Gasnący wzrost gospodarczy w Chinach, drożejące surowce energetyczne mogące stłamsić mogą globalną koniunkturę, nierozwiązane tarapaty Evergrande, przetasowania na rynkach obligacji i obawy o sytuację epidemiczną. Katalog problemów jest długi i trudno powiedzieć, który z tych czynników w największym stopniu przekłada się na przecenę złotego i wyskok EUR/PLN w kierunku 4,65.
Na światowych rynkach ze zdwojoną siłą powróciły obawy o hamowanie wzrostu gospodarczego przy utrzymywaniu się wysokiej inflacji. Ten tzw. stagflacyjny scenariusz jest wodą na młyn wyprzedaży ryzykownych walut i aktywów. Jego istotnym elementem jest podbicie dochodowości obligacji skarbowych, które najbardziej szkodzi spółkom technologicznym. Na Wall Street indeks Nasdaq zanurkował wczoraj o niemal 3 proc., wyraźnie mocniej niż inne średnie giełdowe. Mocny jest natomiast dolar, który zyskuje w tym tygodniu względem praktycznie wszystkich walut, a najmocniej w stosunku do przedstawicieli świata gospodarek wschodzących. USD/PLN przekracza 3,95 i jest najwyżej od wiosny.
W takim niesprzyjającym otoczeniu ma miejsce dobrze znany obrazek: anemiczny i chimeryczny złoty jest pod bardzo mocną presją. Jego słabość wynika w znacznym stopniu ze skrajnie niskich stóp procentowych i łagodnego nastawienia rady Polityki Pieniężnej połączonych z wysoką i rosnącą inflacją. Nie pomaga też pogorszenie sytuacji w bilansie płatniczym Polski. Długi okres potężnych nadwyżek na rachunku obrotów bieżących mógł zniechęcać część bardziej długoterminowo nastawionych uczestników rynku do utrzymywania pozycji zakładających osłabienie złotego.
Można powiedzieć, że polska waluta robi ostatnio krok do przodu a następnie dwa do tyłu. W przypadku EUR/PLN pułap 4,60, który w wakacje stanowił sufit dla notowań, teraz zamienia się w podłogę i zamyka drogę do odrabiania strat. Bariera ta została przez notowania brutalnie odrzucona na początku tego tygodnia, co skończyło się mocnym zwrotem kursu i jego wystrzałem do najwyższych od kilku miesięcy poziomów. Jeśli wraz z końcem kwartału nie rozejdą się po kościach rynkowe turbulencje, to zadomowienie się powyżej 4,60 na dłużej może stać się realną perspektywą.
W ostatniej odsłonie odwrotu od ryzyka złoty – jak to częstokroć bywało w tym kwartale – nie zamyka walutowej stawki. Nieco słabszy jest bowiem forint, któremu w ubiegłym tygodniu piach w tryby nasypał bank centralny, podnosząc stopy procentowe, ale mniej, niż prognozowano. Mocniej tracą też funt (GBP/PLN nie sforsował dotąd 5,40) i korona szwedzka, jedne z głównych walut bardziej wrażliwych na pogorszenie rynkowych nastrojów. Hossa na rynku surowców energetycznych roztacza z kolei parasol ochronny nad rublem i dolarem kanadyjskim. Z kilkumiesięcznych szczytów (minimów EUR/NOK) ostro cofa się natomiast korona norweska, która od piątku straciła dokładnie tyle, ile złoty.
Powyższy komentarz nie jest rekomendacją w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 roku. Został on sporządzony w celach informacyjnych i nie powinien stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Cinkciarz.pl Sp. z o.o. nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszym komentarzu. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez podania źródła jest zabronione.
Zobacz również:
27 wrz 2021 7:52
Kursy walut u progu kolejnego ważnego tygodnia, EUR/PLN wciąż nad 4,60 (komentarz z 27.09.2021)
Gasnący wzrost gospodarczy w Chinach, drożejące surowce energetyczne mogące stłamsić mogą globalną koniunkturę, nierozwiązane tarapaty Evergrande, przetasowania na rynkach obligacji i obawy o sytuację epidemiczną. Katalog problemów jest długi i trudno powiedzieć, który z tych czynników w największym stopniu przekłada się na przecenę złotego i wyskok EUR/PLN w kierunku 4,65.
Na światowych rynkach ze zdwojoną siłą powróciły obawy o hamowanie wzrostu gospodarczego przy utrzymywaniu się wysokiej inflacji. Ten tzw. stagflacyjny scenariusz jest wodą na młyn wyprzedaży ryzykownych walut i aktywów. Jego istotnym elementem jest podbicie dochodowości obligacji skarbowych, które najbardziej szkodzi spółkom technologicznym. Na Wall Street indeks Nasdaq zanurkował wczoraj o niemal 3 proc., wyraźnie mocniej niż inne średnie giełdowe. Mocny jest natomiast dolar, który zyskuje w tym tygodniu względem praktycznie wszystkich walut, a najmocniej w stosunku do przedstawicieli świata gospodarek wschodzących. USD/PLN przekracza 3,95 i jest najwyżej od wiosny.
W takim niesprzyjającym otoczeniu ma miejsce dobrze znany obrazek: anemiczny i chimeryczny złoty jest pod bardzo mocną presją. Jego słabość wynika w znacznym stopniu ze skrajnie niskich stóp procentowych i łagodnego nastawienia rady Polityki Pieniężnej połączonych z wysoką i rosnącą inflacją. Nie pomaga też pogorszenie sytuacji w bilansie płatniczym Polski. Długi okres potężnych nadwyżek na rachunku obrotów bieżących mógł zniechęcać część bardziej długoterminowo nastawionych uczestników rynku do utrzymywania pozycji zakładających osłabienie złotego.
Można powiedzieć, że polska waluta robi ostatnio krok do przodu a następnie dwa do tyłu. W przypadku EUR/PLN pułap 4,60, który w wakacje stanowił sufit dla notowań, teraz zamienia się w podłogę i zamyka drogę do odrabiania strat. Bariera ta została przez notowania brutalnie odrzucona na początku tego tygodnia, co skończyło się mocnym zwrotem kursu i jego wystrzałem do najwyższych od kilku miesięcy poziomów. Jeśli wraz z końcem kwartału nie rozejdą się po kościach rynkowe turbulencje, to zadomowienie się powyżej 4,60 na dłużej może stać się realną perspektywą.
W ostatniej odsłonie odwrotu od ryzyka złoty – jak to częstokroć bywało w tym kwartale – nie zamyka walutowej stawki. Nieco słabszy jest bowiem forint, któremu w ubiegłym tygodniu piach w tryby nasypał bank centralny, podnosząc stopy procentowe, ale mniej, niż prognozowano. Mocniej tracą też funt (GBP/PLN nie sforsował dotąd 5,40) i korona szwedzka, jedne z głównych walut bardziej wrażliwych na pogorszenie rynkowych nastrojów. Hossa na rynku surowców energetycznych roztacza z kolei parasol ochronny nad rublem i dolarem kanadyjskim. Z kilkumiesięcznych szczytów (minimów EUR/NOK) ostro cofa się natomiast korona norweska, która od piątku straciła dokładnie tyle, ile złoty.
Zobacz również:
Kursy walut u progu kolejnego ważnego tygodnia, EUR/PLN wciąż nad 4,60 (komentarz z 27.09.2021)
Kursy walut po szalonym tygodniu, kurs euro blisko przełomu (komentarz z 24.09.2021)
Kurs dolara obojętny na sygnały z Fed, kurs euro nadal nad 4,60 zł (komentarz z 23.09.2021)
Kurs euro po tygodniu przestaje rosnąć, dolar przed testem (komentarz z 22.09.2021)
Atrakcyjne kursy 27 walut
Kurs na żywo.
Aktualizacja: 30s