Złoty nieśmiało rusza do odrabiania strat. EUR/PLN cofa się pod 4,62, kurs dolara nie przekroczył 3,95 zł. Frank wyceniany jest na ponad 4,26 zł, a funt, który ostatnio podrożał najmniej, kosztuje 5,38.
Dolar maksima swojej siły na światowych rynkach osiągał jeszcze w poniedziałek – kurs EUR/USD dotknął wtedy 1,17 i lekko odbił. Kontrakty na najważniejsze indeksy giełdowe rynków rozwiniętych krótkoterminowe dołki również osiągnęły na początku tygodnia. Złotemu niewiele to pomogło, kurs euro wczoraj rósł już piątą sesję z rzędu. W tym czasie wzrósł o ponad osiem groszy, przekroczył 4,60 i letnie szczyty. Wspólna waluta nie była tak droga od wiosny.
Dość dobrze oddaje to, jak chimeryczny i słaby jest złoty w nieprzychylnym środowisku. Dopiero dziś, gdy choć na moment przygasły obawy o stabilność chińskiego sektora finansowego w obliczu wiszącego w powietrzu bankructwa największego dewelopera Państwa Środka. Wiatru w żagle polskiej walucie może dodać dzisiejsze posiedzenie Rezerwy Federalnej, które powinno uderzyć w dolara i wesprzeć sentyment względem gospodarek wschodzących: spodziewamy się, że amerykański bank centralny nie będzie przesadnie śpieszyć się z porzucaniem kryzysowej polityki a zwłaszcza z podwyżkami stóp. Zakładamy, że EUR/PLN jedynie przejściowo wystrzelił ponad 4,60 i szybko powinien powrócić na ścieżkę odrabiania strat.
Chińskie niepokoje (chwilowo) rozchodzą się po kościach
Oczekiwanie na wznowienie notowań na chińskich giełdach akcji po czterodniowym weekendzie mogło przypominać nieco nerwówkę niesfornego ucznia, gdy rodzic podejrzanie długo nie wraca ze szkolnej wywiadówki. Evergrande wystosowało komunikat o pewnego rodzaju porozumieniu z obligatariuszami, co pozwoli uniknąć formalnego ogłoszenia bankructwa w związku z niemożnością obsługi zaplanowanych na jutro płatności. Kiedy i w jakim stopniu oraz w jaki dokładnie sposób zobowiązania zostaną uregulowane, pozostaje niewiadomą. Problem jest oczywiście daleki od rozwiązania, pewnie będzie wracać w nagłówkach mediów finansowych.
Przynajmniej chwilowo kwestia ta rozchodzi się jednak po kościach, a raczej należałoby powiedzieć, że zamiatana jest pod dywan. Ustabilizować nastroje, nie tylko na giełdach, ale też na rynku obligacji korporacyjnych, pomógł także Ludowy Bank Chin, który dokonał znacznego (sięgającego 90 mld juanów) zastrzyku płynności w sektor finansowy. Na marginesie dodajmy, że zapewne chińskie władze monetarne nie poprzestaną na takich doraźnych zabiegach i będą prawdopodobnie luzować politykę, m.in. poprzez obniżki stopy obowiązkowych rezerw. W rezultacie w środę nie odegrała się gwałtowna przecena na chińskich, kontynentalnych rynkach akcji, a przecież kilkadziesiąt godzin temu inwestorzy drżeli przed taką wersją wydarzeń. Wręcz przeciwnie: nastroje w całym regionie Azji i Pacyfiku są stabilne, dominują nawet lekkie zwyżki najważniejszych indeksów. Pozwala to uczestnikom rynku przenieść uwagę na serię posiedzeń banków centralnych gospodarek rozwiniętych, którą otwiera najważniejszy z nich – Rezerwa Federalna.
Normalizacja to za mało by windować kurs dolara
Potężny wzrost gospodarczy, dodatkowo pobudzony pakietem wydatków fiskalnych o wartości ponad 8 proc. PKB USA, przybliża porzucenie przez amerykański bank centralny odłożenie na półkę instrumentów, po które sięgnięto w kryzysie. Są one już zbyteczne – pod koniec tego roku gospodarka USA będzie większa, niż byłaby gdyby rozwijała się w tempie zgodnym z przedpandemicznym trendem. Sprzedaż detaliczna także jest o kilkanaście procent wyższa niż przed koronawirusowym załamaniem. Dla Rezerwy Federalnej kluczowy jest jednak zwłaszcza rynek pracy.
Odtworzono już 17 z ponad 22 milionów utraconych podczas pandemii miejsc pracy. Pozwala to myśleć o stopniowym odcinaniu kroplówki, do której obrazowo można porównać prowadzony w tempie minimum 120 miliardów na miesiąc skup aktywów. Decyzja zostanie najprawdopodobniej obwieszczona w czwartym kwartale, ale prawdopodobnie jeszcze nie dziś. Podtrzymujemy opinię, że dolar najprawdopodobniej wyczerpał pole do umocnienia z tytułu rozpoczęcia procesu normalizacji polityki. Plany Rezerwy Federalnej są powszechnie znane od miesięcy i zostały na wskroś przetrawione przez inwestorów. Porównania z 2013 rokiem, gdy podobny proces wywołał silne wstrząsy na giełdach akcji, surowców i w notowaniach walut i obligacji, szczególnie dotkliwe dla świata gospodarek wschodzących są naszym zdaniem nieuprawnione. Ówczesny szef Fed, Ben Bernanke nie przygotował rynków na taki krok i wywołał szok, o którym obecnie nie może być mowy.
NEWSLETTER
Codzienny, darmowy komentarz rynkowy
Prawie gotowe! Kliknij link aktywacyjny, który przesłaliśmy na wskazany adres e-mail. Sprawdź wszystkie foldery swojej poczty.
Wystąpił nieoczekiwany błąd. Spróbuj ponownie później!
Szansą dla dolara byłaby natomiast ewentualna podwyżka stóp w końcówce 2022 roku. By była ona w ogóle możliwa, konieczne jest całkowite odejście do lamusa skupu obligacji i instrumentów związanych z rynkiem nieruchomości. Proces ten na rynkach zwany mianem taperingu potrwa minimum pół roku. Ostatnie sygnały z gospodarki, czyli wyhamowanie inflacji i spowolnienie odbudowy rynku pracy pozwalają sądzić, że władze monetarne mogą chcieć zachować maksymalną ostrożność, czytaj: oddali się pierwszy możliwy termin podwyżki. Także Prezes Fed Jerome Powell regularnie studzi spekulacje na temat podniesienia kosztu pieniądza. W rezultacie utrzymujemy nasze negatywne spojrzenie na dolara. Maksima jego siły najprawdopodobniej są za nami, a kurs EUR/USD wznowić powinien dryf w kierunku 1,20. Podobnie: EUR/PLN nie powinien zadomowić się nad 4,60 i w czwartym kwartale, m.in. za sprawą zbliżania się podwyżek stóp procentowych, zniżkować powinien pod 4,50. W rezultacie spodziewamy się, że dolar jeszcze w tym roku powinien wyraźnie stanieć, a jego kurs obniżyć się nawet o ok. 20 groszy względem obecnych pułapów.
Powyższy komentarz nie jest rekomendacją w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 roku. Został on sporządzony w celach informacyjnych i nie powinien stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Cinkciarz.pl Sp. z o.o. nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszym komentarzu. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez podania źródła jest zabronione.
Zobacz również:
21 wrz 2021 7:59
Kurs euro najwyżej od wiosny, kursy walut z przejściowym wystrzałem (komentarz z 21.09.2021)
Złoty nieśmiało rusza do odrabiania strat. EUR/PLN cofa się pod 4,62, kurs dolara nie przekroczył 3,95 zł. Frank wyceniany jest na ponad 4,26 zł, a funt, który ostatnio podrożał najmniej, kosztuje 5,38.
Dolar maksima swojej siły na światowych rynkach osiągał jeszcze w poniedziałek – kurs EUR/USD dotknął wtedy 1,17 i lekko odbił. Kontrakty na najważniejsze indeksy giełdowe rynków rozwiniętych krótkoterminowe dołki również osiągnęły na początku tygodnia. Złotemu niewiele to pomogło, kurs euro wczoraj rósł już piątą sesję z rzędu. W tym czasie wzrósł o ponad osiem groszy, przekroczył 4,60 i letnie szczyty. Wspólna waluta nie była tak droga od wiosny.
Dość dobrze oddaje to, jak chimeryczny i słaby jest złoty w nieprzychylnym środowisku. Dopiero dziś, gdy choć na moment przygasły obawy o stabilność chińskiego sektora finansowego w obliczu wiszącego w powietrzu bankructwa największego dewelopera Państwa Środka. Wiatru w żagle polskiej walucie może dodać dzisiejsze posiedzenie Rezerwy Federalnej, które powinno uderzyć w dolara i wesprzeć sentyment względem gospodarek wschodzących: spodziewamy się, że amerykański bank centralny nie będzie przesadnie śpieszyć się z porzucaniem kryzysowej polityki a zwłaszcza z podwyżkami stóp. Zakładamy, że EUR/PLN jedynie przejściowo wystrzelił ponad 4,60 i szybko powinien powrócić na ścieżkę odrabiania strat.
Chińskie niepokoje (chwilowo) rozchodzą się po kościach
Oczekiwanie na wznowienie notowań na chińskich giełdach akcji po czterodniowym weekendzie mogło przypominać nieco nerwówkę niesfornego ucznia, gdy rodzic podejrzanie długo nie wraca ze szkolnej wywiadówki. Evergrande wystosowało komunikat o pewnego rodzaju porozumieniu z obligatariuszami, co pozwoli uniknąć formalnego ogłoszenia bankructwa w związku z niemożnością obsługi zaplanowanych na jutro płatności. Kiedy i w jakim stopniu oraz w jaki dokładnie sposób zobowiązania zostaną uregulowane, pozostaje niewiadomą. Problem jest oczywiście daleki od rozwiązania, pewnie będzie wracać w nagłówkach mediów finansowych.
Przynajmniej chwilowo kwestia ta rozchodzi się jednak po kościach, a raczej należałoby powiedzieć, że zamiatana jest pod dywan. Ustabilizować nastroje, nie tylko na giełdach, ale też na rynku obligacji korporacyjnych, pomógł także Ludowy Bank Chin, który dokonał znacznego (sięgającego 90 mld juanów) zastrzyku płynności w sektor finansowy. Na marginesie dodajmy, że zapewne chińskie władze monetarne nie poprzestaną na takich doraźnych zabiegach i będą prawdopodobnie luzować politykę, m.in. poprzez obniżki stopy obowiązkowych rezerw. W rezultacie w środę nie odegrała się gwałtowna przecena na chińskich, kontynentalnych rynkach akcji, a przecież kilkadziesiąt godzin temu inwestorzy drżeli przed taką wersją wydarzeń. Wręcz przeciwnie: nastroje w całym regionie Azji i Pacyfiku są stabilne, dominują nawet lekkie zwyżki najważniejszych indeksów. Pozwala to uczestnikom rynku przenieść uwagę na serię posiedzeń banków centralnych gospodarek rozwiniętych, którą otwiera najważniejszy z nich – Rezerwa Federalna.
Normalizacja to za mało by windować kurs dolara
Potężny wzrost gospodarczy, dodatkowo pobudzony pakietem wydatków fiskalnych o wartości ponad 8 proc. PKB USA, przybliża porzucenie przez amerykański bank centralny odłożenie na półkę instrumentów, po które sięgnięto w kryzysie. Są one już zbyteczne – pod koniec tego roku gospodarka USA będzie większa, niż byłaby gdyby rozwijała się w tempie zgodnym z przedpandemicznym trendem. Sprzedaż detaliczna także jest o kilkanaście procent wyższa niż przed koronawirusowym załamaniem. Dla Rezerwy Federalnej kluczowy jest jednak zwłaszcza rynek pracy.
Odtworzono już 17 z ponad 22 milionów utraconych podczas pandemii miejsc pracy. Pozwala to myśleć o stopniowym odcinaniu kroplówki, do której obrazowo można porównać prowadzony w tempie minimum 120 miliardów na miesiąc skup aktywów. Decyzja zostanie najprawdopodobniej obwieszczona w czwartym kwartale, ale prawdopodobnie jeszcze nie dziś. Podtrzymujemy opinię, że dolar najprawdopodobniej wyczerpał pole do umocnienia z tytułu rozpoczęcia procesu normalizacji polityki. Plany Rezerwy Federalnej są powszechnie znane od miesięcy i zostały na wskroś przetrawione przez inwestorów. Porównania z 2013 rokiem, gdy podobny proces wywołał silne wstrząsy na giełdach akcji, surowców i w notowaniach walut i obligacji, szczególnie dotkliwe dla świata gospodarek wschodzących są naszym zdaniem nieuprawnione. Ówczesny szef Fed, Ben Bernanke nie przygotował rynków na taki krok i wywołał szok, o którym obecnie nie może być mowy.
NEWSLETTER
Codzienny, darmowy komentarz rynkowy
Szansą dla dolara byłaby natomiast ewentualna podwyżka stóp w końcówce 2022 roku. By była ona w ogóle możliwa, konieczne jest całkowite odejście do lamusa skupu obligacji i instrumentów związanych z rynkiem nieruchomości. Proces ten na rynkach zwany mianem taperingu potrwa minimum pół roku. Ostatnie sygnały z gospodarki, czyli wyhamowanie inflacji i spowolnienie odbudowy rynku pracy pozwalają sądzić, że władze monetarne mogą chcieć zachować maksymalną ostrożność, czytaj: oddali się pierwszy możliwy termin podwyżki. Także Prezes Fed Jerome Powell regularnie studzi spekulacje na temat podniesienia kosztu pieniądza. W rezultacie utrzymujemy nasze negatywne spojrzenie na dolara. Maksima jego siły najprawdopodobniej są za nami, a kurs EUR/USD wznowić powinien dryf w kierunku 1,20. Podobnie: EUR/PLN nie powinien zadomowić się nad 4,60 i w czwartym kwartale, m.in. za sprawą zbliżania się podwyżek stóp procentowych, zniżkować powinien pod 4,50. W rezultacie spodziewamy się, że dolar jeszcze w tym roku powinien wyraźnie stanieć, a jego kurs obniżyć się nawet o ok. 20 groszy względem obecnych pułapów.
Zobacz również:
Kurs euro najwyżej od wiosny, kursy walut z przejściowym wystrzałem (komentarz z 21.09.2021)
Złoty na rollercoasterze, kursy walut ostro w górę (komentarz z 20.09.2021)
Kursy walut rosną drugi tydzień z rzędu (komentarz z 17.09.2021)
Kursy walut mozolnie do góry, EUR/PLN nad 4,55 (komentarz z 16.09.2021)
Atrakcyjne kursy 27 walut
Kurs na żywo.
Aktualizacja: 30s