Które filmowe klasyki przypomina sytuacja na rynku walut? Jak wygląda kondycja amerykańskiej gospodarki po zastrzyku fiskalnym i przy znoszeniu restrykcji? I co na wszystko to dolar? W piątym odcinku podcastu walutowego Cinkciarz.pl „Kurs na weekend" pochylamy się nad największym światowym organizmem gospodarczym i położeniem amerykańskiej waluty.
Rozpędzona gospodarka USA, dolar z zaciągniętym hamulcem
Amerykański „Dzień świstaka” i polski „Rejs” – sytuacja na rynkach finansowych na starcie nowego kwartału przypomina nieco obie klasyczne komedie. Dlaczego „Dzień świstaka”? Złoty podobnie jak w styczniu w kwietniu ostro odrabia straty, kurs euro runął o kilkanaście groszy względem długoterminowych maksimów, które były ustanowione w końcówce poprzedniego kwartału. Podobnie bardzo słaby na starcie kwietnia jest amerykański dolar. A na rynkach akcji, przede wszystkim na Wall Street, seryjnie bite są nowe rekordy wszech czasów. I tu dochodzimy... a wręcz chciałoby się powiedzieć dopływamy do „Rejs”. Tak jak inżynier Mamoń lubił te piosenki, które już słuszał, tak samo uczestnicy rynku stawiają na te motywy inwestycyjne, które są bardzo dobrze znane. Oznacza to przede wszystkim faworyzowanie euro kosztem dolara.
Dolar, który ma po swojej stronie fantastyczną koniunktura amerykańskiej gospodarki. To właśnie jej kondycja oraz konsekwencje dla perspektyw dolara są głównymi tematami piątego odcinku „Kursu na weekend”, rynkowego podcastu Cinkciarz.pl. Zapraszam do odsłuchu. Bartosz Sawicki.
Z publikowanych w ostatnich dwóch tygodniach danych makroekonomicznych wynika jednoznacznie, że amerykańska gospodarka w nowy kwartał weszła rozgrzana do czerwoności. W marcu odzyskano bowiem na przykład ponad 900 tys. etatów utraconych w czasie pandemii. W tym samym miesiącu sprzedaż detaliczna zanotowała wynik o niemal 10 proc. wyższy niż w lutym i o ok. 30 proc. wyższy niż przed rokiem. Jednocześnie to nie koniec dobrych informacji, a raczej dopiero zwiastun tego, że amerykańska gospodarka bardzo się rozpędza.
O ile bardzo dobra kondycja przemysłu wpisuje się w tendencje globalne, o tyle rekordowo dobre nastroje w usługach są już zdecydowanie wyróżnikiem gospodarki USA. Prawdziwe wystrzał koniunktury to rezultat połączenia bardzo szybkiego postępu programu szczepień, który pozwala już teraz częściowo znosić restrykcje i obostrzenia, z gigantycznym bodźcem fiskalnym, który zaaplikował amerykańskiej gospodarce Joe Biden. Przypomnijmy, że pakiet miał wartość 1,9 biliona dolarów, czyli mniej więcej odpowiadał 8-9 proc. amerykańskiej gospodarki i w dużej mierze bazował na transferach, na przykład jednorazowych czekach o wartości do 1,4 tys. dol.
Mamy zatem połączenie realizacji odroczonego popytu, większej zamożność gospodarstw domowych, lepszych nastrojów wynikających z poprawiającej się sytuacji na rynku pracy oraz.. pogody. Tak, tak! Nawet aura sprzyja amerykańskim konsumentom. W lutym panowały bowiem wyjątkowo mroźne i śnieżne warunki, które w marcu odeszły w niepamięć. To nie koniec dobrych informacji z amerykańskiej gospodarki, ale dopiero początek, bo dalsze odmrażanie gospodarki i dalsza odbudowa rynku pracy będą napędzać konsumpcję. Ba! Pojawiają się coraz liczniejsze sygnały, które mogą sugerować, że w kwietniu czy w mają liczba nowych etatów w sektorze pozarolniczym przekraczać będzie milion. Dobrym omenem jest między innymi spadek liczby nowo zarejestrowanych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych poniżej bariery 600 tys., a należy pamiętać, że już w pierwszym kwartale, kiedy europejska gospodarka wyraźnie się skurczyła, to dynamika PKB w ujęciu zanualizowany w Stanach Zjednoczonych wyniosła ok. 6-7 proc.
No dobrze, a co na to wszystko amerykański dolar? Do tej makroekonomicznej układanki należy dodać kolejny element, a jest nim mocniejsza niż zakładały to prognozy presja cenowa w amerykańskiej gospodarce. Zarówno wskaźnik CDA, jak ii wskaźnik bazowy, o większym znaczeniu dla polityki monetarnej, przybrały wartość powyżej oczekiwań, ale wciąż nie dzieje się tak ze względu na bardzo silny popyt, lecz raczej ze względu na czynniki, które można przypisać do kategorii efektów statystycznych oraz czynników podażowych – wąskich gardeł w gospodarce.
Żeby nie brzmiało to tak mądrze i poważnie, przedstawimy to na przykładzie stawek wynajmu aut. Wiosną ubiegłego roku cała branża rent-a-car znalazła się w gigantycznych tarapatach. Brak popytu na usługi doprowadził do obniżek cen. Jednocześnie znacznie ograniczono floty samochodów. Teraz, kiedy gospodarka jest odmrażana, skutkuje to znacznie cenami niż przed rokiem. W popularnych turystycznie regionach takich jak Floryda czy Hawaje wręcz rekordowymi stawkami. To tylko jeden przykład, ale dosyć dobrze oddaje on, że istnieje szereg czynników, które podbijają inflację, ale nie powinny stawać się zmartwieniem banku centralnego, a przecież Rezerwa Federalna cały czas, zresztą podobnie jak między innymi Narodowy Bank Polski, utrzymuje, że podbicie cen będzie miało charakter przejściowy. Można o tym oczywiście dyskutować, ale na razie nie ma sygnałów, że presja cenowa wymyka się spod kontroli, bądź też mogłaby być okiełznana na szybszą normalizację polityki, szybszym odcięciem kroplówki pod postacią skupu aktywów czy szybszym podwyższeniem stóp procentowych.
W rezultacie po turbulencjach z pierwszych trzech miesięcy tego roku rynek obligacji skarbowych jest stabilny. Dolar pozbawiony wsparcia z tego kierunku znajduje się w defensywie. Inwestorzy zdają się postrzegać dobre dane z USA jako zapowiedź, że lada moment w podobnej sytuacji znajdzie się cały świat, także borykające się wciąż z problemami epidemicznym Europa. Innymi słowy, rynki, jak to rynki, stawiają na obietnice, które oferuje euro, a nie na twarde konkrety, które ma za sobą dolar. Wpisuje się to w nasze oczekiwania, że globalne odbicie koniunktury z covidowego dołka nie będzie korzystne dla dolara, a raczej będzie od niego odpychać kapitał w kierunku innych walut. Należy jednak zwrócić uwagę na to, że obecnie przepaść pomiędzy kondycją amerykańskiej gospodarki a konkurentami będzie się dodatkowo rozszerzać, co sprawia, że ostatnia słabość amerykańskiej waluty może mieć kruche podstawy i wymagać korekty, zanim dolar powróci do trendu osłabienia z 2020 r.
Powyższy komentarz audio nie jest rekomendacją w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 roku. Został on sporządzony w celach informacyjnych i nie powinien stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Cinkciarz.pl Sp. z o.o. nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszym komentarzu. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez pisemnej zgody Cinkciarz.pl Sp. z o.o. jest zabronione.
Zobacz również:
2 kwi 2021 8:25
Kurs na weekend: Dlaczego pandemia służy kryptowalutom? (odcinek specjalny cotygodniowego podcastu walutowego z 2.04.2021)
Które filmowe klasyki przypomina sytuacja na rynku walut? Jak wygląda kondycja amerykańskiej gospodarki po zastrzyku fiskalnym i przy znoszeniu restrykcji? I co na wszystko to dolar? W piątym odcinku podcastu walutowego Cinkciarz.pl „Kurs na weekend" pochylamy się nad największym światowym organizmem gospodarczym i położeniem amerykańskiej waluty.
Nie możesz teraz posłuchać podcastu? Przeczytaj:
Rozpędzona gospodarka USA, dolar z zaciągniętym hamulcem
Amerykański „Dzień świstaka” i polski „Rejs” – sytuacja na rynkach finansowych na starcie nowego kwartału przypomina nieco obie klasyczne komedie. Dlaczego „Dzień świstaka”? Złoty podobnie jak w styczniu w kwietniu ostro odrabia straty, kurs euro runął o kilkanaście groszy względem długoterminowych maksimów, które były ustanowione w końcówce poprzedniego kwartału. Podobnie bardzo słaby na starcie kwietnia jest amerykański dolar. A na rynkach akcji, przede wszystkim na Wall Street, seryjnie bite są nowe rekordy wszech czasów. I tu dochodzimy... a wręcz chciałoby się powiedzieć dopływamy do „Rejs”. Tak jak inżynier Mamoń lubił te piosenki, które już słuszał, tak samo uczestnicy rynku stawiają na te motywy inwestycyjne, które są bardzo dobrze znane. Oznacza to przede wszystkim faworyzowanie euro kosztem dolara.
Dolar, który ma po swojej stronie fantastyczną koniunktura amerykańskiej gospodarki. To właśnie jej kondycja oraz konsekwencje dla perspektyw dolara są głównymi tematami piątego odcinku „Kursu na weekend”, rynkowego podcastu Cinkciarz.pl. Zapraszam do odsłuchu. Bartosz Sawicki.
Z publikowanych w ostatnich dwóch tygodniach danych makroekonomicznych wynika jednoznacznie, że amerykańska gospodarka w nowy kwartał weszła rozgrzana do czerwoności. W marcu odzyskano bowiem na przykład ponad 900 tys. etatów utraconych w czasie pandemii. W tym samym miesiącu sprzedaż detaliczna zanotowała wynik o niemal 10 proc. wyższy niż w lutym i o ok. 30 proc. wyższy niż przed rokiem. Jednocześnie to nie koniec dobrych informacji, a raczej dopiero zwiastun tego, że amerykańska gospodarka bardzo się rozpędza.
O ile bardzo dobra kondycja przemysłu wpisuje się w tendencje globalne, o tyle rekordowo dobre nastroje w usługach są już zdecydowanie wyróżnikiem gospodarki USA. Prawdziwe wystrzał koniunktury to rezultat połączenia bardzo szybkiego postępu programu szczepień, który pozwala już teraz częściowo znosić restrykcje i obostrzenia, z gigantycznym bodźcem fiskalnym, który zaaplikował amerykańskiej gospodarce Joe Biden. Przypomnijmy, że pakiet miał wartość 1,9 biliona dolarów, czyli mniej więcej odpowiadał 8-9 proc. amerykańskiej gospodarki i w dużej mierze bazował na transferach, na przykład jednorazowych czekach o wartości do 1,4 tys. dol.
Mamy zatem połączenie realizacji odroczonego popytu, większej zamożność gospodarstw domowych, lepszych nastrojów wynikających z poprawiającej się sytuacji na rynku pracy oraz.. pogody. Tak, tak! Nawet aura sprzyja amerykańskim konsumentom. W lutym panowały bowiem wyjątkowo mroźne i śnieżne warunki, które w marcu odeszły w niepamięć. To nie koniec dobrych informacji z amerykańskiej gospodarki, ale dopiero początek, bo dalsze odmrażanie gospodarki i dalsza odbudowa rynku pracy będą napędzać konsumpcję. Ba! Pojawiają się coraz liczniejsze sygnały, które mogą sugerować, że w kwietniu czy w mają liczba nowych etatów w sektorze pozarolniczym przekraczać będzie milion. Dobrym omenem jest między innymi spadek liczby nowo zarejestrowanych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych poniżej bariery 600 tys., a należy pamiętać, że już w pierwszym kwartale, kiedy europejska gospodarka wyraźnie się skurczyła, to dynamika PKB w ujęciu zanualizowany w Stanach Zjednoczonych wyniosła ok. 6-7 proc.
No dobrze, a co na to wszystko amerykański dolar? Do tej makroekonomicznej układanki należy dodać kolejny element, a jest nim mocniejsza niż zakładały to prognozy presja cenowa w amerykańskiej gospodarce. Zarówno wskaźnik CDA, jak ii wskaźnik bazowy, o większym znaczeniu dla polityki monetarnej, przybrały wartość powyżej oczekiwań, ale wciąż nie dzieje się tak ze względu na bardzo silny popyt, lecz raczej ze względu na czynniki, które można przypisać do kategorii efektów statystycznych oraz czynników podażowych – wąskich gardeł w gospodarce.
Żeby nie brzmiało to tak mądrze i poważnie, przedstawimy to na przykładzie stawek wynajmu aut. Wiosną ubiegłego roku cała branża rent-a-car znalazła się w gigantycznych tarapatach. Brak popytu na usługi doprowadził do obniżek cen. Jednocześnie znacznie ograniczono floty samochodów. Teraz, kiedy gospodarka jest odmrażana, skutkuje to znacznie cenami niż przed rokiem. W popularnych turystycznie regionach takich jak Floryda czy Hawaje wręcz rekordowymi stawkami. To tylko jeden przykład, ale dosyć dobrze oddaje on, że istnieje szereg czynników, które podbijają inflację, ale nie powinny stawać się zmartwieniem banku centralnego, a przecież Rezerwa Federalna cały czas, zresztą podobnie jak między innymi Narodowy Bank Polski, utrzymuje, że podbicie cen będzie miało charakter przejściowy. Można o tym oczywiście dyskutować, ale na razie nie ma sygnałów, że presja cenowa wymyka się spod kontroli, bądź też mogłaby być okiełznana na szybszą normalizację polityki, szybszym odcięciem kroplówki pod postacią skupu aktywów czy szybszym podwyższeniem stóp procentowych.
W rezultacie po turbulencjach z pierwszych trzech miesięcy tego roku rynek obligacji skarbowych jest stabilny. Dolar pozbawiony wsparcia z tego kierunku znajduje się w defensywie. Inwestorzy zdają się postrzegać dobre dane z USA jako zapowiedź, że lada moment w podobnej sytuacji znajdzie się cały świat, także borykające się wciąż z problemami epidemicznym Europa. Innymi słowy, rynki, jak to rynki, stawiają na obietnice, które oferuje euro, a nie na twarde konkrety, które ma za sobą dolar. Wpisuje się to w nasze oczekiwania, że globalne odbicie koniunktury z covidowego dołka nie będzie korzystne dla dolara, a raczej będzie od niego odpychać kapitał w kierunku innych walut. Należy jednak zwrócić uwagę na to, że obecnie przepaść pomiędzy kondycją amerykańskiej gospodarki a konkurentami będzie się dodatkowo rozszerzać, co sprawia, że ostatnia słabość amerykańskiej waluty może mieć kruche podstawy i wymagać korekty, zanim dolar powróci do trendu osłabienia z 2020 r.
Zobacz również:
Kurs na weekend: Dlaczego pandemia służy kryptowalutom? (odcinek specjalny cotygodniowego podcastu walutowego z 2.04.2021)
Kurs na weekend: Złoty na łopatkach i podsumowanie kwartału (cotygodniowy podcast walutowy z 26.03.2021)
Kurs na weekend: Złoty bliski nokautu (cotygodniowy podcast walutowy z 19.03.2021)
Kurs na weekend: Złoty rusza do odrabiania strat (cotygodniowy podcast walutowy z 12.03.2021)
Atrakcyjne kursy 27 walut
Kurs na żywo.
Aktualizacja: 30s