W kwietniu inwestorzy odwrócili się od amerykańskiej waluty. W nowym odcinku podcastu walutowego Cinkciarz.pl „Kurs na weekend” nie analizujemy jednak, dlaczego dolar traci na wartości. Postanowiliśmy natomiast sprawdzić, czy USD może utracić rolę najważniejszej światowej waluty, a jeśli do tego dojdzie, to co zajmie miejsce dolara na walutowym tronie: euro, juan, a może bitcoin?
Od początku drugiego kwartału amerykańska waluta wyraźnie traci na wartości. Dolar potaniał względem pozostałych przedstawicieli koszyka G10. Tym sam nie jest kontynuowana tendencja z pierwszych trzech miesięcy tego roku, kiedy dolar odrabiał straty z 2020 r.
Jeśli słabość dolara zostawimy ze skokowym umocnieniem złotego po marcowej przecenie, to efekt jest taki, że w drugiej połowie kwietnia kurs dolara naruszał poziom 3 zł 80 gr. W dzisiejszym odcinku „Kursu na Weekend”, rynkowego podcastu Cinkciarz.pl, nie będziemy jednak mówić ani o położeniu dolara, ani o jego perspektywach (zainteresowanych odsyłam do poprzednich odcinków naszego cyklu), zamiast tego pod lupę weźmiemy nośne medialnie tezy, że dolar skazany jest na utratę dominującej roli w globalnym systemie finansowym, którą utraci na rzecz.. No właśnie! Może euro, może bitcoina, a może chińskiego juana. Zapraszam do odsłuchu, Bartosz Sawicki.
Przy każdej możliwej okazji jak bumerang powracają opinie, że dolar skazany jest na utratę swojej wiodącej pozycji. Pozycji, którą uzyskał po II wojnie światowej. I chociaż tzw. System z Bretton Woods już dawno, dawno upadł, to dolar wciąż jest hegemonem, jeśli chodzi o międzynarodowe finanse. Możemy to potwierdzić, biorąc na tapetę kilka ważnych wskaźników. Zacznijmy od kompozycji globalnych rezerw walutowych. Okazuje się, że na koniec 2020 r. udział dolara w światowych rezerwach wynosił aż 59 proc. Co prawda odsetek ten stopniowo obniża się i był najniższy od 1995 r., ale pomiędzy znaczeniem dolara a kolejnej waluty rezerwowej, czyli euro, jest w przepaść. Wspólna waluta stanowi bowiem nieco ponad 20 proc. rezerw. Pokazuje to bardzo dobitnie, jak dużo czasu musi upłynąć, zanim jakakolwiek inna waluta na tym polu mogłaby się zrównać z dolarem. Na marginesie dodajmy tylko, że udział chińskiej waluty w globalnych rezerwach to ok. 2 proc. Cóż, ambicje władz Państwa Środka, by juan stał się ważną walutą rezerwową, są jeszcze bardzo dalekie od zniszczenia się.
Już na pierwszy rzut oka widzimy zatem, że dolar jest bardzo daleki od utraty swojej dominującej pozycji, ale możemy zadać też pytanie, czy rezerwy walutowe są faktycznie tym obszarem, który powinniśmy wziąć pod lupę? I faktycznie, banki centralne ich kompozycje zmieniają bardzo powoli. Akumulacja rezerw zachodzi po to, że był uodpornić lokalny rynek i lokalny system finansowy na zewnętrzne wstrząsy oraz daje pole do sterowania siłą krajowej waluty. Tutaj nie trzeba daleko sięgać po przykłady, bowiem nie inaczej postępował na przełomie lat 2020 i 2021 Narodowy Bank Polski, który ogromnymi interwencjami na rynku walutowym z powodzeniem osłabił złotego.
Oznacza to, że banki centralne chcą utrzymywać większość swoich rezerw w walucie, która daje im możliwe interwencji na rynku, bądź też zabezpiecza płatności importowe gospodarki, bądź też obsługę długu zagranicznego denominowanego w walucie obcej, bądź też do niej indeksowanego. Jako taki podręcznikowy, najbardziej skrajny przykład znaczenia tego czynnika możemy podać kryzys walutowy, który wybuchł w połowie lat 90. w Meksyku. Jego bezpośrednią przyczyną było pojawienie się informacji, że Meksykański Bank Centralny posiada rezerwy walutowe niższe niż wartość lada moment zapadających obligacji denominowanych w dolarach.
Podsumowując, choć zachodzi stopniowa erozja roli dolara jako wiodącej waluty rezerwowej, to do jego detronizacji musi upłynąć jeszcze wiele, wiele lat. Alternatywną miarą znaczenia poszczególnych walut może być struktura obrotów na międzynarodowym rynku finansowym, która jest odzwierciedlana m.in. przez statystyki Banku Rozrachunków Międzynarodowych. W myśl najnowszych danych, dotowanych na 2019 r., dolar brał udział w 44 na 100 transakcji na rynku walutowym, euro było stroną zaledwie 16 proc. transakcji, nie wspominając nawet o juanie, który był stroną zaledwie 2 proc. transakcji na rynku walutowym. Co więcej, na przestrzeni ostatnich 30 lat nie widać w danych tych utraty znaczenia przez amerykańską walutę, jeśli chodzi o obroty na rynku FX. Buszując w tych statystykach, rzuciła mi się w oczy przede wszystkim gigantyczna dysproporcja pomiędzy znaczeniem Chin dla globalnej wymiany towarowej a znaczeniem waluty dla globalnych rynków finansowych.
By sprawdzić, czy świat chce handlować chińską walutą i czy jej ufa, spojrzeliśmy również bliżej na dane dotyczące walut w płatnościach międzynarodowych. Raporty Swift potwierdzają te obserwacje. Choć Chiny mają ok. 25-procentowy udział w globalnym handlu towarami i usługami, to ich waluta odpowiada tylko 2 proc. płatności międzynarodowych. Jednak trzeba zaznaczyć, że na polu rozliczeń transgranicznych dominacja pozycji dolara jest zdecydowanie mniej widoczna. Amerykańska waluta czuje na plecach oddech euro, którego udział w transakcjach międzynarodowych zbliża się do 40 proc., a dystans do dolara wyraźnie maleje. Nie zmienia to faktu, że dolar pozostaje absolutnie najważniejszą walutą współczesnego świata. A głosy, że stan ten dobiegnie lada moment końca, zdają się nieuzasadnione. Dominacja amerykańskiej waluty na pewno jest solą w oku władz Państwa Środka, na pewno nie podoba się części europejskich decydentów. Jednakże pozycja jej jest tak dobrze ugruntowana, że musi upłynąć bardzo dużo czasu, zanim ambicje chińskie czy europejskie będą mogły się ziścić. Wprowadzenie cyfrowego juana czy też prace nad cyfrowym euro są krokiem w dobrym kierunku, by tak mogło się stać, natomiast potrzebna jest też zmiana nastawienia nastawienia i przyzwyczajeń zarówno w handlu zagranicznym, jak i wśród inwestorów. Przed bitcoinem i innymi kryptowalutami droga jest jeszcze dalsza. I tezy głoszące ich rychłą dominację należy włożyć między bajki.
Na koniec dochodzimy do jeszcze jednego istotnego punktu – mianowicie faktu, że dolar jest dobrą walutą międzynarodową, dobrym fundamentem międzynarodowego systemu walutowego. Dlaczego? Otóż Stany Zjednoczone przez lata cechowane są przez deficyt w obrotach z zagranicą. Oznacza to, że dolar zalewa świat. Odwrotnie na rachunkach obrotów bieżących Chin czy strefy euro chronicznie notowane są nadwyżki. Oznacza to, że gospodarki te zasysają z globalnego systemu lokalny pieniądz. W takiej sytuacji wzrost popytu na euro czy też juana powodowałby presję na umocnienie tych walut, co z kolei mogłoby się nie podobać władzom, gdyż mogłoby zupełnie nie korespondować z sytuacją gospodarczą i makroekonomiczną. Oznacza to, że rychła detronizacja dolara jest nie tylko nieosiągalna, ale również wynika raczej z politycznych ambicji, niż jest odpowiedzią na realną potrzebę.
Powyższy komentarz audio nie jest rekomendacją w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 roku. Został on sporządzony w celach informacyjnych i nie powinien stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Cinkciarz.pl Sp. z o.o. nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszym komentarzu. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez pisemnej zgody Cinkciarz.pl Sp. z o.o. jest zabronione.
Zobacz również:
16 kwi 2021 12:11
Kurs na weekend: Rozpędzona gospodarka USA, dolar z zaciągniętym hamulcem (cotygodniowy podcast walutowy z 16.04.2021)
W kwietniu inwestorzy odwrócili się od amerykańskiej waluty. W nowym odcinku podcastu walutowego Cinkciarz.pl „Kurs na weekend” nie analizujemy jednak, dlaczego dolar traci na wartości. Postanowiliśmy natomiast sprawdzić, czy USD może utracić rolę najważniejszej światowej waluty, a jeśli do tego dojdzie, to co zajmie miejsce dolara na walutowym tronie: euro, juan, a może bitcoin?
Nie możesz teraz posłuchać podcastu? Przeczytaj:
Jak bliska jest detronizacja dolara?
Od początku drugiego kwartału amerykańska waluta wyraźnie traci na wartości. Dolar potaniał względem pozostałych przedstawicieli koszyka G10. Tym sam nie jest kontynuowana tendencja z pierwszych trzech miesięcy tego roku, kiedy dolar odrabiał straty z 2020 r.
Jeśli słabość dolara zostawimy ze skokowym umocnieniem złotego po marcowej przecenie, to efekt jest taki, że w drugiej połowie kwietnia kurs dolara naruszał poziom 3 zł 80 gr. W dzisiejszym odcinku „Kursu na Weekend”, rynkowego podcastu Cinkciarz.pl, nie będziemy jednak mówić ani o położeniu dolara, ani o jego perspektywach (zainteresowanych odsyłam do poprzednich odcinków naszego cyklu), zamiast tego pod lupę weźmiemy nośne medialnie tezy, że dolar skazany jest na utratę dominującej roli w globalnym systemie finansowym, którą utraci na rzecz.. No właśnie! Może euro, może bitcoina, a może chińskiego juana. Zapraszam do odsłuchu, Bartosz Sawicki.
Przy każdej możliwej okazji jak bumerang powracają opinie, że dolar skazany jest na utratę swojej wiodącej pozycji. Pozycji, którą uzyskał po II wojnie światowej. I chociaż tzw. System z Bretton Woods już dawno, dawno upadł, to dolar wciąż jest hegemonem, jeśli chodzi o międzynarodowe finanse. Możemy to potwierdzić, biorąc na tapetę kilka ważnych wskaźników. Zacznijmy od kompozycji globalnych rezerw walutowych. Okazuje się, że na koniec 2020 r. udział dolara w światowych rezerwach wynosił aż 59 proc. Co prawda odsetek ten stopniowo obniża się i był najniższy od 1995 r., ale pomiędzy znaczeniem dolara a kolejnej waluty rezerwowej, czyli euro, jest w przepaść. Wspólna waluta stanowi bowiem nieco ponad 20 proc. rezerw. Pokazuje to bardzo dobitnie, jak dużo czasu musi upłynąć, zanim jakakolwiek inna waluta na tym polu mogłaby się zrównać z dolarem. Na marginesie dodajmy tylko, że udział chińskiej waluty w globalnych rezerwach to ok. 2 proc. Cóż, ambicje władz Państwa Środka, by juan stał się ważną walutą rezerwową, są jeszcze bardzo dalekie od zniszczenia się.
Już na pierwszy rzut oka widzimy zatem, że dolar jest bardzo daleki od utraty swojej dominującej pozycji, ale możemy zadać też pytanie, czy rezerwy walutowe są faktycznie tym obszarem, który powinniśmy wziąć pod lupę? I faktycznie, banki centralne ich kompozycje zmieniają bardzo powoli. Akumulacja rezerw zachodzi po to, że był uodpornić lokalny rynek i lokalny system finansowy na zewnętrzne wstrząsy oraz daje pole do sterowania siłą krajowej waluty. Tutaj nie trzeba daleko sięgać po przykłady, bowiem nie inaczej postępował na przełomie lat 2020 i 2021 Narodowy Bank Polski, który ogromnymi interwencjami na rynku walutowym z powodzeniem osłabił złotego.
Oznacza to, że banki centralne chcą utrzymywać większość swoich rezerw w walucie, która daje im możliwe interwencji na rynku, bądź też zabezpiecza płatności importowe gospodarki, bądź też obsługę długu zagranicznego denominowanego w walucie obcej, bądź też do niej indeksowanego. Jako taki podręcznikowy, najbardziej skrajny przykład znaczenia tego czynnika możemy podać kryzys walutowy, który wybuchł w połowie lat 90. w Meksyku. Jego bezpośrednią przyczyną było pojawienie się informacji, że Meksykański Bank Centralny posiada rezerwy walutowe niższe niż wartość lada moment zapadających obligacji denominowanych w dolarach.
Podsumowując, choć zachodzi stopniowa erozja roli dolara jako wiodącej waluty rezerwowej, to do jego detronizacji musi upłynąć jeszcze wiele, wiele lat. Alternatywną miarą znaczenia poszczególnych walut może być struktura obrotów na międzynarodowym rynku finansowym, która jest odzwierciedlana m.in. przez statystyki Banku Rozrachunków Międzynarodowych. W myśl najnowszych danych, dotowanych na 2019 r., dolar brał udział w 44 na 100 transakcji na rynku walutowym, euro było stroną zaledwie 16 proc. transakcji, nie wspominając nawet o juanie, który był stroną zaledwie 2 proc. transakcji na rynku walutowym. Co więcej, na przestrzeni ostatnich 30 lat nie widać w danych tych utraty znaczenia przez amerykańską walutę, jeśli chodzi o obroty na rynku FX. Buszując w tych statystykach, rzuciła mi się w oczy przede wszystkim gigantyczna dysproporcja pomiędzy znaczeniem Chin dla globalnej wymiany towarowej a znaczeniem waluty dla globalnych rynków finansowych.
By sprawdzić, czy świat chce handlować chińską walutą i czy jej ufa, spojrzeliśmy również bliżej na dane dotyczące walut w płatnościach międzynarodowych. Raporty Swift potwierdzają te obserwacje. Choć Chiny mają ok. 25-procentowy udział w globalnym handlu towarami i usługami, to ich waluta odpowiada tylko 2 proc. płatności międzynarodowych. Jednak trzeba zaznaczyć, że na polu rozliczeń transgranicznych dominacja pozycji dolara jest zdecydowanie mniej widoczna. Amerykańska waluta czuje na plecach oddech euro, którego udział w transakcjach międzynarodowych zbliża się do 40 proc., a dystans do dolara wyraźnie maleje. Nie zmienia to faktu, że dolar pozostaje absolutnie najważniejszą walutą współczesnego świata. A głosy, że stan ten dobiegnie lada moment końca, zdają się nieuzasadnione. Dominacja amerykańskiej waluty na pewno jest solą w oku władz Państwa Środka, na pewno nie podoba się części europejskich decydentów. Jednakże pozycja jej jest tak dobrze ugruntowana, że musi upłynąć bardzo dużo czasu, zanim ambicje chińskie czy europejskie będą mogły się ziścić. Wprowadzenie cyfrowego juana czy też prace nad cyfrowym euro są krokiem w dobrym kierunku, by tak mogło się stać, natomiast potrzebna jest też zmiana nastawienia nastawienia i przyzwyczajeń zarówno w handlu zagranicznym, jak i wśród inwestorów. Przed bitcoinem i innymi kryptowalutami droga jest jeszcze dalsza. I tezy głoszące ich rychłą dominację należy włożyć między bajki.
Na koniec dochodzimy do jeszcze jednego istotnego punktu – mianowicie faktu, że dolar jest dobrą walutą międzynarodową, dobrym fundamentem międzynarodowego systemu walutowego. Dlaczego? Otóż Stany Zjednoczone przez lata cechowane są przez deficyt w obrotach z zagranicą. Oznacza to, że dolar zalewa świat. Odwrotnie na rachunkach obrotów bieżących Chin czy strefy euro chronicznie notowane są nadwyżki. Oznacza to, że gospodarki te zasysają z globalnego systemu lokalny pieniądz. W takiej sytuacji wzrost popytu na euro czy też juana powodowałby presję na umocnienie tych walut, co z kolei mogłoby się nie podobać władzom, gdyż mogłoby zupełnie nie korespondować z sytuacją gospodarczą i makroekonomiczną. Oznacza to, że rychła detronizacja dolara jest nie tylko nieosiągalna, ale również wynika raczej z politycznych ambicji, niż jest odpowiedzią na realną potrzebę.
Zobacz również:
Kurs na weekend: Rozpędzona gospodarka USA, dolar z zaciągniętym hamulcem (cotygodniowy podcast walutowy z 16.04.2021)
Kurs na weekend: Dlaczego pandemia służy kryptowalutom? (odcinek specjalny cotygodniowego podcastu walutowego z 2.04.2021)
Kurs na weekend: Złoty na łopatkach i podsumowanie kwartału (cotygodniowy podcast walutowy z 26.03.2021)
Kurs na weekend: Złoty bliski nokautu (cotygodniowy podcast walutowy z 19.03.2021)
Atrakcyjne kursy 27 walut
Kurs na żywo.
Aktualizacja: 30s