W ostatnich dniach w relacji ze złotym drożeją wszystkie główne waluty. Kurs EUR/PLN podnosi się w kierunku 4,55. Dolar kosztuje 3,74 zł, a frank 4,21 zł. Najmocniej podrożał funt, GBP/PLN podskoczył ponad 5,10.
Powodem słabości polskiej waluty jest przede wszystkim nastawienie krajowych władz monetarnych. Więcej o zamierzeniach Rady Polityki Pieniężnej dowiemy się także dziś, ponieważ opublikowany zostanie nagranie, w którym prezes Adam Glapiński odpowie na wybrane pytania dziennikarzy. Na rynkach globalnych utrzymuje się atmosfera wyczekiwania. Dolar jest minimalnie mocniejszy od euro, ale tendencja ta nie powinna zamienić się w trwalszy trend. Na rynkach akcji impet zwyżek wyhamował.
Do 900 mld USD pomocy dojdzie jeszcze 1,9 bln?
Choć tzw. miękkie wskaźniki makroekonomiczne oddające nastroje w amerykańskich usługach i przemyśle nie dają większych powodów do zmartwień (wręcz przeciwnie), to twarde dane, które obrazują skalę gospodarczych szkód wywołanych drugą falą COVID-19, coraz mocniej martwią. Przede wszystkim w ubiegłym tygodniu zarejestrowano w USA niemal milion nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych, czyli o ponad 175 tysięcy więcej, niż zakładały rynkowe prognozy.
Na razie zaszczepiono jedynie 3 proc. Amerykańskiej populacji, co sprawia, że nie ma widoków na szybkie i zdecydowane poluzowanie pandemicznych obostrzeń i – co za tym idzie – poprawę sytuacji rynku pracy. Dzisiejsze odczyty o sprzedaży detalicznej i nastrojach konsumenckich dadzą odpowiedź, jak tarapaty rynku pracy przekładają się na zachowania konsumenckie.
Gasnąca koniunktura w USA spotyka się z ostrą reakcją prezydenta elekta, który wczoraj ogłosił nowe plany ekspansji fiskalnej. Do pakietu uzgodnionego w grudniu (o wartości 900 miliardów dolarów) Joe Biden zamierza dodać kolejne 1,9 biliona dolarów, a środki te wykorzystać w dużej mierze na transfery socjalne. Planowane są m.in. jednorazowe czeki w wysokości 1,4 tys. USD dla zarabiających mniej niż 75 tys. dolarów rocznie i podniesienie do września zasiłków dla bezrobotnych. Gigantyczne poluzowanie fiskalne ma zostać sfinansowane bez jakichkolwiek podwyżek podatków (na razie), co oznacza oczywiście gigantyczny przyrost potrzeb pożyczkowych.
Banki centralne rozpychają się na rynku
W tygodniu, gdy Narodowy Bank Polski dodał oficjalnie interwencje walutowe do swojego instrumentarium (więcej na ten temat we wczorajszym komentarzu), trzy inne banki centralne zdecydowały się na podobny krok. Chodzi o władze monetarne Szwecji, Izraela i Chile. Ich motywacje są jednak odmienne. Korona szwedzka była najsilniejszą z głównych walut w 2020 r. Obrazuje to m.in. kurs SEK/PLN, który wzrósł aż 12 proc., w końcówce grudnia przekraczał nawet chwilowo 0,46 i tym samym przyjmował wartości nienotowane od 2017 r.
To jednak nie umocnienie szwedzkiej waluty jest powodem, dla którego bank będzie w kolejnych trzech latach sprzedawał na rynku 5 mld koron miesięcznie, co przekładać się będzie na codzienne zakupy rzędu 25-30 milionów dolarów. Chodzi o zastąpienie przez bezpośrednie zakupy pożyczek w walutach obcych jako sposobu zarządzania rezerwami, który ma przynieść oszczędności budżetowe.
Efekt takich zabiegów dla kursu korony będzie znikomy. Skala zakupów walut odpowiada ułamkowi dziennego obrotu na rynku szwedzkiej waluty. Cecilia Skingsley ze Sveriges Riksbank cały czas podkreśla, że poziomy EUR/SEK bliskie 10,00 nie martwią banku centralnego. Dla inwestorów jest to jak zaproszenie do kupowania waluty, która jest postrzegana jako jeden z głównych beneficjentów perspektywy globalnego powrotu inflacji i odbicia wzrostu.
W połączeniu z nastawieniem RPP, która zbudowała tamę dla EUR/PLN pod postacią bariery 4,50, należy zakładać, że w najbliższych tygodniach SEK/PLN będzie utrzymywać się na obecnych, wysokich poziomach. W formie ciekawostki dodajmy, że Chile zwiększy swoje rezerwy walutowe o ponad 30 proc. w ramach polityki makroostrożnościowej i by poprawić ocenę wiarygodności kredytowej przed kolejnymi trudnymi dla finansów publicznych latami. Najbardziej podobną ścieżkę do NBP wybrał Bank Izraela, który już w poprzednim roku bardzo aktywnie i zarazem bezskutecznie próbował zahamować zniżkę USD/ILS napędzaną potężną nadwyżką na rachunku bieżącym oraz napływem kapitału portfelowego na rynek obligacji skarbowych.
Powyższy komentarz nie jest rekomendacją w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 roku. Został on sporządzony w celach informacyjnych i nie powinien stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Cinkciarz.pl Sp. z o.o. nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszym komentarzu. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez podania źródła jest zabronione.
Zobacz również:
14 sty 2021 9:35
NBP rzuca złotemu kłody pod nogi (komentarz walutowy z 14.01.2021)
W ostatnich dniach w relacji ze złotym drożeją wszystkie główne waluty. Kurs EUR/PLN podnosi się w kierunku 4,55. Dolar kosztuje 3,74 zł, a frank 4,21 zł. Najmocniej podrożał funt, GBP/PLN podskoczył ponad 5,10.
Powodem słabości polskiej waluty jest przede wszystkim nastawienie krajowych władz monetarnych. Więcej o zamierzeniach Rady Polityki Pieniężnej dowiemy się także dziś, ponieważ opublikowany zostanie nagranie, w którym prezes Adam Glapiński odpowie na wybrane pytania dziennikarzy. Na rynkach globalnych utrzymuje się atmosfera wyczekiwania. Dolar jest minimalnie mocniejszy od euro, ale tendencja ta nie powinna zamienić się w trwalszy trend. Na rynkach akcji impet zwyżek wyhamował.
Do 900 mld USD pomocy dojdzie jeszcze 1,9 bln?
Choć tzw. miękkie wskaźniki makroekonomiczne oddające nastroje w amerykańskich usługach i przemyśle nie dają większych powodów do zmartwień (wręcz przeciwnie), to twarde dane, które obrazują skalę gospodarczych szkód wywołanych drugą falą COVID-19, coraz mocniej martwią. Przede wszystkim w ubiegłym tygodniu zarejestrowano w USA niemal milion nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych, czyli o ponad 175 tysięcy więcej, niż zakładały rynkowe prognozy.
Na razie zaszczepiono jedynie 3 proc. Amerykańskiej populacji, co sprawia, że nie ma widoków na szybkie i zdecydowane poluzowanie pandemicznych obostrzeń i – co za tym idzie – poprawę sytuacji rynku pracy. Dzisiejsze odczyty o sprzedaży detalicznej i nastrojach konsumenckich dadzą odpowiedź, jak tarapaty rynku pracy przekładają się na zachowania konsumenckie.
Gasnąca koniunktura w USA spotyka się z ostrą reakcją prezydenta elekta, który wczoraj ogłosił nowe plany ekspansji fiskalnej. Do pakietu uzgodnionego w grudniu (o wartości 900 miliardów dolarów) Joe Biden zamierza dodać kolejne 1,9 biliona dolarów, a środki te wykorzystać w dużej mierze na transfery socjalne. Planowane są m.in. jednorazowe czeki w wysokości 1,4 tys. USD dla zarabiających mniej niż 75 tys. dolarów rocznie i podniesienie do września zasiłków dla bezrobotnych. Gigantyczne poluzowanie fiskalne ma zostać sfinansowane bez jakichkolwiek podwyżek podatków (na razie), co oznacza oczywiście gigantyczny przyrost potrzeb pożyczkowych.
Banki centralne rozpychają się na rynku
W tygodniu, gdy Narodowy Bank Polski dodał oficjalnie interwencje walutowe do swojego instrumentarium (więcej na ten temat we wczorajszym komentarzu), trzy inne banki centralne zdecydowały się na podobny krok. Chodzi o władze monetarne Szwecji, Izraela i Chile. Ich motywacje są jednak odmienne. Korona szwedzka była najsilniejszą z głównych walut w 2020 r. Obrazuje to m.in. kurs SEK/PLN, który wzrósł aż 12 proc., w końcówce grudnia przekraczał nawet chwilowo 0,46 i tym samym przyjmował wartości nienotowane od 2017 r.
To jednak nie umocnienie szwedzkiej waluty jest powodem, dla którego bank będzie w kolejnych trzech latach sprzedawał na rynku 5 mld koron miesięcznie, co przekładać się będzie na codzienne zakupy rzędu 25-30 milionów dolarów. Chodzi o zastąpienie przez bezpośrednie zakupy pożyczek w walutach obcych jako sposobu zarządzania rezerwami, który ma przynieść oszczędności budżetowe.
Efekt takich zabiegów dla kursu korony będzie znikomy. Skala zakupów walut odpowiada ułamkowi dziennego obrotu na rynku szwedzkiej waluty. Cecilia Skingsley ze Sveriges Riksbank cały czas podkreśla, że poziomy EUR/SEK bliskie 10,00 nie martwią banku centralnego. Dla inwestorów jest to jak zaproszenie do kupowania waluty, która jest postrzegana jako jeden z głównych beneficjentów perspektywy globalnego powrotu inflacji i odbicia wzrostu.
W połączeniu z nastawieniem RPP, która zbudowała tamę dla EUR/PLN pod postacią bariery 4,50, należy zakładać, że w najbliższych tygodniach SEK/PLN będzie utrzymywać się na obecnych, wysokich poziomach. W formie ciekawostki dodajmy, że Chile zwiększy swoje rezerwy walutowe o ponad 30 proc. w ramach polityki makroostrożnościowej i by poprawić ocenę wiarygodności kredytowej przed kolejnymi trudnymi dla finansów publicznych latami. Najbardziej podobną ścieżkę do NBP wybrał Bank Izraela, który już w poprzednim roku bardzo aktywnie i zarazem bezskutecznie próbował zahamować zniżkę USD/ILS napędzaną potężną nadwyżką na rachunku bieżącym oraz napływem kapitału portfelowego na rynek obligacji skarbowych.
Zobacz również:
NBP rzuca złotemu kłody pod nogi (komentarz walutowy z 14.01.2021)
Funt odrabia straty, złoty czeka na RPP (komentarz walutowy z 13.01.2021)
Rynek długu wspiera amerykańską walutę (Komentarz walutowy z 12.01.2021)
Korekcyjne odbicie dolara (komentarz walutowy z 11.01.2021)
Atrakcyjne kursy 27 walut
Kurs na żywo.
Aktualizacja: 30s