Ceny ostro rosną na całym świecie. Stany Zjednoczone nie są tu zatem wyjątkiem, ale tak wysokiej jak obecnie inflacji w amerykańskiej gospodarce nie było od przeszło dekady. Co ciekawe, statystykę rekordowych podwyżek podbijają m.in. skokowo drożejące używane auta. Czy wysoka inflacja to zwiastun umocnienia dolara? Odpowiedzi szukamy w nowym odcinku podcastu walutowego Cinkciarz.pl „Kurs na weekend".
Inflacja, inflacja, inflacja… Dynamicznie rosnące ceny elektryzują inwestorów i stają się centralną osią rynkowej narracji w II kwartale 2021 roku. W poprzednim odcinku „Kursu na weekend”, podcastu Cinkciarz.pl, pod lupę wzięliśmy źródła i konsekwencje przede wszystkim dla polityki monetarnej podbicia dynamiki CPI w Polsce powyżej 4 proc. Dziś przychodzi czas, żebyśmy pochylili się nad zjawiskami cenowymi w amerykańskiej gospodarce i temu, jaki skutek będą one miały dla notowań amerykańskiej waluty. Zapraszam do odsłuchu, Bartosz Sawicki.
W kwietniu inflacja w Polsce wyniosła aż 4,3 proc. Jeszcze silniej ceny rosły na Węgrzech, gdzie dynamika cen przekroczyła 5 procent. W przypadku polskiej gospodarki należy spodziewać się zbliżenia do tej bariery już w maju. Zjawiska te nie są oczywiście zarezerwowane dla naszego kraju czy regionu. Ceny rosną na niemal całym świecie. Nie inaczej jest w przypadku największej światowej gospodarki, czyli w USA. Ceny konsumenckie były tam w kwietniu o ponad 4 proc. wyższe niż przed rokiem. Inflacja z wyłączeniem cen żywności oraz cen paliw również bardzo ostro poszybowała w górę. Jej roczna dynamika przekroczyła 3 proc. Tak silnego wzrostu cen w amerykańskiej gospodarce nie było od przeszło dekady.
Co więcej, wzrosty wskaźników inflacyjnych okazały się dużo silniejsze, niż zakładały rynkowe prognozy. Co za tym stoi? Oczywiście mamy tutaj złożenie trzech grup czynników. Pierwsze z nich to dobrze znane i szeroko omówione już czynniki o charakterze światowym. Na całym świecie wyraźnie podnoszą się ceny żywności. Bardzo ostro drożeją również surowce, w tym paliwa. To przekłada się na wysokie dynamiki wskaźników inflacyjnych. Po drugie, w tym samym kierunku i z ogromną siłą oddziałują tak zwane efekty statystyczne. Należy bowiem podkreślić, że dokładnie rok temu w USA ceny rosły o mniej niż pół procent. I było to oczywiście pokłosiem pewnych pandemiczny zaburzeń. Z tego względu dynamiki przyjmują tak wysokie wartości. Bardzo istotna jest też cała trzecia grupa czynników, które można określić mianem zaburzeń w procesach gospodarczych, które zostały wywołane przez pandemię. Obostrzenia, restrykcje itd. miały bardzo silny, a zarazem ciekawy wpływ na procesy inflacyjne w amerykańskiej gospodarce.
Wystarczy powiedzieć, że za jedną trzecią wzrostu inflacji bazowej w ujęciu miesiąc do miesiąca odpowiada blisko 10-procentowa zwyżka cen samochodów, i to samochodów używanych, w amerykańskich komisach. Skąd aż tak mocne podbicie? Wynika ono przede wszystkim z tego, że w łańcuchach dostaw w pojawiły się wąskie gardła. Brak mikroprocesorów oznacza np. opóźnienia w dostawach samochodów do amerykańskich salonów. Jednocześnie w ubiegłym roku cała branża rent-a-car bardzo mocno ograniczyła swoje floty. Teraz stoi przed koniecznością ich odbudowy. Nie może jednak zaspokoić swojego popytu jedynie nowymi autami, bo tych jest za mało. I musi odwoływać się do rynku wtórnego. To przykład bardzo jaskrawego zaburzenia, które w dużej mierze odpowiada za inflację.
Inne kategorie cen, które bardzo mocno windowały inflację, to właśnie stawki wynajmu aut czy też ceny biletów lotniczych i ceny pokoi hotelowych. Na pewno nie można bagatelizować wpływu tych czynników. Błędem byłoby jednak niedostrzeganie tego, że bardzo wysoka inflacja w tej chwili rzutować będzie na to, że ceny będą szybciej rosnąć także w przyszłości. Wynika to między innymi z tego, że skoki cen przekładają się na oczekiwania inflacyjne. Bardzo silne na całym świecie mogą okazać się również oczekiwania płacowe. W rezultacie coraz więcej wskazuje na to, że inflacja może wymykać się spod kontroli, a przynajmniej być wyższa przez dłuższy czas, niż zakładały do tej pory banki centralne.
Co na to wszystko Rezerwa Federalna? Władze amerykańskiego banku centralnego powtarzają swoją dobrze znaną mantrę, mówiąc, że wyższa inflacja teraz to – cytuję – matematyka i dodając, że nie możemy na podstawie jednego odczytu wyciągać zbyt daleko idących wniosków i że potrzebny jest długi czas utrzymywania się wysokiej inflacji do tego, żeby zmienić obecne bardzo łagodne nastawienie. Przypomnijmy, że ostatnie dane z amerykańskiej gospodarki obrazujące kondycję rynku pracy srogo rozczarowały. Zamiast miliona nowych etatów powstało zaledwie 266 tys. nowych miejsc pracy. Dla Rezerwy Federalnej najważniejsza jest właśnie w tej chwili kondycja tej sfery amerykańskiej gospodarki i jej pełna odbudowa do stanu sprzed pandemii. Nieważne, że liczba nowootwartych procesów rekrutacyjnych jest bardzo wysoka. Nieważne, że firmy zgłaszają problemy z dostępem do pracowników, którzy w wielu przypadkach wolą pozostawać na zasiłkach będących elementem pakietu stymulacyjnego prezydenta Joe Bidena. Fed chce zobaczyć powrót stopy bezrobocia do stanu sprzed kryzysu. I jest w stanie zaryzykować utrzymywanie zbyt długie zbyt łagodne podejście do polityki monetarnej, żeby to osiągnąć.
Druga strona medalu jest taka, że Fed ocenił na początku tego roku, że inflacja będzie wzrastać. Będzie wzrastać mocno, ale jedynie przejściowo. Gdyby teraz nagle pomiędzy posiedzeniami członkowie Fed zaczęli zmieniać zdanie, mogłoby to wywołać bardzo silne rynkowe turbulencje. A to jest ostatnia rzecz, do której władze monetarne USA chciałyby dopuścić. I to właśnie powód, dla którego pozostajemy negatywnie nastawieni do amerykańskiego dolara. Wyższa inflacja nie będzie oznaczać, przynajmniej w najbliższych miesiącach, zmiany kursu ze strony Rezerwy Federalnej. Nie będzie oznaczać przyspieszenia wygaszenia programu skupu aktywów. Nie będzie przyspieszać również podwyżek stóp procentowych tak długo, jak nie zmieni się stanowisko Rezerwy Federalnej. Tak długo wysoka inflacja będzie też niekorzystna dla dolara, bo będzie uderzać w jego atrakcyjność odsetkową w horyzoncie kilku najbliższych tygodni. Rynkowa dysputa nad tym, jak interpretować inflację może sprzyjać dolarowi, bowiem będzie na przykład chłodzić entuzjazm na Wall Street i poprzez kanał obniżenia apetytu na ryzyko może być dobra dla amerykańskiej waluty, ale nie powinno być to zjawisko trwałe. Utrzymujemy, że na koniec roku za dolara będziemy płacić mniej niż 3 zł 60 gr.
Powyższy komentarz audio nie jest rekomendacją w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 roku. Został on sporządzony w celach informacyjnych i nie powinien stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Cinkciarz.pl Sp. z o.o. nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszym komentarzu. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez pisemnej zgody Cinkciarz.pl Sp. z o.o. jest zabronione.
Zobacz również:
7 maj 2021 13:37
Kurs na weekend: Inflacja w górę, złoty w dół. Co na to RPP? Nic (cotygodniowy podcast walutowy z 7.05.2021)
Ceny ostro rosną na całym świecie. Stany Zjednoczone nie są tu zatem wyjątkiem, ale tak wysokiej jak obecnie inflacji w amerykańskiej gospodarce nie było od przeszło dekady. Co ciekawe, statystykę rekordowych podwyżek podbijają m.in. skokowo drożejące używane auta. Czy wysoka inflacja to zwiastun umocnienia dolara? Odpowiedzi szukamy w nowym odcinku podcastu walutowego Cinkciarz.pl „Kurs na weekend".
Nie możesz teraz posłuchać podcastu? Przeczytaj:
Inflacja, inflacja, inflacja… Dynamicznie rosnące ceny elektryzują inwestorów i stają się centralną osią rynkowej narracji w II kwartale 2021 roku. W poprzednim odcinku „Kursu na weekend”, podcastu Cinkciarz.pl, pod lupę wzięliśmy źródła i konsekwencje przede wszystkim dla polityki monetarnej podbicia dynamiki CPI w Polsce powyżej 4 proc. Dziś przychodzi czas, żebyśmy pochylili się nad zjawiskami cenowymi w amerykańskiej gospodarce i temu, jaki skutek będą one miały dla notowań amerykańskiej waluty. Zapraszam do odsłuchu, Bartosz Sawicki.
W kwietniu inflacja w Polsce wyniosła aż 4,3 proc. Jeszcze silniej ceny rosły na Węgrzech, gdzie dynamika cen przekroczyła 5 procent. W przypadku polskiej gospodarki należy spodziewać się zbliżenia do tej bariery już w maju. Zjawiska te nie są oczywiście zarezerwowane dla naszego kraju czy regionu. Ceny rosną na niemal całym świecie. Nie inaczej jest w przypadku największej światowej gospodarki, czyli w USA. Ceny konsumenckie były tam w kwietniu o ponad 4 proc. wyższe niż przed rokiem. Inflacja z wyłączeniem cen żywności oraz cen paliw również bardzo ostro poszybowała w górę. Jej roczna dynamika przekroczyła 3 proc. Tak silnego wzrostu cen w amerykańskiej gospodarce nie było od przeszło dekady.
Co więcej, wzrosty wskaźników inflacyjnych okazały się dużo silniejsze, niż zakładały rynkowe prognozy. Co za tym stoi? Oczywiście mamy tutaj złożenie trzech grup czynników. Pierwsze z nich to dobrze znane i szeroko omówione już czynniki o charakterze światowym. Na całym świecie wyraźnie podnoszą się ceny żywności. Bardzo ostro drożeją również surowce, w tym paliwa. To przekłada się na wysokie dynamiki wskaźników inflacyjnych. Po drugie, w tym samym kierunku i z ogromną siłą oddziałują tak zwane efekty statystyczne. Należy bowiem podkreślić, że dokładnie rok temu w USA ceny rosły o mniej niż pół procent. I było to oczywiście pokłosiem pewnych pandemiczny zaburzeń. Z tego względu dynamiki przyjmują tak wysokie wartości. Bardzo istotna jest też cała trzecia grupa czynników, które można określić mianem zaburzeń w procesach gospodarczych, które zostały wywołane przez pandemię. Obostrzenia, restrykcje itd. miały bardzo silny, a zarazem ciekawy wpływ na procesy inflacyjne w amerykańskiej gospodarce.
Wystarczy powiedzieć, że za jedną trzecią wzrostu inflacji bazowej w ujęciu miesiąc do miesiąca odpowiada blisko 10-procentowa zwyżka cen samochodów, i to samochodów używanych, w amerykańskich komisach. Skąd aż tak mocne podbicie? Wynika ono przede wszystkim z tego, że w łańcuchach dostaw w pojawiły się wąskie gardła. Brak mikroprocesorów oznacza np. opóźnienia w dostawach samochodów do amerykańskich salonów. Jednocześnie w ubiegłym roku cała branża rent-a-car bardzo mocno ograniczyła swoje floty. Teraz stoi przed koniecznością ich odbudowy. Nie może jednak zaspokoić swojego popytu jedynie nowymi autami, bo tych jest za mało. I musi odwoływać się do rynku wtórnego. To przykład bardzo jaskrawego zaburzenia, które w dużej mierze odpowiada za inflację.
Inne kategorie cen, które bardzo mocno windowały inflację, to właśnie stawki wynajmu aut czy też ceny biletów lotniczych i ceny pokoi hotelowych. Na pewno nie można bagatelizować wpływu tych czynników. Błędem byłoby jednak niedostrzeganie tego, że bardzo wysoka inflacja w tej chwili rzutować będzie na to, że ceny będą szybciej rosnąć także w przyszłości. Wynika to między innymi z tego, że skoki cen przekładają się na oczekiwania inflacyjne. Bardzo silne na całym świecie mogą okazać się również oczekiwania płacowe. W rezultacie coraz więcej wskazuje na to, że inflacja może wymykać się spod kontroli, a przynajmniej być wyższa przez dłuższy czas, niż zakładały do tej pory banki centralne.
Co na to wszystko Rezerwa Federalna? Władze amerykańskiego banku centralnego powtarzają swoją dobrze znaną mantrę, mówiąc, że wyższa inflacja teraz to – cytuję – matematyka i dodając, że nie możemy na podstawie jednego odczytu wyciągać zbyt daleko idących wniosków i że potrzebny jest długi czas utrzymywania się wysokiej inflacji do tego, żeby zmienić obecne bardzo łagodne nastawienie. Przypomnijmy, że ostatnie dane z amerykańskiej gospodarki obrazujące kondycję rynku pracy srogo rozczarowały. Zamiast miliona nowych etatów powstało zaledwie 266 tys. nowych miejsc pracy. Dla Rezerwy Federalnej najważniejsza jest właśnie w tej chwili kondycja tej sfery amerykańskiej gospodarki i jej pełna odbudowa do stanu sprzed pandemii. Nieważne, że liczba nowootwartych procesów rekrutacyjnych jest bardzo wysoka. Nieważne, że firmy zgłaszają problemy z dostępem do pracowników, którzy w wielu przypadkach wolą pozostawać na zasiłkach będących elementem pakietu stymulacyjnego prezydenta Joe Bidena. Fed chce zobaczyć powrót stopy bezrobocia do stanu sprzed kryzysu. I jest w stanie zaryzykować utrzymywanie zbyt długie zbyt łagodne podejście do polityki monetarnej, żeby to osiągnąć.
Druga strona medalu jest taka, że Fed ocenił na początku tego roku, że inflacja będzie wzrastać. Będzie wzrastać mocno, ale jedynie przejściowo. Gdyby teraz nagle pomiędzy posiedzeniami członkowie Fed zaczęli zmieniać zdanie, mogłoby to wywołać bardzo silne rynkowe turbulencje. A to jest ostatnia rzecz, do której władze monetarne USA chciałyby dopuścić. I to właśnie powód, dla którego pozostajemy negatywnie nastawieni do amerykańskiego dolara. Wyższa inflacja nie będzie oznaczać, przynajmniej w najbliższych miesiącach, zmiany kursu ze strony Rezerwy Federalnej. Nie będzie oznaczać przyspieszenia wygaszenia programu skupu aktywów. Nie będzie przyspieszać również podwyżek stóp procentowych tak długo, jak nie zmieni się stanowisko Rezerwy Federalnej. Tak długo wysoka inflacja będzie też niekorzystna dla dolara, bo będzie uderzać w jego atrakcyjność odsetkową w horyzoncie kilku najbliższych tygodni. Rynkowa dysputa nad tym, jak interpretować inflację może sprzyjać dolarowi, bowiem będzie na przykład chłodzić entuzjazm na Wall Street i poprzez kanał obniżenia apetytu na ryzyko może być dobra dla amerykańskiej waluty, ale nie powinno być to zjawisko trwałe. Utrzymujemy, że na koniec roku za dolara będziemy płacić mniej niż 3 zł 60 gr.
Zobacz również:
Kurs na weekend: Inflacja w górę, złoty w dół. Co na to RPP? Nic (cotygodniowy podcast walutowy z 7.05.2021)
Kurs na weekend: TSUE oszczędza złotego, ale kwestia frankowiczów wciąż straszy (cotygodniowy podcast walutowy z 30.04.2021)
Kurs na weekend: Jak bliska jest detronizacja dolara? (cotygodniowy podcast walutowy z 23.04.2021)
Kurs na weekend: Rozpędzona gospodarka USA, dolar z zaciągniętym hamulcem (cotygodniowy podcast walutowy z 16.04.2021)
Atrakcyjne kursy 27 walut
Kurs na żywo.
Aktualizacja: 30s