W kolejnym odcinku cotygodniowego podcastu walutowego Cinkciarz.pl „Kurs na weekend” analizujemy, czy zachowanie złotego wpisuje się w historyczne prawidłowości. Sprawdzamy także, co słychać w notowaniach surowców, które w tym roku mają swoje pięć minut.
Stare giełdowe porzekadło zaleca inwestorom, by sprzedawali akcje w maju i na rynek wracali po kilku miesiącach, kiedy wyceny staną się korzystniejsze. Wynika ono z sezonowości obserwowanych przez lata na Wall Street, ale niestety nie jest dziś dobrą wskazówką i nie przystaje do współczesnych czasów. Gdybyśmy mieli spojrzeć na sezonowość rynku złotego, to czerwiec i przede wszystkim maj były w poprzednich latach miesiącami, które nie sprzyjały sile polskiej waluty. Sezonowość w tym roku ulega załamaniu i złoty w ostatnim miesiącu wyraźnie zyskiwał na wartości. W dzisiejszym odcinku „Kursu na weekend” opowiemy o sytuacji w notowaniach głównych złotowych par walutowych, ale także weźmiemy na tapet rynki surowcowe, które w tym roku są bardzo mocno rozgrzane. Zapraszam do odsłuchu 11. odcinka „Kursu na weekend”, podcastu Cinkciarz.pl.
W ostatnim tygodniu za główne waluty płaciliśmy najmniej od miesięcy. I tak kurs EUR/PLN po sforsowaniu bariery 4,50 schodził w kierunku lutowego dołka, który leży w okolicy 4,47. Za dolara płaciliśmy niewiele ponad 3 zł 65 gr, a notowania funta szterlinga runęły pod poziom 5,20 zł. Oznacza to, że złoty oddał pole zdobyte w ostatnich dniach i tydzień kończy jedynie minimalnie mocniejszy bądź też na niezmienionym poziomie względem najważniejszych walut. Warto tutaj dodać, że cały miesiąc jest jednak jednoznacznie pozytywny. Przede wszystkim o ponad 3 proc. potaniał dolar, jeszcze mocniej korona norweska, po ok. 1,5 proc. spadły kursy euro czy też franka.
Korekta z ostatnich dni nie powinna przesłaniać tego obrazu. Zresztą wynika ona w dużej mierze z faktu, że zbliżamy się do końca miesiąca i do długiego weekendu zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i Wielkiej Brytanii. Gdy nie pracują te dwa najważniejsze centra finansowe, czyli Nowy Jork i Londyn, często obserwujemy korektę tendencji, które przebiegały w poprzednich tygodniach. Oczywiście, tymi najwyraźniejszymi tendencjami na rynku walutowym w ostatnich tygodniach były: odwrót od amerykańskiego dolara i odrabianie strat przez złotego. I tutaj widzimy pewne podobieństwo do ścieżki kursu złotowych par walutowych z ubiegłego roku. Powtarza się sytuacja, w której w pierwszym kwartale Polska waluta jest pod presją, a w kwietniu i w maju zyskuje na wartości.
Należy zaznaczyć, że charakter marcowej słabości polskiej waluty w tym roku miał dużo bardziej spokojny, zorganizowany przebieg niż paniczna wyprzedaż w epicentrum krachu na rynkach finansowych podczas wybuchu pandemii COVID-19 w roku 2020. Wydaje się jednak, że możemy zaobserwować także kolejne podobieństwo. Wtedy po silnym umocnieniu z maja czerwiec przynosił wyhamowanie pozytywnych dla polskiej waluty tendencji. Wiele wskazuje na to, że w najbliższych kilkunastu dniach możemy mieć do czynienia z podobnym scenariuszem. Przede wszystkim przemawia za tym fakt, że już w najbliższy piątek, w trakcie naszego długiego weekendu, będą publikowane kluczowe dane z amerykańskiej gospodarki. Poznamy m.in. siłę rynku pracy w maju, a pamiętajmy że w kwietniu odczyty zmiany zatrudnienia i stopy bezrobocia srogo rozczarowały, co położyło fundament pod słabość dolara.
Jeśli rynek pracy wyraźnie przyspieszyłby w ostatnich tygodniach, byłaby to woda na młyn spekulacji w kontekście czerwcowego, bardzo istotnego posiedzenia Rezerwy Federalnej, które odbędzie się mniej więcej w połowie miesiąca. Są to czynniki, które powinny hamować apetyt na dalszą wyprzedaż dolara. I na pewno będą one bacznie obserwowane przez inwestorów.
Perspektywy polityki pieniężnej w Stanach Zjednoczonych są w tej chwili niezaprzeczalnie najważniejszym wyznacznikiem kierunku w notowaniach obligacji skarbowych, walut, akcji, ale także surowców, którym dzisiaj poświęcimy zdecydowanie więcej uwagi niż w poprzednich odcinkach „Kursu na weekend”.
Przyjmując za punkt wyjścia stopę zwrotu najważniejszych indeksów surowcowych, czyli wskaźników, które agregują stopy zwrotu najważniejszych surowców, możemy jednoznacznie powiedzieć, że w tym roku trwa surowcowa hossa. Tylko w tym toky najważniejsze z tych wskaźników, jak chociażby Bloomberg Commodity Index czy wskaźnik obliczany przez CRB, podniosły się o 20-30 proc. Mocno drożeje m.in. ropa naftowa, której kurs na giełdach w Nowym Jorku i w Londynie od końca grudnia podniósł się o ok. 30 proc., czyli o kilkanaście dolarów, dokładniej o 18 USD w przypadku Brent, czyli gatunku notowanego w Londynie. Ceny osiągają ponownie niemal 70 USD za baryłkę. Wypada tutaj zaznaczyć, że ceny surowców są bardzo ważne dla kształtowania się presji cenowej, ale także wpływają zdecydowanie mocniej niż inne kategorie na ocenę tego, jak inflacja będzie kształtować się w przyszłości. Przekładają się zatem także na oczekiwania inflacyjne zarówno konsumentów, jak i inwestorów.
Jeśli mowa o ropie, to można jednak przyjąć, że w dużej mierze jej wzrostowy potencjał został wyczerpany. Warto uwzględnić także to, że odrabianie strat po ubiegłorocznym załamaniu nie byłoby możliwe, gdyby nie bardzo ostre i drastyczne, a wręcz drakońskie, ograniczenia wydobycia przez z sygnatariuszy porozumienia OPEC+. I teraz sytuacja, w której globalna gospodarka przyspiesza, kiedy wzrasta mobilność społeczeństw, kiedy intensyfikują się wyjazdy zarówno służbowe jak i prywatne, odżywa turystyka, to moment, w którym państwa te będą chciały odrobić, w jakiś sposób zrekompensować sobie ubiegłoroczne straty. Wydaje się że całkiem bliskie jest również porozumienie nuklearne pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Iranem. W jego wyniku na rynek może wrócić spora doza irańskiego surowca. W rezultacie należy ocenić, że im lepiej dla gospodarki światowej, tym gorzej dla ropy, bo tym więcej i szybciej tego surowca wróci na rynek. Dlatego też nie spodziewamy się trwałego przekroczenia przez kurs poziomu 70 dol. za baryłkę.
Zupełnie inaczej wyglądają perspektywy złota, którego kurs w ostatnich dniach flirtował z poziomem 1900 dol. za uncję. Wydaje się, że słabość dolara, wynikająca z bardzo ładnego nastawienia rezerwy Federalnej, w połączeniu z faktem, że najostrzejsze turbulencje na rynkach obligacji skarbowych są już za nami, będą sprzyjać metalom szlachetnym.
W pierwszej części tego roku swoje pięć minut miały również surowce zaliczane do kategorii płodów rolnych, czyli m.in. zboża i rośliny oleiste, ale także na przykład cukier czy kawa. W przypadku tej grupy towarów należy pamiętać jednak, że trendy rosnące potrafią być bardzo gwałtowne, a później również bardzo gwałtownie wygasać. Należy pamiętać także o tym, że w przypadku kukurydzy czy soi poprzednie lata przyniosły bardzo wysokie zbiory, przede wszystkim Stanach Zjednoczonych. Zapasy stopniowo jednak spadały, m.in. ze względu na silny popyt z chińskiej gospodarki. W rezultacie pogorszenie się perspektyw w ostatnim sezonie przełożyło się na bardzo silne wystrzały. Ceny są zdecydowanie wysokie, ale szczególnie na tle poprzednich lat, kiedy surowce te były relatywnie tanie.
Na koniec ostrzeżenie przed wiarą w trwałość bardzo silnych trendów na rynkach towarowych, które płynie z kierunku indeksu grupującego nisko przetworzone surowce, których ceny są pochodną nie spekulacji na rynkach finansowych, ale zapotrzebowania ze strony realnej gospodarki. Są nimi na przykład worki jutowe. Indeks grupujący właśnie takie towary nie rośnie w tempie, które uzasadniałyby aż tak potężne wzrosty i monstrualne stopy zwrotu generowane przez niektóre surowce.
Powyższy komentarz audio nie jest rekomendacją w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 roku. Został on sporządzony w celach informacyjnych i nie powinien stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Cinkciarz.pl Sp. z o.o. nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszym komentarzu. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez pisemnej zgody Cinkciarz.pl Sp. z o.o. jest zabronione.
Zobacz również:
21 maj 2021 13:06
Kurs na weekend: Euro najtańsze od lutego, a kryptowaluty szaleją (cotygodniowy podcast walutowy z 21.05.2021)
W kolejnym odcinku cotygodniowego podcastu walutowego Cinkciarz.pl „Kurs na weekend” analizujemy, czy zachowanie złotego wpisuje się w historyczne prawidłowości. Sprawdzamy także, co słychać w notowaniach surowców, które w tym roku mają swoje pięć minut.
Nie możesz teraz posłuchać podcastu? Przeczytaj:
Stare giełdowe porzekadło zaleca inwestorom, by sprzedawali akcje w maju i na rynek wracali po kilku miesiącach, kiedy wyceny staną się korzystniejsze. Wynika ono z sezonowości obserwowanych przez lata na Wall Street, ale niestety nie jest dziś dobrą wskazówką i nie przystaje do współczesnych czasów. Gdybyśmy mieli spojrzeć na sezonowość rynku złotego, to czerwiec i przede wszystkim maj były w poprzednich latach miesiącami, które nie sprzyjały sile polskiej waluty. Sezonowość w tym roku ulega załamaniu i złoty w ostatnim miesiącu wyraźnie zyskiwał na wartości. W dzisiejszym odcinku „Kursu na weekend” opowiemy o sytuacji w notowaniach głównych złotowych par walutowych, ale także weźmiemy na tapet rynki surowcowe, które w tym roku są bardzo mocno rozgrzane. Zapraszam do odsłuchu 11. odcinka „Kursu na weekend”, podcastu Cinkciarz.pl.
W ostatnim tygodniu za główne waluty płaciliśmy najmniej od miesięcy. I tak kurs EUR/PLN po sforsowaniu bariery 4,50 schodził w kierunku lutowego dołka, który leży w okolicy 4,47. Za dolara płaciliśmy niewiele ponad 3 zł 65 gr, a notowania funta szterlinga runęły pod poziom 5,20 zł. Oznacza to, że złoty oddał pole zdobyte w ostatnich dniach i tydzień kończy jedynie minimalnie mocniejszy bądź też na niezmienionym poziomie względem najważniejszych walut. Warto tutaj dodać, że cały miesiąc jest jednak jednoznacznie pozytywny. Przede wszystkim o ponad 3 proc. potaniał dolar, jeszcze mocniej korona norweska, po ok. 1,5 proc. spadły kursy euro czy też franka.
Korekta z ostatnich dni nie powinna przesłaniać tego obrazu. Zresztą wynika ona w dużej mierze z faktu, że zbliżamy się do końca miesiąca i do długiego weekendu zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i Wielkiej Brytanii. Gdy nie pracują te dwa najważniejsze centra finansowe, czyli Nowy Jork i Londyn, często obserwujemy korektę tendencji, które przebiegały w poprzednich tygodniach. Oczywiście, tymi najwyraźniejszymi tendencjami na rynku walutowym w ostatnich tygodniach były: odwrót od amerykańskiego dolara i odrabianie strat przez złotego. I tutaj widzimy pewne podobieństwo do ścieżki kursu złotowych par walutowych z ubiegłego roku. Powtarza się sytuacja, w której w pierwszym kwartale Polska waluta jest pod presją, a w kwietniu i w maju zyskuje na wartości.
Należy zaznaczyć, że charakter marcowej słabości polskiej waluty w tym roku miał dużo bardziej spokojny, zorganizowany przebieg niż paniczna wyprzedaż w epicentrum krachu na rynkach finansowych podczas wybuchu pandemii COVID-19 w roku 2020. Wydaje się jednak, że możemy zaobserwować także kolejne podobieństwo. Wtedy po silnym umocnieniu z maja czerwiec przynosił wyhamowanie pozytywnych dla polskiej waluty tendencji. Wiele wskazuje na to, że w najbliższych kilkunastu dniach możemy mieć do czynienia z podobnym scenariuszem. Przede wszystkim przemawia za tym fakt, że już w najbliższy piątek, w trakcie naszego długiego weekendu, będą publikowane kluczowe dane z amerykańskiej gospodarki. Poznamy m.in. siłę rynku pracy w maju, a pamiętajmy że w kwietniu odczyty zmiany zatrudnienia i stopy bezrobocia srogo rozczarowały, co położyło fundament pod słabość dolara.
Jeśli rynek pracy wyraźnie przyspieszyłby w ostatnich tygodniach, byłaby to woda na młyn spekulacji w kontekście czerwcowego, bardzo istotnego posiedzenia Rezerwy Federalnej, które odbędzie się mniej więcej w połowie miesiąca. Są to czynniki, które powinny hamować apetyt na dalszą wyprzedaż dolara. I na pewno będą one bacznie obserwowane przez inwestorów.
Perspektywy polityki pieniężnej w Stanach Zjednoczonych są w tej chwili niezaprzeczalnie najważniejszym wyznacznikiem kierunku w notowaniach obligacji skarbowych, walut, akcji, ale także surowców, którym dzisiaj poświęcimy zdecydowanie więcej uwagi niż w poprzednich odcinkach „Kursu na weekend”.
Przyjmując za punkt wyjścia stopę zwrotu najważniejszych indeksów surowcowych, czyli wskaźników, które agregują stopy zwrotu najważniejszych surowców, możemy jednoznacznie powiedzieć, że w tym roku trwa surowcowa hossa. Tylko w tym toky najważniejsze z tych wskaźników, jak chociażby Bloomberg Commodity Index czy wskaźnik obliczany przez CRB, podniosły się o 20-30 proc. Mocno drożeje m.in. ropa naftowa, której kurs na giełdach w Nowym Jorku i w Londynie od końca grudnia podniósł się o ok. 30 proc., czyli o kilkanaście dolarów, dokładniej o 18 USD w przypadku Brent, czyli gatunku notowanego w Londynie. Ceny osiągają ponownie niemal 70 USD za baryłkę. Wypada tutaj zaznaczyć, że ceny surowców są bardzo ważne dla kształtowania się presji cenowej, ale także wpływają zdecydowanie mocniej niż inne kategorie na ocenę tego, jak inflacja będzie kształtować się w przyszłości. Przekładają się zatem także na oczekiwania inflacyjne zarówno konsumentów, jak i inwestorów.
Jeśli mowa o ropie, to można jednak przyjąć, że w dużej mierze jej wzrostowy potencjał został wyczerpany. Warto uwzględnić także to, że odrabianie strat po ubiegłorocznym załamaniu nie byłoby możliwe, gdyby nie bardzo ostre i drastyczne, a wręcz drakońskie, ograniczenia wydobycia przez z sygnatariuszy porozumienia OPEC+. I teraz sytuacja, w której globalna gospodarka przyspiesza, kiedy wzrasta mobilność społeczeństw, kiedy intensyfikują się wyjazdy zarówno służbowe jak i prywatne, odżywa turystyka, to moment, w którym państwa te będą chciały odrobić, w jakiś sposób zrekompensować sobie ubiegłoroczne straty. Wydaje się że całkiem bliskie jest również porozumienie nuklearne pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Iranem. W jego wyniku na rynek może wrócić spora doza irańskiego surowca. W rezultacie należy ocenić, że im lepiej dla gospodarki światowej, tym gorzej dla ropy, bo tym więcej i szybciej tego surowca wróci na rynek. Dlatego też nie spodziewamy się trwałego przekroczenia przez kurs poziomu 70 dol. za baryłkę.
Zupełnie inaczej wyglądają perspektywy złota, którego kurs w ostatnich dniach flirtował z poziomem 1900 dol. za uncję. Wydaje się, że słabość dolara, wynikająca z bardzo ładnego nastawienia rezerwy Federalnej, w połączeniu z faktem, że najostrzejsze turbulencje na rynkach obligacji skarbowych są już za nami, będą sprzyjać metalom szlachetnym.
W pierwszej części tego roku swoje pięć minut miały również surowce zaliczane do kategorii płodów rolnych, czyli m.in. zboża i rośliny oleiste, ale także na przykład cukier czy kawa. W przypadku tej grupy towarów należy pamiętać jednak, że trendy rosnące potrafią być bardzo gwałtowne, a później również bardzo gwałtownie wygasać. Należy pamiętać także o tym, że w przypadku kukurydzy czy soi poprzednie lata przyniosły bardzo wysokie zbiory, przede wszystkim Stanach Zjednoczonych. Zapasy stopniowo jednak spadały, m.in. ze względu na silny popyt z chińskiej gospodarki. W rezultacie pogorszenie się perspektyw w ostatnim sezonie przełożyło się na bardzo silne wystrzały. Ceny są zdecydowanie wysokie, ale szczególnie na tle poprzednich lat, kiedy surowce te były relatywnie tanie.
Na koniec ostrzeżenie przed wiarą w trwałość bardzo silnych trendów na rynkach towarowych, które płynie z kierunku indeksu grupującego nisko przetworzone surowce, których ceny są pochodną nie spekulacji na rynkach finansowych, ale zapotrzebowania ze strony realnej gospodarki. Są nimi na przykład worki jutowe. Indeks grupujący właśnie takie towary nie rośnie w tempie, które uzasadniałyby aż tak potężne wzrosty i monstrualne stopy zwrotu generowane przez niektóre surowce.
Zobacz również:
Kurs na weekend: Euro najtańsze od lutego, a kryptowaluty szaleją (cotygodniowy podcast walutowy z 21.05.2021)
Kurs na weekend: Czy dolar wypłynie na fali rekordowej inflacji? (cotygodniowy podcast walutowy z 14.05.2021)
Kurs na weekend: Inflacja w górę, złoty w dół. Co na to RPP? Nic (cotygodniowy podcast walutowy z 7.05.2021)
Kurs na weekend: TSUE oszczędza złotego, ale kwestia frankowiczów wciąż straszy (cotygodniowy podcast walutowy z 30.04.2021)
Atrakcyjne kursy 27 walut
Kurs na żywo.
Aktualizacja: 30s