W poprzednim tygodniu złoty tracił do wszystkich głównych walut. W tym jego kondycja jest niewiele lepsza – nie podrożał jedynie frank szwajcarski. Najmocniej podniosły się kursy walut skandynawskich: korony norweskiej i szwedzkiej.
Rynek dolara pozbawiony jest kierunku. Na giełdach akcji przeważają korekcyjne nastroje. Przywoływane są pandemiczne niepokoje, rynek obawia się również doniesień z Chin. W jednym momencie kumulują się niesprzyjające nagłówki informujące o słabnącym wzroście, zamysłach regulacyjnych władz i stabilności sektora finansowego w obliczu wiszącego w powietrzu bankructwa Evergrande, największego dewelopera Państwa Środka.
Tak naprawdę decydujące będzie bardzo mocno wyczekiwane środowe posiedzenie Rezerwy Federalnej. Zakładamy, że władzom monetarnym obcy jest przesadny pośpiech w normalizacji polityki pieniężnej, co powinno okazać się ciosem w dolara i wytchnieniem dla złotego. Do tego czasu na rynku walutowym dominować będzie rwany, szarpany, chimeryczny handel. W przypadku głównej pary walutowej, czyli notowań euro względem dolara, taki obrazek obserwujemy już od kilku dni – kurs EUR/USD miota się wokół 1,18.
Mimo to dolar podrożał w ostatnim tygodniu o 1 proc., a jego kurs podniósł się w kierunku 3,90 zł. Jest to jednak w większości efekt wzrostu EUR/PLN ponad 4,55. W ubiegłym tygodniu kurs ustanawiał maksima przy tym pułapie. W ostatnich dniach codziennie wychodził na nowe, lokalne szczyty i zbliża się do 4,58. Dojście do 4,60 i letnich dołków złotego nie jest naszym scenariuszem bazowym, ale w obecnym środowisku i po ubiegłotygodniowej manifestacji łagodnego nastawienia przez RPP inwestorzy mają mało powodów, by kupować złotego. Rewizja w górę dynamiki inflacji aż do 5,5 proc. rok do roku nie zmieni nastawienia władz, za to jeszcze mocniej obniży realne stopy procentowe i tym samym atrakcyjność odsetkową naszej waluty, która i tak była już przecież skrajnie niska. Nawet na będącym od dłuższego czasu mocnym punktem złotego bilansie płatniczym pojawiają się skazy – w lipcu odnotowano znacznie przewyższający oczekiwania deficyt na rachunku obrotów bieżących. Popyt na złotego powinien powrócić wraz z jednoznaczną poprawą globalnych nastrojów inwestycyjnych. Czynniki krajowe na razie będą na dalszym planie.
Krzepiące informacje z gospodarki USA
Bieżące odczyty najistotniejszych wskaźników oddających nastroje amerykańskich konsumentów zdecydowanie mogły niepokoić. Na przykład: indeks Uniwersytetu Michigan zanotował jeden z najsilniejszych spadków w historii. Blado wypadł także ostatni raport z rynku pracy. Dane o sprzedaży detalicznej w sierpniu nie potwierdziły jednak czarnego scenariusza. Rosnące dochody, postępująca odbudowa zatrudnienia, hossa na Wall Street oraz zakumulowane podczas pandemii oszczędności sprawiają, że konsumpcja jest silna pomimo narastania epidemicznych zagrożeń.
Sprzedaż detaliczna była w sierpniu 0,7 proc. wyższa niż przed miesiącem. To dobry wynik, biorąc pod uwagę wzrost liczby zachorowań, który odbił się np. na liczbie osób odwiedzających restauracje, czy decydujących się na wyjazdy wypoczynkowe. Dane na poziomie wskaźnika „oczyszczonego” z takich kategorii, jak żywność i paliwa wypadły już jednoznacznie pozytywnie, ponieważ zanotowały 2,5-procentowy wzrost. Ogółem sprzedaż detaliczna jest już kilkanaście procent wyższa niż przed wybuchem pandemii, co pokazuje dobitnie, jak wielka była skala stymulacji monetarnej i – przede wszystkim – fiskalnej. Dane niewiele zmieniają w perspektywach polityki Fed: początek wygaszania skupu aktywów rozpocznie się w tym roku, a dla tego, jak szybko kryzysowe instrumentarium odejdzie do lamusa, kluczowe będą inne metryki: zatrudnienie i inflacja. Z obu frontów nie docierają korzystne sygnały dla dolara.
NEWSLETTER
Codzienny, darmowy komentarz rynkowy
Prawie gotowe! Kliknij link aktywacyjny, który przesłaliśmy na wskazany adres e-mail. Sprawdź wszystkie foldery swojej poczty.
Wystąpił nieoczekiwany błąd. Spróbuj ponownie później!
Powyższy komentarz nie jest rekomendacją w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 roku. Został on sporządzony w celach informacyjnych i nie powinien stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Cinkciarz.pl Sp. z o.o. nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszym komentarzu. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez podania źródła jest zabronione.
Zobacz również:
16 wrz 2021 9:19
Kursy walut mozolnie do góry, EUR/PLN nad 4,55 (komentarz z 16.09.2021)
W poprzednim tygodniu złoty tracił do wszystkich głównych walut. W tym jego kondycja jest niewiele lepsza – nie podrożał jedynie frank szwajcarski. Najmocniej podniosły się kursy walut skandynawskich: korony norweskiej i szwedzkiej.
Rynek dolara pozbawiony jest kierunku. Na giełdach akcji przeważają korekcyjne nastroje. Przywoływane są pandemiczne niepokoje, rynek obawia się również doniesień z Chin. W jednym momencie kumulują się niesprzyjające nagłówki informujące o słabnącym wzroście, zamysłach regulacyjnych władz i stabilności sektora finansowego w obliczu wiszącego w powietrzu bankructwa Evergrande, największego dewelopera Państwa Środka.
Tak naprawdę decydujące będzie bardzo mocno wyczekiwane środowe posiedzenie Rezerwy Federalnej. Zakładamy, że władzom monetarnym obcy jest przesadny pośpiech w normalizacji polityki pieniężnej, co powinno okazać się ciosem w dolara i wytchnieniem dla złotego. Do tego czasu na rynku walutowym dominować będzie rwany, szarpany, chimeryczny handel. W przypadku głównej pary walutowej, czyli notowań euro względem dolara, taki obrazek obserwujemy już od kilku dni – kurs EUR/USD miota się wokół 1,18.
Mimo to dolar podrożał w ostatnim tygodniu o 1 proc., a jego kurs podniósł się w kierunku 3,90 zł. Jest to jednak w większości efekt wzrostu EUR/PLN ponad 4,55. W ubiegłym tygodniu kurs ustanawiał maksima przy tym pułapie. W ostatnich dniach codziennie wychodził na nowe, lokalne szczyty i zbliża się do 4,58. Dojście do 4,60 i letnich dołków złotego nie jest naszym scenariuszem bazowym, ale w obecnym środowisku i po ubiegłotygodniowej manifestacji łagodnego nastawienia przez RPP inwestorzy mają mało powodów, by kupować złotego. Rewizja w górę dynamiki inflacji aż do 5,5 proc. rok do roku nie zmieni nastawienia władz, za to jeszcze mocniej obniży realne stopy procentowe i tym samym atrakcyjność odsetkową naszej waluty, która i tak była już przecież skrajnie niska. Nawet na będącym od dłuższego czasu mocnym punktem złotego bilansie płatniczym pojawiają się skazy – w lipcu odnotowano znacznie przewyższający oczekiwania deficyt na rachunku obrotów bieżących. Popyt na złotego powinien powrócić wraz z jednoznaczną poprawą globalnych nastrojów inwestycyjnych. Czynniki krajowe na razie będą na dalszym planie.
Krzepiące informacje z gospodarki USA
Bieżące odczyty najistotniejszych wskaźników oddających nastroje amerykańskich konsumentów zdecydowanie mogły niepokoić. Na przykład: indeks Uniwersytetu Michigan zanotował jeden z najsilniejszych spadków w historii. Blado wypadł także ostatni raport z rynku pracy. Dane o sprzedaży detalicznej w sierpniu nie potwierdziły jednak czarnego scenariusza. Rosnące dochody, postępująca odbudowa zatrudnienia, hossa na Wall Street oraz zakumulowane podczas pandemii oszczędności sprawiają, że konsumpcja jest silna pomimo narastania epidemicznych zagrożeń.
Sprzedaż detaliczna była w sierpniu 0,7 proc. wyższa niż przed miesiącem. To dobry wynik, biorąc pod uwagę wzrost liczby zachorowań, który odbił się np. na liczbie osób odwiedzających restauracje, czy decydujących się na wyjazdy wypoczynkowe. Dane na poziomie wskaźnika „oczyszczonego” z takich kategorii, jak żywność i paliwa wypadły już jednoznacznie pozytywnie, ponieważ zanotowały 2,5-procentowy wzrost. Ogółem sprzedaż detaliczna jest już kilkanaście procent wyższa niż przed wybuchem pandemii, co pokazuje dobitnie, jak wielka była skala stymulacji monetarnej i – przede wszystkim – fiskalnej. Dane niewiele zmieniają w perspektywach polityki Fed: początek wygaszania skupu aktywów rozpocznie się w tym roku, a dla tego, jak szybko kryzysowe instrumentarium odejdzie do lamusa, kluczowe będą inne metryki: zatrudnienie i inflacja. Z obu frontów nie docierają korzystne sygnały dla dolara.
NEWSLETTER
Codzienny, darmowy komentarz rynkowy
Zobacz również:
Kursy walut mozolnie do góry, EUR/PLN nad 4,55 (komentarz z 16.09.2021)
Dolar na huśtawce. Kurs euro wysoki, ale stabilny (komentarz z 15.09.2021)
Kurs euro stabilny. Dolar traci moc. Korona norweska i funt drożeją (komentarz z 14.09.2021)
Kursy walut wyczerpały potencjał do korekcyjnych wzrostów: EUR/PLN powinien zawracać (komentarz z 13.09.2021)
Atrakcyjne kursy 27 walut
Kurs na żywo.
Aktualizacja: 30s