Dane ankietowe budowały nadzieję, ale twarde odczyty ze strefy euro sprowadziły rynek na ziemię. Końcówka roku była wyraźnie słabsza od oczekiwań, a niepokój w związku wpływem chińskiego wirusa na gospodarkę może zabijać wiarę w ożywienie w pierwszej części roku. Złoty kontynuuje spadki: EUR/PLN powyżej 4,30.
Spodziewano się, że będzie źle, ale nie aż tak
Obraz ożywienia gospodarczego w strefie euro traci ostrość. Po optymistycznych sygnałach ze wskaźników ankietowych ekonomistów, konsumentów, przedsiębiorców poznaliśmy twarde dane, już zdecydowanie mniej optymistyczne.
Francuska gospodarka nieoczekiwanie skurczyła się w IV kw. o 0,1 proc., wobec oczekiwań wzrostu na poziomie 0,2 proc. To pierwszy spadek PKB w ujęciu kwartalnym w czasie prezydentury Emmanuela Macrona (i pierwszy od II kw. 2016 r.). W porównaniu do ostatniego kwartału z 2018 r. Francja rozwijała się w tempie 0,8 proc., również wyraźnie poniżej oczekiwań rynkowych na poziomie 0,4 pkt proc. W podobnym tonie były dane z Włoch. Kwartalny spadek PKB o 0,3 proc. był największy od 2013 r. (spodziewano się wzrostu o 0,1 proc.), a w ujęciu rocznym pozostał bez zmian (konsensus rynkowy zakładał zwiększenie się go o 0,3 proc.).
Pozytywną częścią dzisiejszych publikacji były dane z Hiszpanii, gdzie gospodarka rozwijała się w IV kw. w tempie 0,5 proc. k/k i 1,8 proc. r/r – w obu przypadkach o 0,1 pkt proc. powyżej oczekiwań. To było jednak było zbyt mało, by wesprzeć dane dla całego regionu strefy euro. Wg wstępnych danych Eurostatu strefa rozwijała się w IV kw. w tempie 0,1 proc. k/k i 1,0 proc. r/r – w obu przypadkach o 0,1 pkt proc. poniżej mediany oczekiwań rynkowych. W efekcie strefa euro w końcówce roku rozwijała się w najwolniejszym tempie od 2013 r. zarówno w ujęciu kwartalnym, jak i rocznym. Silniejsze od oczekiwań osłabienie gospodarcze w końcówce roku podkreśla problemy, z jakimi gospodarka strefy euro zmagała się w całym roku: m.in. globalne spowolnienie, minirecesja w sektorze przemysłowym i negatywny wpływ wojny celnej USA i Chin.
W minionych dniach czy nawet tygodniach z Niemiec docierały stosunkowo optymistyczne dane makro. Tymczasem opublikowane rano dane o sprzedaży detalicznej w grudniu wpisały się już w spadkowy trend dzisiejszych odczytów makro. Spadek sprzedaży o 3,3 proc. (wyrównany o czynniki sezonowe) był największym w skali miesiąca od 2007 r. (konsensus rynkowy wskazywał na spadek o 0,5 proc.). W skali roku nie było lepiej: zwiększenie sprzedaży o 0,8 proc. wobec grudnia 2018 r. okazało się również wyraźnie poniżej oczekiwań na poziomie 4,5 proc.
Istotnym dodatkiem do fatalnych danych gospodarczych z końcówki roku ze strefy euro była także inflacja w grudniu. Podczas gdy główny odczyt okazał się zgodny z oczekiwaniami i wyniósł 1,4 proc. r/r, zdecydowanie ważniejszy wskaźnik bazowy (z wył. najbardziej zmiennych czynników) był na poziomie 1,1 proc. To o 0,1 pkt proc. poniżej oczekiwań i 0,2 pkt proc. poniżej listopadowego poziomu.
Coraz głębsza przepaść między USA a strefą euro
Oczekiwania ekonomistów zakładają, że Europejski Bank Centralny (ECB) nie podniesie stóp procentowych do końca 2021 r., ale brak presji inflacyjnych w regionie przy słabych odczytach makro zwiększa dysproporcję pomiędzy gospodarkami USA i strefy euro. W USA także nie obserwujemy presji inflacyjnej, ale inflacja jest wyraźnie bliżej celu inflacyjnego. Ponadto, gospodarka amerykańska rozwija się w szybszym tempie, wczoraj opublikowany wzrost na poziomie 2,1 proc. przekroczył oczekiwania o 0,1 pkt proc.
Ta dysproporcja powinna utrzymywać stosunkowo silną kondycję dolara, jaką obecnie obserwujemy w relacji do euro. Notowania EUR/USD w dalszym ciągu fluktuują tuż nad granicą 1,10. Jeżeli popatrzymy na oczekiwania rynkowe, na koniec roku spodziewany jest kurs ok. 1,16 (średnia prognoz instytucji finansowych wg Bloomberga). Obecnie scenariusz ten się nie realizuje i choć niewykluczone, że popyt na euro względem dolara wzrośnie w dalszej części roku, wydarzenia na rynku nie dają zbyt wielu argumentów za osłabieniem dolara, zwłaszcza teraz, gdy napływają kolejne informacje o rozprzestrzenianiu się chińskiego wirusa. W naturalny sposób zwiększają one niepewność na rynku, co pozwala utrzymywać popyt na dolara, a także na inne aktywa postrzegane jako tzw. bezpieczne przystanie na wysokim poziomie.
Nic dobrego dla złotego
Słabe dane ze strefy euro, pogorszenie sentymentu rynkowego w związku z chińskim wirusem i w efekcie zyskujący dolar – wszystkie te czynniki negatywnie odbijają się na walutach krajów wschodzących, w tym na złotym. Polska waluta kolejny dzień pozostaje pod presją sprzedażową. Kurs EUR/PLN przekroczył dzisiaj 4,30 pierwszy raz od 2 grudnia, USD/PLN oscyluje wokół 3,90, CHF/PLN utrzymuje się powyżej granicy 4,00 (ok. 4,02), a GBP/PLN w dzień opuszczenia szeregów UE przez Wielką Brytanię wzrósł dzisiaj do najwyższego poziomu (niemal 5,13) od wyborów parlamentarnych.
Złoty znajduje się przede wszystkim pod wpływem czynników zewnętrznych, podobnie jak inne waluty krajów wschodzących. Negatywna konstelacja tych czynników w połączeniu z lekkim zawodem (wstępnych) danych PKB za 2018 r. w Polsce prawdopodobnie wpłynie na utrzymanie się złotego w słabszej kondycji w najbliższych tygodniach, aż niepokój w związku z wirusem z Chin osiągnie swój szczyt.
Powyższy komentarz nie jest rekomendacją w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 roku. Został on sporządzony w celach informacyjnych i nie powinien stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Cinkciarz.pl Sp. z o.o. nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszym komentarzu. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez podania źródła jest zabronione.
Zobacz również:
30 sty 2020 17:28
Pogorszenie nastrojów, presja na złotego (popołudniowy komentarz walutowy z 30.01.2020)
Dane ankietowe budowały nadzieję, ale twarde odczyty ze strefy euro sprowadziły rynek na ziemię. Końcówka roku była wyraźnie słabsza od oczekiwań, a niepokój w związku wpływem chińskiego wirusa na gospodarkę może zabijać wiarę w ożywienie w pierwszej części roku. Złoty kontynuuje spadki: EUR/PLN powyżej 4,30.
Spodziewano się, że będzie źle, ale nie aż tak
Obraz ożywienia gospodarczego w strefie euro traci ostrość. Po optymistycznych sygnałach ze wskaźników ankietowych ekonomistów, konsumentów, przedsiębiorców poznaliśmy twarde dane, już zdecydowanie mniej optymistyczne.
Francuska gospodarka nieoczekiwanie skurczyła się w IV kw. o 0,1 proc., wobec oczekiwań wzrostu na poziomie 0,2 proc. To pierwszy spadek PKB w ujęciu kwartalnym w czasie prezydentury Emmanuela Macrona (i pierwszy od II kw. 2016 r.). W porównaniu do ostatniego kwartału z 2018 r. Francja rozwijała się w tempie 0,8 proc., również wyraźnie poniżej oczekiwań rynkowych na poziomie 0,4 pkt proc. W podobnym tonie były dane z Włoch. Kwartalny spadek PKB o 0,3 proc. był największy od 2013 r. (spodziewano się wzrostu o 0,1 proc.), a w ujęciu rocznym pozostał bez zmian (konsensus rynkowy zakładał zwiększenie się go o 0,3 proc.).
Pozytywną częścią dzisiejszych publikacji były dane z Hiszpanii, gdzie gospodarka rozwijała się w IV kw. w tempie 0,5 proc. k/k i 1,8 proc. r/r – w obu przypadkach o 0,1 pkt proc. powyżej oczekiwań. To było jednak było zbyt mało, by wesprzeć dane dla całego regionu strefy euro. Wg wstępnych danych Eurostatu strefa rozwijała się w IV kw. w tempie 0,1 proc. k/k i 1,0 proc. r/r – w obu przypadkach o 0,1 pkt proc. poniżej mediany oczekiwań rynkowych. W efekcie strefa euro w końcówce roku rozwijała się w najwolniejszym tempie od 2013 r. zarówno w ujęciu kwartalnym, jak i rocznym. Silniejsze od oczekiwań osłabienie gospodarcze w końcówce roku podkreśla problemy, z jakimi gospodarka strefy euro zmagała się w całym roku: m.in. globalne spowolnienie, minirecesja w sektorze przemysłowym i negatywny wpływ wojny celnej USA i Chin.
W minionych dniach czy nawet tygodniach z Niemiec docierały stosunkowo optymistyczne dane makro. Tymczasem opublikowane rano dane o sprzedaży detalicznej w grudniu wpisały się już w spadkowy trend dzisiejszych odczytów makro. Spadek sprzedaży o 3,3 proc. (wyrównany o czynniki sezonowe) był największym w skali miesiąca od 2007 r. (konsensus rynkowy wskazywał na spadek o 0,5 proc.). W skali roku nie było lepiej: zwiększenie sprzedaży o 0,8 proc. wobec grudnia 2018 r. okazało się również wyraźnie poniżej oczekiwań na poziomie 4,5 proc.
Istotnym dodatkiem do fatalnych danych gospodarczych z końcówki roku ze strefy euro była także inflacja w grudniu. Podczas gdy główny odczyt okazał się zgodny z oczekiwaniami i wyniósł 1,4 proc. r/r, zdecydowanie ważniejszy wskaźnik bazowy (z wył. najbardziej zmiennych czynników) był na poziomie 1,1 proc. To o 0,1 pkt proc. poniżej oczekiwań i 0,2 pkt proc. poniżej listopadowego poziomu.
Coraz głębsza przepaść między USA a strefą euro
Oczekiwania ekonomistów zakładają, że Europejski Bank Centralny (ECB) nie podniesie stóp procentowych do końca 2021 r., ale brak presji inflacyjnych w regionie przy słabych odczytach makro zwiększa dysproporcję pomiędzy gospodarkami USA i strefy euro. W USA także nie obserwujemy presji inflacyjnej, ale inflacja jest wyraźnie bliżej celu inflacyjnego. Ponadto, gospodarka amerykańska rozwija się w szybszym tempie, wczoraj opublikowany wzrost na poziomie 2,1 proc. przekroczył oczekiwania o 0,1 pkt proc.
Ta dysproporcja powinna utrzymywać stosunkowo silną kondycję dolara, jaką obecnie obserwujemy w relacji do euro. Notowania EUR/USD w dalszym ciągu fluktuują tuż nad granicą 1,10. Jeżeli popatrzymy na oczekiwania rynkowe, na koniec roku spodziewany jest kurs ok. 1,16 (średnia prognoz instytucji finansowych wg Bloomberga). Obecnie scenariusz ten się nie realizuje i choć niewykluczone, że popyt na euro względem dolara wzrośnie w dalszej części roku, wydarzenia na rynku nie dają zbyt wielu argumentów za osłabieniem dolara, zwłaszcza teraz, gdy napływają kolejne informacje o rozprzestrzenianiu się chińskiego wirusa. W naturalny sposób zwiększają one niepewność na rynku, co pozwala utrzymywać popyt na dolara, a także na inne aktywa postrzegane jako tzw. bezpieczne przystanie na wysokim poziomie.
Nic dobrego dla złotego
Słabe dane ze strefy euro, pogorszenie sentymentu rynkowego w związku z chińskim wirusem i w efekcie zyskujący dolar – wszystkie te czynniki negatywnie odbijają się na walutach krajów wschodzących, w tym na złotym. Polska waluta kolejny dzień pozostaje pod presją sprzedażową. Kurs EUR/PLN przekroczył dzisiaj 4,30 pierwszy raz od 2 grudnia, USD/PLN oscyluje wokół 3,90, CHF/PLN utrzymuje się powyżej granicy 4,00 (ok. 4,02), a GBP/PLN w dzień opuszczenia szeregów UE przez Wielką Brytanię wzrósł dzisiaj do najwyższego poziomu (niemal 5,13) od wyborów parlamentarnych.
Złoty znajduje się przede wszystkim pod wpływem czynników zewnętrznych, podobnie jak inne waluty krajów wschodzących. Negatywna konstelacja tych czynników w połączeniu z lekkim zawodem (wstępnych) danych PKB za 2018 r. w Polsce prawdopodobnie wpłynie na utrzymanie się złotego w słabszej kondycji w najbliższych tygodniach, aż niepokój w związku z wirusem z Chin osiągnie swój szczyt.
Zobacz również:
Pogorszenie nastrojów, presja na złotego (popołudniowy komentarz walutowy z 30.01.2020)
Stopy na Wyspach bez zmian, funt zyskuje (komentarz walutowy z 30.01.2020)
Polska waluta pod presją, dolar ciągle silny (popołudniowy komentarz walutowy z 29.01.2020)
Słabsze dane z Polski, lepsze z Niemiec (komentarz walutowy z 29.01.2020)
Atrakcyjne kursy 27 walut
Kurs na żywo.
Aktualizacja: 30s