskich oficjeli dotyczących budżetu i kondycji gospodarczej Italii powodują silny strach na rynkach. Tanieje euro, a rentowności włoskich obligacji skarbowych testują najwyższe poziomy od 2014 r. Złoty także wyraźnie traci na wartości. Euro zbliża się do granicy 4,30 zł, a dolar osiąga poziom 3,73 zł.
Najważniejsze dane makro (czas CET – środkowoeuropejski). Szacunki danych makro są na podstawie informacji z Bloomberga, chyba że zaznaczono inaczej.
Brak danych makro, które mogą wyraźnie wpłynąć na analizowane waluty.
Włochy pogrążają euro
Przed południem główna para walutowa testowała okolice poziomu 1,15. Z kolei rentowności włoskich obligacji przekraczały granicę 3,40 proc., ocierając się o ponad 4-letnie szczyty. Większość tych zmian to rezultat batalii o budżet Italii.
Inwestorom wyraźnie się nie podoba fakt, że ścieżka deficytu na kolejne trzy lata będzie znacznie wyższa, niż się spodziewano. Na nic się zdały wrześniowe zakulisowe rozmowy pomiędzy włoskim premierem, prezydentem i ministrem finansów w celu zmniejszenia obciążeń fiskalnych przez populistyczną koalicję. Teraz niskie dotąd zaufanie do włoskich oficjeli jeszcze bardziej spadło, co jest dodatkowo podgrzewane zarówno przez wypowiedzi przedstawicieli Komisji Europejskiej, jak i parlamentu Italii.
Szef KE, Jean-Claude Juncker stwierdził, że jeżeli Rzym będzie nadal chciał specjalnego traktowania, to będzie koniec euro. „Nie życzę sobie, abyśmy po kryzysie (…) greckim musieli radzić sobie z takim samym kryzysem we Włoszech. Jeden taki kryzys wystarczy” – dodał Juncker według depeszy PAP. Zestawienie Grecji z Włochami i sprawy Italii z końcem euro podziałało na inwestorów jak płachta na byka.
Nie mniej emocji wywołały także poranne wypowiedzi Claudio Borghi. Popularny eurosceptyk i obecny szef Komisji Budżetowej niższej izby włoskiego parlamentu stwierdził na antenie radia Anch’io, że jest bardziej przekonany, że Włochy, z własną walutą, mogłyby rozwiązać problemy. Borghi dodał również, że gdyby Rzym chciał pójść na konfrontację z KE, to zapisałby w budżecie 3,1 proc. deficytu. Ogólnie to stwierdzenie byłoby trywialne, gdyby nie fakt, że Włochy mogły „podkoloryzować” perspektywę wzrostu PKB, by deficyt był w ramach unijnego limitu. W kolejnych godzinach Borghi (np. na antenie telewizji Bloomberg) prostował swoje wypowiedzi twierdząc, że nie ma planów opuszczenia strefy euro (chociaż on sam jest eurosceptykiem). Włoski premier, Giuseppe Conte, także zabrał głos na temat wspólnej waluty twierdząc, że jest ona „nieodwracalna”.
Ogólnie jednak warto zauważyć, że Włochy, ze względu na swoją bardzo słabą pozycję, mogą być obecnie „grillowane” przez rynek. Do połowy października plan budżetu musi być przesłany do Komisji Europejskiej. Jednak jej hipotetyczna negatywna opinia wcale nie jest wiążąca dla Rzymu. Po prostu, w kolejnych miesiącach KE może nałożyć na Włochy procedurę nadmiernego deficytu, ale nie ma obecnie możliwości, by ten budżet zablokować.
Pewnym elementem mogącym uspokoić sytuację jest działanie prezydenta, który może odesłać budżet z powrotem do parlamentu. Pytanie tylko, czy parlament zgodzi się na jakiekolwiek zmiany skoro dziś przewodniczący Ruchu 5 Gwiazd, Luigi Di Maio stwierdził, że rząd nie cofnie się nawet o milimetr, jeżeli chodzi o plan fiskalny. Według sondażu przeprowadzonego przez TECNE dla telewizji Rete4 aż 42 proc. ankietowanych popiera budżet rządu, a 36 proc. jest przeciwnego zdania. To również może być argument do tego, że populistyczny gabinet będzie trzymał się swoich założeń, a przez to konflikt z KE się rozszerzy. Będzie to także argument do tego by euro pozostało pod presją, a rentowności włoskich obligacji skarbowych utrzymywały się bardzo wysoko w porównaniu do innych krajów ze strefy euro.
Strach znalazł także złotego
Przez ostatnie dni złoty był odporny na wydarzenia zewnętrzne. Jednak skala wzrostu awersji do ryzyka spowodował również osłabienie złotego. Euro testuje okolicę 4,30 zł, a dolar rośnie do poziomu 3,73 zł. Przede wszystkim jest to rezultat wydarzeń we Włoszech i powrotu na nagłówki kwestii dezintegracji strefy euro oraz ryzyk związanych z kryzysem zadłużeniowym. Nawet jeśli te ryzyka są w tym momencie bardzo ograniczone, to jednak cały czas zbyt świeże są wydarzenia kryzysu zadłużeniowego z 2012/2013 roku czy kryzys grecki, by inwestorzy mogli przejść obok nich obojętnie.
Dla złotego konflikt Włoch z KE i zaburzenia rynkowe to przede wszystkim zagrożenia związane z koniunkturą strefy euro i mniejsze szanse na podwyżki stóp procentowych w strefie euro. Również RPP może być mniej chętna do jakiegokolwiek zacieśnienia monetarnego, jeżeli na obszarze wspólnej waluty będą dominowały obawy o kondycję gospodarczą. Dodatkowo na rynku globalnym drogi jest dolar (zwykle negatywna informacja dla PLN), a ropa rośnie do 85 dolarów za baryłkę, co jest między innymi złą informacją dla bilansu handlowego Polski. Krajowa waluta w kolejnych dniach może pozostawać pod presją, ale na tę chwilę panicznej wyprzedaży nie należy się raczej spodziewać.
Powyższy komentarz nie jest rekomendacją w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 roku. Został on sporządzony w celach informacyjnych i nie powinien stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Cinkciarz.pl Sp. z o.o. nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszym komentarzu. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez podania źródła jest zabronione.
Zobacz również:
1 paź 2018 16:09
Umocnienie funta (popołudniowy komentarz walutowy z 1.10.2018)
Kilka komentarzy ze strony europejskich oraz włoskich oficjeli dotyczących budżetu i kondycji gospodarczej Italii powodują silny strach na rynkach. Tanieje euro, a rentowności włoskich obligacji skarbowych testują najwyższe poziomy od 2014 r. Złoty także wyraźnie traci na wartości. Euro zbliża się do granicy 4,30 zł, a dolar osiąga poziom 3,73 zł.
Najważniejsze dane makro (czas CET – środkowoeuropejski). Szacunki danych makro są na podstawie informacji z Bloomberga, chyba że zaznaczono inaczej.
Włochy pogrążają euro
Przed południem główna para walutowa testowała okolice poziomu 1,15. Z kolei rentowności włoskich obligacji przekraczały granicę 3,40 proc., ocierając się o ponad 4-letnie szczyty. Większość tych zmian to rezultat batalii o budżet Italii.
Inwestorom wyraźnie się nie podoba fakt, że ścieżka deficytu na kolejne trzy lata będzie znacznie wyższa, niż się spodziewano. Na nic się zdały wrześniowe zakulisowe rozmowy pomiędzy włoskim premierem, prezydentem i ministrem finansów w celu zmniejszenia obciążeń fiskalnych przez populistyczną koalicję. Teraz niskie dotąd zaufanie do włoskich oficjeli jeszcze bardziej spadło, co jest dodatkowo podgrzewane zarówno przez wypowiedzi przedstawicieli Komisji Europejskiej, jak i parlamentu Italii.
Szef KE, Jean-Claude Juncker stwierdził, że jeżeli Rzym będzie nadal chciał specjalnego traktowania, to będzie koniec euro. „Nie życzę sobie, abyśmy po kryzysie (…) greckim musieli radzić sobie z takim samym kryzysem we Włoszech. Jeden taki kryzys wystarczy” – dodał Juncker według depeszy PAP. Zestawienie Grecji z Włochami i sprawy Italii z końcem euro podziałało na inwestorów jak płachta na byka.
Nie mniej emocji wywołały także poranne wypowiedzi Claudio Borghi. Popularny eurosceptyk i obecny szef Komisji Budżetowej niższej izby włoskiego parlamentu stwierdził na antenie radia Anch’io, że jest bardziej przekonany, że Włochy, z własną walutą, mogłyby rozwiązać problemy. Borghi dodał również, że gdyby Rzym chciał pójść na konfrontację z KE, to zapisałby w budżecie 3,1 proc. deficytu. Ogólnie to stwierdzenie byłoby trywialne, gdyby nie fakt, że Włochy mogły „podkoloryzować” perspektywę wzrostu PKB, by deficyt był w ramach unijnego limitu. W kolejnych godzinach Borghi (np. na antenie telewizji Bloomberg) prostował swoje wypowiedzi twierdząc, że nie ma planów opuszczenia strefy euro (chociaż on sam jest eurosceptykiem). Włoski premier, Giuseppe Conte, także zabrał głos na temat wspólnej waluty twierdząc, że jest ona „nieodwracalna”.
Ogólnie jednak warto zauważyć, że Włochy, ze względu na swoją bardzo słabą pozycję, mogą być obecnie „grillowane” przez rynek. Do połowy października plan budżetu musi być przesłany do Komisji Europejskiej. Jednak jej hipotetyczna negatywna opinia wcale nie jest wiążąca dla Rzymu. Po prostu, w kolejnych miesiącach KE może nałożyć na Włochy procedurę nadmiernego deficytu, ale nie ma obecnie możliwości, by ten budżet zablokować.
Pewnym elementem mogącym uspokoić sytuację jest działanie prezydenta, który może odesłać budżet z powrotem do parlamentu. Pytanie tylko, czy parlament zgodzi się na jakiekolwiek zmiany skoro dziś przewodniczący Ruchu 5 Gwiazd, Luigi Di Maio stwierdził, że rząd nie cofnie się nawet o milimetr, jeżeli chodzi o plan fiskalny. Według sondażu przeprowadzonego przez TECNE dla telewizji Rete4 aż 42 proc. ankietowanych popiera budżet rządu, a 36 proc. jest przeciwnego zdania. To również może być argument do tego, że populistyczny gabinet będzie trzymał się swoich założeń, a przez to konflikt z KE się rozszerzy. Będzie to także argument do tego by euro pozostało pod presją, a rentowności włoskich obligacji skarbowych utrzymywały się bardzo wysoko w porównaniu do innych krajów ze strefy euro.
Strach znalazł także złotego
Przez ostatnie dni złoty był odporny na wydarzenia zewnętrzne. Jednak skala wzrostu awersji do ryzyka spowodował również osłabienie złotego. Euro testuje okolicę 4,30 zł, a dolar rośnie do poziomu 3,73 zł. Przede wszystkim jest to rezultat wydarzeń we Włoszech i powrotu na nagłówki kwestii dezintegracji strefy euro oraz ryzyk związanych z kryzysem zadłużeniowym. Nawet jeśli te ryzyka są w tym momencie bardzo ograniczone, to jednak cały czas zbyt świeże są wydarzenia kryzysu zadłużeniowego z 2012/2013 roku czy kryzys grecki, by inwestorzy mogli przejść obok nich obojętnie.
Dla złotego konflikt Włoch z KE i zaburzenia rynkowe to przede wszystkim zagrożenia związane z koniunkturą strefy euro i mniejsze szanse na podwyżki stóp procentowych w strefie euro. Również RPP może być mniej chętna do jakiegokolwiek zacieśnienia monetarnego, jeżeli na obszarze wspólnej waluty będą dominowały obawy o kondycję gospodarczą. Dodatkowo na rynku globalnym drogi jest dolar (zwykle negatywna informacja dla PLN), a ropa rośnie do 85 dolarów za baryłkę, co jest między innymi złą informacją dla bilansu handlowego Polski. Krajowa waluta w kolejnych dniach może pozostawać pod presją, ale na tę chwilę panicznej wyprzedaży nie należy się raczej spodziewać.
Zobacz również:
Umocnienie funta (popołudniowy komentarz walutowy z 1.10.2018)
Zmniejszenie napięcia (komentarz walutowy z 1.10.2018)
Wpływ regulacji na cenę kryptowalut. Najlepszy byłby łagodny reżim
Strach się pogłębia (popołudniowy komentarz z 28.09.2018)
Atrakcyjne kursy 27 walut
Kurs na żywo.
Aktualizacja: 30s