Polską waluta jest niemal jak z dawnego szlagieru Varius Manx: Ona ma siłę wielką (mocny wzrost gospodarczy i pozytywne tendencje w bilansie płatniczym), najpierw spada długo (osiem dni wzrostów EUR/PLN z rzędu), potem wstanie lekko (wyraźne cofnięcie kursu spod 4,60). Mocne fundamenty zostały przykryte przez przejściowe problemy i turbulencje na rynkach globalnych. Ich wygasanie pozwala na rozpoczęcie odrabiania marcowych strat.
Poprawie nastrojów inwestycyjnych sprzyja brak oznak, że inflacja w USA wymyka się spod kontroli. Wyniki wczorajszej aukcji obligacji także nie wskazują na osłabienie popytu na amerykańskie papiery skarbowe pomimo ostatnich dynamicznych wzrostów dochodowości. Pakiet fiskalny w USA od wejścia w życie dzieli już tylko podpis Joe Bidena. W rezultacie rynki wypełnił optymizm. Obawy o korektę na rynkach akcji osłabły. Przedwczoraj rynek technologiczny zanotował kilkuprocentowy wzrost, a wczoraj średnia Dowa, czyli indeks trzydziestu największych firm z Wall Street ustanawiała rekordy wszech czasów.
W takim środowisku dolar zepchnięty jest do defensywy – zaczyna trzeci dzień osłabienia. Kurs USD/PLN spada w kierunku 3,80 zł. Amerykańska waluta jest już o 6 groszy tańsza niż na początku tygodnia i coraz więcej wskazuje, że krótkoterminowe szczyty ma już za sobą. EUR/PLN zdecydowanie cofnął się spod 4,60. W szerszym horyzoncie do złotego jesteśmy pozytywnie nastawieni, ale o dalsze odreagowanie ostatniej serii wzrostów kursu euro może być trudno ze względu na skomplikowaną sytuację epidemiczną w regionie i niepewność dotyczącą wyroku Sądu Najwyższego ws. kredytów walutowych (25 marca). Wzrost apetytu na ryzyko sprawia, że tym tygodniu prym wiodą waluty skandynawskie i funt. GBP/PLN pozostaje blisko 5,35 pomimo odbicia złotego innych walut emerging markets. Tydzień w globalnej gospodarce i notowaniach złotego omawiamy w premierowym odcinku podcastu „Kurs na weekend". Zapraszamy do odsłuchu!
Dolar słabnie po inflacyjnym rozczarowaniu
W tym roku argumentem po stronie dolara jest silna koniunktura, szczególnie na tle Eurolandu. Same dobre perspektywy gospodarcze to jednak zazwyczaj za mało by wesprzeć amerykańską walutę. Wręcz odwrotnie, bardzo częste są okresy, w których silny wzrost w USA wypycha kapitał w kierunku innych rynków, ze szczególnym uwzględnieniem rynków wschodzących. W końcu im mocniej rozpędza się największy gospodarczy mechanizm, tym lepiej dla globalnego układu naczyń połączonych. W takiej sytuacji rynki finansowe cechuje również optymizm. Co oddziela wzrost korzystny dla dolara od wzrostu, który mu szkodzi? Tymi czynnikami są inflacja i perspektywy polityki banków centralnych.
W anglosaskim kręgu kulturowym funkcjonuje przypowiastka o trzech niedźwiadkach i rozkosznej złotowłosej dziewczynce Goldilocks. Nasza mała bohaterka próbuje owsianki z trzech miseczek by przekonać się, że najlepsza jest ta o pośredniej temperaturze. Ani za gorąca, ani za zimna – idealna. Od imienia złotowłosej dziewczynki wywodzi się angielski termin goldilocks economy. Opisuje on idealne warunki dla rynków wschodzących. Wzrost jest silny, ale nie zagraża powstaniem nierównowag i silną inflacją mogącą skłonić banki centralne do zdecydowanego zaostrzenia kursu i wycofania monetarnego wsparcia. Takie środowisko dominowało przez kilka kwartałów, zanim Donald Trump rozpoczął wojny handlowe.
W kilku minionych tygodniach duża część rynku zaczęła natomiast obstawiać scenariusz wrzącej owsianki. Jest nim wymykanie się presji cenowej spod kontroli, co wymusza na Rezerwie Federalnej – wbrew powtarzanym jak mantra deklaracjom – odcięcie monetarnej kroplówki. Efekt to wzrost dochodowości obligacji i umocnienie dolara. Wczorajsze dane o inflacji (ich zapowiedź zawarliśmy w środowym komentarzu) ponownie studzą takie zapędy i skutkują osłabieniem dolara. Ceny bez uwzględnienia paliw i żywności w styczniu nie zmieniły się w porównaniu z grudniem, w lutym zaś wzrosły jedynie symbolicznie.
Euro na pastwie EBC
Osłabienie euro względem dolara wyhamowało i prawdopodobnie już blisko są krótkoterminowe szczyty siły amerykańskiej waluty. Jej ostatnią siłę rozpatrujemy w kategoriach przedłużającej się korekty w rozpoczętym w ubiegłym roku trendzie spadkowym. O perspektywach dolara szerzej pisaliśmy we wtorkowym komentarzu. Wiele zależeć będzie od wyniku dzisiejszego posiedzenia.
Europejski Bank Centralny w poprzednich miesiącach wykazywał zaniepokojenie trendem wzrostu wartości euro. Tendencja ta uległa załamaniu, ale w jej miejsce zmartwieniem stało się – również zacieśniające warunki finansowe i zagrażające chimerycznej gospodarce – podbicie rentowności obligacji skarbowych. Odnosili się do niego niektórzy przedstawiciele Rady Prezesów, a ich wypowiedzi wręcz balansowały na granicy werbalnych interwencji. Różne problemy – jedno rozwiązanie: powróciły sugestie o możliwości cięcia stóp procentowych.
Uważamy, że jest to ostateczność, a lepiej napięcia na rynku obligacji skarbowych wygładzać mogą zmiany w sposobie prowadzenia ratunkowego, epidemicznego skupu aktywów PEPP. W grę wchodzi jego intensyfikacja, ale też zmiana struktury pozyskiwanych papierów. EBC została do wykorzystania ponad połowa z łącznej wartości programu (1,85 biliona euro) – amunicji nie powinno zabraknąć. Poznamy także nowe prognozy inflacji i PKB. Powinna dominować narracja, że podbicie cen jest jedynie chwilowe. Podsumowując: dzisiejsze posiedzenie nie powinno zagrozić ostrymi spadkami EUR/USD, które windowałyby kurs USD/PLN.
Powyższy komentarz nie jest rekomendacją w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 roku. Został on sporządzony w celach informacyjnych i nie powinien stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Cinkciarz.pl Sp. z o.o. nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszym komentarzu. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez podania źródła jest zabronione.
Zobacz również:
10 mar 2021 9:19
Euro i dolar przestały drożeć, kursy walut wyhamowały (komentarz walutowy z 10.03.2021)
Polską waluta jest niemal jak z dawnego szlagieru Varius Manx: Ona ma siłę wielką (mocny wzrost gospodarczy i pozytywne tendencje w bilansie płatniczym), najpierw spada długo (osiem dni wzrostów EUR/PLN z rzędu), potem wstanie lekko (wyraźne cofnięcie kursu spod 4,60). Mocne fundamenty zostały przykryte przez przejściowe problemy i turbulencje na rynkach globalnych. Ich wygasanie pozwala na rozpoczęcie odrabiania marcowych strat.
Poprawie nastrojów inwestycyjnych sprzyja brak oznak, że inflacja w USA wymyka się spod kontroli. Wyniki wczorajszej aukcji obligacji także nie wskazują na osłabienie popytu na amerykańskie papiery skarbowe pomimo ostatnich dynamicznych wzrostów dochodowości. Pakiet fiskalny w USA od wejścia w życie dzieli już tylko podpis Joe Bidena. W rezultacie rynki wypełnił optymizm. Obawy o korektę na rynkach akcji osłabły. Przedwczoraj rynek technologiczny zanotował kilkuprocentowy wzrost, a wczoraj średnia Dowa, czyli indeks trzydziestu największych firm z Wall Street ustanawiała rekordy wszech czasów.
W takim środowisku dolar zepchnięty jest do defensywy – zaczyna trzeci dzień osłabienia. Kurs USD/PLN spada w kierunku 3,80 zł. Amerykańska waluta jest już o 6 groszy tańsza niż na początku tygodnia i coraz więcej wskazuje, że krótkoterminowe szczyty ma już za sobą. EUR/PLN zdecydowanie cofnął się spod 4,60. W szerszym horyzoncie do złotego jesteśmy pozytywnie nastawieni, ale o dalsze odreagowanie ostatniej serii wzrostów kursu euro może być trudno ze względu na skomplikowaną sytuację epidemiczną w regionie i niepewność dotyczącą wyroku Sądu Najwyższego ws. kredytów walutowych (25 marca). Wzrost apetytu na ryzyko sprawia, że tym tygodniu prym wiodą waluty skandynawskie i funt. GBP/PLN pozostaje blisko 5,35 pomimo odbicia złotego innych walut emerging markets. Tydzień w globalnej gospodarce i notowaniach złotego omawiamy w premierowym odcinku podcastu „Kurs na weekend". Zapraszamy do odsłuchu!
Dolar słabnie po inflacyjnym rozczarowaniu
W tym roku argumentem po stronie dolara jest silna koniunktura, szczególnie na tle Eurolandu. Same dobre perspektywy gospodarcze to jednak zazwyczaj za mało by wesprzeć amerykańską walutę. Wręcz odwrotnie, bardzo częste są okresy, w których silny wzrost w USA wypycha kapitał w kierunku innych rynków, ze szczególnym uwzględnieniem rynków wschodzących. W końcu im mocniej rozpędza się największy gospodarczy mechanizm, tym lepiej dla globalnego układu naczyń połączonych. W takiej sytuacji rynki finansowe cechuje również optymizm. Co oddziela wzrost korzystny dla dolara od wzrostu, który mu szkodzi? Tymi czynnikami są inflacja i perspektywy polityki banków centralnych.
W anglosaskim kręgu kulturowym funkcjonuje przypowiastka o trzech niedźwiadkach i rozkosznej złotowłosej dziewczynce Goldilocks. Nasza mała bohaterka próbuje owsianki z trzech miseczek by przekonać się, że najlepsza jest ta o pośredniej temperaturze. Ani za gorąca, ani za zimna – idealna. Od imienia złotowłosej dziewczynki wywodzi się angielski termin goldilocks economy. Opisuje on idealne warunki dla rynków wschodzących. Wzrost jest silny, ale nie zagraża powstaniem nierównowag i silną inflacją mogącą skłonić banki centralne do zdecydowanego zaostrzenia kursu i wycofania monetarnego wsparcia. Takie środowisko dominowało przez kilka kwartałów, zanim Donald Trump rozpoczął wojny handlowe.
W kilku minionych tygodniach duża część rynku zaczęła natomiast obstawiać scenariusz wrzącej owsianki. Jest nim wymykanie się presji cenowej spod kontroli, co wymusza na Rezerwie Federalnej – wbrew powtarzanym jak mantra deklaracjom – odcięcie monetarnej kroplówki. Efekt to wzrost dochodowości obligacji i umocnienie dolara. Wczorajsze dane o inflacji (ich zapowiedź zawarliśmy w środowym komentarzu) ponownie studzą takie zapędy i skutkują osłabieniem dolara. Ceny bez uwzględnienia paliw i żywności w styczniu nie zmieniły się w porównaniu z grudniem, w lutym zaś wzrosły jedynie symbolicznie.
Euro na pastwie EBC
Osłabienie euro względem dolara wyhamowało i prawdopodobnie już blisko są krótkoterminowe szczyty siły amerykańskiej waluty. Jej ostatnią siłę rozpatrujemy w kategoriach przedłużającej się korekty w rozpoczętym w ubiegłym roku trendzie spadkowym. O perspektywach dolara szerzej pisaliśmy we wtorkowym komentarzu. Wiele zależeć będzie od wyniku dzisiejszego posiedzenia.
Europejski Bank Centralny w poprzednich miesiącach wykazywał zaniepokojenie trendem wzrostu wartości euro. Tendencja ta uległa załamaniu, ale w jej miejsce zmartwieniem stało się – również zacieśniające warunki finansowe i zagrażające chimerycznej gospodarce – podbicie rentowności obligacji skarbowych. Odnosili się do niego niektórzy przedstawiciele Rady Prezesów, a ich wypowiedzi wręcz balansowały na granicy werbalnych interwencji. Różne problemy – jedno rozwiązanie: powróciły sugestie o możliwości cięcia stóp procentowych.
Uważamy, że jest to ostateczność, a lepiej napięcia na rynku obligacji skarbowych wygładzać mogą zmiany w sposobie prowadzenia ratunkowego, epidemicznego skupu aktywów PEPP. W grę wchodzi jego intensyfikacja, ale też zmiana struktury pozyskiwanych papierów. EBC została do wykorzystania ponad połowa z łącznej wartości programu (1,85 biliona euro) – amunicji nie powinno zabraknąć. Poznamy także nowe prognozy inflacji i PKB. Powinna dominować narracja, że podbicie cen jest jedynie chwilowe. Podsumowując: dzisiejsze posiedzenie nie powinno zagrozić ostrymi spadkami EUR/USD, które windowałyby kurs USD/PLN.
Zobacz również:
Euro i dolar przestały drożeć, kursy walut wyhamowały (komentarz walutowy z 10.03.2021)
Złoty kontynuuje czarną serię, kurs euro zaczyna dziewiąty dzień wzrostów (komentarz walutowy z 9.03.2021)
Złoty najsłabszy wśród głównych walut, kurs dolara i euro poszybował (komentarz walutowy z 8.03.2021)
Kurs euro rośnie od tygodnia, dolar najdroższy od listopada (komentarz walutowy z 5.03.2021)
Atrakcyjne kursy 27 walut
Kurs na żywo.
Aktualizacja: 30s